Anioł cz. 5

- No wydus to z siebie wreszcie!  
- Majka do mnie dzisiaj dzwonila. Chce się spotkac, mowila zebym nie odmawial jej tego spotkania. Chce mnie przeprosic, wyprostowac nasze relacje.- nawijal jak nakrecony, widzac zmieniajacy się wyraz twarzy swojego aniolka. Nie mogl zniesc tego bolu w jej oczach, chcial ja porwac w ramiona i tulic. Czul ze się od niego oddala. Nie mogl do tego dopuscic, nie moze jej stracic, nie z takiego powodu. Obiecal sobie, ze jego przeszlosc nigdy wiecej nie bedzie miala wplywu na jego dotychczasowe zycie.
- Powiedz cos! Prosze cie!! - nie mogl zniesc tej ciszy, ktora panowala w pokoju. Chcial zeby cos powiedziala. Probowal jej dotknac, ale się uchylila.
- Ja.. Nie moge, nie wiem.. - jakala się, nie wiedziala co ma na to odpowiedziec, chciala wyjsc z pokoju jak najszybciej.  
Chwycila w reke papierosy z torebki i wybiegla z pokoju. Miala nadzieje, ze nie pojdzie za nia, choc wiedziala ze sa marne szanse.
Kuba widzac wybiegajaca Anie z pokoju byl bliski placzu. Widzac jej rozpacz w oczach rozpadal się na kawalki. Wstal z lozka i poszedl na balkon, wiedzial, ze jesli teraz odpusci to wszystko szlag trafi. Nie mogl na to pozwolic.  
- Aniu.. Prosze cię wysluchaj mnie. Daj mi dokonczyc.
- Kuba, nie! Nie chce już nic wiecej wiedziec, to za duzo jak dla mnie. Mogles mi jednak tego nie mowic.- zaszlochala, papieros zadrzal w jej dloniach.
- Wlasnie, ze musialem i dokoncze, czy tego chcesz czy nie! Ona to przeszlosc, powiedzialem jej, ze jestem w szczesliwym zwiazku, ze nie pozwole jej tego spieszyc i znow zatruc sobie zycia. Nawet się nie waz wychodzic, jeszcze nie skonczylem! - chwycil ja za reke zeby nie mogla znow mu uciec.- Powiedziala, ze chce tylko przeprosic i nie zamierza rujnowac mojego zycia, ze zyczy mi szczescia.
-Wierzysz jej?- szepnela Ania, zapalajac kolejnego papierosa. Usiadla zrezygnowana na kanapie, wiedziala, ze jesli sobie teraz tego nie wyjasnia, moze to byc poczatek konca.
Kuba widzac, ze Ania nie probuje już uciec, odetchnal z ulga. Wiedzial, ze to dla niej trudne moze nawet bardziej niz dla niego. Chcial zeby bylo miedzy nimi tak jak wczesniej, choc wiedzial, ze to moze nie byc takie latwe.
- Nie, nie wierze i nie zamierzam się z nia spotykac. Aniolku.. Kocham Ciebie i tylko ciebie. Prosze Cię nie odsuwaj się ode mnie.
- Kubus to nie takie latwe. Moze powinienes się z nia spotkac i zamknac ta sprawe raz na zawsze? Nie przestanie cię nekac dopoki się z nia nie spotkasz. Wiem to.
- Chcesz zebym się z nia spotkal choc gdy mowie ci o niej uciekasz ode mnie.
-Misiek to nie tak, chce zebys to poprostu zakonczyl. Tylko tyle, nie wytrzymam tego.
Usiadl obok niej i sprobowal ja objac, nie protestowala.
- Aniolku chodzmy do sypialni, przeziebisz sie. - pociagnal ja za soba do domu. Zamknal drzwi balkonowe caly czas obejmujac ja jedna reka w pasie. Wchodzac do pokoju, zamknal drzwi na klucz. Nie chcial zeby ktos nieproszony wladowal im się do sypialni.  
Ania caly czas milczala, nie wiedziala co jeszcze moglaby na ten temat powiedziec. Nie chciala już wiecej o tym rozmawiac, a tym bardziej o tym myslec.
- Kubus, nie rozmawiajmy już o tym, dobrze? Chce się już tylko polozyc i zasnac. Musze jutro wczesnie wstac do pracy, a po pracy mam jeszcze zajecia. Chcialbym się wyspac jesli to jeszcze w ogole mozliwe.
- Dobrze kochanie, poloz się ja zgasze swiatlo.
Wiedzial, ze to jeszcze nie koniec calej tej sprawy, ale jest lepiej niz się spodziewal. Mial taka nadzieje, nie chcial zeby jego domniemania byly nieprawdziwe.
Gaszac swiatlo ostatni raz spojrzal na swojego aniolka o udreczonej twarzy.



