Druga czekoladka cz. 6

Przytulaliśmy się do siebie jeszcze przez jakiś czas, zaspokojeni, zmęczeni, ale szczęśliwi. Kiedy uspokoiłem oddech, całowałem jej plecy i szyję, do momentu, aż mięczak wysunął się z gorącej dupki. Wtedy odwróciła się, oparła plecami o ścianę i mogliśmy się całować.


- Zostaniesz na weekend? - zapytałem zapraszająco, kiedy już zrobiliśmy sobie przerwę.

- Chciałabym, ale wiesz, że nie mogę. Muszę wracać do córek i Arka.

- Nawet nie zostaniesz na noc?

- A jak miałabym to wytłumaczyć Arkowi?

- Może trzeba go wtajemniczyć w nasz układ?

- Zwariowałeś?! A ty byś zaakceptował, że ktoś pieprzy twoją kobietę?

- Przecież akceptuję – odpowiedziałem uśmiechając się.

- To coś innego.

- Może jakbyś zaproponowała, żeby do nas dołączył …. Kto wie?

- Wszyscy jesteście tacy sami! On też przebąkiwał coś o trójkącie, ale wydaje mi się, że raczej myślał o takim z dwiema kobietami.

- Widzisz, czyli też potrzebuje jakiegoś urozmaicenia. Porozmawiaj z nim. Tak delikatnie, po kobiecemu wybadaj sprawę.

- Nie wiem, czy się odważę.

- Pomyśl. Mogłabyś zrealizować marzenie wielu kobiet – seks z dwoma facetami. I wtedy nie musielibyśmy się ukrywać. Łatwiej byłoby się spotykać.

- Zobaczę, co się da zrobić. Może przyjedziemy tu kiedyś razem i przy alkoholu jakoś tak łatwiej byłoby się dogadać.

- Ooo! Jeśli ty jesteś na tak, to sprawa już przesądzona. Na pewno się zgodzi.


Posiedzieliśmy jeszcze dwie godziny, rozmawiając, pijąc drinki. Zanim wyszła doprowadziłem ją jeszcze raz na najwyższy stopień ekstazy, liżąc cipkę, podczas gdy Marta wysysała ze mnie ostatnie soki. Leżeliśmy na boku, bez pośpiechu pieszcząc ustami swoje miejsca intymne, aż do osiągnięcia nirwany. Gdy opuściła już moje mieszkanie, byłem całkowicie wypompowany. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.


W sobotę, korzystając z nieobecności dziewczyn, nie ubierałem się wcale. Przez cały dzień, żadne ubrania nie krępowały mi ruchów, nic mnie nie obcierało, nic nie drapało, nie odciskało się na skórze, tylko delikatne ruchy powietrza, pieściły swobodnie dyndające genitalia. Uwielbiam to! Tylko nagi czuję się w pełni wolny. Gdyby nie moherowe zasady społeczne, chętnie chodziłbym do pracy, na zakupy, do kina czy restauracji, ubrany tylko w skórę. Własną. Jakoś plemiona prymitywne mogą funkcjonować bez odzieży, a my nawet w największy upał, zmuszeni przez "rozwiniętą kulturę”, "wysoką cywilizację”, "zasady moralne”, "chrześcijańskie wartości”, zachowujemy się jak ostatnie debile, zakrywając "wstydliwe miejsca”. Ale u lekarza tracą one swoją "wstydliwą” naturę. Bo przecież to normalne, że przy doktorze trzeba się rozebrać i nie ma się czego wstydzić. Absurd! Kto w ogóle ustala, które miejsca są "wstydliwe”, a które nie? W Afryce odsłonięte piersi są normą, u Papuasów wiszące luzem jądra i gołe tyłki nikogo nie dziwią, a u Arabów już odsłonięta twarz kobiety wzbudza święte oburzenie. Gdybyśmy się urodzili w miejscu pozbawionym szamanów, lamów, imamów, księży, pastorów i innych oszustów, żylibyśmy normalnie – chodząc nago w upały, a ubierając się, gdy jest nam zimno. Nasze ciała latem byłyby chłodzone i wentylowane. Natura umieściła jądra w zewnętrznym woreczku, gdyż produkcja nasienia wymaga niższej temperatury, niż ma pozostała część ciała. A co my robimy? Nie tylko chowamy je w spodnie, ale jeszcze dogrzewamy majtasami! A tylko spróbuj wyjść na miasto nago. Zaraz dostaniesz mandat za obrazę moralności. Nagi zostałeś stworzony (niezależnie od tego, czy przez Boga, czy przez Naturę). Taki po prostu jesteś! Równie dobrze można by karać drzewa, rzeki, jeziora, sarny, psy i koty. Za to, że są takie, jakie są.


