Gloryhole cz.1

Gloryhole cz.1Urodziłam się i żyję w zdrowo popieprzonych czasach, podobnie zresztą jak każdy z was, także i Ty drogi czytelniku. Żyjemy w czasach, w których pieniądz rządzi światem, rządzi umysłami ludzi, ich uczuciami, rządzi religią, ludzkimi pragnieniami. Dosłownie wszystkim. Masz pieniądze, jesteś gość, jesteś kimś, możesz wszystko. Nie masz ich, jesteś zerem, jesteś nikim, nie możesz nic. Absolutnie wszystko jest na sprzedaż, choć czasem romantycy rozprawiają o tym, jakoby miłości nie można kupić. Guzik prawda. Doszliśmy do takiego momentu w historii, że nawet czas można już kupować, za odpowiednią oczywiście cenę. Kwestią pojemności portfela jest to, jak długo będziesz żył, o ile zdecydujesz się kiedykolwiek na śmierć...  
Chore czasy, w których można kupić dosłownie wszystko. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Pochodzę z rodziny, w której nie zawsze się przelewało. Nie było jednak też skrajnej biedy. Stać nas było na wiele rzeczy, większość jednak pozostawała w sferze marzeń. Takich rodzin, jak my, były miliony na świecie, więc nie mieliśmy zbytnio powodów do zmartwień.
Po skończeniu liceum ubzdurałam sobie, że pójdę o krok dalej i skończę studia, co pozwoli mi się być może wyrwać z szarego marazmu robotniczej klasy.  
Wszystko jednak ma swoją cenę. Studia kosztowały, a rodziców nie było stać na utrzymanie domu, trójki mojego rodzeństwa, a także mojej nauki. Postanowiłam więc, że za wszelką cenę osiągnę sukces, choćby miało to być okupione bólem i znojem.  
Pierwsze dwa semestry, po zajęciach imałam się niemal każdego zajęcia, głównie jednak była to praca w knajpach, czy kawiarniach. Zarobione w ten sposób pieniądze pozwalały mi jako tako wiązać koniec z końcem. Uczyłam się nocami, co skutkowało ogólnym przemęczeniem i niezbyt dobrymi stopniami.  
Moim wybawcą okazała się być Monika. Drobna, czarnowłosa dziewczyna, która wprowadziła mnie w świat, o jakim nie miałam pojęcia, w świat rozkoszy i wielkich pieniędzy.  
Już pod koniec pierwszego semestru zaczęła do mnie zagadywać. Polubiłam ją, była niesamowicie sympatyczna. Nie potrafiłam jednak do końca jej rozgryźć. Drugi semestr nie przyniósł większych zmian. Dopiero w przerwie między drugim i trzecim semestrem poznałyśmy się lepiej, a z czasem zaprzyjaźniłyśmy się.  
Coraz częściej wychodziłyśmy razem na imprezy. Poznawałyśmy wielu ciekawych ludzi, ale przede wszystkim poznawałyśmy siebie. Nie śmierdziałam zbytnio gotówką, więc póki co to ona była moim sponsorem. Zawsze powtarzała, że wkrótce i mnie będzie stać na wszystko. Miałam tylko nie zadawać zbyt wielu pytań. Odpowiedzi miały nadejść z czasem, jak ciągle powtarzała.
Nadeszły. Pewnej soboty.
Wracałyśmy z dyskoteki wcześniej, niż zwykle. Tym razem było jakoś dziwnie, nie tak jak zawsze, więc jednogłośnie postanowiłyśmy zmyć się wcześniej.  
Odprowadziła mnie do mojego mieszkania. Swoją drogą raczej ubogiej kawalerki, niż mieszkania. Na nic więcej nie było mnie stać.  
Jak zwykle, zanim się rozstałyśmy, chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, zazwyczaj o niczym. Przeważnie o zakończonej imprezie.  
Cmoknięciem w policzek kończyły się nasze dotychczasowe spotkania.  
Tym razem poczułam na ustach jej duże, pełne i jędrne wargi. Nie zaskoczyłam od razu, jak mawiają mechanicy.  
Popatrzyła mi w oczy z uśmiechem, po czym szybko uciekła w sobie tylko znanym kierunku.
Długo nie potrafiłam zasnąć tej nocy. Targały mną sprzeczne myśli. Byłam w stu procentach hetero. Ten pocałunek jednak... Jej usta... O kurwa.
Cztery kolejne dni nie było jej na uczelni. Zjawiła się dopiero w piątek, tłumacząc, że zachorowała. Jak zwykle bez pytań.  
Jestem hetero. Lubię zarost, mięśnie i wacki. Na litość boską, dlaczego więc tak podobało mi się to, w jaki sposób gryzła długopis? Dlaczego nie potrafiłam oderwać wzroku od jej nóg w obcisłych dżinsach?
