W Piekle

Wreszcie!
     Wreszcie stanęłam przed Bramami Piekła, w pełni świadoma czekających mnie wydarzeń i miejsc. Właśnie wysoka, jasnowłosa dziewczyna weszła w ciemność, a ja byłam następna. Zdawało mi się, że Sąd Ostateczny i moje potępienie nastąpiło przed tysiąc laty, a sama śmierć o tysiąc kolejnych dłużej. Czas wlekł się niemiłosiernie, a samo czekanie niemal doprowadziło do mej zguby. Podczas czekania nasłuchałam się mnóstwa różnorakich rzeczy na temat Piekła, tak przerażających, tak krew mrożących i okrutnych, iż powinnam trząść się ze strachu, stojąc tak u Jego Bram. Jednak ja nie czułam ani lęku ani zgrozy tylko narastające podniecenie. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić czegoś gorszego niż to czekanie. Chryste, gdybym ja wiedziała, że kolejka do Podziemi będzie taka długa, postarałabym się mniej grzeszyć!
- Panna Angela Santiago? – zapytał nagle głęboki, barytonowy głos, a jego echo odbiło się od niewidzialnych ścian i powróciło atakując moje bębenki.  
Nawet nie zauważyłam, kiedy jaskrawo- czerwony kolor "poczekalni” jak to nazwaliśmy, zamienił się we wszechobecną czerń. Odwróciłam się gwałtownie, chcąc sprawdzić, czy widać czekającą za mną osobę, ale nie zobaczyłam nic. Jakbym była ślepa.  
- Czy mam zaszczyt mówić z Panną Angelą Santiago? – powtórzył głos znikąd, tym razem jeszcze potężniejszy. Przełknęłam ślinę i uświadomiłam sobie jak bardzo miałam suche gardło. Nerwowym ruchem przygładziłam włosy i oblizałam spierzchnięte wargi.  
- Tak – odparłam lekko łamiącym się głosem. Odchrząknęłam – tak, to ja.  
- Czy została Pani zamordowana dnia 24. 11. 2014 roku o godzinie 23.21 z rąk niejakiego Siergieja Raskalnikova?
- Zgadza się – potwierdziłam pośpiesznie, bojąc się późniejszych konsekwencji za zwłokę z odpowiedzią. Nadal nie było widać właściciela głosu.  
- Proszę opisać swoją śmierć, Panno Santiago.  
W jednej chwili wszystko zwolniło. Każdy, nawet najmniejszy mięsień w moim nieistniejącym już ciele napiął się, a mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Śmierć. Jezu, moja śmierć. Kiedy to było? Jak to było? O nie, muszę sobie przypomnieć, muszę, muszę…
Przed oczami stanął mi obraz, a raczej film.
Widzę ulicę cienko usypaną śniegiem na rogu znanej mi ulicy. Zauważam siebie, oczami kogoś innego, anonimowego obserwatora. Śpieszę się, co pewien czas spoglądam przez ramię, co przypomina mi, że ktoś mnie wtedy gonił. Wyglądam jednak na spokojną i opanowaną. Sięgam do czarnej, nie mojej torebki i wyciągam pistolet. Zamieniam magazynki i przeładowuję. Chowam się za róg idealnie w momencie, kiedy czyjeś kroki rozbrzmiewają na asfalcie. Ktoś mówi coś szybko po rosyjsku, do słuchawki telefonu. Mój palec spoczywa na spuście. Mogę obserwować i siebie i mężczyznę jednocześnie. Mężczyzna jest coraz bliżej mnie, nieświadomy mojej obecności. Kiedy tylko mija róg, podnoszę błyskawicznie rękę i strzelam mu prosto między oczy. Po dokonanej zbrodni natychmiast uciekam, wiedząc, że zaraz ktoś za mną ruszy w pościg. Czuję wiarę w swój sukces, kiedy dopadam czarne volvo. Nerwowo szukam kluczyków w kieszeni skórzanej kurtki. Uśmiecham się, kiedy je wyjmuję i naciskam guzik. Ciągnę za uchwyt drzwiczek i pochylam się, żeby wyjść do środka.  
- Santdiago! – słyszę nagle i od razu się odwracam. Dostrzegam wysokiego mężczyznę długim czarnym płaszczu, z szyderczym uśmiechem na ustach i wycelowaną w moje czoło lufą. Raskalnikov. – Nie sądziłaś chyba, że uda ci się tak po prostu uciec, co?
Pociągamy za spust w tym samym czasie. Wszystko spowalnia, mam szansę dokładnie się przyjrzeć całej akcji. Kula z broni wroga przecina powietrze, aby z impetem przedziurawić moją głowę. Siła uderzenia odchyla ją do tyłu, a zwiotczałe ciało opada na samochód. Jednocześnie pocisk z mojego pistoletu wbija się w brzuch mojego zabójcy. Nie dowiaduję się jednak, czy napastnik zginął, czy nie, bo obraz zaczyna migotać aż zupełnie znika.  
Znów widzę tylko ciemność