Irytują mnie przeróżne moralne nakazy i zakazy. Dlatego ogromną frajdę sprawia mi ich łamanie. I cieszy, że internet wielu ludziom otwiera oczy na absurdalność otaczającej nas moherowej rzeczywistości. Dwadzieścia lat temu, kiedy prosiłem dziewczynę, by mi possała to najczęściej słyszałem "Fuj! Za kogo ty mnie uważasz? Takie rzeczy robią tylko dziwki”. Dzisiaj seks oralny nikogo nie oburza. Stał się standardem. Wiele lat temu, gdy mój palec zmierzał do dziewczęcej mniejszej dziurki, słyszałem "Przestań! Coś ty pedał?”. Dzisiaj coraz więcej dziewczyn chce spróbować nowych rzeczy i seks analny już nie kojarzy się tylko z gejami. Chwała wielkiemu netowi! Za to, że ludzkość znów zaczyna traktować przyjemności płynące z uprawiania seksu normalnie, tak jak było to praktykowane od tysięcy lat. Z przerwą na mroki średniowiecza, kiedy kler rezerwował rozkosze cielesne tylko dla siebie. Z ambony głosząc, że to "be” i "fuj”, a na plebanii chędożąc wszystko, co się rusza i na drzewo nie ucieka.


Między innymi dlatego, w niedzielę zamiast do kościoła, wybrałem się na zakupy i do kina. Obiad zjadłem w centrum handlowym i umęczony, wróciłem do mieszkania około godziny szesnastej. Wziąłem szybki prysznic i nagi jak niemowlę, zaległem na kanapie przed telewizorem. Nietrudno przewidzieć, że szybko usnąłem. Nie pamiętam wszystkiego, co mi się śniło, ale jednego nie zapomnę – trójkąta. Jak to we snach bywa, nie wiadomo w jaki sposób, nie wiadomo gdzie, nagle znajdujesz się pomiędzy dwiema nagusieńkimi ślicznotkami i ku swojemu zaskoczeniu odkrywasz, że jedna z nich to młoda, czarnoskóra Sara, a drugą jest jej biała matka – Marta. W normalnym życiu to niewyobrażalne, ale we śnie wszystko wygląda tak realistycznie i wszystko jest możliwe. Nie zastanawiasz się wtedy, dlaczego tak jest, tylko traktujesz jak najzwyklejszą rzecz na świecie. Twój samczy instynkt zmusza cię do zajęcia się tymi cudownymi stworzeniami, chcesz im dostarczyć rajskich przyjemności, więc niezwłocznie zaczynasz pieścić. Przez kurtuazję najpierw mamusię. Dopiero później, po doprowadzeniu jej do bram siódmego nieba, zabierasz się za młodziutką czekoladową piękność.


W moim śnie wyglądało to tak, że gdy ja byłem zajęty lizaniem cipki Marty, rozpartej na kanapie z rozszerzonymi szeroko nogami, Sara wywinęła mojego fajfusa do tyłu, pomiędzy udami i rozpoczęła ustne pieszczoty, nosem rozdzielając worek z orzeszkami. Nie spodziewałbym się, że ta smarkula potrafi wciągnąć w całości nabrzmiały instrument, ale są flecistki, które talent mają we krwi. Zresztą, nie zapominajmy, że to tylko sen. A w nich wszystko jest możliwe. Nawet mój średniej wielkości penis wydał się w nim wielki, jak sprzęt Chujogroma z Baśni o trzech braciach i królewnie. Idąc śladem Pizdoliza, wywijałem językiem esy floresy na ociekającej wilgocią cipce Marty, która doprowadzona do rozkosznej nieprzytomności, swoimi jękami, ochami i achami, usztywniała jeszcze bardziej mojego drąga, drażniącego błyszczącą główką migdałki Sary. Zaspokoiwszy matkę, zabrałem się za córkę. Nie bawiąc się w jakieś gry wstępne, wbiłem się w jej czarną kudłatą pićkę, nie bacząc na cierpienie wywołane wprowadzeniem w nią tak wielkiego gnata. Skoro natura stworzyła sprzęt takich rozmiarów, to znaczy, że każda cipka jest w stanie go przyjąć. Nie wiem, czy tak jest naprawdę, ale we śnie taką opcję przyjąłem. Podczas gdy skoncentrowałem się na dogadzaniu Sarze, Marta oprzytomniawszy po przebytym orgazmie, przyłączyła się do nas, na przemian całując piersi swojej córki i liżąc moje jajka. Byłem już blisko szczytu, gdy poczułem jej palce na swoim odbycie. Trochę mnie tym rozproszyła i napięcie lekko opadło. Tak mi się przynajmniej wydawało.


