-O kurde ktoś puka do drzwi... -Podchodzę patrzę w judasza, a tu stoi znajoma twarz.- Przecież to Ksawery- Ksawery to mój brat, mieszka 20 kilosów ode mnie. Skąd się tu wziął ? Nie myśląc zbyt długo wpuściłem go do siebie do domu. Był cały we krwi, a w ręce trzymał nóż, który upuścił od razu po wejściu do przedpokoju, a zaraz potem zemdlał. Od razu wziąłem go do salonu i położyłem na kocu. Powierzchownie sprawdziłem jego ciało, nie miał żadnych ran po ugryzieniu. Tylko jedną jakby ranę ciętą. Opatrzyłem go i obtarłem z krwi, od której miał brudną twarz, ręce i ubrania. Usiadłem spokojnie za nim w ręku trzymając naładowany pistolet P99, liczyłem się z najgorszym, chociaż tego nie chciałem, ale liczyłem się z tym, że może jednak coś przegapiłem i się zmieni. Po godzinie siedzenia i czekania na to aż się obudzi przypomniałem sobie o tym, że kiedyś interesowałem się survivalem i mam gdzieś schowany wyposażony plecak BoB i maczetę. Od razu wziąłem się za szukanie. Gdy znalazłem i wróciłem do salonu, upuściłem torbę i przetarłem oczy ze zdziwienia [...]
-Gdzie on się podział ?- Pomyślałem i krzyknąłem- Ksawer jesteś !?- I cisza więc krzyknąłem jeszcze raz, po czym odpowiedział
-Jestem! w jakimś pokoju już idę!
-Co tam robiłeś- zapytałem zdziwiony
-Szukałem cię....
-Nie ważne, skąd się tu wziąłeś i czemu byłeś cały od krwi?- Spojrzałem się mu w oczy z pytającym wyrazem twarzy.
-Wsiadłem do auta i jechałem do ciebie, ale w połowie drogi ktoś mi wyskoczył pod maskę i znalazłem się 'na drzewie'...-Wysłuchałem zdziwiony i powiedziałem
-Nie ważne, dobrze, że nic ci nie jest. Jak dzwoniłeś do kogoś?
-Tak, ale rodzice nie odbierają- Oznajmił mi brat i zapytał- A jak tam u ciebie sytuacja wygląda?
-Słabo, chociaż nie najgorzej; mam mały arsenał, ale słabo z amunicją, mam zapasy, ale słabo z ich przenoszeniem, mam agregat prądotwórczy, który w sumie nie hałasuje i baterie słoneczne, ale słabo z paliwem zaledwie 10 litrów i pełen bak w samochodzie.-I zacząłem wymieniać, gdy w drzwi zaczęło coś walić. Wyglądało to jakby z jakiegoś taniego horroru, ale to była prawda. Za pół godziny powinien być Kuba, który był u mnie zaledwie wczoraj.
-Za chwile będzie tu mój kolega wtedy ustalimy w trzech co robić dalej.- I zapadła cisza... Po 10 minutach znowu usłyszałem walenie, ale teraz jakby jakoś inaczej, bardziej jakby pukanie poza tym słyszałem głosy... To on, już przyszedł !
-Siema wchodź-Powiedziałem i dokończyłem pokazując ręką- To jest mój brat Ksawery, a to mój kolega Kuba.- Przywitali się z sobą po czym nastała chwila ciszy. Skrępowany niezręczną sytuacją postanowiłem coś powiedzieć.-yyy... o mam pomysł może w telewizji coś jest!-Ale skreślając moje założenia Kuba powiedział
-Nie ma prądu... Może masz radio na baterie?-Zapytał pełny nadziei.
-No tak! że też na to nie wpadłem- Odpowiedziałem zadowolony. Znalazłem radio i położyłem na stolik, a my siedliśmy w około niego. Włączyłem je po czym usłyszałem następujący komunikat
-Witam wszystkich, jeśli mnie słyszycie musicie wiedzieć, iż rząd pracuje nad rozwiązaniem kryzysu... Witam wszystkich, jeśli mnie słyszycie musicie wiedzieć, iż rząd pracuje...-I znowu komunikat leciał ten sam... Musieliśmy obgadać sytuacje i wyjść w końcu z domu bo Kuba mówił, że widział dużo rabunków na domy. Mam szczęście, że mieszkam w małej miejscowości mającej zaledwie 100 mieszkańców.
Jest godzina 22;
-Słuchajcie chłopaki, idziemy spać, jutro obgadamy co i jak dalej.- Powiedziałem. Wszyscy zgodni poszliśmy spać.
Około 1 w nocy obudziły mnie jakieś wrzaski i grzebanie przy drzwiach.
-Ej, chłopaki wstawajcie. Ktoś grzebie przy drzwiach.-Oznajmiłem zaniepokojony. Kuba odrazu wziął swój karabinek MP5 o mocy 30J i 2 pełne magazynki. Musiał kupić ją na czarno, ponieważ broń można posiadać tylko do 17J bez zezwolenia, a do 18 na dowód. Ksawery bez broni więc dostał mój Blaser, a ja wziąłem P99. Podchodzimy do drzwi które ledwo się trzymały. Raptem bum i wyważyli drzwi, byli to...
Dodaj komentarz