Druga czekoladka cz. 3

Wspólne zamieszkanie z dwójką nastolatek, wbrew pozorom, stanowi spore wyzwanie dla kogoś, kto mieszkał dotychczas samotnie. Z trudem oswajałem się z sytuacją, że łazienka jest prawie cały czas zajęta. Wcześniej, kiedy mieszkałem z żoną, nie było problemu, gdy musiałem skorzystać z toalety w czasie, kiedy poprawiała swoją urodę – siurałem po prostu w jej obecności. Chyba, że chodziło o grubszą sprawę- wtedy przerywała swoje malunki, umożliwiając mi skupienie się w samotności. Powietrze zepsute wówczas przeze mnie, stanowiło raczej powód do żartów – teraz, trochę się krępowałem. Nie chciałem zostać w oczach małolat starym śmierdzielem, więc zaopatrzyłem łazienkę w przeróżne urządzenia zapachowe. Nie zmieniło to jednak faktu, że dostęp do niej miałem mocno ograniczony. Łazienka była blokowana dwa razy dłużej, niż w czasie, kiedy mieszkałem z żoną, bo teraz korzystały z niej dwie kobietki. Kiedy myły swoje długie, czarne, kręcone włosy i musiały je później rozczesać, zajmowało to często pół dnia. Nie powiem – były też jakieś korzyści ze wspólnego zamieszkania. Wbrew temu, co wnioskowałem z wypowiedzi Marty, dziewczynki były bardzo poukładane, wręcz pedantycznie dbały o porządek, a kiedy jeszcze przejęły we władanie kuchnię, do moich obowiązków należało już tylko wynoszenie śmieci. Poza tym luz.  

     Kolejnym minusem było to, że dziewczyny czuły się w mojej obecności nadzwyczaj swobodnie, traktując jak członka rodziny, więc często rano, czy wieczorem widywałem je ubrane tylko w to, w czym sypiały, czyli najczęściej majtki i t-shirt. To chyba zrozumiałe, że częste oglądanie tak długich, zgrabnych, ciemnobrązowych nóg, kończących się okrągłymi wypukłościami tyłeczków, nie pozostało obojętne dla mojej męskości. Pół biedy, gdybym widywał je tylko przelotnie w takim odzieniu. Niestety, często wieczorami sadowiły się obok mnie na kanapie, przed telewizorem, opierając nogi na ławie, lub co gorsza na moich udach. Zdarzało się, że podczas rozmów, jakby zupełnie nieświadome swojej seksualnej atrakcyjności, siadały po turecku, czy to na krześle, czy na kanapie, wywołując u mnie spore zakłopotanie, a często też erekcję. Niesamowitej siły woli wymagało odmawianie sobie przyjemności spoglądania na materiał majteczek, dostosowujący się kształtem do ich cipek. Czasem tak dokładnie odwzorowujący szczelinkę pomiędzy wargami sromowymi, jakby był druga skórą. Starałem się nie widzieć w smarkulach dorastających kobietek, tylko małe dziewczynki, jednak pod powiekami pozostawał obraz pięknych, śmiejących się oczu, perliście białych ząbków, długich nóg, krągłych, odstających tyłeczków i przede wszystkim piersi bujających się pod t-shirtem, odwzorowującym doskonale ich kształt.
     
      Przez kilka tygodni próbowałem walczyć z erekcjami pojawiającymi się, kiedy tylko zamykałem oczy do snu, ale nawet nie mogłem skierować myśli na inne tory, bo natychmiast widziałem czekoladową, gładką skórę którejś z bliźniaczek. Nawet jeśli udawało się w końcu zasnąć, to i tak w marzeniach sennych przychodziły do mnie, czasem pojedynczo, czasem razem, tyle że wtedy były dużo bardziej wyuzdane, niż mógłbym się spodziewać po takich niewiniątkach. W końcu przestałem walczyć i zawsze przed snem najpierw dawałem upust chuci, trzepiąc kapucyna w łazience, dzięki czemu rozładowywałem napięcie i mogłem spokojnie zasnąć.