- Dokładnie tak, Panno Santiago – rzekł głos, po czym z dwóch stron wyłoniło się dwoje wysokich postaci odzianych w czarne szaty, z kapturami nasuniętymi na czoło, co uniemożliwiało dostrzeżenie ich twarzy, a w dłoniach dzierżyli długie, drewniane kosy. Przez dosłownie sekundę, przez głowę przeszła mi myśl, jakim cudem ich ubiór odznacza się na tle głębokiej czerni.  
- Witamy w Piekle – powiedział Strażnik po mojej prawej i wyciągnął prawą rękę w geście zaproszenia. Według jego wskazówek zrobiłam krok do przodu i od razu znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Ściany były pomalowane na ciemno czerwony i czarny, a efekt był dość ponury i przygnębiający. Przede mną natomiast znajdowało się przejście w postaci krat, a pośrodku stało proste, metalowe biurko, po jednej stronie jedno, po drugiej dwa krzesła.  
- Witamy, witamy – powiedział głos dochodzący z pomieszczenia, którego drzwi były otwarte na oścież po lewej stronie. Po prawej było dokładnie tak samo, a z obydwu przejść autentycznie świeciła ciemność. Po chwili przez "barierę” przeszedł mężczyzna w wieku około 25 lat ubrany w jasnoniebieską koszulę i spodnie od garnituru. Na biodrach miał przypięty pas z bronią, a na jednej ze szlufek zwisała przypinka jak u FBI. W dłoni trzymał teczkę w kolorze piasku i wydawał się być bardzo pochłonięty w czytaniu jej zawartości.- Proszę, usiądź.  
Więc usiadłam.
- Panna Angela, jeśli się nie mylę – powiedział, nie podnosząc wzroku – Urodzona w 1996, zmarła w 2014… - obrzucił mnie spojrzeniem – Coś jesteś młoda, jak na to miejsce.
Nie odpowiedziałam.  
- Ale i takie się zdarzają. Daren! Chodź, zobacz!
Nagle z pokoju po prawej doszły mnie głośne jęki kobiety i donośne sapanie mężczyzny. Po częstotliwości tych odgłosów i zwiększających się decybeli, doszłam do wniosku, że para musiała uprawiać stosunek płciowy. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy obydwoje wyraźnie doszli. Po kilku sekundach w drzwiach stanął drugi agent federalny, w dość dwuznacznej sytuacji. Pośpiesznie zapinał rozporek i poprawiał koszulę, a koło niego próbowała się prześlizgnąć średniego wzrostu potargana dziewczyna o rudych włosach i podartej, różowej sukience. W ostatnim momencie mężczyzna złapał ją za włosy i mocnym szarpnięciem przyciągnął do siebie. Sam gest nie zrobił na mnie wrażenia, ale to, że dziewczyna nawet nie pisnęła, a zdawałam sobie sprawę jak mogło ją boleć.  
- Jutro też chcę cię tu widzieć, dziwko – syknął – A jeśli odważysz się jeszcze raz spóźnić, tak się z tobą i twoimi dziurkami rozprawię, że sama będziesz mnie błagać o nakarmienie Cerberów.  
Dziewczyna z hardą minął przytaknęła mu i pośpiesznie odeszłam kiedy ją puścił. Po kilku krokach sama rozpłynęła się w powietrzu.  
- Hmm, kogo my tu mamy.. – zwrócił się tym razem do swojego kolegi, również zaglądając do teczki. Wyglądało na to, że były tam moje akta. – Angela. Nie pomyliłaś miejsc przypadkiem z tym imieniem?  
Spojrzałam na niego pytająco.  
- Bo aniołki mieszkają tam na górze – poinformował mnie z szyderczym uśmiechem na ustach. – Tak samo jak grzeczne dziewczynki
- Do grzecznej dziewczynki mi daleko – powiedziałam ostrym tonem. – a do aniołka jeszcze dalej.  
- Hoho! – zawołał Daren ze śmiechem i zajął miejsce naprzeciwko mnie – Jaka pyskata! Lubię takie. Ale wiesz, co? Radziłbym ci trzymać tu język za zębami, bo może się to źle skończyć.  
Uniosłam arogancko podbródek w przypływie dawnej bezczelności i pewności siebie.  
- Tak jak tej dziewczynie? – spytała ze wzgardą. Nigdy nie byłam dobra w okazywaniu szacunku ludziom, którzy ode mnie tego wymagali, dlatego wiecznie miałam siniaki. Na szczęścia dla mnie, od 4 roku życia uczęszczałam na sztuki walki wszelkiego rodzaju. Żaden wróg nie był mi straszny.  
- Tak – warknął Daren, zupełnie nagle popadając w złość. Błyskawicznie wstał i pochylił się do przodu opierając dłonie na blacie biurka. Ja nie ruszyłam się nawet milimetr, przez co jego twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów od mojej – Na przykład tak jak tamtej dziewczynie. Albo gorzej.
- Daren, uspokój się – upomniał go jego partner, z westchnieniem – A ty, młoda damo, zachowuj się jak należy. Nie chcemy z tobą kłopotów na starcie.  