                                           *

Wstajac do pracy Ania miala podly nastroj, wciaz miala w pamieci wczorajszy wieczor i rozmowe. Nie chciala zeby cos miedzy nia, a jej ukochanym się popsulo. Los jednak chcial inaczej.
Obiecala sobie, ze niepozwoli aby przeszlosc Kuby i ta kobieta zniszczyly jej zwiazek. Wychodzac do pracy czula się już troche lepiej.
Wysiadajac z samochodu musiala uwazac zeby się nie wywrocic. Jej nowe buty nie dostosowaly się jeszcze do zimowo wiosennej aury. By poprawic sobie humor zalozyla swoja ulubiona sukienke, przypominala jej o obozie, na ktorym poznala Kube i jego przyjaciol, z ktorymi teraz mieszkala.
Otwierajac ksiegarnie nie zauwazyla skradajacego się za nia mezczyzny.
-Buu...- wykrzyknal nieznajomy.
-Aaaa.. Czy pan oszalal ?! Co pan sobie wyobraza?- odparla podniesionym glosem, odwracajac się do zartownisia. I już wiedziala, kto ja tak bezczelnie podszedl. Stal przed nia Honorski.      
Usmiechal się glupkowato, jakby wygral milion dolarow.
-I z czego się pan tak cieszy?! - zaatakowala go.- Jesli mysli pan, ze to bylo zabawne to musze panu powiedziec, ze ani troche.
Widzac jak bardzo zdenerwowal dziewczyne swoim zachowaniem, przygasl. Podniosl z ziemi klucze, ktore upuscila gdy ja wystraszyl.
- Przepraszam najmocniej. Taki piekny dzien dzisiaj, w sam raz na psoty.- wymruczal przeprosiny z usmiechem.
Widzac jego rozesmiana twarz nie mogla się na niego gniewac choc bardzo tego chciala. Rozlozyl ja na lopatki. Mimo woli odwzajemnila usmiech.
-Od razu lepiej. Prosze, upuscila pani klucze.
-Dziekuje, wejdzie pan czy idzie dalej psocic?- zapytala z nadzieja, ze jednak wejdzie i umili jej pocztek dnia. Jego obecnosc byla kojaca, nie potrafila zrozumiec dlaczego.
- Chyba skoncze już dzisiaj z psotami, bo jeszcze oberwe od kogos. Czekalem na pania.
Wmurowalo ja. Czekal na mnie. Co tez on od niej chcial?
- Czekal pan na mnie? Co takiego się stalo?- spytala zaintrygowana.
- Potrzebuje pomocy.- przekomarzal się z nia, caly wczorajszy dzien myslal o niej i doszedl do wniosku, ze jesli nie zacznie dzialac to oszaleje.
- Mojej pomocy? Wejdzmy, nie stojmy tak na ulicy.- zaprosila go do srodka, lecz wskazal reka by ona weszla pierwsza.  
Mmm.. jaki z niego dzentelmen, choc gdyby wiedziala co mu chodzi teraz po glowie i jaki jest powod jego zachowania, zmienila by zdanie. Wpatrywal się w jej plecy i pupe. Plecy okryte koronka kusily do tego by piescic je jezykiem, a ksztaltne posladki do tego by trzymac je w dloniach.
- Potrzebuje ksiazki, specjalnej. To ma byc niespodzianka dla pewnej wyjatkowej kobiety. Moglaby pani cos dla mnie znalezc? Albo jeszcze lepiej, niech pani wybierze taka ksiazke, ktora by pani sobie kupila.
Jej humor pogorszyl się gdy tylko uslyszala jego prosbe. Jednak mial kogos i szukal prezentu dla niej. Kobieta, ktora zdobyla jego serce musiala byc prawdziwa szczesciara.  
Nie wiedziala jeszcze, ze to mowa o niej.
- Zobacze zaraz czy mamy cos ciekawego na stanie.- odparla ze smutkiem w glosie.
Zauwazyl gwaltowna zmiane w jej zachowaniu, nie potrafil zrozumiec dlaczego. Nie wiedzial, ze to on jest przyczyna tej zmiany. Chcial poznac wszystkie jej troski, marzenia, fantazje. Obserwowal ja gdy szla z parkingu do budynku, widzial smutek w jej oczach, dlatego zachowal się tak jak zachowal. Chcial poprawic jej nastroj.
