Z Nim

A więc… siedzę teraz nie wiadomo gdzie, nie mam na sobie nic, nie wiem, gdzie się podziały moja torebka i dokumenty… A wszystko przez kilka zdarzeń poprzedniego tygodnia
KILKA DNI WCZEŚNIEJ
-Marta, zacznij w końcu normalnie żyć! Dziewczyno, świat nie kończy się na jednym facecie! Wiem, że go kochałaś, ale mówiłam Ci, że to nie jest dobra partia dla Ciebie, przeczuwałam, że odpierdoli coś takiego…- Zuzka coraz bardziej się denerwowała. W sumie to rozumiem ją, ma już dosyć widoku mnie zadręczonej myślami o przeszłości. Tak bardzo go kochałam… Miałam zaplanowane całe życie i nagle dowiedziałam się że mnie zdradza. To nic! Zdradzał mnie ze swoją byłą!
-Zuzka, daj mi jeszcze kilka dni a dojdę do siebie. Po prostu nie zwracaj na mnie uwagi i tyle…
-Kochanie, jesteś tak przygnębiona, że nie mogę zostawić Cię samej. Mam pomysł, choć, umówię Cię dzisiaj do kosmetyczki, potem na masaż i pojedziemy wieczorem do klubu, odstresujesz się, zapomnisz o ty palancie…- ostatnie słowo prawie wypluła.
-Dobra, wiesz co? Ok, pójdę z tobą do klubu, ale nie potrzeba mi żadnych salonów, wyszykuję się sama, dobrze?
Kąciki jej ust od razu poszły w górę
-Mam nadzieję, że poprawi Ci to humor, chodź do mojego pokoju, trzeba Cię wystroić…
I w takich nastrojach zaczęłyśmy przygotowania do wieczornego wyjścia. Nie powiem, w dużej mierze robiłam to nie dla mnie, ale dla Zuzki, żeby w końcu dała mi spokój. Po przymierzeniu praktycznie całej jej szafy, została mi obcisła czerwona sukienka z dużym wycięciem z tyłu. Idealnie oddawała moje wszystkie zaokrąglenia, podkreślała moje długie i szczupłe nogi. Gdy ją założyłam przyjaciółka spojrzała się na mnie z zachwytem.  
-Wyglądasz bosko! Rany, czuję, że dzisiejszy wieczór będzie należał do Ciebie! Jeszcze tylko lekki makijaż, podpięcie włosów i jesteś gotowa! Martuś, poczekaj na mnie na dole, szybko się przebiorę i możemy jechać.
Zuzka umówiła się ze swoim chłopakiem Robertem pod klubem, do którego przyjechałyśmy taksówką. Gdy nas zobaczył, uśmiechnął się tylko, podszedł do nas i podał każdej ramię. Do klubu weszliśmy w trójkę. Było dosyć duszno. Gdy tylko usiedliśmy przy barze Robert zamówił drinki. Po chwili Zuzia wyciągnęła mnie na parkiet. Tego mi było trzeba. Zapomnienia o całej sytuacji z tym pieprzonym dupkiem. I wtedy to poczułam. Czyjeś mrożące krew w żyłach spojrzenie. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam go. Najprzystojniejszy facet, jakiego kiedykolwiek widziałam wpatrywał się we mnie swoimi pięknie zielonymi oczami. Zaparło mi dech w piersiach. Chciałam podejść do niego, lecz po chwili nigdzie go nie było. Zdezorientowana wróciłam do tańczenia, lecz nic już nie było takie samo. Podeszłam do Zuzki.  
-Wiesz, straciłam ochotę na tańczenie. Wezmę taksówkę i pojadę do domu.
-Dobra, ale ja jeszcze zostaję z moim facetem- mrugnęła do mnie porozumiewawczo
-Jasne, poradzę sobie.- z tymi słowami ruszyłam do wyjścia.  
Na dworze było dosyć chłodno jak na wczesnowrześniową noc.  
-Cholera, nie wzięłam nic do okrycia- zaklęłam po cichu, wybierając jednocześnie numer, aby zadzwonić po taksówkę.
-Hej, czemu taka piękna kobieta jest tutaj sama o takiej porze?