Z oddali, dotarły do mnie odgłosy telewizora, jakieś chichoty, ciche rozmowy. Ale to przecież nic nadzwyczajnego. W snach zdarza się wszystko naraz. Nagle obudziło mnie czyjeś chrapanie. Jak się okazało - moje własne. Nie otwierając nawet oczu, ziewnąłem, podrapałem się po jajkach, wyczuwając jednocześnie, jak bardzo naprężony jest mój penis. Nie zamierzałem jeszcze dźwigać powiek - ciężkich jak ołów. Dobrze pamiętałem, co mi się śniło, a wygięte i twarde szablisko tylko potwierdzało, że musiało to być coś bardzo miłego i podniecającego. Rozespany próbowałem jeszcze chwilę cieszyć się wspomnieniem rozkosznych marzeń sennych, kiedy do moich uszu dotarły wyszeptane w kuchni komentarze i przyciszone chichotania. O kurwa! Oprzytomniałem natychmiast! Czyżby bliźniaczki wróciły?! Gdy otworzyłem oczy, z przerażeniem odkryłem, że siedzą w kuchni przy stole, wpatrzone w mojego wyprężonego fiuta i teraz już śmieją się niemal w głos. Nie pomidor! Burak! Czułem jak cała krew z penisa, przemieściła się na moją twarz i uszy. Spiekłem takiego raka jak nigdy! Nie wstydziłem się Sary, ale Niny. Przecież ona jeszcze nie widziała nagiego wujka, w dodatku z orężem gotowym do ataku. Nie wiem nawet, czy w ogóle widziała gołego faceta!


- Przepraszam – rzuciłem speszony i zakrywając swoje przyrodzenie małą poduszką, pobiegłem do łazienki po jakieś galoty.


Zza drzwi docierały do mnie podśmiechujki małolat, które ubaw miały po pachy. Nie spodziewałem się ich tak szybko. Zazwyczaj po weekendzie wracały dopiero około godziny 21. Umyłem twarz zimną wodą i pomyślałem sobie – trudno, stało się, nie ma się czym przejmować – Nina na pewno widziała już w necie gołych facetów. Może nie przyszywanych wujków, ale jednak. Wtedy przypomniały mi się słowa poety z 13 księgi Pana Tadeusza:

"Mówił kapitan Rykow, ja powtarzam pięknie,  
Baby chujem nie straszcie, bo się go nie zlęknie."

Ubrany w t-shirta i bokserki, w których nie było już nic twardego, wyszedłem z łazienki i przysiadłem się do dziewczyn.


- Zrobić ci herbatę? – zapytała Sara, a szelmowski uśmiech nie schodził jej z ust.

- Poproszę – odpowiedziałem, rzucając okiem na Ninę. Też była uśmiechnięta.


Miałem nadzieję, że już sobie odpuściły i nie zamierzają peszyć mnie jeszcze bardziej, ale najwyraźniej nie mogły się powstrzymać.

- Wujku, a co to było takie tam to? – zapytała niewinnie Nina, nie kryjąc prześmiewczych błysków w oczach.

- Nie bardzo rozumiem, o co pytasz – odpowiedziałem, zgrywając wariata.

- No wiesz, to takie krzywe, wbite w twój brzuch? – dalej ciągnęła łacha.

- Aaaaaaa! O to pytasz! Nie mam pojęcia – udałem zdziwienie - Jak się zbudziłem, to już tam było.

Rozbawiłem je do łez.

- Jeśli tak, to znaczy, że następnym razem, może się pojawić w innym miejscu. Na przykład na czole – dorzuciła swoje trzy grosze Sara.

- Wyglądałbyś jak jednorożec, a zasłaniający oczy worek z kulkami, zarzucałbyś na bok jak grzywkę – ciągnęła Nina.

Teraz już rżeliśmy całą trójką, aż ze śmiechu bolały brzuchy.

- A po sikaniu, ostatnie krople skapywałyby ci na nos – kontynuowały brechtając się do łez.

- No dobra. Już wystarczy. Może byście się zajęły przygotowaniem kolacji – próbowałem jakoś zejść z tematu. W duchu jednak bawiła mnie ich kreatywność.

- O! To dobry pomysł. A co byś zjadł? - wsparła mnie Sara.