- Prosze, to swietny romans erotyczny. Duzo kobiet go kupuje, idealnie nadaje się na prezent dla wyjatkowej kobiety. Sa trzy czesci.
- Ma pani te ksiazku u siebie w domu? Czytala je już pani?- zapytal, nadal myslac nad powodem jej smutku.
Zaskoczyl ja, dlaczego chcial wiedziec, czy czytala te ksiazki?
- Nie, nie czytalam, znalazlam dobre opiinie o tej ksiazce w internecie i zamowilam je do naszej ksiegarni co bylo bardzo dobrym pomyslem, bo swietnie się sprzedaja.- odparla zmieszana jego pytaniami.
- Skoro Ci się podobaja to dlaczego ich sobie nie kupilas Aniolku?
- Cala trylogia kosztuje 118 zl. Nie moge pozwolic sobie na taka rozrzutnosc. Mam duze wydatki i nie moge wydawac pieniedzy nie wiadomo na co. Przepraszam, ale to moje osobiste sprawy i nie powinno to pana obchodzic.- zirytowana poszla po dalsze czesci ksiazki.
Jego pytania ja zdenerwowaly, nie chcial tego. Smucilo go to, ze nie moze pozwolic sobie na odrobine przyjemnosci, bo musi oszczedzac kazdy grosz. On nie mial tego problemu, mogl sobie pozwolic na wszystko, nie musial sobie niczego odmawiac.  
Szukajac kolejnych czesci trylogii myslala nad slowami Tymona, zdenerwowaly ja jego pytania bo glupio jej bylo się przyznac, ze nia ma kasy nawet na 3 glupie ksiazki, bo ledwo wiaze koniec z koncem. Musi go przeprosic to nie jego wina. Z takim zamiarem wrocila za lade.
- Aniu chcialem..- nie zdarzyl dokonczyc bo przerwala mu kladac palec na jego ustach. Bardzo mu się ten gest spodobal. Chcial go pocalowac, ale bal się, ze ja wystraszy.
- To ja cię przepraszam, nie powinnam się tak unosic. To dla mnie drazliwy temat. Mam ostatnio troche problemow i wybucham przy byle okazji. Naprawde mi glupio.
- Nie rob tego.- szepnal.
Speszona probowala zabrac palec z jego ust, ale zlapal jej nadgarstek i pocalowal.
- Och.. Tymon co ty robisz?- zmieszala się na ten czuly gest.
- Nie rob tego.- powtorzyl- nie przepraszaj, nie masz za co. To ja zachowalem się grubiansko. Wybaczysz mi?
- Yyy.... tak. Mozesz puscic moja dlon?
- Co? Och.. Tak, naturalnie. Przepraszam. Poczekaj chwile.- odparl czujac wibrujacy telefon w kieszeni.
Oddalila się by dac mu troche prywatnosci. Uslyszala jak mowil '' Zaraz u Ciebie bede, nie denerwuj sie". Ciekawe kto do niego dzwonil i co się stalo. Poczekala az skonczy rozmowe i podeszla do lady.
- Zapakowac Ci te ksiazki, czy zmieniles zdanie?
- Co? Tak, tak naturalnie.
- Wszystko w porzdku? Wygladasz na zmartwionego.
- Moja mama miala maly wypadek w domu. Musze do niej jechac. Zostalbym jeszcze chwile, ale sama rozumiesz.
Zarumienila się slyszac jego slowa. Chcial jeszcze zostac.  
- Prosze twoje ksiazki. 118 zl. - powiedziala wreczajac mu pakunek
- Dziekuje. Mam jeszcze takie pytanie, zjadla bys dzisiaj ze mna pozny lancz? Zobacze co się stalo z mama i wroce. Milo mi się z toba rozmawia i nie chce tego przerywac, ale sama widzisz, ze nie mam wyboru. To jak?
Nie wiedziala co powiedziec, zaskoczyl ja. Bardzo chciala zjesc z nim lancz ale bala się, ze to bedzie nie fair w stosunku do Kuby, zwlaszcza po wczorajszych zdarzeniach.
- Przepraszam, ale nie moge.
- Dlaczego?- zapytal ze smutkiem w glosie.
Naprawde bylo mu przykro, widziala to w jego oczach.- To by bylo nie wporzadku wobec mojego chlopaka.
