Academy of the Four Elements. Rodział IV

Academy of the Four Elements. Rodział IV- To o niej mówi przepowiednia. Ona jest wybranką. Ona jest…  

- Nie mówcie tak jakby mnie tu nie było. Duch powiedziała ze mogę wam zaufać, ze mi pomożecie i że ona też ze mną będzie. Ale to nic nie da jeśli nadal będziecie mieć jakieś tajemnice. Powiecie mi kim ja do cholery jestem? Agua podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy  

- Jesteś Elementem  

- Czym jesteś? - zapytałam, chce znać prawdę jak najszybciej to możliwe.

- Elementem kochanie, kimś kto włada wszystkimi czterema żywiołami a także duchem czyli piątym żywiołem, najsilniejszym ze wszystkich.- W głosie Terry było słychać podekscytowanie. - Jesteś wybranką moja droga Luno, dziewczyną o której mówi przepowiednia...

- Skąd masz pewność ze to ona?- wtrąciła się babcia, było widać że jest zdenerwowana. Spojrzałam na Marcusa przyglądał mi się ale cały czas milczał to do niego nie podobne.  

- Diano, przepowiednia mówi że dziewczyna zrodzona z najsilniejszego pokolenia wody będzie Elementem, a mam pewność bo Eres nie przemówiła by do byle kogo. Moja droga gdybym tylko mogła oddać ci przepowiednie.- dodała Aqua na koniec dość smutnym tonem. Dlaczego nie może? Pomyślałam

"Bo przepowiednie skradziono"

Nareszcie, pomóż bo oni zjedzą mnie wzrokiem.

"Na tą chwilę przekaż im że niedługo przepowiednia sama do ciebie przyjdzie, musisz tylko potrenować aby aktywować każdy żywioł"

Jak mam to zrobić?

"Jesteś silna, dasz radę. A i najważniejsza sprawa znajdź swoją strażniczkę."

Kogo? Halo Eres ? Cisza, eh no dobra z zamyślenia wyrwała mnie mama.

-Luna, słuchasz nas w ogóle?

-Tak mamo, rozmawiałam z Eres. Powiedziała ze przepowiednia się ujawni jak aktywuje wszystkie żywioły. - Spojrzałam na czarnowłosego uśmiechną się pod nosem.

- Po to tutaj jesteś moja droga, czy Duch powiedziała coś jeszcze ? - zapytał Ignis

- Ah tak powiedziała że mam znaleźć swoją strażniczkę, tylko nie powiedziała jak.

- Wyczujecie się na wzajem, będzie łączyć was żywioł i po znamieniu, obróć rękę moją droga.- zrobiłam tak jak powiedział mi Aer, zobaczyłam na nadgarstku małą niebieską koronę, była naprawdę śliczna.

- To znamię które mówi ze twoim królującym i rodzinnym żywiołem jest woda, twój strażniczka będzie miała takie samo w tym samym miejscu. Ale chyba myślę że starczy wrażeń jak na jeden dzień. Markus pokaże ci twój pokój. - powiedziała babcia i zwróciła się w kierunku drzwi.

- Do widzenia Luno - powiedziała chórem cała Czwórka.

Pożegnałam się z rodzicami, ruszyłam z przyjacielem w stronę dużego Akdemika. Czy on miał zamiar milczeć cały czas, zaczynało mnie to denerwować.

- Powiesz coś w końcu? - zapytałam.

- Wiedziałem że jesteś wyjątkowa, ale że aż tak. - chłopak wyszczerzył swoje białe zęby, wrócił Marcus którego znam. Rozmawialiśmy całą drogę, - Masz zaszczyt mieć pokój na piętrze męskim, a nawet kilka pokoi od mojego, oto on pokój numer 200.

- Bardzo mnie to cieszy - uśmiechnęłam się do chłopaka, odwzajemnił mój uśmiech i powiedział

- Tutaj cię zostawiam, dasz sobie radę.- nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mój przyjaciel rozpłyną się w powietrzu. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do pokoju. Zaprało mi dech w piersiach, to nie był zwykły pokój bardziej przypominał mieszkanie, mała kuchnia połączona z małym salonem i łazienka i dwa dość duże pokoje. Weszłam do otwartego, był śliczny, ale nie będę was zanudzać szczegółami. Nagle z łazienki wyszła dziewczyna, miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Uśmiechnęła się do mnie, więc i ja zrobiłam to samo.

- Ty jesteś Luna tak? Miło mi Viktoria Fols uczę się tutaj na strażniczkę. - podała mi rękę, kiedy jej dotknęłam poczułam dziwny dreszcz, był przyjemny myślę że ona też go poczuła.

"To ona, twoja strażniczka, spójrz na nadgarstek"

Zrobiłam tak jak kazała Eres, faktycznie dziewczyna miała niebieską koronę. Spojrzałam jej w oczy.