     Po jednym z weekendów, zamiast dwóch sióstr, przyjechała tylko Sara. Jak się okazało, Nina złapała grypę i mamusia nie pozwoliła jej jechać do Warszawy. Bliźniaczki nigdy wcześniej się nie rozstawały, bo zazwyczaj kiedy jedna zachorowała, to druga natychmiast też się zarażała. Tym razem było inaczej. Chociaż dzieliła je odległość, to mentalnie rozdzielić się nie mogły. Sara odkąd przekroczyła próg mojego mieszkania, praktycznie cały czas wisiała na telefonie, albo rozmawiała z Niną przez skypa. Dla mnie to jest niepojęte, jak można przez kilka godzin, niemal bez przerwy (oczywiście, krótkie były na siku i jedzenie) rozmawiać. Dla kobiet nie stanowi to żadnego problemu, wręcz przeciwnie – okresy milczenia są czymś nienaturalnym. Jakoś trzeba z tym żyć: )

     Wieczorem wypiłem piwko, po czym szykując się do spania, pod prysznicem zmarszczyłem freda i wykąpany, rozluźniony wskoczyłem do łóżka. W środku nocy zbudziło mnie ciśnienie w pęcherzu, więc zaspany zwlokłem się z wyra, by podążyć do łazienki i pozbyć się nadmiaru płynów z organizmu. Nawet nie zwróciłem uwagi, że w kuchni świeci się światło. Dopiero wychodząc zobaczyłem, że siedzi tam Sara, sącząc jakąś herbatkę. Rzuciłem okiem na zegarek – była 2.35.  
- Dziecko drogie, a co ty tu robisz o tej porze? – zapytałem zaspany.
- Nie mogę zasnąć. Wypiłam już melisę i dalej nic. Zrobiłam jeszcze jedną i tak czekam, aż trochę naciągnie i ostygnie. Ale wujku, mną się nie przejmuj – idź spać.
- Przecież rano musisz iść do szkoły. Jak się nie wyśpisz, to później uśniesz na lekcji. A właściwie, dlaczego nie możesz zasnąć? Coś cię martwi? – dopytywałem ziewając.
- Może nie tyle martwi, co brakuje mi Niny. Zawsze spałyśmy razem, przytulone do siebie i bez niej nie mogę zasnąć.  
- Rzeczywiście – to może być powód. Trudno! – przecież kiedyś i tak będziecie musiały się rozstać.
- Mam nadzieję, że wtedy już każda z nas będzie miała do kogo się przytulić.
- Na pewno. Z waszą urodą kandydatów będziecie miały na pęczki.
- Tak ci się tylko wydaje. Nie masz pojęcia jak trudno jest zaufać jakiemuś chłopcu, mając skórę takiego koloru jak nasza. Nawet biała dziewczyna nigdy nie ma pewności, na kogo trafi. Dla większości chłopców zaliczenie czekoladki, to jak zdobycie trofeum w zawodach.  
- Może i tak, ale jesteście mądrymi dziewczynami. Na pewno znajdziecie sobie fajnych chłopców.
- Chciałabym.
- No dobrze! Wypiłaś? To do spania! – zakomenderowałem.
Już wychodziłem z kuchni, kiedy usłyszałem:
- Wujku, a nie mogłabym się położyć koło ciebie?
Zdębiałem!
- Jasne. Jeśli to ma ci pomóc, to nie ma problemu.

