-Powiedzmy, że ci wierzę-Burknąłem pod nosem i poszliśmy do salonu do reszty, ale tam niespodzianka jednego z nich nie było a drugi stał zza Jakubem, któremu przyłożył pistolet do głowy. Po czym odruchowo zrobiłem to samo z Karolem. 
-Co wy kurwa robicie?-Pytałem wystraszony i wkurzony, jak którego byk się ujeżdża. 
-Nie ufamy wam, zabijecie nas jak jego.-Powiedział jeden z nich schowany za ścianą. 
-Teraz zginiecie na pewno, jeśli nie odłożycie broni- Oznajmiłem starając się zachować nerwy na wodzy. 
-Jesteś pewny? Wie...-Chciał powiedzieć napastnik zakładnikiem, kiedy wtrącił się trzeci z nich, czyli Karol 
-Spokój! Adam i Szymon-Tak mieli na imię dwaj jego kompani.-Odłóżcie broń, oni są w porządku, przecież nas uratowali!-Starał się załagodzić sytuację niczym negocjator w napadzie, w którym są zakładnicy. 
-Posłuchajcie go lepiej-Powiedział ich zakładnik, na co docisnął mu lufę do głowy i powiedział 
-Cicho siedź, jeśli chcesz pożyć 
-Słuchaj, zostaw go i chodźmy stąd-Dodał mój zakładnik. Po czym Szymon, który był schowany oddał strzał w moim kierunku trafiając Karola w nogę. Na to szybko się schowałem i oddałem celny strzał prosto w głowę Adama niczym snajper strzelający z 100 m do nieruszającego się celu. 
-O kurwa- Krzyknął Kuba i od razu schował się za ścianą. 
-Musimy tego na górze ściągnąć.-Krzyknąłem do partnera, po czym oddałem dwa strzały. Zaniepokojony spojrzałem w magazynek i ujrzałem cztery naboje. 
-Mamy przejebane-Rzekłem po cichu sam do siebie. Oddałem kolejny strzał, po czym Jakub poczołgał się po pistolet napastnika. Po pięciu sekundach, które trwały jak 5 minut postanowiłem wychylić głowę za ścianę, ale od razu padł strzał, który przeleciał obok głowy. Następnie zdziwiony usłyszałem jakby piłka, a raczej 10 piłek spadało po schodach. 
-Seweryn szybko! - Zawołał mnie kompan. Moim oczom początkowo ukazał się widok próbującego podnieść się napastnika i Kubą celującemu mu w głowę, a na schodach zakrwawionego Ksawerego. 
-Co ci się stało?- Zapytałem się zaniepokojony. 
-Ten cwel go pobił- Odpowiedział Jakub. Krew płynęła mu z nosa, warg i był cały posiniaczony. Na co w upływie nerwów podszedłem i zacząłem bić po twarzy naszego "więźnia". 
-To za Ksawra- Krzyknąłem dając mu dwa proste ciosy prosto w nos 
-To za włamanie- Powiedziałem zadając kolejny cios 
-I za zmarnowaną amunicję- Oznajmiłem Szymona waląc mu pięknego sierpa prosto w lewy policzek 
-Masz za Kar... Kurde Karol!-Wkurzony rzekłem odchodząc od niego na dobre 3 metry, po czym zadałem kolejny cios mówiąc 
-To za Karola- Cios w napływie adrenaliny był tak silny, że stracił przytomność. 
-Karol nic ci nie jest? Jak noga?- Zapytałem. Nie dając dojść mu do słowa powiedziałem 
-Czekaj zaraz cię opatrzymy. 
-Dzięki, ale nie chciałem tego, nie wińcie mnie za to, co zrobili oni...- Tłumaczył przestraszony. 
-Spokojnie, nie winimy cię za nic.- Uspokajałem 
-Co zrobimy z nim?- Zapytał mnie Kuba 
-Nie wiem, ale raczej puścimy go wolno-Mówiłem po cichu 
-Jak to wolno?! Nie widzisz co zrobił Ksaweremu? Pojebało Cię?!- Krzyczał zdenerwowany. 
-Nie drzyj się na mnie, okej ?- Powiedziałem donośnym tonem. I dokończyłem 
-Rób co chcesz, możesz go zabić, ale ty go będziesz mieć na sumieniu- Po tym zapadła cisza, żeby nikt nie siedział bezczynnie rozkazałem Jakubowi 
-Opatrz młodego- Bo tak był nazywany przed tym całym syfem. Nic nie mówiąc wziął się do roboty. 
-Co teraz zrobicie ?- Zapytał nieśmiało 
-Mamy zamiar wyjechać. Chcesz się zabrać z nami?- Pytałem się spokojnie i uprzejmie jakby nic się nie stało. 
-Nie wiem, chętnie bym się zabrał, bo sam nie przeżyje, ale czy macie miejsce?- Mamy jeszcze 2 wolne miejsca- Odpowiedziałem kończąc bandażowanie jego nogi. 
-To jak kiedy jedziemy?- Zapytał młody 
-Myślałem, żeby dziś się przygotować, a jutro spakować i wyjechać-Odparłem 
-Spoko, a gdzie jedziemy?- Zapytał ponownie 
-Gdzieś gdzie jest bezpiecznie 
Zapadła po raz kolejny cisza przez dłuższą chwilę. 
-To młody zaczekaj tu z kolegą- Powiedział kolega dając mu pistolet do ręki-, a my idziemy spakować rzeczy. 
-Dobry pomysł- Odrzekłem. Poszliśmy do piwnicy z dużą torbą piłkarską i spakowaliśmy moje zapasy na zimę i oczywiście gorzałę. 
-Dobra, to wszystko?- Zapytał 
-tak- Wyszliśmy z pełną torbą zapasów.- Spokojnie mam jeszcze u góry to, co miało być na imprę.-Powiedziałem, uśmiechając się. Spakowaliśmy się do końca i poszliśmy spać. 
Rano, gdy chcieliśmy spakować torby przybłąkało się 3 dziwaków, których szybko rozwaliliśmy, spakowaliśmy się i pojechaliśmy.
2 komentarze
Zielona96
Super, będę czytać
kluseczka
Słowa dotrzymałeś jest dłuższe. 
  
 
Akcja coraz bardziej ciekawa tylko, że coraz mniej wspominasz o ,,dziwakach" jak to ująłeś.
Ale genialne pisz dalej
ZzZ
@kluseczka dopiero wyszedł a właściwie ;wyszedłem; z domu razem z kumplami
kluseczka
@ZzZ dobrze,dobrze