Rozdział VI
Opowieść Thazziego
BARDZO POTĘŻNY WĄŻ O IMIENIU NITHOGG królował w górach Haggevida. Miał dwanaście ogonów, a każdy z nich strzegł jednego z dwunastu podziemnych tuneli w górach Haggevida. Pod tymi właśnie górami osiedliły się pierwsze krasnoludy na długo przed przybyciem Nithogga. Przez wieki lud krasnoludów rozprzestrzeniał się i kolonizował inne ziemie, ale do dzisiaj duża ich liczba żyje tam pod panowaniem króla Ivina.
Nithogg był bardzo zarozumiały, ale to nie była jego największa wada. Mieszkał w górach od niepamiętnych czasów, stał się ich nieodłączną częścią i nie potrafił się z nimi rozstać. Zaczął się tam jednak potężnie nudzić i bez wytchnienia szukał coraz to nowych rozrywek. Krasnoludy dobrze żyły z Nithoggiem aż do tego roku, w którym wąż poprosił Ivina, króla i ojca wszystkich krasnoludów, żeby zagrał z nim w partyjkę Hefal. Ivin próbował dyplomatycznie odmówić, ale Nithogg naciskał i groził, że zabroni krasnoludom wstępu do podziemnych tuneli. Ivin nie miał wyboru i musiał przyjąć zaproszenie węża. Nithogg i Ivin rywalizowali, rozgrywając kolejne partie. Nithogg zaczął się nudzić, kiedy w pewnym momencie zremisowali. Żeby ożywić grę, zaproponował, by zagrali o wysoką stawkę. Sam nie miał nic do stracenia. Oprócz imienia.
Imię jest najważniejsze, Istota bez imienia jest nikim, nie może niczego posiadać. Ivin był świadom tego, jak wysoka jest stawka w tej grze. Co się stanie z krasnoludami, jeżeli ten, od którego wszyscy się wywodzą, nie będzie miał imienia ? jeśli wygra, jego lud w nagrodę będzie uwolniony od kłopotliwej i co gorsza, groźnej obecności węża Nithogga w górach Haggevida. Tak czy owak, król nie miał innego wyjścia. Nithogg żądał ostatecznej rozgrywki.
Ta partia Hefal nie trwała zbyt długo: według ludzkiej miary czasu tyle co mrugnięcie okiem. Nithogg bardzo szybko wygrał. Oszołomiony i wystraszony Ivin błagał Nithogga o zmianę stawki.
- Zwróć mi moje imię, Nithoggu, zaklinam cię! bez imienia nie mogę żyć ani umrzeć, wiesz, że krasnoludy mają tylko to, co wykopią spod ziemi. W zamian za moje imię ofiaruję ci najbardziej bajeczne skarby, jakie kiedykolwiek posiadali królowie.
Jednak Nithogg pozostał nieugięty. Nareszcie świetnie się bawił.
- Skarby mnie nie interesują, Ivinie. Wszelako twoja propozycja posunęła mi pewien pomysł – zasyczał Nithogg, a król nadstawił ucha. – Krasnoludy są doskonałymi znawcami metalu, prawda ?
Król krasnoludów przytaknął, mając nadzieję, że wąż poprosi go o jakiś przedmiot wykonany z rzadkiego metalu. Spełnienie jego prośby byłoby dziecinnie łatwe. Nie było metalu, którego krasnoludy nie potrafiłyby znaleźć i przekuć.
- A więc . . . – zasyczał wąż, bardzo dumny z swojego pomysłu. – Pragnę dostać klejnot z metalu . . . który nie istnieje!
-----------------------------------
wreszcie rozdział 6 będzie składał się z dwóch części jutro dodam drugą część
1 komentarz
Kuri
xD Miałem dziś podobną sytuację. Chciałem zrobić sobie kanapkę z serem, patrzę do lodówki, a sera nie ma xD