Krwawy Sędzia cz. VIII - zakończenie.

Wbiegłem do pokoju naprzeciwko. W lewym kącie stało łóżko, a na nim leżała moja córka. Była piękną dziewczyną i nie dałbym jej zranić nikomu. Miała posiniaczone ręce, więc z czystej dedukcji wywnioskowałem, że doszło do szarpaniny. Złapałem ją za ramię w celu potrząśnięcia, aby się obudziła. To nic nie dało. Stwierdziłem, że uśpiono ją tak, jak musieli uśpić mnie, gdy mnie porwali do tej piwnicy. Położyłem dłoń na jej policzku, a łzy szczęścia leciały z moich oczu.
- Detektywie — powiedział głos z głośnika w pokoju.
Znów się zaczyna — pomyślałem. Zacisnąłem pięści, a w mej głowie panował obraz Ewy jak mówi, iż to ona jest Krwawym Sędzią.
- Detektywie, otrząśnij się. Musisz uratować córkę. Myślisz, że skoro ją znalazłeś, to już po wszystkim?
- Zostaw mnie, przeszedłem wszystkie zagadki, dotarłem do tego momentu... do końca tej okrutnej zabawy.
- Czyli nie obchodzi cię, że w żyłach twojej córki, płynie ta sama trucizna co u ciebie.
- Co? - spytałem, ocierając łzy z policzków.
- Antidotum znajduje się w sejfie pod łóżkiem, kodem do otworzenia go jest data śmierci, nie mogę powiedzieć ci, czyjej. Żyj lub gnij, detektywie.
Szybko rzuciłem się na kolana i szukałem sejfu. Znalezienie go nie należało do trudnej części zagadki. Trudną częścią był szyfr, ponieważ jest nim data śmierci, lecz nie wiem czyja. Moje serce doznało ogromnego skurczu, ból w klatce piersiowej porównywalny był z powolnym wbijaniem tępego noża. Spojrzałem na zegarek, dwudziesta trzecia, osiemnaście. Zacząłem powoli wpisywać różne kombinacje, ale to na nic. Nie mogłem nic innego zrobić, poczułem się niepotrzebny i zły. To przeze mnie ona tutaj się znalazła, mogłem prowadzić spokojne życie, a tak to musi trzymać to cierpienie w sobie, swoim sercu. Nie wiedziałem co mam zrobić, ja ledwo trzymałem się przy życiu, ona niewinnie spała z niewiedzą, iż została otruta, a antidotum jest pod nią. W tym momencie stwierdziłem, że pogodzę się z losem i umrę obok niej, lecz zanim to zrobiłem, postanowiłem wpisać ostatnią datę. Dzisiejszą, ponieważ to właśnie dzisiaj zginęło najwięcej osób, winnych i niewinnych. Kręciłem powoli ustawiając po kolei wszystkie cyfry: dwa, siedem, zero, osiem, dwa, zero, jeden, pięć.
Ku mojemu zdziwieniu, sejf otworzył się i na żyłce w samym środku wisiała fiolka z antidotum. Położyłem się więc przed sejfem i starannie z wielkim spokojem chwyciłem fiolkę uważając, czy to nie jest kolejna pułapka. Zerwałem ją z żyłki i w ciągu sekundy ze środka wystrzelił nóż. Uchyliłem się, lecz zdążył podciąć mi gardło. Ostatkami sił, trzymając się za szyje przechyliłem fiolkę w usta mojej córki. Jesteś już bezpieczna — pomyślałem i opierając się o jej łóżko czekałem na śmierć. Usłyszałem ciche kroki i do środka weszła Ewa. Niestety nie mogłem nic powiedzieć, więc tylko się uśmiechnąłem, ponieważ udało mi się ją pokonać.
- Nie masz z czego się cieszyć — powiedziała.
Ja znów zrobiłem poważną twarz i tuż przed śmiercią chciałem wysłuchać tego, co ma mi do powiedzenia.
- Za moment umrzesz, więc powiem ci, co nieco. Ja od początku byłam Krwawym Sędzią. Zostałeś w to wplątany przez moją siostrę, która była twoją sekretarką. Twój brat, tak naprawdę nie pieprzył się z twoją żoną, nie zaufałeś swojej intuicji tylko obcej osobie. Człowiek, który został oblany kwasem, to brat Kameleona. Byliśmy parą przez długi czas, ale wiedział za dużo o mnie. Na końcu pragnę Ci powiedzieć, że jesteś najgorszym detektywem, jakiego widziałam. Nic nie zauważyłeś, szczególnie tego, iż to ja zabiłam twoją żonę. Wracając jednak do antidotum i twojej córki. Ona nie żyję od czterech godzin, zmarnowałeś antidotum, które było dla ciebie, na trupa, który nawet nie piernie, aby ci podziękować za to, co tutaj przeszedłeś.
Miałem łzy w oczach i choć czułem się coraz słabszy i senniejszy, nadal miałem chęć zabić. Nie mogłem uwierzyć, że moja córka nie żyje.
- Żyj lub gnij, detektywie, twoje starania poszły na marne, więc teraz gnij.
Powiedziała to zdanie, po czym wyszła i zamknęła drzwi na klucz i zgasiła światło.
Zebrałem resztki sił ze swojego ciała i puszczając dłoń z szyi wykrzyczałem- Zabiję cię za to dziwko! - topiąc się we własnej krwi, skonałem. Przegrałem z Krwawym Sędzią. Raz na zawsze.

VastoLorde

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 852 słów i 4552 znaków.

2 komentarze

 
  • Alexandra1

    Było to chore. Takie lubię :)

    17 sie 2015

  • iza0199

    To opowiadanie było świetne :o dawno nie wchodziłam na lola i zrobiłam to dzisiaj, aby zobaczyć, czy nie ma kolejnych części. Nie zawiodłam się. Gratuluję pomysłu :D

    26 lip 2015