Udręka świata narzuconego - cz. 1

Wszystko ma swój początek i tym razem od niego należy rozpocząć. Sagromor był wyczekanym synem Tosławy i Domrata oraz młodszym bratem Tomiry. W rodzinie panowała taka radość w dniu jego narodzin, że nikt nie zwrócił uwagi na księżyc, migotający czerwonokrwistą barwą. Jego siostra miała już za sobą pięć wiosen, kiedy on ukazał się światu, który przybierał swoje pstrokate barwy, szykując się na wszechogarniającą biel. O pierwszych latach jego życia, nie ma nawet sensu wspominać. Wychowywany przez troskliwą i kochającą go matkę i trochę szorstkiego ojca, rósł szybko i rozwijał się tak jak jego rówieśnicy. Mała siostra była również zakochana w swoim młodszym bracie, na każdym kroku chciała się nim opiekować i wyręczać matkę we wszystkim, co tylko go dotyczyło. Kiedy miał około pięciu lat, rodzice zaczęli zauważać, że Sagromor często popada ze skrajności w skrajność. Jednego dnia miał niespożyte ilości energii, której nie potrafił wyładować, aby następnego godzinami wpatrywać w jeden punkt. Siostra nie raz próbowała, przerywać jego rozmyślania, ale udawało jej się to tylko na chwilę, bo kiedy już zaczynał, tylko on sam mógł to przerwać.  

        Rodzina w której się wychowywał była jedną z bogatszych w całej wiosce, więc oczywistym było, że będzie musiał zdobyć stosowne dla jego statusu wykształcenie. Kiedy mijała piąta wiosna jego życia, został wysłany do szkoły, którą ufundowały najbogatsi mieszkańcy. Był z tego bardzo zadowolony, bo jako bystry chłopak łaknął wiedzy, nawet jeśli w oczach innych było na to jeszcze za wcześnie. Kiedy rozpoczął swoją edukacje, szybko odnalazł się w towarzystwie swoich kolegów z klasy. Często przebywał w towarzystwie siostry i jej koleżanek, które uwielbiały małego chłopca o czarnych włosach i zawadiackim spojrzeniu czarnych oczu.  
        
       Coś co wydarzyło się kiedy miał osiem lat, wstrząsnęło całą wioską. Na Tomirę wracającą z chłopcem ze szkoły, wbiegł koń. Niestety upadła na tyle niefortunnie, że nie przeżyła tego spotkania. Sagromor wpatrywał się w ciało siostry z jakąś niezrozumiałą dla niego mieszanką przerażenia i fascynacji. Odciągany przez Bolebora, właściciela wierzchowca, dał się prowadzić potulnie do domu rodziców. Nie słyszał krzyków rozlegających się z każdej strony wioski, szedł tam gdzie nim kierowali. Kiedy zobaczył rodziców udało mu się tylko wyszeptać jedno słowo “umarła”, po czym poszedł do swojego pokoju usiadł i zaczął rozmyślać. Nie chciał widzieć oszalałych z rozpaczy rodziców, nie był w stanie do nich podejść, tylko czasem matce udawało się go złapać i tulić, szepcząc, że jest wszystkim co jej zostało. Nienawidził tego, z pogrzebu uciekł nie mogąc patrzeć na tę rozpacz. On tego nie robił i nie potrafił pojąć, dlaczego inni muszą. Wszyscy traktowali jego obojętność jako efekt szoku, którego doznał, nikt nie dopuszczał nawet myśli, że chłopiec może nie rozpaczać.  

        Sagromor wrócił do szkoły i żył jakby nic się nie stało, jednak wściekał się na każdego, kto tylko wspomniał o tym, że mu współczuje, albo pytał jak się czuje. Wiedział, że powinien zachowywać się inaczej, że oczekuje się od niego pewnej wzorcowej reakcji, ale tego nie chciał. Powracał często myślami do swojej siostry, do momentu w którym odeszła, dalej nie potrafiąc określić swoich uczuć, jakie żywił do tego widoku. Najbardziej ucierpiały jego stosunki z ojcem, nie potrafili ze sobą rozmawiać, nawet najkrótsza wymiana zdań, prowadziła do kłótni. Zaczęli się więc unikać, tylko czasem Domrad przychodził do syna, tak jakby spieranie się z nim sprawiało mu satysfakcję. Zaczął więc coraz więcej czasu spędzać poza domem, a w międzyczasie podczas swoich spacerów po wiosce, spotkał chłopca, syna rolnika o imieniu Radariel. Kiedy go poznawał, nie wiedział jeszcze, że będzie to osoba, która odegra bardzo ważną rolę w jego życiu i stanie się jego pierwszym przyjacielem. Tylko jego matka nie pogtrafiła pojąć, jego niechęci do przebywania w domu i przyjaźni z niewykształconym dzieckiem rolnika. Jednak on podążał tylko ścieżkami, które sam sobie wytyczał, a jako ostatnie dziecko wiedział, że wszystko będzie mu odpuszczone, a to powodowało, że nie był marzeniem, żadnego rodzica.      