Piątkowy wieczór, jak to na studiach bywa, był czasem szalonych imprez. Bawiłyśmy się świetnie w jednym z klubów. Około trzeciej w nocy postanowiłyśmy wracać do domu. Jako, że mieszkałyśmy blisko siebie i blisko klubu, w którym dzisiaj balowałyśmy, drogę powrotną pokonałyśmy spacerkiem. Starym zwyczajem pogadałyśmy chwilę przed moją klatką.  
Znowu to zrobiła. Pocałowała mnie w usta. Tym razem jednak jakby mocniej, zachłanniej i dłużej. W przypływie podniecenia, zapytałam czy wejdzie ze mną do środka.
Zgodziła się.
Moje mieszkanie może nie było zbyt duże, ale na pewno było czyste i schludne. Mały pokój, który pełnił rolę zarówno salonu i sypialni, a także aneks kuchenny i łazienka. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam. Większość czasu i tak spędzałam na uczelni, więc po co przepłacać, za coś z czego się nie korzysta.  
Cichym głosem zapytałam, czy mogę ją jeszcze raz pocałować. Zamiast odpowiedzi, zobaczyłam jej piękny, szeroki uśmiech. Złapała mnie za bluzkę i przyciągnęła do siebie. Niemal od razu poczułam te cudowne usta na swoich. Smakowała truskawkami. Zadrżałam z podniecenia. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Czy to oznacza, że jestem lesbijką? Jej cudowny śliski język po chwili odszukał mój. Oba zatańczyły, w namiętnym tańcu.  
Gdzieś na skraju świadomości poczułam, że powoli rozpina guziki mojej bluzeczki. Moje podniecenie wzrosło nie o jeden, a o dwa poziomy na raz. Kilka sekund wystarczyło, by bluzka wylądowała na ziemi. Wciąż błądząc językiem w moich ustach rozpięła mi stanik. Dołączył do bluzki.  
Przerwała pocałunek. Pchnęła mnie na łóżko, a następnie usiadła okrakiem na moich nogach. Pochyliła się nade mną.  
Splunęła mi na twarz, co mocno mnie zaskoczyło. Przez chwilę patrzyła na mnie wyzywająco. Kolejne chwile zyskały status najprzyjemniejszych w moim dotychczasowym życiu. Jej ciepły, śliski język błądził po całej mojej twarzy. Nie pominęła najmniejszego skrawka mojej skóry, wpychając języczek także w moje uszy, a na końcu w dziurki nosa. Jej ślina pachniała przyjemnie. Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś tak fantastycznego.  
Włożyła dłoń w moje spodnie i zamruczała z aprobatą wprost w moje usta. Moje majtki były całkowicie mokre.  
Jej palce wsunęły się w moją dziurkę, a namiętne usta przeniosły się na moje nagie piersi. Trzęsłam się jak osika, nie mogąc nad tym zapanować. Moje jęki pewnie obudziły sąsiadów. Czułam jednak tylko rozkosz, gdy pieściła moją cipkę i ssała sutki.  
Dopełniło się. Rozpięła guzik i suwak moich dżinsów. Gwałtownym szarpnięciem zdarła je ze mnie wraz z majtkami.  
Boże. Jej cudowny język zlizujący najpierw moje soki, odnalazł moją łechtaczkę. Dwa palce coraz gwałtowniej posuwające moją dziurkę. Targana spazmami orgazmu osunęłam się w otchłań, z której trudno będzie wrócić. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego.  
Powróciła do całowania się ze mną. Jej usta pachniały truskawkami, namiętnością i moją cipką.  
Gdy już jako tako wróciłam do siebie, zapytałam, czy teraz ja mogę popieścić jej ciało, odparła, że następnym razem, gdy się spotkamy.  
Kolejny raz spotkałyśmy się tego samego dnia, wieczorem.  
