Beznadziejna miłość.. cz.2

Ujrzałaś nikogo inne jak właśnie tego chłopaka który na Ciebie wpadł
Wziełaś szybki prysznic, przygotowałaś ubrania na wieczór(czarne rurki,  
biały T-shirt, różowy sweterek, różowe trampki i mnóstwo branzoletek) i zjadłaś śniadanie.Twój ojciec miał przyjechać po ciebie około godziny 18
więc miałaś jeszcze z 5 godzin dla siebie.Zadzwoniłaś do koleżanki i dość sporo z nią rozmawiałaś
.Po zakończonej rozmowie sięgnełaś po laptopa, żeby ściągnąć trochę muzyki.
Myślałaś ciągle o tym chłopaku z rana z parku-lecz z rozmyślań wyrwał cię dzwonek do drzwi.To był twój ojciec.Poprawiłaś włosy i  
zanim się obejrzałaś byłaś już w drodze na stadion.Byłaś zestresowana, cały czas zadawałaś pytania:
-Gdzie bedziemy siedzieć?
-Najlepsze miejsca, z przodu, super widok na całe boisko-twój ojciec odpowiedział cierpliwie.
Wkońcu dotarliście na miejsce trening zaczął się 5 minut temu.Zajeliście swoje siedzenia i w milczeniu oglądaliście trening.Od samego początku wpatrywałaś się tylko w Kube.Cholernie Ci się spodobał.
Miałaś wrażenie, że on również na Ciebie spogląda.Miałaś ochotę wskoczyć  
na murawę i go przytulić.Twój ojciec wziął aparat, wiec
bedziesz miała zdjęcie ze swoim obiektem westchnień.Byłaś wniebowzięta.Trening dobiegł końca, piłkarze mieli 30 minut dla fanów, potem zaczynał się mecz.Bez zastanowienia wbiegłaś na murawę i.... poślizgnęłaś sie.
Na szczęście nikt tego nie widział.Poprawiłaś włosy i już chciałaś wstać, gdy nad swoją głową ujrzałaś czyjąś dłoń:
-Chodź pomogę Ci-to był ten piłkarz, na którego wpadłaś.Bez wachania chwyciłaś jego ręke i wstałaś.
-Dzięki-powiedziałaś.Natomiast on lekko się zaśmiał.Nie wiedziałaś, o co chodzi więc zapytałaś:co?Coś się stało?
-Nie no wow.Nie piszczysz na mój widok-odprał pewnie.Nie miałaś pojęcia, co powiedzieć, więc kontynuował:
-Bo wiesz jak by nie było jestem sławnym piłkarzem.
-Sorry, ale nie interesuje mnie piłka nożna przyszłam tu ze względu na ojca.Zapanowała cisza.
Staliście naprzeciwko wpatrując się w siebie.Nagle zauważyliście, że za Kubą stoji kolejka fanek.Spojrzał raz na ciebie raz na fanów znów na ciebie i na fanki.Byłaś zakłopotana, bo wyglądało, jakby podejmował
ważną życiową decyzje.W końcu, , podjął decyzję'' i spojrzał na ciebie.
-Ej powinieneś chyba porozmawiać też z innymi fankami...To znaczy, ja nie jestem twoją fanką-poprawiłaś sie.
Kuba roześmiał się głośno.
-Jeszcze mnie polubisz, zobaczysz! Będziesz stała w kilometrowych kolejkach po mój autograf-powiedział z irytującym uśmieszkiem.
-Jesteś bezszczelny!-odparłaś szeroko otwierając usta.
-Też cię kocham-powiedział szczerząc zęby w dużym uśmiechu., , Normalna'' fanka na twoim miejscu by zemdlała,  
ale Ty jeszcze bardziej się wkurzyłaś.Miałaś ochotę dać mu z plaskacza ale było by za dużo świadków.Nie chciałaś być potem na pierwszych stronach gazet.Zerknełaś na zegarek do meczu zostało 7 minut.Bez słowa odeszłaś od niego i pognałaś w stronę bramkarza.Tym razem nie zaliczyłaś gleby.Zerknełaś na Kube, ten jak otępiały patrzał się w to miejsce, w którym stałaś.Jakiś opętany-pomyślałaś.Poprawiłaś delikatnie włosy i podeszłąś do bramkarza:
-Hej, mogę autograf?-spytałaś nieśmiało. Stał otoczony fankami.
-Jasne jak Ci na imie?-zapytał bramkarz.
-Karolina-odparłaś wyciągając z torby notes.Bramkarz chwycił notes i zgrabnym ruchem nabazgrał autograf.Podziękowałaś mu przytuleniem i już chciałaś coś powiedzieć, kiedy bramkarz powiedział:
-Przepraszam, ale musze już leciec!Za 2 minuty wchodzimy na boisko.Kiwnełaś głową na znak że rozumiesz.Byłaś zawiedziona, że z Kubą rozmawiałaś 23 minuty, a ze swoim przyszłym mężem jedynie 5 minut.Byłaś wkurzona na czarnowłosego napastnika.Udałaś się na swoje miejsce, obok ojca.Chwilę z nim porozmawiałaś, dopóki nie rozpoczął się mecz.Wtedy emocje wzieły górę.Nawet Ty, nienawidząca piłki nożnej, wkręciłaś się w przebieg meczu.Wszystkie idiotki na około Ciebie piszczały, gdy Kuba szczerzył swoje zęby, a uśmiechał się praktycznie cały czas, nawet jak coś mu nie wychodziło.Irytował Cię tym jeszcze bardziej.Wolałaś jednak wpatrywać się w bramkarza.Mecz w końcu zakończył się porażką dla Irlandii 2:0. Obydwie bramki sztrzelił oczywiście czarnowłosy napastnik.Byłaś z niego niesamowicie dumna. 15 minut po meczu piłkarze mieli ponownie spotkanie ze swoimi fanami, tym razem dłuższe-2 godzinne. Twój ojciec był bardzo zdziwiony, że chcesz zostać by jeszcze porozmawiać z piłkarzami.Czułaś, że w pewnym sensie jest z Ciebie dumny.Poprawiłaś niesforne pasma włosów i patrzałaś jak Kuba tryumfuje.Koledzy z drużyny, w tym boski bramkarz, przybijali mu piątki i przytulali go. W końcu zeszli z boiska, żeby wziąć prysznic i odpocząć.Mieli na to 15minut, więc musieli się spieszyć.W głowie miałaś szalony plan.Chciałaś zakraść się do szatni reprezentacji Polski i zobaczyć nagiego bramkarza.Naprawdę chciałaś zrealizować ten plan, lecz gdy w końcu zdobyłaś się na odwagę, zauwarzyłaś piłkarzy wychodzących na boisko.Myślałaś, że szlag Cię trafi. Wziełaś od ojca lustrzankę i podbiegłaś na boisko. Byłaś pierwsza przy bramkarzu.Zrobiłaś sobie z nim parę fotek i cala w skowronkach powiedziałaś:
-Świetnie broniłeś!
-Dzięki, starałem się nie zawieść kibiców w tym meczu- odparł.Wtym momencie nadbiegła fala fanek.Bramkarz zamiast zignorować je natychmiast zaczął z nimi rozmawiać.Poczułaś się, jakby ktoś wylał Ci wiadro zimnej wody na głowę.Miałaś ochotę płakać i wyć z rozpaczy.Zasmócona odwróciłaś się od niego i szłaś przed siebie.Nagle wpadłaś na kogoś.Obojętnie spojrzałaś w górę i ujrzałaś go. To był ten sam uśmiechający się napastnik na któego wpadłaś rano:
-Ej, co się stało, mała?-zapytał.
-Ja Ci dam mała...-odparłaś.Nic się nie stało.Nie twój interes.
-Ojjojjoj, jasne, nic. Weź tu zrozum kobiete.Byłaś w pewnym sensie zadowolona ze nazwał Cię kobietą a nie dziewczyną.Czyli brał cię na poważnie.Chociarz ktoś.
-Nawet dobrze dziś grałeś-powiedziałąś nieco łagodniej.
-Tylko dziś?-zapytał śmiejąc się.
-Człowieku, ja po raz drugi na oczy cię widzę i....
-Ja cię też i jestem pod wrażeniem-przerwał ci nonszalancko się uśmiechając.
