Drzwi do sali 314 otworzyły się szeroko i Marta weszła pierwsza, niosąc w rękach teczkę z planem zajęć oraz notes. Pomieszczenie było jasno oświetlone, ściany pokryte miękkim, beżowym materiałem, który tłumił każdy dźwięk. Pośrodku stało duże, szerokie łóżko, obok niego rząd krzeseł i stolik z modelami anatomicznymi.
Za drzwiami ustawiła się ósemka uczniów, których nigdy wcześniej nie spotkała ‒ cztery dziewczyny i tylu samo chłopaków z różnych klas liceów regionu Podlasia, każdy w wieku około osiemnastu, dziewiętnastu lat. Ich spojrzenia zdradzały ciekawość, a niektórzy skrywaną nieśmiałość.
Marta uśmiechnęła się ciepło i podeszła bliżej.
— Witam was serdecznie na pierwszych zajęciach programu „Świadoma bliskość” — zaczęła, starając się, by jej głos brzmiał spokojnie, ale zarazem pewnie. — Chciałabym, żebyście czuli się tu bezpiecznie i komfortowo. To przestrzeń, gdzie nauczymy się rozumieć swoje ciało i potrzeby, bez oceniania.
Spojrzała po grupie, a jej wzrok chwilowo zatrzymał się na jednej z dziewczyn ‒ niskiej blondynce o długich, falowanych włosach i… największym biuście, który wyraźnie odbijał światło z sufitu. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i lekko poprawiła bluzkę.
— Proszę, przedstawcie się po kolei — zaprosiła Marta.
Pierwszy krok zrobił chłopak o ciemnych włosach i nieco artystycznym wyglądzie.
— Nazywam się Jakub. Chodzę do klasy trzeciej. Lubię muzykę i sport.
Następna była dziewczyna o nieproporcjonalnie długich nogach, kasztanowych włosach i zielonych oczach.
— Mam na imię Ola, jestem z drugiej klasy. Interesuję się akrobatyką.
Kolejny chłopak miał jasne, krótko ostrzyżone włosy i uśmiechał się trochę niepewnie.
— Cześć, tu Tomek. Klasa druga. Gram w piłkę nożną.
Obok niego stała właśnie ta blondynka, której piersi niemal wylewały się z obcisłego topu.
— Jestem Karolina — powiedziała miękko, ale z pewną dumą w głosie. — Trzecia klasa. Kocham taniec i teatr.
Dalej był blond włosy Daniel i Kacper o typowej chudej sylwetce. Pierwszy był najniższy ze wszystkich chłopaków i interesował się informatyką, a drugi niewiele od niego odstawał i lubił sport, a szczególnie biegi. Obok stała jeszcze szczupła i najwyższa z grupy Agata, a także najdrobniejsza i najniższa Lena z włosami niemal do kolan. Obie dziewczyny dzieliła ogromna różnica wzrostu. Jedna grała w siatkówkę, a druga świetnie rysowała i chciała zostać artystką.
Ostatnia z nich, dość zaniepokoiła Martę, bo wręcz wyglądała na niepełnoletnią. Natychmiast sprawdziła w aktach jej tożsamość. Nie chciała, żeby przypadkiem doszło do niefortunnej pomyłki. Jednak porównanie akt z dowodem osobistym, spełniła wymagane kryteria. Miała nadzieję, że wybierze chłopaka, który nie będzie dla niej zbyt duży.
Kiedy już uporała się listą i poznała, kogo będzie nauczać, zadowolona skinęła głową.
— Dziękuję wszystkim. Skoro się nie znacie, a będziecie pracować w parach, proszę, dobierzcie się teraz według tego, kto wzbudza w was największą sympatię. Pamiętajcie, że to eksperyment i tu chodzi też o zaufanie.
Uczniowie zaczęli się rozglądać, kręcić lekko niepewnie, aż Jakub i Karolina spojrzeli na siebie i uśmiechnęli. Podali sobie ręce.
Ola spojrzała na Tomka, który skinął głową i podszedł do niej. Pozostałe dwie pary miały się jeszcze uformować.
Marta obserwowała ich z fascynacją ‒ każdy gest, spojrzenie, sposób, w jaki zbliżali się do siebie. Czuła, że ta grupa jest naprawdę różnorodna i każdy wniesie coś wyjątkowego do zajęć.
