Nagle poczułam jak pchnie mnie na ścianę i mocno ściska. Byłam jak w pułapce, ale nie przeszkadzało mi to. Pachniał tak męsko. Wdychałam ten afrodyzjak ciesząc się każdą chwilą w jego ramionach. Moment… a bezpieczeństwo?! A pies to kichał. On tu jest… i ja jestem. Razem. W tym samym miejscu i czasie.
Nasze przytulenie trwało z paręnaście minut bez słów do pułki się od siebie nie odkleiliśmy.
- Pojedźmy do mnie. Gwarantuje nietykalność. Obiecuję. Tylko… proszę…. Spędźmy razem odrobinę czasu. – Oczy zrobił jak zbite zwierzę. Nie umiałam odmówić, ale i też się zgodzić.
- Rodzice śpią na górze. Są pierwszy raz Polsce. Nie wiedzą jak się tu poruszać. Nie mogę ich zostawić. Nie jestem nawet pewna czy dobrze zasnęli. Ogromnie bym chciała. Przykro mi. A gwarancje zachowaj na wtorek.
- Nie. Błagam. Nie. Nie każ mi czekać. Nie mogę przestać myśleć o tobie, o twoich oczkach, ustach. O twoim ciele, osobie.
- Muszę. – Zsunęłam się ze ściany na zimny beton. Ukucnął przy mnie następnie sam zajął moje miejsce a mnie wziął na kolana. Byłam w niego wtulona i wyglądaliśmy jak stare dobrze znające się… narzeczeństwo. No właśnie…. Narzeczeństwo… czy ja znowu chcę to przechodzić?
- Ćśśś. Jutro.
- Pracuję.
- A z kim spotykasz się w poniedziałek? Odpowiedz. – Spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam taką niepewność i strach.
- Z przyjaciółką. – Odetchnął z ulgą, ale tylko chwilę. Potem zrobił jeszcze gorsza miną jakby przypomniało mu się coś okropnego.
- A odpowiedz mi szczerze? – Pokiwałam głową. – Masz kogoś? Tylko sama prawda.
- Oczywiście, że nie. A …… - Nie wiedziałam czy wypada mi zapytać. Nie chciałam dawać mu też znaku że jestem łatwą dziewucha z osiedla która szuka rozrywki. Nie! Jestem kobietą która szuka mężczyzny który ją pokocha ze swoimi wadami i kompleksami. – A ty masz kogoś?
- Nie, ale mam nadzieję, że się to wkrótce zmieni. – Uniósł moją dłoń do swojego policzka i cmoknął.
- Co masz Rafaelo na myśli?
- Czy mi zaufasz na tyle aby darzyć mnie większą… sympatią.
- Wiesz dobrze, że nawet się nie znamy. W ogóle to kim ty jesteś?!
- To tylko kwestia czasu. A mi bardzo na tym zależy. To jak klątwa. Rozumiesz to? – Jego mina była poważna i wyczuwałam że mówi to naprawdę poważnie.
- Rafaelo… nic o tobie nie wiem… ty mnie zrozum. Moje poprzednie narzeczeństwo było torturą, ciągłymi kłótniami. Byłam jak w opętanym kole. Każdy dzień zaczynał się i kończył… zresztą – Wymamruczałam ostatnie słowo pod nosem spuszczając wzrok na dłonie. – i tak się kończył. A ty jesteś dla mnie nowymi drzwiami. Dajmy sobie czas abyśmy mogli odkrywać te karty razem i z zachwytem, niespodzianką.
- Dobrze. – Westchnął. Szkoda mi się zrobiło gdy przybrał minę smutnego chłopczyka. Ale …. Czy nie byłabym durnowata i szalona… w negatywnym tego słowa znaczeniu, gdybym poddała się swojemu sercu gdy my nawet nie wiemy… właśnie.. my nic nie wiemy. Posłucham mamy.
- Muszę iść do domu. Rodzice może wstaną i zaczną się martwić. Pomyślą że mnie porwali. – Uśmiechnęłam się lekko. Podniosłam się lecz szybko złapał mnie w talii i powróciliśmy do poprzedniej pozycji. Siedzenia pod ścianą. Na mojej twarzy powstał grymas. – Rafaelo co ty we mnie widzisz? – Nosz kurde blade! Ja to zawsze muszę z jakimś pogibanym tekstem wypalić. Spojrzał na mnie nie zrozumiale. Nie dziwię mu się.
- Co ja w tobie widzę? – Zapytał z nieukrywanym zdziwieniem. – Wyszłaby z tego niezła lista. Widzę w Tobie wszystko. Może rzeczywiście nie wiem o tobie tyle, ale starałem się Cię prześwietlić. I wiesz co? Dostrzegłem w Tobie piękno, wewnętrzne i zewnętrzne. Zewnętrzne nie muszę chyba tłumaczyć. Jesteś idealna. A wewnętrzne… kiedy się śmiejesz, kiedy się uśmiechasz, mówisz… rodzi się w drugim człowieku zazdrość. Że nie wie z czego się uśmiechasz. Nie wie co czujesz. To samo jak ja. Kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem pojąłem wszystko. Dosłownie. Chciałem podejść do Ciebie i zatopić się w Twoich pięknych ustach. Twoje oczy… Ta głębia zieleni. Utopić się w niej można. Marzy mi się, aby przez jedną noc patrzyć ci tylko w oczy. Podziwiać je. Rozmyślać gdzie Twoje myśli się oddalają. To dziwne.. i zapewne źle Ci to wytłumaczyłem. Mam nadzieję jednak że wiesz o co mi chodzi. – W moich oczach pojawiły się łzy. Nikt mi czegoś takiego nie powiedział. Moje poprzednie związki nie były takie… uczuciowe. Byliśmy, bo byliśmy. Spędzałam z chłopakiem czas jak … znajomi. Co się ze mną dzieje? Od zawsze moim pragnieniem było aby ktoś mnie pokochał jako jedyną osobę na świecie która tylko dla niego oddycha.
- Boże… - Wpadłam w delikatny szloch. Byłam zszokowana. Czy właśnie teraz moje prośby zostały wysłuchane? Czy właśnie teraz mam szansę na perfekcyjną miłość?
- Nie, nie! Malutka, nie płacz! – Pocałował mój policzek po którym leciały łzy. Pogorszyło to mój stan. Mętlik w głowie… to mało powiedziane co miałam. – Czemu płaczesz? Odpowiedz, proszę. – Głos miał taki troskliwy, taki miły. Jakby zwracał się do dziecka.
- Nikt mi czegoś takiego nie powiedział. – Wtuliłam się do jego ciała. Pachniało cudownie. Wyczułam nawet nutkę pomarańczy. To chyba jego żel pod prysznic.
- Nikt?
- Nikt. – Ściszyłam ton.
- Skarbie, daj mi szanse. Sprawię że każdy Twój dzień, będzie piękniejszy.
( Kochaniutkie, przepraszam że tak długo. Ale w ostatnim czasie miałam za dużo roboty. Mój komputer wpadł w dłonie siostrzeńca który skasował mi kolejne 3 rozdziały :/ Zabieram się za pisanie dalszych. Dzięki śliczne misiaki za komentarze! Jak najwięcej Buziaczek w pysiaczek Ahaha <3
IskierkaNAdzieji <3
4 komentarze
IskierkaNadzieji
Dziękuję Już dodaje
Ola
Swietne,pisz szybko dalej!!!!
Loriii
Czekam z niecierpliwością na kolejne
Py64
Dawaj już kolejne.