Krwawy Sędzia cz. III

Podniosłem się z podłogi i szybko podbiegłem w stronę ściany, gdzie był zamontowany mały ekran, na którym to zobaczyłem swoją córkę związaną w jakiejś klatce. Obok na ścianie był napis "Masz coraz mniej czasu na uratowanie skarbu swego nędznego życia.".  

Byłem już pewny, że gość jest w stanie zabić moją córkę. Zabójstwa to dla niego pestka, większy trud robił sobie ukrywaniem się, ale to niezbyt mnie obchodziło, gdyż wewnętrzny głos mówił mi, że wkrótce się z nim spotkam. Odwróciłem się i spojrzałem na tę maszynę. Cała się rozleciała a ze środka wypadła czerwona koperta. Podszedłem bliżej i wziąłem ją w dłoń powoli otwierając. Bez niespodzianek, w środku miałem kolejne zdjęcie i krótki liścik. Tym razem na zdjęciu widniała moja sekretarka. Obok niej ktoś musiał stać, gdyż na jej ramieniu była położona ręka, lecz niestety zdjęcie zostało przerwane. Krótka notka zawierała informacje o pracy przeciętnej sekretarki. Naprawdę nie mogłem tego zrozumieć. Ogarnąłem się i stwierdziłem, iż powinienem szybko opuścić to miejsce, gdyż może się zaraz zjawić policja, ponieważ strzały były dość głośne, nie wspominając już o krzyku.  
Opuściłem to miejsce i skierowałem się na ulicę Bacha, która była nieopodal. W drodze próbowałem rozgryźć, o co chodzi z notką o pracy sekretarki, tym bardziej, że głównie powtarzało się słowo archiwum i akta. Przysiadłem na jednej z ławek, aby lepiej pomyśleć, zerkając przy tym na zegarek, była ósma. Zostało mi mało czasu, a ból w klatce piersiowej i lekkie skurcze serca nie pozwalały mi na duży wysiłek.

- Mam! - krzyknąłem z zachwytu.

Ludzie dziwnie na mnie spojrzeli, ale szybko wrócili do swoich spraw. Ja przypomniałem sobie, że moja sekretarka u siebie w domu ma sporo akt i małe archiwum w pokoju. Wstałem i udałem się do jej mieszkania czym prędzej. Gdy już byłem na miejscu, zapukałem do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Zacząłem pukać mocniej i dzwonić dzwonkiem. Ze stresu odruchowo chciałem przytrzymać się klamki, okazało się, że drzwi są otwarte. Wszedłem powoli do środka i gdy zamknąłem za sobą drzwi rozległa się dziwna melodia i kobiecy śpiew.

"Raz, dwa, trzy, detektyw spada na psy;
Cztery, pięć, sześć, co do śledztwa chcesz wnieść?
Siedem, osiem, rozpoznasz ją po głosie;
Dziewięć, dziesięć, czy trumnę dla niej niesiesz?"

Stanąłem jak wryty i nie wiedziałem jak to odebrać. Leciało to w kółko i bardzo źle oddziaływało na moją psychikę. Wyciągnąłem spluwę i przy ścianie zacząłem kierować się w przód.

- Aleksandra! - wykrzyczałem.

- Aleksandra, jesteś tu? - spytałem, wystraszonym głosem.

Na ścianach zauważyłem, że jest sporo głośników, co przykuło moją uwagę. W mieszkaniu było pusto, lecz zauważyłem ślady walki lub szamotaniny. Wszystko było na podłodze, ubrania, dokumenty itp. Jeden z pokoi był zamknięty, chwyciłem więc za klamkę. To nic nie dało. Wpatrując się w drzwi, spostrzegłem, że zostały niedawno wstawiane, co najdziwniejsze drzwi te były antywłamaniowe. Nie przepuszczały nawet dźwięku. Nagle cisza, z głośników wydobył się głos, tym razem mężczyzny. Tak, to był on, Krwawy Sędzia.

- Brawo, dotarłeś dość szybko, obstawiałem, że wymiękniesz przy swoim bracie. Widocznie musi Ci bardzo zależeć. Przejdźmy jednak do rzeczy, nie otworzysz tych drzwi, nie da się tego zrobić. W środku jest kobieta, twoja sekretarka, choć może lepiej pasowałoby słowo kochanka. Niestety rozczaruję Cię, robiła wszystko, co mogłaby owinąć sobie Ciebie wokół palca. Bawiła się mężczyznami, nawet mną, ale wszystko do czasu. Zauważyłem to i pokazałem tylko kawałek swoich możliwości, zamykając ją w pokoju bez wyjścia. Możesz ją uwolnić, wybaczając jej zachłanność i zdradę lub dowiedzieć się ciekawych rzeczy torturując ją, a na końcu zabijając. W drugim pokoju masz laptopa a obok 5 przycisków. Wykorzystaj każdy mądrze zadając jej pytania, no chyba, że wykombinujesz jak ją uwolnić. Resztę zostawiam Tobie detektywie, tu limitem czasowym jest życie tej kobiety.