Obróciłam się szybko w stronę dobiegającego mnie głosu. Zobaczyłam wielkiego, łysego typa zbliżającego się do mnie.
-Proszę mnie zostawić, bo będę krzyczeć!- Zawołałam, chociaż tak naprawdę wątpiłam, czy ktokolwiek przyszedłby mi na pomoc.
-Oj, niunia się zdenerwowała- odparł, będąc coraz bliżej mnie. Rozum kazał mi uciekać, jednak nogi jakby odmówiły posłuszeństwa. Nagle zobaczyłam nadjeżdżającą taksówkę. ‘Dzięki Bogu’ pomyślałam i zaczęłam zbliżać się do jezdni, najszybciej jak tylko było to możliwe. Gdy tylko taksówka podjechała, poczułam jak ktoś złapał mnie za talię i pociągnął w tył.  
-Tak szybko mi skarbie nie uciekniesz- usłyszałam głos.  
-Puść mnie do cholery! Nie znam Cię i lepiej żebyś mnie puścił…
-Bo co mi zrobisz laleczko?- uśmiechnął się obrzydliwie.
-Nie słyszałeś, o co pani prosiła?- zapytał ktoś z tyłu. Mnie od razu ciarki przeszły, gdy usłyszałam ten głos. Był najcudowniejszy na świecie.  
Gdy tylko łysol obrócił się i zobaczył, kto to powiedział, puścił mnie i nawet otworzył drzwi taksówki. Wsiadłam, podałam kierowcy adres, a ten ruszył. Kątem oka zobaczyłam tylko tego przystojnego faceta stojącego i wpatrującego się we mnie. Dojechawszy do domu od razu poszłam do łazienki napuścić wody do wanny. Niemożliwym jest, aby jakikolwiek facet wywarł na mnie wrażenie tylko wyglądem. Widać zdarzają się wyjątki. On jest… po prostu niesamowity. Ta jego sylwetka, twarz… a w szczególności oczy… tak, te piękne, duże, zielone oczy…- nie powiem, rozmarzyłam się. Chyba pierwszy raz aż tak bardzo, że straciłam poczucie czasu. Usłyszałam, jak ktoś dobijał się do drzwi. ‘To pewnie Zuzka znowu gdzieś podziała swoje klucze’ pomyślałam sobie. Lecz gdy tylko otworzyłam drzwi zobaczyłam go. Tego mężczyznę o pięknych oczach.  
-Przyszedłem sprawdzić, czy dotarłaś bezpiecznie do domu.- powiedział, gdy wpatrywałam się w niego jak głupia.- Może zaprosisz mnie do środka?- Zapytał, a ja z niedowierzaniem uchyliłam szerzej drzwi.- Twoja przyjaciółka raczej nie przyjdzie dzisiaj na noc. Widziałem, jak odjeżdżała ze swoim facetem…
-Co ty tutaj w ogóle robisz?- zapytałam, jakbym nie słyszała tego, co powiedział  
-No, powiedziałem Ci, że przyjechałem sprawdzić, jak się czujesz…
-Skąd miałeś mój adres?
-Z moimi kontaktami zdobycie takiej informacji jest błahostką…- odpowiedział i spojrzał się podejrzliwie na mnie.- Nie chciałabyś wiedzieć, kim jestem?
-Owszem, chciałabym, tylko mam do Ciebie tak dużo pytań, że nie wiem, od czego mam zacząć…
-Może od początku?- podpowiada
-No dobrze, więc może tak: Jak się nazywasz, gdzie pracujesz i dlaczego tak uporczywie wpatrywałeś się we mnie na dyskotece?
-Nazywam się Eryk Kłos, prowadzę firmę, a co do ostatniego… Wpatrywałem się, bo po prostu jesteś piękna.
-Czemu Ci nie wierzę?
-Po prostu na razie nie musisz wszystkiego wiedzieć. To, co powiedziałem jest prawdą. Może nierozwiniętą, ale prawdą.- dodał, uśmiechając się do mnie i patrząc mi w oczy. Tak naprawdę nie obchodziło mnie nic więcej. Chciałam się z nim pieprzyć. Nie kochać, czy uprawiać seks. Po prostu pieprzyć. Był tak zajebiście przystojny, do tego siedział w moim salonie… Właśnie, siedział.