Tym razem jednak nie wybrałyśmy się na imprezę, a na zwykłą kolację do restauracji. Nie mogłam się doczekać chwili, w której znowu ją zobaczę. Monika obudziła we mnie coś, o czym nawet nie miałam pojęcia. Na samą myśl o niej płonęłam z pożądania, a mięśnie w całym ciele zaczynały drżeć. Zastanawiałam się, czy inne kobiety też mogą mieć na mnie taki wpływ. Przez chwilę przyglądałam się dziewczynom w restauracji. Chociaż kilka z nich było naprawdę ładnych, a jedna śliczna w mojej ocenie, to jednak czegoś im brakowało. Nie wiem czego. Być może takich dużych oczy, jakie miała Monia, może równie szerokiego i szczerego uśmiechu, a może czegoś zgoła innego, jak na przykład jej zwinnego języczka. Przez chwilę powróciłam myślami do naszej nocnej zabawy, co niemal od razu spowodowało, że moje majtki zrobiły się mokre. A założyłam specjalnie piękne białe koronkowe stringi. Zżerała mnie ciekawość, co ma na sobie Monika. Póki co mogłam tylko się domyślać, co kryje się pod czarną bluzką i również czarnymi spodniami, które swoją drogą były tak obcisłe, że ich szwy musiały być chyba szyte stalową nitką. Wyraźnie można było dostrzec zarys jej cipki, a także to, jak rozdzielają jej zgrabne pośladki, wrzynając się brutalnie w rowek.  
Dwie godziny w restauracji upłynęły bardzo szybko i przyjemnie. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, do swojego samochodu. Kwadrans później byłyśmy już w jej mieszkaniu. Duży salon, z przylegającą do niego kuchnią z prawdziwego zdarzenia, dwie sypialnie i spora łazienka mocno kontrastowały z moją kawalerką. Może kiedyś i ja będę tak mieszkać, pomyślałam przewrotnie.  
Gdy tylko obróciła klucz w zamku, odgradzając nas tym samym od świata, znalazłam się w krainie czarów. Od razu poczułam znowu ten cudowny język na twarzy, a dłoń w majtkach. Niemal skopiowała sytuację, w jakiej znalazłyśmy się w nocy, łącznie z opluciem mojej twarzy, co teraz było niesamowicie podniecające. Kilkanaście minut później leżałam na jej łóżku zaspokojona, chociaż wciąż drżąca z podniecenia.  
Mój mały Lizaczek, jak już zaczęłam nazywać ją w myślach wstał z łóżka i w wolnym tempie zaczął się rozbierać. Rozpuściła długie czarne włosy, a następnie rozpięła guziki bluzki. Rąbek tajemnicy został uchylony. Miała na sobie czarny stanik, skrywający niezbyt duże piersi. Bluzka wylądowała na moich ciuchach. Jeśli można powiedzieć, że ktoś ma idealny brzuch, bez godzin spędzanych na siłowni, to można to powiedzieć właśnie o Monice. Ani grama tłuszczu, ani jednej fałdki, czy rozstępu. Perfekcja w najczystszej postaci.  
Rozpięła guzik spodni i z trudem zsunęła je w dół. Chciałam jej pomóc, ale rozkazała mi leżeć i patrzeć.  
Wreszcie, gdy udało jej się zdjąć te obcisłe narzędzia tortur, mogłam zaspokoić swoją ciekawość. Czarna siateczka, całkowicie przejrzysta. Tyle miała na sobie z przodu. Z tyłu zaś cieniutka tasiemka niknąca między pośladkami. Wkrótce oba ostatnie elementy jej garderoby dołączyły do pozostałych.  
Moje najświeższe marzenia zaczęły się urzeczywistniać w chwili, gdy stanęła nade mną, a po chwili klęknęła chowając moją twarz między swoimi udami. Poruszyła biodrami, rozprowadzając swój śluz po mojej twarzy. Wysunęłam język, próbując złapać jak najwięcej w usta. Pozwoliłam jej przez chwilę tańczyć cipką po mojej buzi. Wreszcie zaś jednak położyłam dłonie na jej biodrach i siłą zatrzymałam tą frywolę. Dopadłam językiem do jej łechtaczki, co zaskutkowało głośnymi jękami i szybkim  orgazmem mojego Lizaczka. Zlizałam jej cudowne soki do ostatniej kropli. Gdy już myślałam, że nasza zabawa dobiegła końca, ta mała wyuzdana istota szybko zmieniła pozycję i po chwili mój nos, moje usta, moja twarz znalazły się między jej pięknymi pośladkami.  
Coś co do dzisiaj uznałabym za szczyt perwersji niemożliwy do przekroczenia, stało się faktem. Docisnęła swój tyłek do mojej twarzy, ruszając nim w górę i w dół, aż wreszcie znalazła idealne dla siebie dopasowanie.  
Trochę wstyd mi o tym mówić, jako stuprocentowej heterze.  
Znalazłam się nosem tuż przy jej tylnym wejściu. Dotykałam go i na miłość boską to było wspaniałe. Zapach jej cudownej dupki podniecił mnie do granic możliwości. Poruszała zmysłowo biodrami, ocierając się ślicznymi zwieraczami o mój nos. Nie sądziłam, że to powiem, ale zaczynałam rozumieć zachowanie psów. Delektowałam się tą chwilą. Kto wie, czy jeszcze kiedyś się to powtórzy?