Głos umilkł i zapadła mroczna cisza, lecz tylko na moment. Wsłuchując się, mogłem usłyszeć Aleksandrę, krzyczała, aby ktoś jej pomógł. Postanowiłem, że wyciągnę z niej jakieś informacje, po czym ją uwolnię. Usiadłem przy laptopie i otworzyłem go.

- O mój Bożę — powiedziałem i gapiłem się jak głupi.

Na ekranie miałem widok z kamery na Aleksandrę, została przykuta do czegoś podobnego do fotela u dentysty. Przy rękach i nogach oraz szyi miała dziwne opaski z ostrzami. Znów spanikowałem, nie wiedziałem nawet, o co ją spytać. Do laptopa podpięty był pen-drive. Otworzyłem zawartość i miałem screeny rozmów o mojej pracy. Domyśliłem się, z kim pisała. W każdej wiadomości było "zbiłam go z tropu" lub "jesteś bezpieczny, zajął się kimś innym". Spiskowała z tym psychopatą, utrudniając mi śledztwo, wiedziałem, że ona musi go znać i wiedzieć coś na jego temat. Dmuchnąłem w lekko przykurzony mikrofon i zacząłem rozmowę.

- Aleksandra? - spytałem.

- Andrzej? To ty? Niemożliwe! Uwolnij mnie szybko, nie wiem co tu się dzieje — krzyknęła pół płaczem.

- Zamknij się i słuchaj, kim jest Krwawy Sędzia? Gdzie przebywa i co Cię z nim łączy?

- Andrzej, o czym ty mówisz, nie rozumiem Cię, pomóż mi, proszę!

- Wiem o wszystkim idiotko, nie oszukuj mnie i gadaj, bo inaczej Cię nie uwolnię!

- Ale, jak? Skąd?

- Kim jest sędzia i gdzie przebywa? - spytałem i zauważyłem pięć przycisków.

Każdy był podpisany: Ręka; Noga; Szyja.

- Nie mam pojęcia, komunikowałam się z nim przez telefon i internet!

- Gówno prawda, wiem, że się spotykaliście.

- Zamknij się już i uwolnij mnie!

W tym momencie nie wytrzymałem i wcisnąłem pierwszy przycisk o nazwie "Ręka Prawa". Na kamerze pokazane było jak opaska na prawej ręce zaczęła się zaciskać.

- Co się dzieje? Przestań! Ała! Aaaa!

- Gadaj!

- Może być u siebie na Ciszewskiego 22, nic więcej nie wiem!

Zapisałem adres w telefonie i spytałem po raz pierwszy i ostatni.

- Gdzie jest moja córka?

- Córka? Mam w dupie twoją córkę, uwolnij mnie, bo jak uda mi się stąd wydostać to Cię zabiję!

- Nie mogę pozostawić po sobie żadnych śladów, przepraszam za to, co zrobię, ale on uczy mnie, że nie każdy zasługuję na pokutę. Do zobaczenia na tamtym świecie słonko.

- Co? Co chcesz zrobić?! Nie, nie! Przestań, nie!

Wyszedłem z mieszkania, dowiedziałem się gdzie znajduje się ten wariat. To mi wystarczało. Pozbyłem się wszelkich świadków, czyli jej, wciskając przycisk o nazwie "Szyja". Wykrwawi się w parę chwil i będzie po sprawie. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon, numer był ukryty, lecz mimo to odebrałem.

- Jestem dumny z pana, detektywie.

- Wiedz, że spotkamy się za niedługo, a wtedy odbiorę swoją córkę i zabiję Cię!

Po dokończeniu zdania, będąc na klatce schodowej uderzyłem w kogoś.

- Oj przepraszam — powiedziałem.

- Nic się nie stało — odpowiedziała kobieta, na którą wpadłem.

- To przez moją...

Nie dokończyłem, oboje stanęliśmy jak wryci, gdy spojrzeliśmy sobie w oczy.

- To ty! Jesteś Ewa! Pomagasz temu świrowi! - złapałem ją za rękę.

Nie szarpała się, wyszeptała mi za to na ucho:

"A ja, detektywie? Będę żyć, czy gnić?"

Telefon wypadł mi z dłoni, w oczach pojawiły się świeczki, trup, który leżał za nią to, to...

VastoLorde

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 1426 słów i 7693 znaków.

2 komentarze

 
  • Sledzik985

    Cóż, miejmy nadzieję, że jej nie zabije. Chociaż, wątpię aby tak było.. :>

    9 cze 2015

  • DziecieChaosu

    A fuj! Kolejny sadysta, który znęca się nad czytelnikami urywając w takim momencie :P :D

    8 cze 2015

  • VastoLorde

    @DziecieChaosu eej muszę jakoś pobudzić czytelników do myślenia i domniemań :D

    9 cze 2015

  • DziecieChaosu

    @VastoLorde zatem domniemam że Piła byłby z Ciebie dumny :D

    9 cze 2015