-Może napijesz się czegoś?- zaproponowałam chyba późno, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.
-Chętnie, jeśli można to coli.
-Nie mam.
-A co masz?
-Wodę.
-To poproszę wodę.
-Dobry wybór.- powiedziałam i doprowadziłam go tym twierdzeniem do śmiechu. Jeju, jak on się pięknie śmiał.
Przyniosłam wodę i dwie szklanki do salonu. Gdy usiadłam chciałam sięgnąć po napój, aby nalać do naczyń. W tym samym momencie zrobił to Eryk i nasze dłonie lekko się dotknęły. Dreszcz, który przeszedł moje ciało był cudowny. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich podniecenie. Rozszerzyłam lekko wargi, aby złapać głębszy oddech, a wtedy on nachylił się nade mną i przycisnął swoje usta do moich. Uczucie było boskie. Jego usta były chyba najmiększymi, jakie kiedykolwiek całowałam. Nagle zdrowy rozsądek wziął górę. ‘Co ja robię, całuję się z nieznajomym facetem?’ Ta myśl ogarnęła mnie całą. Odepchnęłam go. Eryk zdezorientowany opadł na fotel, patrząc na mnie jak na kosmitkę.  
-Co jest?- Zapytał z uśmieszkiem błąkającym się w kącikach ust.
-Wynoś się. Nie znam Cię, dlatego proszę, abyś opuścił moje mieszkanie.
-Już niedługo będziesz prosić o coś innego- odrzekł, po czym wstał i wyszedł.
Mnie ciągle ogarniało to wspaniałe uczucie podniecenia, które poczułam, gdy nasze wargi się zetknęły. Czułam, że tej nocy nie zasnę spokojnie.
Miałam rację. W nocy, jeśli tylko przymknęłam oko, od razu śnił mi się Eryk. Nie potrafiłam tak po prostu wyrzucić go z pamięci. Nie miałam pojęcia, kim tak naprawdę jest, nie wiedziałam, skąd mnie znał, ani dlaczego tak się zachowywał. Wiedziałam jedynie, że miał bardzo mocny wpływ na mnie. Koło dziesiątej do domu wróciła Zuza. Udałam, że śpię, bo od razu wyczułaby moje wszelkie wątpliwości. Niestety, zna mnie lepiej niż ja samą siebie, dlatego wolę ją dzisiaj omijać. Na szczęście była niedziela, więc gdybym pogniła cały dzień w łóżku to nic by się nie stało. Nagle słychać było dzwonek do drzwi. Słyszę jak przyjaciółka je otworzyła i zachwyciła się z wrażenia, jakie na niej zrobił nasz gość. Nie byłam pewna, kim był, ale w następnej minucie usłyszałam kroki Zuzi w moim pokoju.
-Marta, obudź się, masz gościa- powiedziała, lecz ja zobaczyłam, że przy wypowiadaniu tego zdania rozmarzyła się na dobre.  
Wyszłam z pokoju, trochę ogarnięta, ale nie za bardzo, w końcu było pół do jedenastej w niedzielę. Gdy wkroczyłam do salonu, zobaczyłam nikogo innego jak Eryka z bukietem białych lilii. Skąd on wiedział, że uwielbiam te kwiaty?
-Czy nie wyraziłam się jasno wczoraj wieczorem?- spytałam, podchodząc do niego coraz bliżej. Gdy już byłam całkiem blisko, poczułam jego perfumy, zauważyłam idealnie dopasowaną koszulę. ‘Dziewczyno, co ty wyprawiasz? Każda kobieta chciałaby, aby taki facet jak Eryk przychodził do niej rano z bukietem jej ulubionych kwiatów’ pomyślałam i jednocześnie usłyszałam jego słowa:
-Przyszedłem przeprosić. Nie wiem, dlaczego wczoraj to zrobiłem. Nie powinienem był w ogóle Ci się na razie pokazywać.- powiedział, wstając i pochodząc do mnie.- ale skoro już to zrobiłem, to nie traktuj mnie jak powietrze. Dobrze wiem, jak na Ciebie działam i mam nadzieję, że ty wiesz, jak działasz na mnie… Chciałbym w ramach przeprosin zabrać Cię wieczorem na kolację. Podjadę pod blok o… dwudziestej? Może być?