Zamurowalo go, jego aniol byl już zajety. Nigdy nie niszczyl czyjis zwiazkow, ale w tym wypadku nie byl pewien czy da rade trzymac się tej zasady. Chcial ja miec na wlasnosc, chcial by nalezala do niego i nikogo wiecej. Podjal decyzje.- To tylko kolezenski lancz, nic wiecej.- Ta jasne, wmawiaj sobie.
- Skoro tak, to w sumie czemu nie. - powiedziala zawstydzona, bo w glebi duszy cieszyla się na to spotkanie.  
- To jestesmy umowieni. Napisz mi sms o ktorej bedziesz miala przerwe to przyjade po ciebie.
- Dobrze. Tymon.. Dziekuje Ci.- wykrztusila zmieszana.
- Za co? Przeciez nic nie zrobilem.- zapytal zaskoczony.
- Dzieki tobie zapomnialam na chwile o swoich problemach. To mile.
Usmiechnal się slyszac jej slowa.- Zawsze do uslug i do zobaczenia na lanczu.- pozegnal się i wyszedl.
Ania jeszcze dlugo spogladala za Tymonem po jego wyjsciu, gdy opuscil ksiegarnie zrobilo się jej jeszcze smutniej. Jego obecnosc byla kojaca. Zabrala się za prace. Klienci zaczeli odwiedzac sklep. Nie zauwazyla kiedy nadeszla pora obiadowa dopoki nie uswiadomil jej tego jej zmiennik. Krystian, siostrzeniec pana Bogdana. Wysoki brunet o kocich oczach, byl bardzo podobny do pana Bogdana.  
- Aniu jestes tam?! Mowie do ciebie.- zasmial się Krystian. Wiedzial od wujka, ze Ania lubi marzyc na jawie za co tez bardzo ja lubil.
- Przepraszam cię zamyslilam sie. Co mowiles?
- Wujek dzwonil do mnie i kazal ci przekazac, ze mozesz już isc do domu, duzo się ostatnio napracowalas. Nalezy ci sie. Zastapie cie.
Zaskoczona odparla piskliwie.- Zostane, nie potrzebuje wolnego, dobrze mi tutaj wsrod ludzi.        
Nie chciala wracac do domu, nie chciala byc sama.
Ich rozmowe przerwal kurier.- Przepraszam, czy tutaj pracuje pani Anna Aniolkiewicz? Mam dla niej przesylke.
Zaskoczyl ja, nic nie zamawiala, co to moglo byc. Pokwitowala odbior paczki i po dziekowala kurierowi. Na paczce bylo starannie napisane jej imie i nazwisko. Paczka byla dosyc ciezka i kwadratowa. Otworzyla ja i jej oczom ukazala się trylogia, ktora sprzedala dzisiaj Tymonowi. Piedziesiat twarzy Greya, tak glosil tytul pierwszej ksiazki. Nie wiedziala co ma o tym myslec. Nie zauwazyla kartki, ktora wyleciala z paczki gdy ja otwierala, dopiero gdy Krystian podniosl ja, zauwazyla liscik.
Na kartce widnialy slowa, ktore już dzisiaj slyszala " Dla wyjatkowej kobiety o hipnotyzujacych oczach". Wiedziala od kogo sa te ksiazki.Co tez chodzilo mu po glowie. Nie mogla ich zatrzymac, musi mu je zwrocic, choc sam fakt, ze te ksiazki byly dla niej i uwazal ja za wyjatkowa, wiele dla niej znaczyl.  
Krystian przygladal się jak Ania znow odplywa w zamysleniu. Kto mogl wyslac jej takie ksiazki. Moze to jej chlopak, choc jej zdumiona mina gdy czytala liscik wskazywala na cos innego.  
- Krystian to ja jednak skorzystam z propozycji twojego wujka. Wezme swoje rzeczy i zmykam.
- Dobrze, milego dnia Aniu.
- Dziekuje. Do zobaczenia jutro.- pozegnala się i wyszla piszac sms do Honorskiego.
Napisala mu, zeby podal jej miejsce spotkania to przyjedzie tam, bo ma już wolne i moze poruszac się sama. Podal jej adres restauracji, ktora znajdowala się na drugim koncu miasta.
Wsiadla w samochod i ruszyla stawic czola Tymoteuszowi Honorskiemu.  


