Krwawy Sędzia cz. VII (+przeprosiny)

Na wstępie chciałem przeprosić, iż przez dość długi czas nic nie wrzucałem i nawet nie dokończyłem opowiadania. Wracam pełen pomysłów i nowych opowiadań ;) Miłej lektury ;)



Dobijałem się do drzwi ile tylko sił miałem w rękach.
- Ewa! Otwórz! - krzyczałem ile sił, ale to na nic.
- Nie otworzy Ci — powiedział ktoś siedzący na tronie.
Wpatrywałem się w niego i powoli stąpałem w jego kierunku.
- Zdejmij mi ten worek z łba, nie mogę oddychać.
- Dobra, tylko się nie ruszaj, a potem odpowiesz mi na parę pytań ok? - spytałem.
- Zgoda.
Złapałem za worek, odpiąłem spinkę i ściągnąłem mu go z głowy. To było największe zaskoczenie jak do tej pory. Nogi wrosły mi się w podłogę i nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Osobą przykutą do tego tronu był gość przez którego to całe zamieszanie. To przez niego mam chęć zabijania, a w szczególności ludzi takich jak on. Był to nie kto inny jak sam Krwawy Sędzia. Złapany we własną pułapkę, bez broni, możliwości ucieczki i grożenia mi zabiciem córki.
- No nie wierzę! Mam cię na widelcu i mogę zrobić z tobą co mi się żywnie podoba — powiedziałem.
- Nie wiesz nic o mnie a tym bardziej o Krwawym Sędzi.
- Nie rozumiem, o czym mówisz, ale gadaj gdzie moja córka albo cię zabije!
- Andrzej, nie żartuj sobie, nie zabijesz mnie, ponieważ tylko ja wiem gdzie ona jest, a i tak nie mogę ci tego powiedzieć, ponieważ zginę.
- No więc sędzio, o co tu chodzi powiedz mi wszystko od początku.
- Andrzeju, w swoim życiu nie umiałeś podjąć słusznej decyzji, zainteresował się Tobą Sędzia, aby nauczyć cię rozumu i słuszności w wybieraniu.
Nie rozumiałem najbardziej jakim trzeba być świrem, żeby gadać o sobie w trzeciej osobie, lecz przedłużałem jego pieprzenie, aby tylko uratować córkę.
- Dobra, to już wiem. Nie wiem jednak dalej, gdzie jest moja córka!
- Ja też nie wiem, detektywie.
- Jak to? Porwałeś ją i nie wiesz co z nią zrobiłeś? - spytałem.
Nagle usłyszałem ciężki dźwięk, jakby ktoś odkręcił zardzewiały zawór. Kula na głową Sędziego zaczęła przeciekać, a ciecz spadała na jego ciało, wypalając je.
- Aaaaaa! To boli, przestań!
Sędzia krzyczał, aby go uwolnić. Po zobaczeniu śladów na jego ciele po tej cieczy, szybko doszedłem do wniosku, iż jest to kwas.
- Detektywie- Tak?
- Muszę Ci powiedzieć dwie najważniejsze rzeczy.
- Mów.
- Pierwsza jest taka, że twoja córka też jest zatruta i to na niej opiera się cała zagadka, musisz znaleźć antidotum i zdecydować czy chcesz żyć, lub gnić.
- Ty pierdolony łajdaku, jesteś chory!
- Nie przerywaj mi!
Kula zaczęła się otwierać coraz szerzej i kwas wylewał się na niego w większych ilościach. Wył i płakał, lecz starał się przekazać mi cenne informacje.
- Jak mogłeś mi to zrobić?
- Detektywie, ostatnie co chcę Ci powiedzieć to to, że ja...
- Tak?
- Że ty, żyłeś w błędzie przez ostatnie 2 lata.
- Znów cię nie rozumiem.
- Wiesz kim jestem?
- Zabójcą, mordercą, Krwawym Sędzią!
- Wszystko się zgadza, oprócz tego ostatniego. Detektywie! To nie ja jestem Krwawym Sędzią!
Nagle pojemnik z kwasem spadł na jego głowę, a on krzyczał jeszcze głośniej umierając w męczarniach.
- Czekaj! Kto w takim razie nim jest? - spytałem.
- Ja nim jestem detektywie. Pozwolisz córce żyć czy gnić? - powiedział głos zza moich pleców.
Odwróciłem się szybko i nie wierzyłem, łzy stanęły mi w oczach i poczułem się oszukany i skołowany tym wszystkim.
- Tak, dobrze słyszysz. To ja jestem Krwawym Sedzią — powiedziała osoba przede mną.
- Ale jak mogłaś.... Ewa.
- Żyj lub gnij, ale najpierw uratuj córkę, jest w pokoju naprzeciwko.
Wyszła bez słowa, a ja stałem jak wryty nie wiedząc, o co chodzi. Ocknąłem się i już wiedziałem co mam robić. Muszę uratować córkę!

VastoLorde

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 751 słów i 3898 znaków.

Dodaj komentarz