— Doskonale — powiedziała z lekkim uśmiechem.
* * *
Jak tylko ostatnie pary już się uformowały, Marta zamknęła delikatnie drzwi i na chwilę zamilkła. Atmosfera w Sali 314 była gęsta od napięcia ‒ z jednej strony ekscytacja, z drugiej nieśmiałość. Byli młodzi, świeżo dorośli, a jednak ta sytuacja wytrącała ich z rutyny szkolnych dni.
Karolina i Jakub stanęli najbliżej Marty. Karolina, choć emanowała pewnością siebie, nie mogła nie zauważyć, jak wzrok chłopaka uciekał co chwilę ku jej biustowi, który unosił się i opadał z każdym głębszym oddechem. Ona natomiast zerkała na jego dłonie ‒ długie, zgrabne palce i napięte przedramiona.
Tomek i Ola, nieco bardziej skryci, stali blisko siebie, ale ich dłonie drżały lekko. Ona zerkała ukradkiem na jego mięśnie pod cienkim T-shirtem, on z kolei zauważył pieprzyk na jej szyi, który wydawał się wręcz zapraszać do pocałunku.
Pozostałe dwie pary — blond włosy niski Daniel i ciemnooka Agata oraz białowłosa Lena i nieco szalony w spojrzeniu Kacper — również wymieniali pierwsze nieśmiałe spojrzenia, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej otwarte. Coś się rodziło. Powoli, ale wyraźnie.
Marta postawiła teczkę na biurku i odetchnęła głęboko. Jej wzrok omiótł całą grupę.
— Zanim zaczniemy lekcję, chciałabym zaproponować coś bardzo prostego… i bardzo ważnego — powiedziała łagodnym, ale zdecydowanym tonem. — Chodzi o zaufanie. O przełamanie pierwszych barier.
Uczniowie patrzyli na nią w ciszy.
— Chciałabym, żebyście... pocałowali się z partnerem. Tylko tyle. Delikatnie. Powoli. Jeśli obie strony się zgodzą.
Ola zarumieniła się od razu, Karolina lekko się zaśmiała, Jakub podniósł brwi zaskoczony. Jednak nikt nie zaprotestował.
Pierwsza odważyła się Karolina, unosząc wzrok na Jakuba i powiedziała cicho:
— Możemy?
Chłopak tylko skinął głową i nachylił. Ich usta zetknęły się łagodnie, a potem... trwali w pocałunku chwilę dłużej, niż wymagałaby tego formalność. Ogromne piersi, rozpłaszczyły się na klatce jej partnera, a tworzący się namiot, sugerował gotowość na coś więcej. Marta to zauważyła, ale na ten etap było zdecydowania za wcześnie, więc odchrząknęła. To coś mogło się rozwinąć, poza jej kontrolą.
Tomek pocałował długonogą Olę powoli, z szacunkiem. Było coś wzruszającego w ich niepewności. Po pocałunku spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli się, jakby przez ułamek sekundy byli jedynymi ludźmi na świecie.
Agata mocno nachyliła się do Daniela, bo dzieliła ich znaczna różnica. Niemal musiała przyklęknąć do pocałunku. Jej pewność siebie zaskoczyła go, ale nie odsunął się. Przeciwnie ‒ jego dłoń powędrowała na jej talię. To było urocze, że tak wysoka dziewczyna, wybrała najniższego chłopaka.
Lena i Kacper... pocałowali się bez słowa, od razu, jakby to nie był ich pierwszy raz. Akurat oni dobrali się dość proporcjonalnie. Kacper oparł czoło o jej skroń, a Lena tylko westchnęła:
— To było... ciekawe.
Marta uśmiechnęła się z satysfakcją. O to właśnie jej chodziło ‒ emocje, impulsy, zbliżenia.
— Dobrze. Teraz proszę, byście usiedli w parach w ławkach. Miejsca są podwójne, specjalnie przystosowane do zajęć praktycznych.
Szuranie krzeseł, ciche śmiechy, ukradkowe spojrzenia. Już nie byli anonimowi.
Gdy zajęli miejsca, Marta stanęła przy tablicy i sięgnęła po flamaster.
— Zaczniemy od podstaw. Biologia. Anatomia. Ale nie potraktujcie tego, jako nudny wykład, a jako podróż w głąb siebie i partnera.