Już chciałem powiedzieć, że jajecznicę, ale w porę się zorientowałem, że to mógłby być kolejny powód do żartów, więc zaproponowałem kanapki.

- Takie z chleba, czy małe kanapy? - Nina dalej nie odpuszczała.

- Nie jadam małych kanap – odpowiedziałem – zejdź już ze mnie.

- Ok. Nie złość się.


Po kolacji, dziewczyny poszły odrobić lekcje i przygotować się do szkoły. Potem standardowa procedura – mycie, paciorek i do spania. Ja poszedłem się umyć po nich i już tylko w bokserkach zainstalowałem się w łóżku, licząc, że Sara po uśnięciu Niny, odwiedzi mnie i ukołysze do snu. Nie zawiodłem się. Po około godzinie przyszła, wślizgując się do łóżka, ubrana tylko w koszulkę i majtki. Chyba nie muszę Wam mówić, że ptak zesztywniał natychmiast, jak tylko przekroczyła próg sypialni. Znów przypomniałem sobie, co mi się śniło! Niestety, brakowało tu Marty. Ale i tak zamierzałem zerżnąć tę młodą cipkę najlepiej jak potrafię. Tęskniłem za nią przez cały weekend. To, że mi się śniła, tylko potwierdza jak bardzo jej pragnę. Przecież mogła mi się przyśnić Monica Bellucci, Penelope Cruz, Winona Rider, Kaley Cuoco czy Lisa Kudrow. Tak, tak. Powiecie, że Lisa to stara brzydula. Tak sobie myślcie, macie takie prawo. Ale dla mnie to jedna z najseksowniejszych kobiet na świecie. Uwielbiam ją i jej zwariowany świat. Oczywiście ten z serialu, bo jaka jest naprawdę, tego nie wiem. Jakbym mógł, rżnąłbym ją jak surowy boczek. Ale też nosiłbym na rękach, jak prawdziwą królewnę. Tak się jednak złożyło, że wtedy śniły mi się Sara i Marta, a nie ponętna Lisa. Obie równie podniecające.


Kiedy Sara wśliznęła się pod kołderkę, byłem tak napalony po bezseksownym weekendzie, że natychmiast rzuciłem się na nią, nie pamiętając zupełnie o śpiącej za ścianą bliźniaczej siostrze. Całowałem wszystko. Tęskniłem za zapachem jej skóry, za smakiem ust i cichutkim pojękiwaniem podczas pieszczot waginy. Nie wiedziałem co najpierw powinno się znaleźć w tamtej okolicy– moje palce, fiut, czy język. Wygrała oczywiście zasada generalna – najpierw jej satysfakcja, a więc język. Pieszcząc nim najpierw czarne sutki, ich obwódki i ugniatając dłońmi młode piersiątka, powoli podążałem w kierunku równie czarnych warg sromowych. Dopiero kiedy do nich dotarłem, zauważyłem, że zostały dokładnie ogolone. Trochę byłem zaskoczony, trochę zawiedziony, bo uwielbiam busz w tej okolicy, ale w sumie, czy ma to jakieś znaczenie, gdy napalony zbliżasz się do młodej cipki? Nie ma żadnego. Chętnie wjedziesz w każdą. Zapuściłem w nią język, nie przestając pieścić dłonią twardniejących już piersi. Lizałem powoli, rozkoszując się smakiem, zapachem, wilgotnością czarnej cipuszki. Do moich uszu docierały przytłumione pojękiwania i przyspieszony oddech. Podniecało mnie to jeszcze bardziej. Twardy jak skała penis wciskał się w materac i brzuch. Czułem pojawiającą się na jego końcu kroplę wilgotnego śluzu. Tak, on chciałby już znaleźć się w środku tej ślicznej dziewuszki, wsuwać się w nią i wysuwać, docierać do najgłębszych miejsc, by na końcu zbryzgać je kleistą substancją plemnikonośną. Zapylać! Zapylać! Na szczęście od lat strzelam ślepakami, więc zagrożenie zapyleniem jest zerowe.