                                               *


Po godzinie byla na miejscu, parkujac przed restauracja zastanawiala się czy bedzie ja stac chociaz na wode do picia. Nie zamierzala nic jesc, chciala oddac mu te ksiazki i powiedziec zeby dal jej swiety spokoj. Nie potrzebowala już wiecej problemow, miala ich już az nad to.  
Wysiadajac z samochodu zgarnela ksiazki i skierowala się w strone restauracji, przy drzwiach powital ja starszy pan, ktory z usmiechem otworzyl przed nia drzwi. Bedac w srodku nie wiedziala gdzie ma isc, byly trzy rozne kierunki i zaden nie wskazywal czego moze się spodziewac. Nagle jak z pod ziemi wyrosla przed nia smukla blondynka ubrana w czarny kombinezon. Kazala jej isc za soba. Otworzyla przed nia drzwi znajdujace się po lewej stronie, w sali bylo pelno stolikow. Powiedziala jej zeby udal się na taras i się oddalila. Drzwi byly otwarte na osciez. Skierowala tam swoje kroki, po chwili znalazla się w pieknym ogrodzie, widok zapieral dech w piersi. po prawej stronie zarejestrowala ruch. Spojrzala w tamta strone i ujrzala Honorskiego. Szedl w jej kierunku pewny siebie i usmiechniety. Wygladal oszalamiajaco, mial na sobie dzinsy, ktore opinaly jego umiesnione nogi i sweter z wycieciem w serek. Wlosy byly wystylizowane tak by tworzyc chaos, ale tak naprawde wygladaly zabojczo.
Podszedl do niej i przywital się jakby nie widzieli się pare godzin temu. Poprowadzil ja w strone stolika ustawionego w glebi ogrodu. Odsunal krzeslo by mogla usiasc i usiadl na przeciwko niej.            
Bardzo jej tym zaimponowal. Ksiazki, ktore zaczely wymykac jej się z rak, przypomnialy jej po co tu w ogole przyjechala.
- Czego się napijesz Aniu? - zapytal z radoscia w glosie.
- Dziekuje, nie bede nic pila. Ja tylko na chwile. Chcialam oddac ci twoja wlasnosc i się pozegnac.
Jej slowa go zaskoczyly, nie spodziewal się takiego obrotu sprawy. Myslal, ze dajac jej te ksiazki sprawi jej przyjemnosc. Widocznie się przeliczyl, a teraz ona probuje mu się wymknac. Nie moze jej na to pozwolic. Za bardzo mu na niej zalezalo, nawet jesli mialby zepsuc jej zwiazek z facetem, z ktorym byla. To on chcial dawac jej szczescie, byc przy niej kazdego dnia, dzielic się z nia swoim zyciem. Nigdy nie czul czegos takiego do zadnej kobiety, wszystkie kobiety, ktore spotkal na swojej drodze do tej pory nie mialy dla niego takiego znaczenia, jak ta, ktora wlasnie przed nim siedziala i chciala przed nim uciec.
- Aniu co się stalo? Dlaczego jestes taka zdenerwowana?