-Nie słodź tak-powiedziałaś kompletnie nie wiedząc jak się zachować, więc natychmiast zmieniłaś temat-A gdzie się podziały twoje faneczki ?
-Pognały do bramkarza-oznajmił z ulgą
-On jest świetny, widziałeś jak bronił ?Cudowny, przecudowny -powiedziałaś rozmarzając.
-Nie, nie widziałem, wiesz? Zamknąłem oczy-rzekł z sarkazmem.
-Oj coś się tak zdenerwował? Lepiej zrób sobie ze mną zdjęcie, będę miała czy się chwalić znajomym!-powiedziałaś śmiejąc się.
-Lans na Kubę?-zapytał rozbawiony.
-Nie inaczej!-powiedziałaś uruchamiając lustrzankę.Zrobiliście sobie parę zdjęć  
razem. Byłaś pewna, że twoje koleżanki pękną z zazdrości.Przecież Kuba był bożyszczem kobiet.
Na samą myśl o tym chciałaś wybuchnąć śmiechem.Ten pajac? To niedorzeczne.
-Skoro już tak gadamy, z czego pewnie wewnętrznie jesteś dumna, -nie powstrzymał się od głupiej
uwagi -To może powiesz mi coś o sobie?
-Nie wiem po co ci to wiedzieć, no ale ok. Y.... jak mam na imię już wiesz, co.... mam 19lat, studjuję na pierwszym roku fotografię. Coś jeszcze panie wścibski?-odparłaś dokładnie akcentując każde słowo.
-Dużo rzeczy, ale to jeszcze nie dziś-powiedział tajemniczo.
-Wątpię, żebyśmy się jeszcze kiedykolwiek spotkali-zgasiłaś jego ewentualizm.
-To się zdziwisz, Panno Nie-Jestem-Z-Niczego-Zadowolona.-odpowiedział z prześwitem wyższości.
-Pewnie tak.-oznajmiłaś pogardliwie.
-Mogę zobaczyć zdjęcia, które sobie zrobiliśmy?-rzekł ni-stąd ni-zowąd Kuba.
-Eee...jasne-powiedziałaś zmieszana podając mu aparat. Obserwowałaś z rozmarzaniem bramkarza.
Już mniej Ci się podobał. Teraz wydawał się taką gwiazdeczką, której woda sodowa uderzyła do głowy.
Z rozmyśleń wyrwał Cię Kuba:
-Zajebiście wyszły te zdjęcia-powiedział z uznaniem.
-Ma się ten talent-odpowiedziałaś wytykając język.
-Raczej wyszły świetnie, bo my na nich jesteśmy. Dobrze razem wyglądamy -powiedział zmieniają  
lekko ton na niższy. Zdawało Ci się, że trochę się do Ciebie przysunął
-Jestem innego zdania. Lepiej wyglądałabym z tym bramkarzem-odparłaś patrząc na Kubę z nie dowierzaniem  
-Aleś się na niego uparła-podsumował. Jego mina wyrażała rozczarowanie.Co go to obchodziło?
Rozmawialiście jak para starych znajomych. Omówiliście mecz i w końcu musieliście iść, oby dwoje  
, ponieważ piłkarze jechali do hotelu, a Ciebie wołał ojciec.Chciał odwieźć Cię szybko do domu i  
pognać do pracy, bo dostał wezwanie. Byłaś na niego wściekła. Jego praca zawsze psuła Wam plany.
Postanowiłaś, że jeszcze nie chcesz wracać do swojego mieszkania, więc poszłaś do parku. Chciałaś porobić trochę zdjęć. Kiedy zdjełaś pokrywkę
od obiektywu, coś z niej wyleciało.

Szalonaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1619 słów i 9369 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik :)

    Hueueueue :D Ja czekam na dalej i chcę to czytać! Nie zepsuj tego! :D + bransoletki * ;*

    27 lis 2014

  • Użytkownik omomom

    Extra , bo meegaaa , szybko kolejna część ! ;))

    24 lis 2014

  • Użytkownik jmpm

    Super, proszę dalej;D

    23 lis 2014