Młoda damo? Zachowuj się jak należy? To było to cholerny Piekło, czy pomyliłam miejsca?
- Musimy cię zarejestrować w systemie. – oznajmił ten milszy – Wiemy o tobie wszystko, ale potrzebujemy twojego własnoręcznego podpisu w rubryce POKUTA i w SZKOLENIE.  
Daren podał mi formularz i długopis, gdzie zrobiłam to, o co mnie prosili. Następnie zadali mi szereg nudnych pytań i z każdym notowali coś sobie na tych kartkach. Wreszcie zadali mi ostatnie pytanie:
- Czy jesteś gotowa ostatecznie i definitywnie przekroczyć próg Bram Piekła?
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana
- A nie zrobiłam już tego?
- Nie. To tylko złudzenie – wyjaśnił milszy agent, który jak się okazało miał na imię Brian – W dzisiejszych czasach ludzie mają to coraz nowsze pomysły, jak nas przechytrzyć. Niektórzy są całkiem kreatywni, ale jeszcze żadnemu nie wykwalifikowanemu nie udało się stąd uciec lub wejść nielegalnie.  
- Nie wykwalifikowanemu? – nie zrozumiałam. – Nielegalnie?
- A co, myślisz, że wszyscy Strażnicy, Celnicy, Łowcy Śmierci lub Instruktorzy szkolenia z nieba spadają? – spytał pogardliwie Daren, kładąc stopy na blat – Po odbyciu pokuty, rekrut idzie na szkolenie ogólne, a potem się określa i kwalifikuje dalej.  
- A jaka jest moja pokuta? – spytałam, zdając sobie sprawę, że nie miałam pojęcia. Mężczyźni jednak zamiast odpowiedzieć, spojrzeli na siebie porozumiewawczo i uśmiechnęli się chytrze. Nie spodobało mi się to. Podniosłam się, czując silny instynkt samozachowawczy, który podpowiadał mi żeby uciekać. A że ja zawsze słuchałam, co mi intuicja podpowiadała, tak więc…
- Hola! – krzyknął Brain, chwytając mnie za włosy, tak jak Daren wcześniej tamta laskę – Wybierasz się gdzieś, młoda damo?
Zaczęłam się szarpać i rzucać, próbując się wyswobodzić z uchwytu. Starałam się nie zwracać uwagi na potworny ból. Wszystko jednak szło na marne, bo wydawało się, że nie robiłam najmniejszych postępów. Z przodu podszedł do mnie Daren.  
- Nasz mały aniołek najwyraźniej umie się bić – stwierdził ze śmiechem i mocno ścisnął moje policzki – Jesteś jedną z najgorętszych więźniarek, jakie zdarzyło mi się widzieć. A widziałem nie jedną seksowną suczkę.  
Po tych słowach spoliczkował mnie po dwa razy na każdy policzek. Uderzenia były tak mocne, że wbrew własnej woli, popłynęły łzy. Daren zdawał się jednak tego nie zauważyć. Brain unieruchomił mi ręce w żelaznym uścisku żeby ten, mógł swobodnie mnie rozbierać i obmacywać. Kiedy zdjął mi bluzkę, zaczęłam się drzeć, więc mnie uderzył w twarz.  
- Siedź cicho, suko – rozkazał i wrócił do przerwanej czynności. Rozebrał mnie do bielizny, a następnie zaczął brutalnie pieścić moje strategiczne miejsca. Pragnęłam splunąć mu w twarz, wyzwać ich od gwałcicieli i brutali, ale wiedziałam, że to byłoby bezsensu. Wiedziałam też, że nie miałabym żadnego punktu odniesienia, żadnej groźby w zanadrzu, po przecież to było Piekło. Nie było tu nikogo, kto by się o mnie troszczył i martwił. Byłam sama i dotarło to do mnie dopiero, kiedy ten skurwiel rozpiął mi stanik i pociągnął za sutki tak mocno, że aż jęknęłam.  
- Cudowne – szepnął w zachwycie i jął je miętoście na wszelkie możliwe sposoby. ZA sobą czułam twardy i sztywny narząd Briana, słyszałam ich świszczące oddechy. Daren bawił się moimi cyckami, a Brian zdecydował się na drażnienie mojej cipki, Puścił moje włosy i wsunął palce pod materiał majtek, a ja przekonałam się jaka byłam mokra. Strażnik opuszkiem przejechał po wilgotnej kobiecości i gwałtownie wsunął we mnie palec. Jęknęłam nie spodziewając się takiego ruchu.
- Oho, czyli jednak nam się podoba? – zamruczał Brain mi do ucha i wpił się wargami w moją szyję. Jednocześnie zaczął poruszać we mnie palcem w szaleńczym tempie. Aby zagłuszyć mój krzyk, Daren podniósł się z klęczek i pocałował brutalnie, niemal miażdżąc moje wargi.  
Po pewnym czasie, Brian pchnął mnie, tak, że oparłam się piersiami o biurko, eksponując im swoje jędrne pośladki. Nie czekałam długo na ich reakcję, bo prawie od razu poczułam na jednym z nich mocnego klapsa. Syknęłam z bólu, ale zauważyłam, wzrost podniecenia, kiedy spadło drugie uderzenie. Czy mi się to podobało?  