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, tylko kiwnęłam głową. Eryk wręczył mi kwiaty, pocałował w policzek i wyszedł, zostawiając za sobą cudny zapach. Od razu jak wyszedł, w pokoju pojawiła się Zuzia.
-Kto to był? Nie sądziłam, że w tych klubach można spotkać takie ciacha.- I zaczęła całą tę swoją paplaninę- Czy on Ci zaproponował kolację? Mam nadzieję, że się zgodzisz, bo jak nie to pójdę za Ciebie.- Zaśmiała się
Ja patrzę na nią poważnie i nic nie mówię.
-Rany, co Ci się stało?-Spytała zaniepokojona
-Nic, po prostu nie wierzę, że ten człowiek dzisiaj przyszedł.- Odpowiedziałam jej i się załamałam. Powiedziałam jej wszystko, co wydarzyło się wczoraj w nocy.
-Martuś, skoro on Cię wczoraj pocałował, a tobie to się podobało to nie rozumiem…
-Tu chodzi o to, że ja go nie znam. Tak naprawdę, to, co mi powiedział, może być zupełnym kłamstwem.
-Kochanie, żeby się o tym przekonać musisz iść dzisiaj na kolację. Nie wybaczyłabym Ci, gdybyś nie poszła.
Po przemyśleniu tego wszystkiego postanowiłam spotkać się wieczorem z Erykiem. Wyszykowałam się idealnie. Gdy pukał do drzwi, właśnie kończyłam makijaż. Drzwi otworzyła Zuzia i wpuściła go do domu. Skończyłam moje dzieło, jeszcze tylko szybkie zerknięcie do lustra, perfumy i już. Weszłam do salonu i jego widok zwalił mnie z nóg. Nie sądziłam, że może wyglądać jeszcze lepiej. A jednak. On też zaczął przesuwać wzrokiem po moim ciele. Widziałam, że miał na mnie ochotę.
-Idziemy?- Spytałam, gdy pierwszy szok minął.
-Oczywiście, panie przodem.- Powiedział, puszczając mnie pierwszą.  
Gdy wyszliśmy na dwór, wziął mnie pod rękę i podprowadził do samochodu. Powinnam już wcześniej pomyśleć, że Eryk nie jeździ byle czym, ale widok ogromnego, czarnego BMW zaskoczył mnie, w sumie tak jak wszystko dzisiaj. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Całą drogę próbował mnie zagadywać, co udało mu się, gdy podjechaliśmy pod restaurację, chyba najdroższą w mieście.
-Proszę- powiedział, otwierając mi drzwi.
Weszliśmy i od razu obok nas pojawił się kelner.
-Witam państwa. Na jakie nazwisko zamówiony był stolik?
-Kłos- odpowiada Eryk, a ja nie mogę przestać się na niego patrzeć.
-Dobrze, proszę za mną- powiedział i kelner, prowadząc nas do sali, gdzie nie było żywej duszy, chociaż w innych częściach lokalu było pełno ludzi. Usiedliśmy, on podał nam karty i powiedział: Jak będą państwo gotowi złożyć zamówienie, proszę zawołać- i odszedł.
Eryk patrzył się na mnie z pożądaniem i spytał:
-Co zamawiasz?
-Nie wiem, nie bywam w takich restauracjach, więc nie jestem obeznana z kartą- mówiąc to zaczęłam przeglądać menu
-Czy zdasz się na mnie?
-Słucham?
-Czy pozwolisz mi wybrać dzisiaj jedzenie?
-Och, no dobrze, zobaczymy, czy trafisz w mój gust.
Zawołał kelnera i szepnął mu nasze zamówienie tak, abym nie słyszała. Udawałam, że nie interesuje mnie to.  
-Jedzenie niedługo powinno być.  
-Może opowiesz mi coś więcej o sobie, niż wczoraj wieczorem?
-Myślę, że nie chciałabyś wiedzieć więcej.