Na tablicy narysowała schematycznie kobiece i męskie ciało.
— Ciało kobiety i ciało mężczyzny różnią się nie tylko narządami płciowymi — zaczęła. — Kobieta ma więcej tkanki tłuszczowej, co sprawia, że jej ciało jest bardziej miękkie, zaokrąglone. Piersi, biodra, uda ‒ to obszary, które reagują bardzo silnie na dotyk.
Przeszła się między ławkami, głosem spokojnym, ale zmysłowym.
— Mężczyzna z kolei ma większy udział masy mięśniowej, silniejsze dłonie, bardziej zarysowaną szczękę. To sprawia, że jego ciało jest… twardsze, bardziej konkretne w odczuciach.
Zatrzymała się przy Karolinie, która siedziała prosto, ale lekko oddychała przez usta. Marta spojrzała na jej sylwetkę, a potem na Jakuba.
— Karolino, Jakubie... czujecie różnicę? Wasze ciała już dziś zaczęły się porozumiewać. Jednak muszę was przestrzec, a także inne pary. Nie róbcie niczego poza zajęciami, a wyłącznie tu na sali pod moją kontrolą. Będziecie mieli jeszcze mnóstwo okazji, żeby się dotykać, całować, a nawet znacznie więcej.
Zrobiła pauzę.
— A teraz dowiemy się, jak czułość, dotyk i zmysły wpływają na połączenie dwojga ludzi. Niektóre z was, mogło poczuć pierwszy impuls miłości, a może nawet już poznało życiowego... partnera.
Na ich twarzach, zaczęła się malować mieszanka wstydu, fascynacji i napięcia. I dokładnie o to Marcie chodziło.
* * *
Kiedy ostatni uczeń opuścił salę, Marta oparła dłonie o blat, wdychając ciszę. Serce wciąż biło szybciej po intensywnej lekcji. To było trudniejsze, niż na początku myślała. Starała się wprowadzić temat stopniowo, żeby nie wystraszyć obecnych tam dziewczyn. Dotykając modeli anatomicznych, wyjaśniała rozwój podniecenia i skutki.
Wspominanie o pocieraniu pochwy i narastającej wilgotności, a także obejmowaniu członka i rosnącym wzwodzie, bardzo ją rozpaliło. Na chwilę zrobiła pauzę, zanim przeszła do omawiania powstawania wytrysku. Włączyła im krótki film instruktażowy, pokazujący dwa rodzaje orgazmu, kobiecego oraz męskiego.
Musiała odetchnąć od zmysłowości i szybko opuściła liceum, zanim zrobiłaby coś głupiego. Potrzebowała chwili dla siebie, kiedy nikt jej nie widział. Szybko wróciła do wynajmowanego mieszkania i usiadała rozdygotana w fotelu, rozsuwając rozpalone uda.
— Ojej... — westchnęła, patrząc na wilgotną plamę na majtkach.
* * *
Wolny sobotni weekend, postanowiła spędzić na tarasie, wychylonym wprost na rozległe pola. I jak tylko poranny chłód zniwelowało słońce, które rozgrzało powietrze i skórę, rozłożyła leżak. Zdjęła majtki oraz stanik, żeby leżąc tam nago, poprawić opaleniznę w intymnych miejscach.
Wchłaniane ciepło sprawiało, że mięśnie się odprężały, a oddech stawał się głębszy i spokojniejszy. Wzięła do ręki krem z filtrem, delikatnie rozprowadzając go po ramionach, pełnych piersiach i udach. Nie zauważyła, że właściciel pobliskiego pola, gdzie wychodził taras, zaczął ją obserwować. W jednej ręce trzymał drewniane grabie, a drugą zaczął się zwyczajnie zaspokajać. Widząc obnażoną, spaloną słońcem kobietę oraz biust, niczym dwa pagórki, miał problem z opanowaniem.
Marcie się wydawało, że jest całkowicie sama, ale każdy ruch, każdy gest ‒ poprawienie włosów, rozluźnienie ciała ‒ bacznie było śledzone. Dopiero spoglądając na łąki rozciągające się w dali i schodząc wzrokiem niżej, zauważyła go. Był to o kilka lat starszy od niej mężczyzna, całkowicie pochłonięty na swej czynności. Na początku chciała krzyknąć, ale zamiast tego odsunęła okulary na nos i stanęła nago przy barierce. Ukazała mu w pełnej krasie swoje idealne piersi, które ledwo mogły się mieścić w jego dłoniach. Wzrok miał oszalały, kiedy patrzył też na gładkie i lśniące wilgocią łono.