- Prosze pana- zwrocila się do niego per pan zeby poglebic dystans miedzy nimi.- Chcialam oddac panu panskie ksiazki i przekazac aby dal mi pan spokoj i nie nie pokoil mnie w pracy ani sms. Nie zycze sobie tego. Nie wiem w co pan gra i nie interesuje mnie to, ale niech pan sobie daruje.
Nie wiedzial co ma jej odpowiedziec. Chcial ja przy sobie zatrzymac, ale nie mogl jej wyznac tego co czuje, bo wiedzial, ze jesli to zrobi wystraszy ja jeszcze bardziej.
- Aniolku..- wyciagnal reke w jej strone, ale uchylila się przed jego dotykiem, co jeszcze bardziej go zabolalo.- To prezent dla ciebie, chcialem zebys je miala. Jestes dla mnie wazna, choc moze to glupio brzmi bo znamy się pare dni.
- Przestan!!!- przerwala mu oburzona jego slowami- nie mow tak do mnie, tylko moj ukochany moze tak do mnie mowic. Nie chce cię znac, bo znajomosc z toba dostarczy mi tylko samych problemow.
- Aniolku nie mow tak prosze. Nie odsuwaj mnie od siebie. Chcialem ci sprawic przyjemnosc dajac ci te ksiazki i nie zamierzam dostarczac ci zmartwien. Prosze cię noo.
- Tymon ty nic nie rozumiesz! Nie moge przyjac tego prezentu, a rozmowa z toba i twoje slowa już dodaja mi zmartwien. Jestem z mezczyzna, ktory mnie kocha. Ja tez go KOCHAM!! - wykrzyknela zbulwersowana jego smialoscia i zachowaniem.  
Widzac pasje z jak odpowiadala na jego slowa tak go podniecila, ze mial ochote porwac ja w ramiona i calowac do utraty tchu.  
- Aniu, chce miec z toba kontakt. Potrzebuje tego! Jestes dla mnie wazna, choc sam nie rozumiem dlaczego. Myslalem, ze te ksiazki sprawia ci przyjemnosc. Mowilas, ze podobaja ci się i chcialabys je przeczytac.
- Dlaczego ty nie sluchasz tego co ja mowie? Nasza znajomosc nie moze trwac. To staje się zbyt osobiste, zbyt niebezpieczne. Jestem w stalym zwiazku i jestem szczesliwa. Nie psuj tego jesli naprawde jestem dla ciebie kims waznym!  
- Dlaczego tak stawiasz sprawe? Chcialem zjesc z toba lancz, porozmawiac po prostu, a ty chcesz skonczyc to wszystko, uciec ode mnie.- westchnal zrezygnowany. Nie wedzial co ma jeszcze zrobic zeby ja zatrzymac, zeby nie odtracala go od siebie.  
Wstala zrezygnowana, nie chciala ciagnac tej rozmowy ani chwili dluzej, musiala uwolnic się od niego. Przytlaczal ja.
- Przepraszam cie, ale ja już pojde, mam dosyc jak na jeden dzien. Trzymaj się i powodzenia w zyciu zawodowym i osobistym. Zegnam!
- Aniu, dlaczego to robisz? Nie chcesz tego, sama dobrze o tym wiesz. Pozwol sobie na szczescie. - nie wiedzial co jeszcze moze zrobic zeby ja przy sobie zatrzymac, co powiedziec. Moze lepiej zostawic ja sama teraz jesli tego potrzebuje i byc przy niej zawsze gdyby tego potrzebowala.