Kilka długich minut później zmieniłam nieco pozycję i pocałowałam jej słodką dziurkę. Objęłam ją ustami i delikatnie wodziłam językiem po jej zwieraczkach. Chyba jej się podobało, bo docisnęła mocniej swój zgrabny tyłek do mojej twarzy. Wślizgnęłam się językiem w jej dupkę na tyle głęboko, na ile pozwalała mi moja anatomia. Mogłabym tak zostać na wieczność. Zdecydowanie przyjemność była po mojej stronie. Lizaczek jednak kręcąc jeszcze przez chwilę dupcią, wkrótce pozbawił mnie dostępu do raju. Położyła się obok mnie zachwycona i uśmiechnięta. Szepnęła jeszcze tylko, że się nadam. Gdy zapytałam do czego uśmiechnęła się tajemniczo i odparła, że wkrótce się dowiem.
Rzeczone wkrótce nastąpiło dokładnie tydzień później. Wspólne wypady na balety stały się już dla nas normą. Tym razem zabrała mnie do innego klubu, w którym muzyka była jakby głośniejsza, a drinki mocniejsze. Trochę tańczyłyśmy. Częściej jednak gadałyśmy z typami, którzy do nas startowali. Około dwudziestej trzeciej Monika złapała mnie za rękę i nakazała pójść za sobą. Miałam do niej pełne zaufanie, więc bez sprzeciwu zrobiłam to o co prosiła, lub to, czego wymagała.  
Weszłyśmy do małego pokoju w którym jedynym wyposażeniem było krzesło.
J.R.R. Tolkien pisał kiedyś o dziurze w ziemi, w której żył Hobbit. W pokoju, w którym się znalazłam również była dziura. W ścianie. Mała, niepozorna. Ściślej rzecz biorąc były trzy, po jednej w każdej ścianie.  Wkrótce jednak miałam się przekonać jak były cenne.  
Monika zaproponowała mi, żebym usiadła na krześle, ponieważ wszystko (czymkolwiek było) może chwilę potrwać. Poszłam za jej radą i usiadłam na krześle. Sekundę później miałam już Lizaczka na swoich nogach, a jej Boski ozorek na twarzy. Uwielbiałam to, jak lizała mnie po buzi.  
To, na co czekałyśmy wreszcie nastąpiło.  
Przez jedną z dziur wsunął się sztywny penis. Niemal natychmiast Monika zeszła z moich kolan i klękając przed ścianą, złapała go w dłoń. Pocałowała czubek jego grzyba. Wydało mi się to niesamowicie erotyczne.
Jej duże, zmysłowe usta zamknęły się na członku. Wpuściła go głębiej, lecz tylko na chwilę. Po ruchu policzków poznałam, że zaczęła mocno ssać. Z podniecenia lało mi się po nogach. Monika wyglądała wspaniałe z fiutem w ustach.  
Cała zabawa trwała może ze czterdzieści sekund. Westchnęła głęboko, gdy spuścił się w jej ustach. Wypuściła go z ust i wypluła spermę do małego wiaderka stojącego w rogu.  
Nawet nie zdążyłam spytać, co to do cholery było, gdy tuż obok mojej nogi, przez drugą z dziur wsunął się kolejny penis. Sytuacja szybko się powtórzyła i już po chwili Monia wypluwała do wiaderka kolejną porcję spermy.
Był to ostatni akcent tego dziwnego wieczoru. Wyszłyśmy szybko z klubu.  Gdy odprowadziła mnie pod drzwi mojego mieszkania pocałowała mnie zmysłowo w usta, po czym wyznała mi, że na jej konto wpłynęło właśnie równiutkie tysiąc złotych.  
Zostawiła mnie samą z natłokiem myśli. TYSIĄC (!!!) złotych za pięć minut wydawało mi się totalną abstrakcją. Drugą sprawą było to, że coraz bardziej zaczynała mi się podobać i czułam się w jej towarzystwie coraz lepiej i swobodniej. Przez chwilę zapragnęłam jej mokrej cipci.  
Cdn.

Stobea

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2896 słów i 15508 znaków, zaktualizował 31 gru 2023.

3 komentarze

 
  • Użytkownik andkor

    Ciekawie opowiadasz czekam na dalsze części. :cmoczek:

    5 stycznia

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Podoba mi się tylko weź popraw ten wrzesień. Studia zaczynają się w październiku

    28 gru 2023

  • Użytkownik Stobea

    @eksperymentujacy mòj błąd 😉

    31 gru 2023

  • Użytkownik TomoiMery

    ciekawe się zapowiada 👍😁

    20 gru 2023