— Proszę sobie nie przeszkadzać, ale radzę uważać, bo ktoś może pana zauważyć — uśmiechnęła się, wskazując na polną drogę i rowerzystkę na horyzoncie.
Ewidentnie jej podglądacz tego nie zauważył, więc wzruszyła ramionami. Położyła się ponownie na leżaku i założyła ciemne okulary. Nie była tym oburzona, a wręcz przeciwnie. Doceniała swoją atrakcyjność i nie kryła się z nią. Wsadziła dłoń między uda, kiedy drugą zacisnęła na piersi, którą ledwie obejmowała. Spojrzała na mężczyznę, ale ten szybko zniknął, jak w oddali usłyszał krzyk innej kobiety. Cała sytuacja ją rozbawiła, ale też skłoniła do refleksji. Ludzie naprawdę wstydzą się swojej czy cudzej nagości. Ona musi to zmienić, jeszcze zanim wejdą w etap dorosłości.
* * *
Poniedziałkowe popołudnie, Marta zaczęła od ponownego odwiedzenia dyrektora. Zamknęła za sobą drzwi z cichym kliknięciem. Wnętrze pachniało świeżo mieloną kawą i… czymś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać, ale co wywoływało w niej przyjemne mrowienie.
— Cieszę się, że wpadła pani przed zajęciami — powiedział Michał, już stojąc przy ekspresie do kawy i nalewając świeżo zaparzoną porcję do porcelanowego kubka. — Chciałem zaproponować, byśmy porozmawiali trochę inaczej niż wśród uczniów.
Marta skinęła głową, poprawiając okulary.
— To znaczy?
— Po prostu na spokojnie, bez formalności — uśmiechnął się lekko, podając jej filiżankę. — Proszę, kawa.
Usiadła naprzeciw niego, czując, że ich spojrzenia zaczynają tańczyć jak płomienie świecy. Miała na sobie białą bluzkę, która odsłaniała obojczyki i nieco więcej niż zwykle. Michał nie odrywał od niej wzroku.
— Wie pan, że prowadzę zajęcia o anatomii i świadomości ciała — zaczęła ostrożnie, jakby chcąc wprowadzić temat. — Ale ciekawi mnie coś bardziej… osobistego. Jak pan, jako mężczyzna, postrzega te zajęcia?
Michał uśmiechnął się z czułością.
— Są niezbędne. Dla młodych, ale i dla nas, starszych. Ciało to przecież nie tylko narządy. To emocje, energia, dotyk. Chciałbym, żeby pani im to pokazała.
Marta zbliżyła się nieco, lekko odchylając włosy za ucho.
— A pan? Co pan lubi? Co pan uważa za najbardziej… pociągające w kobiecie?
Jego spojrzenie stało się intensywniejsze.
— To, że pani potrafi być jednocześnie silna i wrażliwa. Że pani nogi w tych czerwonych kozaczkach, mówią więcej niż tysiąc słów. I ten biust… który pani z premedytacją podkreśla.
Marta poczuła, jak gorąco rozlewa się po jej policzkach. Sięgnęła po filiżankę, lecz dłonie lekko jej drżały.
— Myśli pan, że ja… potrafię to wykorzystać? — spytała, dając mu subtelne, zalotne spojrzenie.
— Nie mam wątpliwości — uśmiechnął się, odkładając filiżankę. — A co jeśli powiem, że jestem gotów być… kolejnym uczniem?
Ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę. Cisza w pokoju była gęsta od niedopowiedzianych słów i obietnic.
— Proponuje pan… prywatną lekcję? — zapytała Marta z lekkim uśmiechem.
Michał wstał i powoli przeszedł w jej stronę.
— Pani Marto… to tylko propozycja — przykucnął przy jej fotelu, trochę wyglądając, jakby ją błagał na kolanach.