- Tymon nie komplikuj tego. I tak jest to już dla nas trudne, tym bardziej dla mnie.- patrzac na niego zdala sobie sprawe, ze im dluzej tam stala tym trudniejsze bylo odejscie od niego.
Patrzac w jego brazowe oczy widziala smutek i bol, ktorego wolalaby nie znac. Chciala jak najszybciej stamtad uciec i skryc się w jak najbezpieczniejszym miejscu.
- Dobrze Aniolku, jesli tego chcesz. Pamietaj, ze zawsze mozesz na mnie liczyc, cokolwiek by się nie dzialo. Masz moj numer, dzwon o kazdej porze dnia i nocy. Zawsze odbiore.- wyszeptal nie zdolny wydobyc z siebie glosu.
Odeszla nawet się nie odwracajac, jedyny slad jaki zostawila po sobie to ksiazki, ktore jej podarowal.
Idac do samochodu probowala poskladac mysli, ktore kolataly jej się w glowie. Jak miala powiedziec o tym Kubie. Co miala mu powiedziec, ze klient z ksiegarni zaprosil ja na obiad i wyznal jej, ze mu na niej zalezy? Jak miala mu o tym powiedziec? Nie teraz gdy tyle zlego dzialo się miedzy nimi, gdy Majka probowala mieszac miedzy nimi. Powiem mu, ale jak bedzie na to odpowiedni czas. Ledwo pamietala droge do domu.  
Wchodzac do meszkania miala nadzieje, ze Kuby jeszcze nie ma. Przeliczyla sie, siedzial w salonie na kanapie przed telewizorem. Poszla do pokoju nie ogladajac się na nic, nie chciala z nikim rozmawiac, chciala się tylko polozyc i zasnac. Zapomniec o wszystkim. Lecz jej ksiaze z bajki nie zapewnil jej tego luksusu, poszedl za nia. Zastal ja w pokoju gdy zdejmowala ubrania, ktore miala w pracy.
- Kochanie wszystko w porzadku? Wygladasz na przygnebiona. Jesli chodzi o wczorajsza rozmowe to nie martw sie, wszystko bedzie dobrze. Obiecuje ci to!
- Kubus.. Wiem nie musisz mi o tym przypominac. Tez cię kocham! Chcialabym wziac prysznic i się polozyc.- powiedziala znuzonym glosem.
- Nie idziesz na uczelnie? Wszystko dobrze kochanie? Na pewno?- dopytywal sie. Widzial, ze cos jest nie tak tylko nie wiedzial co takiego.
- Tak wszystko jest ok. Nie mam sily isc na uczelnie. Pojde wziac kapiel i się poloze dobrze?
- Co tylko chcesz Aniolku.
Slyszac to pieszczotliwe okreslenie miala przed oczami Tymoteusza Honorskiego, nie swojego ksiecia z bajki. Idac do lazienki starala się zostawic za soba wszystkie troski jakie zaprzataly jej glowe.  
Po kapieli polozyla się do lozka. Kuba nie probowal jej przeszkadzac. Siedzial w salonie i ogladal telewizje choc nie wiele z tego rozumial. Caly czas mial przed oczami twarz swojego Aniolka gdy wchodzil do domu. Byla bardzo przybita, nie wiedzial czy ma to cos wspolnego z wydarzeniami minionej nocy czy wydarzylo się cos jeszcze. Nie chcial na nia naciskac, wiedzial, ze jak tylko bedzie gotowa, przyjdzie do niego i o wszystkim mu powie.