-Tak? Dlaczego tak sądzisz? Przypuszczam, że będziemy się teraz częściej spotykać, więc chciałabym wiedzieć o tobie trochę więcej.
-Co na przykład?
-Czy masz rodzeństwo, ile masz lat, jaką firmę prowadzisz… Ty już wszystko o mnie wiesz, ja też chcę o tobie.
-Mam brata, starszego, jest ginekologiem, mam trzydzieści dwa lata, mam firmę ubezpieczeniową z oddziałami w większości polskich miast. Coś jeszcze? Jak widzisz nie próbuję ukrywać przed tobą prawdy, uważam jedynie, że nie powinnaś wiedzieć zbyt dużo.
-Firma ubezpieczeniowa? I niby dzięki kontaktom z niej masz wszystkie moje namiary?
-Pracowałem z różnymi ludźmi i różnym ludziom dawałem zniżki. Teraz oni mają szansę odwdzięczyć się.  
-Jasne.
Wtedy przyszedł kelner, niosąc nasze dania. Wyglądały niesamowicie. Gdy postawił przede mną talerz, od razu zaczęłam jeść, nie czekając na Eryka. Zobaczył, z jakim zapałem wzięłam się za to, uśmiechnął się i sam zaczął jeść. Cały czas się uśmiechał. Tak bardzo mi się wtedy podobał…
Skończyliśmy jeść, Eryk uregulował rachunek i wyszliśmy z restauracji. Deszcz padał, samochód był zaparkowany parę metrów dalej. Eryk nie chciał, żebym zmokła i dał mi swoją marynarkę, jako "parasol”. Była przesiąknięta jego zapachem. Chciałam jej nigdy nie zdejmować, lecz gdy doszliśmy do auta oddałam mu jego własność. On spojrzał na ubranie i rzucił je na tylnie siedzenie. Ruszyliśmy w zupełnie inną stronę, niż moje mieszkanie. Domyśliłam się, że jedziemy do niego. Po pół godzinie podjechaliśmy na podjazd ogromnej willi oświetlonej milionem małych żaróweczek. Widać, że mieszka tutaj ktoś taki jak Eryk- z ogromną kasą. Podeszliśmy do drzwi, one się uchyliły i pokazał się jego lokaj.
-Dobry wieczór, panie Eryku.
-Witaj Konradzie- przywitał się, a mi wskazał, aby płaszcz oddać lokajowi.
-Miłej nocy.- Życzył nam i już go nie było.
-Na pewno będzie miła.- Odparł za nim Eryk- Chodź, napijemy się.
Zaprowadził mnie do ogromnej kuchni. Ciekawa jestem, czy sam gotuje.
-Proszę- powiedział, podając mi kieliszek z winem.
-Mieszkasz sam?- To pytanie nie miało tak brzmieć
-No tak, nie mam partnerki.- Odpowiedział i zaczął się śmiać.
-Nie o to mi chodziło, nieważne.
Chwilę pobyliśmy w ciszy, gdy nagle przysunął się do mnie, odstawił mój kieliszek i pocałował. Tak cudownie nie było mi nigdy przedtem. Swoim językiem wyprawiał cuda w moich ustach, a ja na to pozwalałam. Przyszpilił mnie do blatu kuchennego i naparł jeszcze mocniej.
-Tak długo czekałem na tą chwilę.- Wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
-Może przejdźmy gdzieś, gdzie będzie nam wygodniej- zaproponowałam.
Podniósł mnie i przeniósł do sypialni. Była ślicznie urządzona. Ściany beżowe, regały z książkami i na środku ogromne łóżko. Pięć osób pomieściłoby się na nim spokojnie.