Przyspieszyłem ruchy języka i skoncentrowałem je już tylko na łechtaczce, by po zaspokojeniu Sary, jak najszybciej wniknąć w nią swoim niecierpliwym organem. Jęki były coraz częstsze i ku mojemu przerażeniu, coraz głośniejsze. Ale nie zamierzałem blokować tej ekspresji. Jak musi, to niech wykrzyczy swoje szczęście. Wreszcie doszła, miażdżąc moją głowę mięciutkimi, rozedrganymi udami. Byłem już tak napalony, że nie czekając na koniec orgazmu, podążyłem w górę, całując zachłannie usta i wprowadzając dzidę w śliskość cipki. Ku chwilowemu zaskoczeniu, taran napotkał lekki opór, ale przy jego twardości i zmaślonej z podniecenia pochwie, pokonał go bardzo szybko. Sara syknęła, ale nie przywiązywałem do tego wagi. Byłem tak napalony, że chciałem tylko dymać, bzykać, rżnąć, walić, chędożyć, ciurlać, ruchać, byle jak najszybciej uwolnić jądra z nadmiaru spermy. Już nad sobą nie panowałem. Ruchy bioder były szybkie, mocne, gwałtowne. Dobijałem do samego końca, przytulony do niej całym ciałem, wgryziony w czekoladowy obojczyk. W końcu doszedłem, jęcząc w poduszkę i zalewając spermą młodziutką pochwę mojej kochaneczki.

Leżałem na niej ze dwie minuty, uspokajając oddech, ciesząc się bliskością gorącego ciała, czując bicie malutkiego serduszka i wciąż będąc twardym wewnątrz ciasnej, rozpalonej cipki. Sara też to czuła. Przewróciła mnie na plecy i dosiadła jak wierzchowca. Cieszy taki zapał. Poruszała biodrami, wykonując powoli ruchy okrężne. Czułem jak z cipki wypłynął strumyk nasienia zwilżając jądra i włosy okalające penisa. Moje dłonie natychmiast podążyły na stwardniałe i sterczące z podniecenia piersi. To jest niewiarygodna frajda! – trzymać w nich takie skarby, podczas gdy gorąca cipka porusza się, obejmując ciasno twojego nabrzmiałego przyjaciela. Sara zmieniała co jakiś czas tempo i sposób poruszania się, a jej piersi momentami uwalniane z moich rąk, falowały w rytmicznym tańcu. Byłem coraz bliżej finału – jej oddech i pojękiwania wskazywały, że ona także.

Poderwałem się, objąłem ją ramionami i przywarłem do wydatnych ust. Przez chwilę całowaliśmy się, a penis drżał w czarnej, gorącej cipce. Musiała czuć jego wibracje, bo odpowiedziała zaciskaniem mięśni Kegla. Byłem zaskoczony, że potrafi nad nimi panować, ale uczucie było nieziemskie. Pewnie nie uwierzycie, ale doszedłem, pobudzany jedynie zaciskającą się na moim ptaku pochwą. To był cudowny orgazm, bo połączony z niesamowitą bliskością. Byliśmy w siebie wtuleni, nasze oddechy mieszały się podczas nieustającego pocałunku, gdy penis wyrzucał z siebie kolejne porcje spermy. Trwaliśmy tak złączeni jeszcze długo. Niestety trzeba było się w końcu rozstać. Jutro poniedziałek, trzeba się wyspać, więc Sara pozbierała ciuszki i pobiegła do łazienki. Nasłuchiwałem jak się myje i jeszcze przed snem oddaje mocz, silną strugą rozbijając wodę. Kiedy poszła do pokoju dzielonego z Niną, też udałem się do łazienki. Myjąc swojego zaganiacza, zauważyłem oprócz spermy, śluzu z pochwy, także ślady krwi. Zastanawiałem się, skąd się wzięła? Czyżby Sarze zaczynał się okres, czy może nie zagoiła się całkiem po defloracji? A może byłem zbyt gwałtowny za pierwszym razem? Nie. Coś mi tu nie grało.

Nie zapomnij o łapce. Najlepiej wybierz tę z kciukiem do góry :)

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3228 słów i 18270 znaków, zaktualizował 1 lis 2018.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Marek49

    Trochę infantylne, lecz opis rozdziewiczenia drugiej czekoladki bardzo przyjemny. Pozdrawiam serdecznie.

    30 czerwca

  • Użytkownik Helen57

    Bardzo ładnie napisane ! Fajne pieszczoty zabawy z dziewczynami i mamą !

    5 kwi 2020

  • Użytkownik 0bi1

    Już jest.

    31 lip 2018

  • Użytkownik 0bi1

    Wygląda na to, że nie da się go uniknąć :) Ale nie wiem kiedy. Znów ogarnęło mnie rozleniwienie :(

    28 kwi 2018

  • Użytkownik stoper

    kiedy next? czytam na erotyczneopowiadania bo tam jest wcześniej. nie mogę się doczekać co dalej może trójkąt jak już obie rozdziewiczył ?

    27 kwi 2018