Usiadła na nagrzanym od słońca kamieniu, wyciągnęła z rozciągniętej kieszeni swetra, paczkę papierosów. Wzięła jednego. Wdech. Dym wypełnił puste wnętrze ciała powodując śmierć kolejnych komórek nerwowych. Odetchnęła. Poczuła upragniony spokój.
Spojrzała przed siebie. Ściemniało się. Na niebie zaczynały pojawiać się migoczące punkciki tworzące bogatą konstelacje. W głowie miała miliony pytań do świata. Nie zadawała ich głuchej przestrzeniu, która i tak nie potrafiła na nie odpowiedzieć.
Jej antidotum wypalało się, rozgniotła końcówkę o ziemię. Wstała. Jeszcze raz spojrzała nie niebo. Zobaczyła jego twarz. Uśmiechał się do niej tym swoim zadziornym uśmiechem. Okropnie za nim tęskniła. Zamknęła oczy. Gdy dotarło do niej, że nie ma go już na tym świecie, kilka błyszczących łez wydobyło się z pod powiek.
Odwróciła się tyłem do panoramy miasta. Wciągnęła zimne powietrze przez nos. Uspokoiła się. Sięgnęła do kieszeni, wyjęła okulary, które znalazły się na małym nosie. Spojrzała na niebo. Uśmiechnęła się smutno, pokazując żółte zęby, przez które wydobyło się kilka słów "Nigdy o Tobie nie zapomnę”.
Pia Gizela
Dodaj komentarz