                    
                                              *

Po odejsciu Ani Tymon zaplacil rachunek i udal się do firmy. W glowie wciaz mial rozmowe z Ania. Jak tylko wyszla z ogrodu już zaczal za nia tesknic, tak go do niej ciagnelo. Nie wiedzial dlaczego i nie chcial wiedziec. Chcial jej i tylko to się liczylo. Nawet jesli mialby czekac pare lat, zrobi to. Byla tego warta, jego aniol zaslugiwal na to.
Mial jeszcze dzisiaj wieczorem do odbebnienia bal na rzecz osob niepelnosprawnych. Nie mial ochoty na niego isc zwlaszcza po tak burzliwym popoludniu, ale nie mial wyjscia, musial wyglosic przemowienie i wypisac kolejny czek z darowizna na osrodek rehabilitacyjny. Czul by się o niebo lepiej gdyby mial przy boku swoja wymarzona kobiete, co jednak nie bylo mu dane. Niestety. Jedna osoba, kobieta, a taki chaos powstal w jego zyciu. Poczul, ze ktos dzwoni do niego, mial nadzieje, ze to ona powiedziec mu, ze zmienila zdanie. Wiedzial jednak, ze to nie prawda czul to.
- Tak, slucham?- odparl nakladajac sluchawke bluetooth.
- Czesc stary. O ktorej bedziesz w studiu? Brakuje nam naszego mentora.- zasmial się jego najlepszy przyjaciel.
- Przepraszam Cię, ale nie dam rady dzisiaj. Mam wieczorem bal charytatywny i nijak nie moge się z niego wymigac. Jutro na pewno przyjade i zobacze jak szkolicie tych naszych tancerzy- byl wdzieczny Brianowi za odrobine tej zwyklej rozmowy. Mogl się oderwac od mysli, ktore caly czas krazyly wokol panny Aniolkiewicz.
-No to lipa. No coz damy sobie rade jakos bez ciebie.- odparl Brian. Slyszal w glosie swojego przyjaciela przygnebienie co nie bylo do niego podobne, bo byl z natury osoba pelna wigoru i pozytywnie nastawiona do zycia. - Wszystko dobrze Tymon? Tak jakos dziwnie brzmisz.
Jeszcze tylko tego mu brakowalo zeby ktos się o niego martwil. Nie lubil zwierzac się ze swoich problemow, nie chcial okazywac slabosci. Wiedzial, ze kumpel się o niego martwi, ale nie zamierzal rozwiajc tematu, zwlaszcza, ze byla to swieza sprawa.
- Wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Wydaje ci sie.- tlumaczyl sie.
- Niech cię bedzie, ze mi się wydaje. To już ci nie zawracam glowy. Do zobaczenia jutro.- pozegnal się Braian i się rozlaczyl.  
Tak krotka rozmowa z przyjacielem uswiadomila mu, ze ostatnimi czasy zaniedbal obowiazki wzgledem szkoly tanca, ktorej byll wspolwlascicielem. Musi to nadrobic. Taniec od dziecka byl jego pasja, nie wyobrazal sobie, ze moglo by go zabraknac w jego zyciu. Uwielbial tanczyc czy to w swoim studiu tanecznym czy tez na roznego rodzaju imprezach. To dzieki rodzicom pokochal taniec, zapisali go do szkoly tanca. Z poczatku byla to dla niego niewyobrazalna meczarnia, nienawidzil swoich rodzicow, swojego nauczyciela, ze musi robic jakies wygibasy gdy jego koledzy bawia się w najlepsze na boisku. Bedac jeszcze dzieckiem uwazal, ze rodzice zabrali mu najlepsze lata dziecinstwa, wysylajac go na lekcje tanca. Z czasem uswiadomil sobie, ze podarowali mu cos pieknego, dar, ktory stal się czescia jego zycia.
Myslac o tancu i o jego poczatkach zdal sobie sprawe, ze zaniedbal wiecej spraw niz przypuszczal. Czas to naprawic!

Anna2207

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3980 słów i 24151 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Meggi

    Uwielbiammm <3

    14 sie 2014

  • Użytkownik Yamaha

    Czekam na następną część :cool:

    9 sie 2014

  • Użytkownik Alexa

    Tymon jest cudowny *.* ♥
    Kibicuje mu i Ani :3 Jest taki romantyczny! ^.^
    Kuba za bardzo jest troskliwy... A Tymon nie dość, że męski, opiekuńczy to jeszcze uwielbia taniec! Mój ideał :3 ♥

    8 sie 2014

  • Użytkownik sawicza

    Cudowne mam madzeje ze kolejna czesc pojawi sie kuz niebawem i ze nie kazesz tak dlugo na nia czekac , uwielbiam to oppwiadamie

    8 sie 2014