Kiedy rozkoszowałam się tym przyjemnym bólem, Daren podszedł do mnie od przodu i bezceremonialnie wpakował mi swojego kutasa do ust. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jaki był ogromny. Jego połowa ledwo mieściła mi się w ustach. Oczywiście, nie bawił się w subtelności, tylko od razu zaczął mnie ostro posuwać, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Z tyłu Brian uderzał coraz mocniej i mocniej, aż w końcu także wbił się we mnie członkiem najgłębiej jak mógł. Miałam wrażenie, że zaraz mnie rozerwie. Zaczął trochę delikatniej niż jego kolega, ale nie zajęło mu dużo czasu, zanim rozkręcił się na dobre. Szybko doszłam w ten sposób, ale nikogo nie obchodził mój orgazm. Im zależało jedynie na własnej przyjemności, co dodatkowo spotęgowało moje doznania.  
- Zmiana pozycji – zarządził Daren i zostałam podniesiona z blatu jak jakaś szmaciana lalka i posadzona na członku Darena, który schwytał mnie brutalnie za ramię i przyciągnął. W wypięte pośladki, swoim wciąż sztywnym penisem Brian zaczął pocierać o moją drugą dziurkę. Momentalnie się spięłam, gdyż nigdy jeszcze nie uprawiałam seksu analnego. Jak się można było tego spodziewać, żaden z nich nie brał tego pod uwagę. Brian pchał się na siłę, nie zważając na moje jęki bólu.  
- Zamknij się – rozkazał Daren i wpił się wargami w moje usta. Wreszcie Brian doszedł do najgłębszego punktu i zaczął nieźle szaleć. Miałam wrażenie, że dosłownie mnie rozrywa na pół, a do tego jeszcze fiut Darena. Nie zdawałam sobie sprawy, że płakałam, dopóki nie sięgnęłam ręką twarzy aby zgarnąć zbłąkane kosmyki włosów. Ból był nie do zniesienia, a ich wytrzymałość godna podziwu. Modliłam się nawet żeby to się już skończyło, choć wiedziałam, że to bezcelowe. Wylądowałam w Piekle bez powrotnie.  
- Och, o tak – jęczał Brian z tyłu, Daren tylko sapał i dyszał – Właśnie tak, suko. O, Jezu, Boże…
W tym momencie dokonało się moje wewnętrzne zbawienie, bo obaj spuścili się w tym samym czasie. Jednakowo zastygli w bezruchu, pompując we mnie hektolitry spermy. Czułam to.  
Wyszli ze mnie i zaczęli się ubierać. Kiedy ja sięgnęłam po swoje ubrania, Brian złapał mnie za nadgarstek.  
- Musisz wyjść stąd naga – powiedział swoim poprzednim, miłym i przyjacielskim tonem głosu. W niczym już nie przypominał potwora, który rozkrwawił mój anus – Takie są przepisy.  
- Gwałt też do nich należy? – spytałam płaczliwie, ale patrząc mu hardo w oczy.  
- Przyzwyczaj się do nich, dziwko! – krzyknął Daren, który już zdążył usadowić swoje nogi na biurku i zaczął jeść jabłko. Jak oni tak szybko doprowadzili się do porządku? – To jest właśnie twoja pokuta.  
Chyba się przesłyszałam.
- Co?
- Taki jest etap pokuty każdej niewiasty tutaj – odpowiedział mi łagodnie Brian, po tym, jak obrzucił kolegę spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Hipokratyczny skurwysyn. – W pierwszym okresie egzystencji jesteście zawsze do użytku pracownikom chcącym spuścić z siebie napięcie seksualne. Służycie nam swoim ciałem.  
Zastygłam w bezruchu, zapatrzona w Briana z szeroko otwartymi oczami i ustami
- Jak darmowe prostytutki?!
- Nie, nie do końca darmowe – odparł – Osoba użytkująca zawsze na koniec ocenia twoją służbę, a obchód każdego dnia zbiera tablicę z wynikami. Jeżeli ktoś ma wyjątkowo dobre stopnie, szybko ją awansują. Jeśli nie, zostaje na dłużej.  
- A jakie są te etapy? – zapytałam z rozpaczą. Nie mogłam sobie wyobrazić gwałtów każdego dnia.
- Tego się dowiadujesz po zakończeniu każdego z etapów. – wyjaśnił Brian – Och, i byłbym zapomniał…
- Przez pierwsze kilka dni nowe suczki krążą po ośrodku karnym, gdzie są poddawane kwalifikacjom. – odezwał się Daren, już prawie kończąc jabłko.  
- Jakim kwalifikacjom?
- Do jakiś dziedzin seksualnych najlepiej się nadają. Sprawdzamy na co reagują możliwie najkorzystniej, co im sprawia największą przyjemność. Na przykład w jakim stopniu od jednego do dziesięciu reagujesz na działanie BDSM.  
- Zaczynasz od jutra, mała dziwko – powiedział Daren złośliwie – A dzisiaj spodziewaj się moich odwiedzin. Spodobałaś mi się…

