Powiastka cz. 1

Wstawiam 2 fragmenty z pewnej całości, może to wam lepiej przypadnie do gustu. Pozdrawiam

     Niedawno odkryta kraina Kurhan stała się wyzwaniem dla ogromnej liczy śmiałków. Ze wszystkich stron świata wyruszyły okręty pełne żądnych przygód wojowników. Dali się skusić mirażem łatwych bogactw, będących niemal w zasięgu ręki…
     Lecz los nie był dla nich łaskawy. Żyjące tam od wieków dotąd nieznane nikomu zło zostało przebudzone. Nie trzeba było długo czekać na to co musiało nieuchronnie nastąpić. Krwawa łuna ogarnęła całą krainę.
     Śmierć szła śladem wojowników…..


2 okręty była na wyciągnięcie ręki od dostrzeżonego wraku:
- panie to okręt króla Kordiana
- tak wiem o tym  
- co tu się stało
- nie wiem, przyciągnijcie statek bliżej
- wejdziemy na pokład, wszyscy mają być w gotowości
- opuścić pomost – krzyknął Nataniel
     Poszedł jako pierwszy, zbliżając się do burty widział plamy krwi, porozrzucaną broń, armaty po walce. Nie było żadnych ciał, owszem ślady walki na drewnie dobrze wyrysowane. Ale jakieś nie typowe, nie od miecza ale bardziej od pazurów i szczypców.
- marynarze szukać jakiegoś śladu życia
- panie a gdzie jest obstawa  
- z skąd mam wiedzieć.
     Zaglądali do kabin, po kolej przeczesywali pokłady sprawdzając dokładnie wszystko. W pewnej chwili w ładowni za beczkami prochu usłyszeli hałas. Powolutku, ostrożnie podchodzili z bronią w gotowości. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać. Im bliżej byli wyłaniała się postać kobiety. Była skulona, przerażona i płakała. Kiedy zobaczyła żywych ludzi odżyła. Od razu rzuciła na nich, żeby się nią zaopiekowali, przytulili.  
- panie Natanielu
- tak  
- szybko na dół, znaleźliśmy kogoś.
     Razem z kapitanem zbiegli. W oczach dowódcy pojawił się szok, to przecież córka Króla Kordiana. Dziecko co tu się stało, jak ci się udało uniknąć śmierci. Dajmy jej odpocząć, zabrać ją na nasz okręt, nakarmić, dać czyste ciuchy i pilnować.
     Rozejrzymy się tu jeszcze trochę, może coś znajdziemy. Szukamy dalej.
- nic nie zginęło, został cały proch ale nie ma zdanych ciał
- dla mnie to strasznie dziwne
- zginęło całe złoto
     W tej samej chwili doszedł do nich odgłos wystrzałów armatnich. Nie padł z żadnego ich okrętów. Ktoś z góry krzyknął trzymać się, po czym jedna z kul osiągnęła cel. Uderzyła w lewą burtę, roztrzaskując ją w drobny mak. Zakołysało nimi jak ogromne uderzenie fali. Zostali powaleni na deski pokładu. Atakują nas, szybko na górę. Wyskoczyli na górny pokład jak chryje szarańczy. Nieznany okręt na horyzoncie. Prawo na burt i szykować się do walki, wszyscy na nasz okręt. Panienkę pod pokład zabrać, podnieść pomost, przeciąć liny, stawiać żagle, odepchnąć nas – ruszać się szczury morskie, czeka nas walka hahaha – krzyczał i śmiał się kapitan. Nareszcie, jak dawno na to czekałem. Jego krew buzowała coraz mocniej.
Uwaga. Kolejne salwy z obcego okrętu. Żadna z nich nie trafiła. Panie Natanielu pokaże jak się walczy w morzu. Dać sygnał drugiemu kapitanowi jaki ma wykonać manewr. Zrównali się ze sobą. Im bliżej byli, tym wiedzieli z czym mają do czynienia. Czarne żagle niczym otchłań czeluści, grodzie przypominały rogi diabła na, które zostały ponabijane ludzkie dusze.
- kamraci nie lękajcie się zła  
- armaty gotowe – doszło z dołu
- czekać na mój rozkaz  
- nie widziałem tej bandery nigdy wcześniej dowódco  
- to nie wiemy z czym mamy do czynienia
     W pewnej chwili w ich kierunku została wystrzelona kula ognia. W lewo zwrot – szybko i ognia ze wszystkiego. Pokarzemy im naszą siłę ognia. Drugi kapitan nie czekając wykonał ten sam manewr. Grad kul osiągał cel demolując obcy okręt.  
- tylko go nie zatopcie  
- spokojnie tak szybko nie pójdzie na dno.
Kurs na wroga, przeładować armaty i szykować się do abordażu, brać ich żywcem jak się da. Zaraz się z nimi zrównamy.
- co to jest do pioruna Panie Natanielu – krzyknął kapitan
- nigdy takiego czegoś nie widziałem w życiu, to nie są ludzie tylko szkielety i skorpiony  
- z czym my mamy do czynienia
- nie wygramy z nimi w walce wręcz, rozległo się głośne Ognia !. Zniszczyć ich, strzelać bez rozkazu hahaha. Do pioruna z nimi.
     Salwy uderzały jedna za drugą, wrogowie myśleli że dojdzie do abordażu. Byli zaskoczeni takim obrotem sytuacji, chaos wdał się w ich szeregi. Kule demolowały ładownie, burty i żagle. Stwory padały niczym błyskawice na niebie. Dochodziły odgłosy pisków, skamlenia dziwnych istot. Po opadnięciu mgły bitewnej, wrogi okręt był ruiną i nikt nie został żywy.  
- teraz możemy wejść na okręt  
- szukać żywych istot
- broń i tarcze takie same jak nasze, ale kto mógł stworzyć takie potwory, Nataniel wyciągnął miecz żeby przebić pancerz skorpiona. Podniósł do góry – uderzył – złamał się na pół
- kapitanie miałeś racje, nie mielibyśmy z nimi szans  
- panowie znaleźliśmy złoto i coś jeszcze – powiedział jeden z marynarzy
- prowadź  
- co tak śmierdzi  
- właśnie to  
     Stos zwłok leżały jedna na drugie.  
- co to za bestie, wiele widziałem ale czegoś takiego nie
- nie wiem, ale powinniśmy się z stąd wynosić jak najszybciej
- musimy zabrać statki ze sobą
- weźmiemy je na hol  
- musimy przejrzeć okręt
- zrobimy to w Modar
- kapitanie 3 kolejne okręty na horyzoncie
- płyną w naszą stronę
- nie kierują się na południe
- a jaka bandera
- taka sama jak na tym statku
- bierzemy drugi wrak na hol i wracamy póki mamy na to szanse.

ytrew26

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i przygodowe, użył 1038 słów i 5629 znaków, zaktualizował 20 sty 2018.

3 komentarze

 
  • ytrew26

    Jeżeli wam się podoba to mogę jeszcze parę fragmentów dorzucić

    17 sty 2018

  • ytrew26

    Siemka niebawem się ukarze, napisz do mnie na wiadomość to pogadamy

    17 sty 2018

  • anonim1234

    Siema ytrew gralismy razem w plemiona, fajne. Kiedy w końcu wydajesz książkę . Pozdro

    17 sty 2018