==========
Na teraz to tyle, to jest część wspomnień, mam nadzieję że w miarę zgrabnie to wyszło, bo jakoś tak mnie przycinało cały czas i myślałam, że tego nie ogarnę. Jeśli poziom nie spadł jakoś znacząco w porównaniu do prologu i będą chętni, będę to dalej rozwijać tylko kolejne części będą już w szeroko pojętym czasie rzeczywistym. Tego co mam wystarczy jeszcze na pewno na jedną, albo dwie części, przynajmniej na razie.  
A i z góry przepraszam za przecinka, od lat się ze skubańcami nie lubię  ; )  
Ahoj!
A i dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za taki odzew, nie powiem miła sprawa ; )

xptoja

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 895 słów i 5100 znaków.

2 komentarze

 
  • Sileth

    Czemu takie krótkie. ;__; Drobne poprawki: "Rodzina(,) w której się wychowywał(,) była jedną z bogatszych w całej wiosce, więc oczywistym było, że będzie musiał zdobyć stosowne dla jego statusu wykształcenie", "Kiedy mijała piąta wiosna jego życia, został wysłany do szkoły, którą ufundowały najbogatsi mieszkańcy", — ufundowali, "Kiedy rozpoczął swoją edukacje, szybko odnalazł się w towarzystwie swoich kolegów z klasy"  — edukację, "Coś(,) co wydarzyło się(,) kiedy miał osiem lat, wstrząsnęło całą wioską", "Nie słyszał krzyków rozlegających się z każdej strony wioski, szedł tam(,) gdzie nim kierowali", "Kiedy zobaczył rodziców(,) udało mu się tylko wyszeptać jedno słowo(:) „umarła”, po czym poszedł do swojego pokoju(,) usiadł i zaczął rozmyślać", "Nie chciał widzieć oszalałych z rozpaczy rodziców, nie był w stanie do nich podejść, tylko czasem matce udawało się go złapać i tulić, szepcząc, że jest wszystkim(,) co jej zostało", "Nienawidził tego, z pogrzebu uciekł(,) nie mogąc patrzeć na tę rozpacz", "Sagromor wrócił do szkoły i żył jakby nic się nie stało, jednak wściekał się na każdego, kto tylko wspomniał o tym, że mu współczuje, albo pytał(,) jak się czuje", "Powracał często myślami do swojej siostry, do momentu(,) w którym odeszła, dalej nie potrafiąc określić swoich uczuć, jakie żywił do tego widoku", "Tylko jego matka nie pogtrafiła pojąć, jego niechęci do przebywania w domu i przyjaźni z niewykształconym dzieckiem rolnika" — potrafiła. Tyle z błędów. Niekiedy robisz też za krótkie zdania, które można by było połączyć. Sama fabuła zapowiada się ciekawie i zaciekawiła mnie. Za chwilę (taką nieco dłuższą) wpadnę z komentarzem do następnych części. Pozdrawiam. X

    1 lut 2016

  • xptoja

    @Sileth jak tak patrzę na długość komentarza to się obawiam, że tam ino błędy ; ) oczywiście zastosuje się i ładnie poprawię. Dziękuję też za wytrwałość w pracę włożoną w poprawę : )

    1 lut 2016

  • Sileth

    @xptoja Na pewno jeszcze napiszę ci tak długi komentarz o fabule, ale tak przy pierwszym rozdziale trudno się rozeznać i móc skleić jakąś ładną opinię. ;D

    1 lut 2016

  • xptoja

    @Sileth to na taki czekam tym bardziej ; )

    1 lut 2016

  • Kuri

    Przeczytałem :D Oczywiście, muszę Cię ochrzanić, że krótkie :P Poza tym nie ma na razie za bardzo co pisać. Fajne, przyjemnie się czyta, zaciekawiło mnie, ale żeby pisać na temat fabuły, czy odbioru, jest trochę za wcześnie ;) Czekam na kolejne części :D

    24 sty 2016

  • xptoja

    @Kuri może uda mi się następne części bardziej rozbudować, ale profilaktycznie nic nie obiecuję ; )

    24 sty 2016