Academy of the Four Elements. Rodział VIII

Academy of the Four Elements. Rodział VIIINa początku chce was przeprosić za moją nieobecność. Szkoła, praca, przeprowadzka sami rozumiecie. Ale wracam i tak szybko was nie opuszczę :) Mam nadzieję że rozdział się spodoba.  
Strzałka!  

_______________________________________________________________________________________
Ze słodkiego snu wyrwał mnie dźwięk budzika, no tak poniedziałek, pierwszy dzień w Akademii. Wstałam z łóżka i udałam się pod prysznic. Krople letniej wody muskały moje delikatne ciało, roznosił się zapach mojego ulubionego żelu a moje myśli krążyły wokół ostatniego wydarzenia, przepowiednia i oczywiście Natahniel. Naglę z transu wyrwał mnie znajomy głos
- Luna, utopiłaś się tam? Za 30 min zajęcia! – krzyczała Viktoria. Odrzuciłam wszystko o czym myślałam i w pośpiechu wyszłam z pod prysznica. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i zrobiłam makijaż, byłam gotowa i wyglądałam całkiem dobrze. Wdech i wydech…
„Dasz radę kochanie”
Dobrze ze mną będziesz. Stresuje się.
„Nie ma czego, będzie dobrze.”
Mam nadzieję…
‘Wierzę w ciebie. Zawsze z tobą będę.”
Wyszłam z łazienki z uśmiechem na twarzy, w pokoju stała panna Flos.
- Nareszcie! Gotowa na pierwszy dzień mała?
- Jak nigdy dotąd! – i ruszyłyśmy w stronę Akademii. Przekraczając próg szkoły poczułam że serce wali mi jak szalone. Dam radę! Muszę! Blondynka zaprowadziła mnie i pokazała mi moją szafkę. Ruszyłyśmy w stronę ogromnego kamiennego budynku. Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam główne drzwi szkoły, puste korytarze które wcześniej widziałam dziś wypełniał gwar rozmów młodzieży szkolnej, na pozór wszystko przypominało moje dawne liceum.
- Ziemia do Lu, oto twój plan – przed oczami Viktoria machała mi białą karteczką, chwyciłam ją i zaczęłam czytać.
-Historia Żywiołów
-Samoobrona
- Walka wręcz
- Żywioł (lekcja na której kształci się kontrole nad swoim żywiołem)
-O.N.S.Z ( Opieka nad stworzeniami żywiołów)
- Medycyna Żywiołu

Tylko 6 ? I do tego codziennie to samo tylko w że innych godzinach i ilościach. Dam radę, muszę.
- Dziś pierwsze dwie godziny to Historia, chodź bo się spóźnimy! – nie zdążyłam nawet wydusić słowa bo przyjaciółka chwyciła moją rękę i biegłyśmy w stronę klasy. Historia żywiołów okazała się bardzo ciekawą lekcją a wykładał ją też dość przyjemna nauczycielka pani Les, po charakterystycznym wyglądzie udało mi się wywnioskować ze jej żywiołem jest ziemia. Po pierwszych dwóch lekcjach, siedziałyśmy z Viktorią na korytarzu, zaczęłam się nerwowo rozglądać.
- Nie ma ich tu. – powiedziała moja strażniczka
- Hmmm, co ?
- Są dwie klasy wyżej od nas. Bo szukasz wzrokiem Bestii prawda?  
- Bestii? O kim tym mówisz? – zapytałam zdziwiona
- O trójce najlepszych przyjaciół Nathaniel Argent, Marcus Star i Erick Adams. Pewnie spytasz dlaczego Bestie. – pokręciłam potwierdzająco głową. – Otóż dlatego, bo są najzdolniejsi z całej szkoły a ich przyjaźń trwa od kiedy się poznali no i do tego są zabójczo przystojni, nie w szkole dziewczyny która nie była by nimi zachwycona. – kontynuowała przyjaciółka
- Szukałam tylko Marcusa, ale dzięki za info mała.
- Oj mnie nie oszukasz, wiem że szukałaś wzrokiem Natahniela – puściła mi oczko, miała rację chociaż i tak najbardziej brakowało mi Marcusa przywykłam do jego obecności. Nagle w pewnym momencie poczułam że ktoś siada koło mnie i obejmuje ramieniem, odwróciłam się w stronę przybysza i zobaczyłam parę czerwonych oczu.
- Cześć mała! – och jak brakowało mi głosu mojego anioła stróża, uśmiechnęłam się lekko i odpowiedziałam.
- Cześć duży! Jedna z Bestii raczyła z nami porozmawiać.
- O widzę że już wiesz. Nie mów że nie tęskniłaś za swoim braciszkiem? – mówiąc to przytulił mnie, ja tylko znów przytaknęłam twierdząco. – Musze lecieć, następną lekcje mamy razem także do zobaczenia! – i zniknął tak szybko jak się pojawił. Po przerwie lekcji musiałam przejść do wschodniej części Akademii miałam lekcje zwaną Żywioł, a moja współlokatorka miała w tym czasie jeszcze jedną godzinę samoobrony ponieważ nieposiadana ona żywiołu szkolona była na strażniczkę.  

