Krwawy Sędzia cz. VI

Otworzyłem oczy i oślepił mnie blask lampy nad głową. Zerwałem się na nogi i nie mogłem uwierzyć w to, że nadal trzymam się przy życiu. Nerwowo zacząłem się rozglądać. To był mój pokój. Ramię miałem przepasane bandażami, co sprawiało mi małą ruchliwość ręką. Drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu stanęła Ewa.
- Co tu robisz? - spytałem.
- Nie pamiętasz?
- No tak trochę nie za bardzo, ostatnią rzecz, jaką pamiętam to ogromna belka na mojej klatce piersiowej. Potem już jakieś przebłyski, ale wszystko zamazane.
- To ja Cię uratowałam.
- Ooo, dziękuję, ale powiedz mi co podwładna Sędziego ma za uratowanie mnie?
- On o niczym nie wie.
- Dlaczego mi pomagasz? - spytałem z zaciekawienia.
- Jesteś dobrym człowiekiem, a ja chcę się go pozbyć ze swojego życia.
- Więc widzę, że potrafię Ci pomóc, ale niestety nie wiem gdzie on jest. Kameleon był święcie przekonany, że będzie w swojej posiadłości i zginął w tak łatwy sposób.
- Pamiętasz ten bar, w którym uratowałeś Kameleona? - spytała.
- No pewnie, to minuta drogi od mojego mieszkania.
- Tam jest jego kryjówka.
- Ruszajmy! - krzyknąłem ile sił i zacząłem się szykować.
Ubrałem się, wziąłem nóż i pod spód kamizelkę kuloodporną, którą kiedyś dostałem na jednym ze szkoleń. Nie mogłem jednak znaleźć pistoletu, pomyślałem więc, że spadając piętro niżej, może teraz tam leżeć pod gruzami. Po spakowaniu się ruszyliśmy do baru "u Adama". Gdy byliśmy już na miejscu, omówiliśmy strategię. Najpierw wejdzie Ewa i zagada go, aby niczego się nie spodziewał. Potem wkroczę ja i trochę sobie z nim porozmawiam.
Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Ewa weszła do środka, ja przez sporą szczelinę w oknie widziałem jak idzie za ladę i schyla się. Nagle znikła mi z oczu. Zdezorientowany nie wiedziałem, kiedy mam wejść, czy nie będzie za późno lub za wcześnie? Spojrzałem na zegarek była dwudziesta trzydzieści. Miałem bardzo mało czasu.
- Dobra, wchodzę. - powiedziałem pod nosem.
Wyjąłem nóż i zmierzałem w stronę lady, na której rozpleciona została ogromna pajęczyna. Nic dziwnego, to miejsce nie jest aktywne od dawna. Zobaczyłem w podłodze metalową klapę z uchwytem. Otworzyłem i schodząc w dół, ostrożnie szukałem każdego schodka. Będąc na miejscu nie było nic słychać, żadnej rozmowy, dźwięków itp. Przeraziłem się, może wiedział co ona knuje za jego plecami i teraz ją złapał. Powoli kierowałem się na ślepo w przód. Było bardzo ciemno, ledwo widziałem czubek nosa. W pewnym momencie usłyszałem głośny kobiecy pisk.
- Ewa! - wystraszony zacząłem biec i krzyczeć, aby ją odnaleźć.
- Tutaj jestem! Pomóż mi!
To było w korytarzu po lewej stronie. Biegłem przed siebie i zauważyłem otwarte drzwi. Wszedłem do środka. Pomieszczenie było ogromne, bez żadnych mebli. Na środku było coś podobnego do królewskiego tronu, a nad tym w suficie widniała ogromna kula z czymś zielonym w środku. Siedział tam ktoś z workiem na głowie. Związany od głowy po nogi. Podszedłem bliżej, aby się przyjrzeć czy to Ewa. To był jakiś gość, stwierdziłem po ubraniu. Usłyszałem za sobą kroki, odwróciłem się więc i nie wiedziałem, nawet kiedy mój nóż znalazł się w moim barku. Upadłem na kolana i podniosłem głowę w górę. To była Ewa.
- Czemu to zrobiłaś? - spytałem.
- Zamknij się i szukaj córki. Informacje gdzie ona się znajduje wyciągniesz od człowieka siedzącego przed Tobą.
Odeszła i zamknęła drzwi na klucz. O co tu chodzi? Miała mi pomóc. Pomimo takich myśli jedna sprawiała mi największy problem. Skąd wie, że uratowałem Kameleona?

VastoLorde

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 718 słów i 3747 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Sledzik985

    Cóż... Podszedłeś troszkę nieracjonalnie do charakteru głównego bohatera. Rozumiem, emocje i tak dalej, ale... ufanie bez zalążku wątpliwości komuś, kto z założenia miał być Twoim "wrogiem"? W dodatku detektyw?! No to się nie trzyma kupy, ale gdyby nie ta jego "ciapowatość" (inaczej tego nie ujmę), to ta historia nie trzymałaby się kupy, więc raczej nie idzie Cię za to winić.

    12 cze 2015

  • Użytkownik VastoLorde

    Bardzo zmienną :D

    11 cze 2015

  • Użytkownik DziecieChaosu

    Najpierw go uratowała, później poczęstowała nożem :D kobieta zmienną jest :D

    11 cze 2015