Ponownie w gabinecie zapanowała cisza. Marta odchyliła się w fotelu, trzymając w dłoniach porcelanową filiżankę z niedopitą kawą. Przez moment obserwowała dyrektora, patrząc na nią tym samym, lekko rozbawionym wzrokiem, którym witał ją kilka dni wcześniej.
— To ciekawe, panie dyrektorze… rozważę to propozycję — odezwała się w końcu, przeciągając ostatnie słowo tak, że prawie brzmiało, jak prowokacja.
— Będę za to wdzięczny — uśmiechnął się, bo to było niemal potwierdzenie. Wrócił za swoje biurko, kiedy zadzwonił telefon. — Tak, słucham. Tu dyrektor Michał Kalinowski...
* * *
Kilka minut trwało, zanim skończył rozmawiać. Marta obserwowała go i słuchała. Miał taki męski głęboki głos, który ją fascynował. Niemniej, postanowiła nieco zmienić temat, stwarzając wrażenie nieco trudniejszej.
— A wierzy pan, że uczniowie będą w stanie zachować w tajemnicy taki program?
— Jeśli mają motywację, zachowają — uśmiechnął się pod nosem. — A ja ufam, że potrafi im ją pani dać.
Marta odwzajemniła uśmiech, przesuwając palcem po uchu filiżanki. Jej spojrzenie błądziło po jego sylwetce ‒ drogi garnitur, lekko rozpięty kołnierzyk koszuli, zapach wody kolońskiej, który mieszał się z aromatem świeżo zaparzonej kawy.
— Pan też potrafi motywować? — zapytała nagle, niby od niechcenia, ale w jej tonie było coś miękkiego, trochę kuszącego.
Dyrektor uniósł brew. — Potrafię. Chciałaby się pani przekonać?
Jej uśmiech stał się nieco bardziej zadziorny, ale wtedy zerknęła na swój nadgarstek i zegarek.
— Ojej… — westchnęła teatralnie. — Za dziesięć minut zaczynam. Moje… badawcze obiekty… już pewnie czekają w sali.
Wstała powoli, poprawiając spódnicę tak, że jej dłonie przesunęły się wzdłuż ud. Dyrektor obserwował każdy jej ruch, jakby notował szczegóły do własnego raportu.
— Proszę ich nie trzymać w niepewności — powiedział, otwierając jej drzwi. — Ale… naszą rozmowę możemy dokończyć po lekcjach.
Marta rzuciła mu krótkie spojrzenie przez ramię. ― Chętnie. W imię… oświaty oczywiście.
I wyszła, a jej kozaczki stukały po posadzce korytarza, niosąc ze sobą obietnicę.
* * *
Marta podeszła do tablicy i przez chwilę milczała, jakby chciała jeszcze mocniej zbudować napięcie. W sali panowała niemal nabożna cisza – osiemnastolatkowie patrzyli na nią, nie wiedząc, co wydarzy się za chwilę.
— Ciało jest naszym pierwszym językiem — zaczęła spokojnym głębokim głosem. — Ale większość z nas nigdy go nie poznała naprawdę. Dziś spróbujemy zrobić krok dalej.
Zrobiła pauzę, pozwalając, by jej słowa wsiąkły w atmosferę.
— Proszę, żebyście powoli zdjęli wierzchnie ubrania. Tylko tyle, żebyście zostali w bieliźnie — ton był stanowczy, ale nie było w nim cienia rozkazu ‒ raczej zaproszenie. — Chcę, byście zobaczyli siebie nawzajem takimi, jakimi jesteście naprawdę.
Na twarzach uczniów pojawiło się zawahanie. Tomek spojrzał na Olę, ona zaś lekko skinęła głową. To wystarczyło, by pierwsze suwaki i guziki, zaczęły się rozluźniać.
Karolina uniosła podbródek z dumą, jakby czekała na ten moment – zsunęła bluzkę z ramion i została w jasnym staniku, który jasno pokazywał, kto ma największy biust w tej sali. Jakub przełknął ślinę, ale nie spuścił wzroku – Marta to dostrzegła i uśmiechnęła się pod nosem.
Agata, nieco bardziej nieśmiała, ściągała koszulkę wolniej, jakby ważąc każdy ruch. Daniel, widząc to, uniósł lekko brwi i podał jej dłoń w geście wsparcia. Ona odpowiedziała uśmiechem i dopiero wtedy odważyła się zdjąć materiał do końca.