Położył mnie delikatnie na tym ogromnym łóżku i jeszcze raz powoli pocałował. Przeniósł się na ucho i pieścił je, potem szyja, aż dotarł do piersi. Zsunął delikatnie sukienkę i zobaczył, że nie założyłam stanika. Zaczął ugniatać jedną pierś, a drugą delikatnie przygryzać. Było cudownie, gdyby dużej tak robił, pewnie dostałabym orgazmu. Gdy skończył zajmowanie się moimi skarbami zszedł niżej, odpiął moją sukienkę, która zsunęła się, odłożył ją na bok i spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem. Delikatnie przesunął dłońmi po brzuchu, cały czas zsuwając się na dół. Gdy dotarł do muszelki ostrożnie przesunął kciukiem od odbytu po łechtaczkę, zostając na niej trochę dłużej. Zobaczył, że jest mi bardzo dobrze, przysunął twarz do mojej cipki i zaczął ją lizać. Językiem skoncentrował się na guziczku, a paluszki wkładał do środka. Było idealnie. Czułam, że zaraz dojdę, on też to poczuł i przestał. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem, ale żadne z nas nic nie powiedziało. Postanowiłam odwdzięczyć mu się i przekręciłam nas tak, że teraz on był na dole. Od razu zaczęłam od krocza, lecz dłońmi pojechałam w górę, odpinając przy tym guziki jego koszuli i ściągając ją. Gdy zobaczyłam jego mięśnie ciśnienie podskoczyło mi jeszcze wyżej. Miał idealnie wyrzeźbione ciało. Wielu mogło mu zazdrościć. Trochę pojeździłam palcami po jego brzuchu, schodząc niżej. Gdy dotarłam do brzegu spodni, odpięłam guzik, rozporek i ściągnęłam je wraz z bokserkami. Wtedy ukazał mi się jego penis. Był ogromny. Widać było, że jeszcze nie jest w pełnym wzwodzie, ale i tak był olbrzymem. Pomyślałam, że będzie wspaniale nareszcie mieć w sobie penisa z prawdziwego zdarzenia. Zaczęłam powoli, masując trzon i delikatnie liżąc główkę. Eryk jęknął, co uznałam za znak, że mu się podoba. Coraz szybciej moja ręka przesuwała się po nim, coraz głębiej miałam go w gardle. W pewnym momencie Eryk złapał mnie za głowę i nadał tempo. Poddałam mu się. Musiał to poczuć, bo przekręcił mnie i znowu znalazłam się na dole. I znowu, na początek buziaki, a gdy wczuliśmy się w to oboje, delikatnie rozszerzył moje uda i ustawił się do wejścia. Nakierował penisa na moją muszelkę i mocno pchnął. Jęknęłam, bo wbił się prawie do połowy, wyszedł do końca i jeszcze raz, tym razem zanurzając się cały. To było niezapomniane uczucie wypełnienia. Nigdy się tak jeszcze nie czułam. Poruszał się w moim wnętrzu coraz szybciej, równocześnie zabawiał się moimi piersiami, przygryzał sutki doprowadzając mnie do szaleństwa. W końcu zaczęłam dochodzić. Eryk poruszał się jeszcze szybciej, o ile było to możliwe. W końcu zwolnił i doszedł we mnie. Obydwoje padliśmy na łóżko cali spoceni, ale spełnieni. Przewróciłam się na bok, tak, żeby być twarzą do Eryka. Spojrzał na mnie i znowu te jego cudne, zielone oczy. Poczułam coś więcej niż tylko pożądanie. Jakąś dziwną więź, nić porozumienia.  
-Eryk, o czym teraz myślisz?
-O tym, że jesteś wspaniała i żałuję, że wcześniej Cię nie poznałem. Naprawdę.
-Przepraszam Cię za moje wcześniejsze zachowanie, po prostu mam za sobą trudny czas, pewnie wiesz.
-Tak, wiem.
-Powiedz mi, czy tak może być zawsze?
-"Tak”, czyli jak?
-Tak, że będziemy razem, szczęśliwi?
-Oczywiście skarbie- powiedział i przytulił mnie mocno
-Jestem zmęczona, chciałabym się przespać, dobrze?
-Nie ma sprawy Martuś
W takich oto okolicznościach zasnęłam.