Stałam przed szafką chowając książki gdy nagle moje oczy przysłoniła ciemność, nagle usłyszałam szept
- Zgaduj Luno – po mojej skórze przeszedł dreszcz, doskonale go znałam wiedziałam kto za mną stoi
- Witaj Bestio czy raczej wolisz Płomyczku? – odpowiedziałam, usłyszałam za sobą lekki śmiech odwróciła się w stronę chłopaka, miałam racje.
- Zdolna jesteś – powiedział Natahniel
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz mój drogi Władco Ognia – szepnęłam mu do ucha, poczułam jego oddech na skórze, przyspieszył. Chłopak uśmiechną się do mnie
- Lubię tajemnice, ale w tej chwili musi Pani wybaczyć że Panią opuszczę obowiązki wzywają. – Nachlił się i dał buziaki w policzek. – Do zobaczenia na walce wręcz.  
- Skopię ci tyłek Argent ! – krzyknęłam
- Wyzwanie przyjęte Black !

Szłam przez szkolny hol ku mojemu zdziwieniu przede mną stanęła długo włosa brunetka o czekoladowych oczach, a za nią stały dwie rudę bliźniaczki o oliwkowych oczach.
- Trzymaj łapy precz od Natahniela, albo najlepiej od wszystkich Bestii – mówiąc uśmiechnęła się bezczelnie, chyba nie wie z kim zadziera.
- Bo co? – przyjęłam dość wrogą postawę. Widać było zmieszanie na twarzy dziewczyny, widocznie mała znana jest jej taka sytuacja kiedy ktoś się jej postawi. Poczułam jej rękę na ramieniu, chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co właśnie zrobiła, zdążyłam zauważyć ze jej znamię pokrywało całą dłoń.
- Wiesz kim jestem? Otóż…
-Amber Falsehood – dokończyłam za brunetkę lecz nie wyczułam żywiołu z moich ust padły jeszcze jedne słowa. – Jesteś Nihil.
Dziewczyna puściła moje ramię, jej twarz przybrała blady kolor.
- Jeszcze mnie popamiętasz, więc radzę posłuchać. – mówiąc to odeszła, a z nią bliźniaczki. Poczułam się słabo, oparłam się o chłodną ścianę i zaczęłam analizować krok po kroku to co właśnie miało miejsce.  
„ Nihil nazwa się osobę która nie posiada w sobie żadnego żywiołu. Znałam rodzinę tej dziewczyny wszyscy posiadają żywiołu.”
To jak tu trafiła?
„Nie wyczułaś tej dziwnej aury? Wiesz tylko ty i ja. Amber używa czegoś w rodzaju tymczasowej kontroli, tylko nie wiem jak ją uzyskuje. Ludzie tacy jak ona popadają w mrok.”
Miałam właśnie odpowiedzieć Eres gdy naglę zauważyłam cień, zaczął się do mnie zbliżać
„Elemencie uciekaj!”  
Usłyszałam glos Ducha, ale było już za późno Cień przywarł moje ciało do ściany, na oczy zaczęła nachodzić mgła. Poczułam ciepło a zaraz po chwili chłód, otworzyłam ostatni raz oczy Cień się rozpłyną. Zanim straciłam przytomność poczułam ciepło męskich ramion. Nie był to Marcus to dlaczego mam wrażenie ze znam je od bardzo dawna…

Pannaem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1258 słów i 7121 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy następna część??

    18 paź 2016

  • Użytkownik Pannaem

    Jeśli pojawiły się jakieś błędy to przepraszam :) Ale mam tak że jak szybko pisze to nie zwracam uwagi na błędy, a do tego jestem dyslektykiem :)

    11 paź 2016