Lena przez chwilę wyglądała, jakby miała się wycofać – była najdrobniejsza z grupy, wyglądała krucho. Jednak Kacper, zadziorny w swoim spojrzeniu, zdjął koszulkę pierwszy, zostając w nagiej klatce piersiowej. Nachylił się do niej i powiedział półgłosem:
— Razem będzie łatwiej.
To wystarczyło, by Lena odetchnęła głębiej i zsunęła swój cienki sweterek.
Marta obserwowała ich uważnie. Zauważyła rumieńce na policzkach, drżące dłonie, ale też pierwsze oznaki dumy z własnych ciał.
— Widzicie? — powiedziała cicho. — To tylko ciało. Nie ma w nim niczego wstydliwego. Wasze serca biją, wasze płuca oddychają, mięśnie się napinają i rozluźniają. To naturalne. A teraz... popatrzcie na partnera i spróbujcie dostrzec nie tylko jego ciało, ale emocje, które za nim stoją.
Atmosfera, ale nie była już pełna czystego zawstydzenia – raczej intymnej bliskości. Uczniowie zaczęli wymieniać spojrzenia, jakby pierwszy raz wiedzieli siebie naprawdę. Marta poczuła, że właśnie przekraczają granice, gdzie zaczynają się prawdziwe lekcje.
* * *
Zanim Marta zniknęła za drzwiami sali 314, minęła się z inną nauczycielką. Stąpając pewnie w swych czerwonych kozaczkach po korytarzu niższego piętra, spojrzała w jej oczy. Natychmiast wzrok kobiety opadł na podłogę, mocniej ściskając w ramionach swój dziennik, ewidentnie czując zawstydzenie. Jednak to były pozory, ukryte za maską nieśmiałości, bo także skrywała dużą ciekawość.
Barbara, wykładowczyni matematyki, postanowiła wejść za nią po schodach, wcześniej podpierając ręką mechanizm automatycznego zamykania drzwi. Z pozoru wyglądała jak typowa kujonka ‒ cienkie oprawki okularów, włosy spięte w ciasny koczek, drobna, wręcz anorektyczna sylwetka, elegancka, ale ascetyczna w swoim ubiorze.
Zastanawiająca obecność nowej wykładowczyni od WOS-u, wywoływało w niej zainteresowanie. Nikt ze starej kadry o niej nic nie wiedział, a zaparkowane drogie auto tylko zwiększało podejrzenia. Tak samo, żaden z nauczycieli nie ubierał się tak wyzywająco, kiedy trzeba prowadzić zajęcia z młodzieżą.
Jak tylko tajemnicza Marta znikła, Barbara szybkim ruchem otworzyła schowek, gdzie stała stara drabina. Jej metal skrzypiał cicho, gdy ustawiała ją pod białym oknem nad drzwiami do sali dydaktycznej. To okno było celowo zamalowane, zapewne w ramach dyskrecji, by nikt nie zaglądał do środka.
Na swoje szczęście, znalazła w portfelu starą, zużytą kartę kredytową i wzięła ją w dłoń. Ostrożnie, z precyzją kogoś, kto przyzwyczaił się do drobnych manipulacji, zaczęła zdzierać cienką warstwę farby. Skrobała powoli, niemal rytmicznie, aż na powierzchni pojawiła się niewielka szczelina. Zaczęła zaglądać do wnętrza sali, a jej brwi poszły do góry.
Widziała łóżka, erotyczne zabawki oraz Martę, nieświadomą obecności jej obserwatora. Barbara wcisnęła twarz bliżej, unosząc się na palcach, żeby ujrzeć coś jeszcze bardziej zakazanego. Oto właśnie była świadkiem, kiedy uczniowie zaczęli się rozbierać przed nauczycielką.
Aktualnie świat Marty był pełen nauki, zmysłów i nowych doznań ‒ a Barbara, stała na drabinie i trzymała kartę w ręce, obserwując wszystko w ciszy. To zdecydowanie nie była zwykła lekcja. Musiała natychmiast zgłosić to dyrektorowi.
1 komentarz
Historyczka
Brutusie, jak ty umiejętnie dozujesz akcję... budujesz atmosferę...
BrutuS
@Historyczka Dozuję… ale tylko do czasu. Bo wiesz, że przychodzi moment, gdy napięcie musi eksplodować