I tak kończy się historia tego, jak znalazłam się tutaj, gdzie jestem, czyli nie wiem gdzie. Wiem jedynie, że na pewno nie zrobił tego Eryk. Nie wyczuwam nigdzie jego perfum, a gdyby był tutaj choć przez chwilę, na pewno by zostały, są dość mocne. Chcę stąd wyjść, ale jest ciemno i nic nie widzę. Sprawę utrudnia to, że jestem naga i jest mi zimno. Nagle słyszę kroki, ktoś otwiera ciężkie, drewniane drzwi, przez które przelewa się jasne światło, które mnie razi.
-Wyłaź, szef chce Cię widzieć- Warknął osiłek, którego zobaczyłam- No, już, szef nie będzie cały dzień czekał- Nie czekając na moją reakcję podszedł do mnie, zgiął mnie w pół i przełożył sobie przez ramię, przy okazji klepiąc mnie w tyłek.  
-Gdyby to ode mnie zależało już dawno obciągałabyś mi na kolanach, suko
Wyniósł mnie z tego ciemnego pomieszczenia, które okazało się piwnicą. Całą drogę nic nie widziałam oprócz jego tłustych pleców. Dotarliśmy do jakiegoś jasnego pokoju, postawił mnie i obrócił. Przede mną siedział człowiek, którego widziałam pierwszy raz. Był wysoki, dobrze zbudowanym brunetem. Gdy mówię dobrze zbudowanym, nie chodzi o to, że był gruby. Był DOBRZE ZBUDOWANY. Miał świetnie umięśnione ciało.  
-Dobrze, Marto- Przeszły mnie ciarki, gdy powiedział moje imię- Powiedz mi, dlaczego znaleźliśmy Cię w łóżku Eryka Kłosa?
-Cóż, chyba nie muszę spowiadać się ze wszystkich moich przygód, prawda?- Zapytałam chyba zbyt odważnie, próbując zasłonić chociaż trochę swoją nagość
-Nie musisz, ale gdy pytam- odpowiadaj.
-…
-Więc?
- No a jak pan myśli, dlaczego mnie tam znaleźliście? W ogóle dlaczego tutaj jestem? Zrobiłam coś nie tak?
-Żebyś wiedziała Martusiu, twoim błędem było spanie z tym oszustem!- Warknął do mnie.
-Ale dlaczego oszustem?  
-Bo oferuje fałszywe ubezpieczenia a potem żąda większej zapłaty niż warto za takie gówno.
-…
-Czy masz coś więcej do dodania?
-Nie, nie mam. Nigdy nie korzystałam z jego ubezpieczeń, bo poznaliśmy się niedawno. Nie wiem, jaki jest w pracy, bo nie zdążyłam go tak dobrze poznać. Wiem jedynie, że ja jestem niewinna i nie powinnam być tutaj przetrzymywana wbrew mojej woli.  
-Owszem, nie powinnaś być, lecz gdy Cię wypuszczę polecisz od razu złożyć skargę, dlatego zostajesz tutaj i będziesz moją niewolnicą.
-Słucham? Chyba się przesłyszałam.
-Nie, dobrze usłyszałaś. Niewolnicą. Z resztą, jedną z wielu.
-A gdzie jest Eryk?
-O niego się nie martw, odpracowuje właśnie swoje grzechy.

zakochanamajka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4062 słów i 22571 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik ZapiskiPani

    Cooooo, końcówka mi się spodobała chyba najbardziej! Niewolnica, mmhmm :D

    7 lip 2015

  • Użytkownik Nk

    Czekam na kolejną część !! :hi:  <3

    7 lip 2015

  • Użytkownik lol11221

    Mi się podoba i czekam na kolejne :)

    7 lip 2015

  • Użytkownik Mlodyzakazany

    Faktycznie,  kilka błędów się wkradlo,  ale jak na debiut,  bardzo przyzwoicie. Liczę,  że akcja dopiero teraz się rozkręci. ;)
    Powodzenia przy tworzeniu następnych opowiadań.

    7 lip 2015

  • Użytkownik chaaandelier

    Większych błędów nie zauważyłam. Kilka językowych, ale fabuła i rozbudowanie historii nie zbyt dobre. Scena samego seksu równiez niepowalająca.  Z trudem doczytałam do końca.  
    Mam nadzieje, ze przy następnych opowiadaniach postarasz się lepiej. ;)

    7 lip 2015