- To ty! - powiedziałyśmy niemal że równocześnie.

- Jesteś moją strażniczą ?

- Tak to ja, nareszcie się pojawiłaś - widać że dziewczyna była szczęśliwa, ja również podzielałam jej entuzjazm.  

- Jutro po południowym treningu, pójdziemy na imprezę w końcu będzie sobota, bo od poniedziałku zaczynamy zajęcia. - powiedziała Viki, przytaknęłam jej i ruszyłam do swojego pokoju, rozpakowałam się i położyłam na łóżku słuchając muzyki, po kilku piosenkach odpłynęłam na krainy Morfeusza.

- Mała wstawaj! Nie chcesz się chyba spóźnić na swój pierwszy trening - obudziły mnie krzyki Viktorii. Podniosłam się i spojrzałam na zegarek, była 12 a trening zaczynał się o 13.- Ciuchy masz na dole w garderobie. - Weszłam do niej i znalazłam cały czarny strój, spodnie z wysokim stanem, czarny top na na ramkach i czarne fluxy. Letnia wersja pomyślałam, faktycznie mimo iż był początek października było ciepło. Ubrałam się, związałam włosy w wysoką kitkę i zrobiłam naprawdę lekki makijaż. Wyszłam z pokoju, moja współlokatorka czekał ze śniadaniem.

- Wow, wyglądasz zajebiście w tym stroju- skomentowała Viki

- Dzięki, jem kanapkę i możemy iść.

12:50 znalazłyśmy się na sali treningowej, gdy ją podziwiałam ktoś zasłonił mi oczy...

- Zgadnij kto ? - usłyszałam dobrze znany mi ciepły głos

- Marcus?

- Brawo księżniczko! To co pierwszy trening, stresik?

- Lekki, ale dam radę nie jestem sama. - wskazałam ręką na moją strażniczkę.  

- Marcus poznaj Viktorię Flos, moją współlokatorkę i strażniczkę. - dziewczyna obdarzyła chłopaka pięknym uśmiechem, widać było że czarnowłosy zaraz się rozpłynie. Chwycił rękę Viktorii i lekko ucałował.

- Miło poznać piękną damę.  

O 13 zjawił się nauczyciel, kiedy usłyszałam imię i nazwisko omal się nie przewróciłam.

- Witajcie moi drodzy nazywam się Daniel Foster

- Luna stało się coś? - zapytał zaniepokojony Marcus

- Nie nic, tylko to brat mojej mamy wujek Daniel. - ledwo wykrztusiłam z siebie to zdanie. Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale przerwał mi głos trenera.

- Dziś dobierzemy się w pary, niech każdy znajdzie sobie kogoś z kim chce dziś trenować. Wiem że pośród was jest jedna nowa osoba, będzie ona trenować ze mną. - po sali rozeszło się echo szeptów.

- Czyli jesteście skazani na siebie. - powiedziałam, puszczając oczko do Viktorii i Marcusa.

- Nie martw się oszczędzę ją - powiedział z dumą Marcus. Viki skomentowała to śmiechem po chwili dodała

- Nie bądź taki pewny siebie słonko.- i odeszli, ja poszłam w stronę wujka znaczy trenera. Cholera. Kiedy do niego podeszłam, jego oczy zrobiły się dużo większe, tak go zapamiętałam duże przenikliwe szare oczy i ciemno miedziane włosy no i oczywiście znamię na szyi.

- Luna ? - zapytał zdziwiony i od razu mnie przytulił. - W takim razie to będzie owocny trening, w końcu masz geny mamy i taty. Uśmiechnęłam się tylko do niego i spojrzałam na znamię, nie wiem dlaczego ale coś kazało mi je dotknąć. Daniel nie wiedział co zrobić, kiedy moje moje palce dotknęły znamienia poczułam lekki powiew wiatru.

- Luna, twoje oczy robią się szare, co się dzieje?!- było słychać że ma podniesiony głos, naglę poczułam że moje nogi się uginają.

- Cholera Luna ! - usłyszałam głos Marcusa, który złapał mnie zanim upadłam na ziemię.  

- Daniel. On. - wzięłam głęboki wdech bo wiedziałam że zaraz odpłynę tak jak wtedy w szpitalu. Ale tym razem poczułam mrowienie w nadgarstku. Resztkami sił dodałam - Powietrze.

Pannaem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1449 słów i 7727 znaków.

3 komentarze

 
  • Gazelle

    "Czym jesteś? - zapytałam, chce znać prawdę jak najszybciej to możliwe." Czym jestem.

    20 wrz 2016

  • Nataliiia

    Kiedy next!???!

    5 wrz 2016

  • Lovcia

    <3 Kiedy następna?

    5 wrz 2016