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3051 słów i 17385 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik ZicO

    Jeśli zamierzasz to kontynuować, to będzie Twoja najlepsza seria ;)

    11 sty 2015

  • Użytkownik oliviahot17

    Przejrzałeś mnie Johny ;P Więc zacieram już ręce, bo wy wszyscy traficie razem ze mną do tego piekielnego miejsca! xD

    26 lis 2014

  • Użytkownik Lena3003 (niezalogowana)

    Oliwia ! Chyba pierwszy raz tutaj czytał coś z takim zapartym tchem ! MrHyde przywołał Dantego, wiesz studiowałam go wers po wersie i z całą stanowczością mogę stwierdzić, że gdyby żył w dzisiejszych czasach opisałby jeden z kręgów właśnie w ten sposób :D genialne ! Na czwartkowych ćwiczeniach muszę się tym podzielić :D oczywiście jeżeli mi na to pozwolisz :) ściskam mocno ! Marta

    25 lis 2014

  • Użytkownik nienasycona

    Pomysł wyśmienity:)

    24 lis 2014

  • Użytkownik oliviahot17

    Ta piekielna autokorekta MrHyde ;)

    24 lis 2014

  • Użytkownik Cam

    Ciekawe.. Pomysł genialny. Czekam na kolejną część ;P

    24 lis 2014