     Wskoczyłem do łóżka, kładąc się na wznak. Sara skorzystała jeszcze z toalety (2 kubki melisy :) i po chwili wsunęła się pod kołdrę. Kiedy się zorientowała, że nie leżę w sposób, do jakiego przyzwyczaiła ją Nina, poprosiła, żebym położył się na boku i przytulił do jej pleców. Z jednej strony cieszyłem się jak dziecko, z drugiej czułem straszny dyskomfort. Jej włosy łaskotały mnie pod nosem, biodrami przylegałem do odstającego tyłeczka i jeszcze nie bardzo miałem co zrobić z prawą ręką. Od tego kłopotu uwolniła mnie Sara, łapiąc za rękę i przerzucając nad swoim bokiem. Niestety tyłeczek przylegający do mojego fiuta, zapach włosów, dotyk dłoni trzymającej moją, a przede wszystkim świadomość, że leżę w łóżku z tak atrakcyjną laseczką, wywołały niepożądaną w tym momencie reakcję. Próbowałem odsunąć biodra od cudownych krągłości jej pośladków, ale ten wredny organ, nad którym tak ciężko zapanować, wyprężył się jak tylko mógł najbardziej, co nie uszło uwadze Sary.

- Wujku, zrób coś z tym, bo mnie uwiera – usłyszałem.
- Wybacz, ale nie mam nad nim żadnej władzy. Jestem zdrowym chłopem, a to jest normalna reakcja na bliskość kobiety- dukałem zakłopotany - Cholera, teraz to ja nie będę mógł zasnąć!
- Mogę ci jakoś pomóc?  
Zdębiałem po raz drugi!
- A wiesz, w jaki sposób można temu zaradzić?
- Przestań! W necie jest teraz wszystko. Widziałam jak to się robi. Jak chcesz to spróbuję.
- Ok.

     Odwróciłem się z powrotem na wznak i pozbyłem bokserek. Sara położyła się na prawym boku, lewą ręką nieporadnie chwytając mnie za przyrodzenie. Bardzo delikatnie zaczęła wykonywać nią ruchy posuwisto-zwrotne, starając się w ciemności przyjrzeć, penisowi trzymanemu pierwszy raz w dłoni. W końcu czym innym jest oglądanie prącia na ekranie monitora, a czym innym własnoręczny :) kontakt z żywym, gorącym, twardym, żylastym organem. Starałem się jej pomóc, instruując jak mocno ma go trzymać, w jakim tempie poruszać dłonią, kiedy przerwać, by zająć się klejnotami, lub strefą poniżej. Grzecznie i skrupulatnie stosowała się do moich wskazówek. W pewnym momencie nie wytrzymałem i poprosiłem:
- Całuj, proszę.

     Zbliżyła usta do moich, czym mnie trochę zaskoczyła, bo raczej chodziło mi o całowanie tam na dole, ale szybko doceniłem dotyk wydatnych, delikatnych warg. Wplotłem palce prawej ręki w gęste, sprężynkowate włosy, lewą głaszcząc po plecach, momentami także poniżej miejsca, gdzie się kończą. Moja dłoń szukała kontaktu z nagą skórą, wsuwając się pod majteczki, gdzie poznawała idealny kształt odstających, sprężystych pośladków. Czułem, że podniecenie Sary rośnie, więc starałem się przesuwać palce wzdłuż rowka, aż do miejsca gdzie przechodził w wilgotne  już wejście pochwy. Zapragnąłem ulokować tam język, bo tak młodej cipki dawno nie smakowałem. A czarnej – nigdy! Zresztą – znacie już moją zasadę – najpierw satysfakcja kobiety.  

     Położyłem Sarę na plecy, nie odrywając warg od jej ust, aby nie przyszło jej do głowy protestować i zdecydowanym szarpnięciem pozbawiłem majteczek. Próbowała oponować, ale gdy poczuła moje zręczne palce na swoim najczulszym punkcie, opór przerodził się w cichutkie pomruki. Oderwałem się od ust, całując policzek, ucho i szyję. Cały czas palcami pracowałem nad łechtaczką, ukrytą pomiędzy wargami w gęstwinie czarnych loczków. Wiedząc, że jest na takim etapie podniecenia, z którego już nie ma odwrotu, pozbawiłem Sarę ostatniej części garderoby. Pomagała mi przy zdejmowaniu t-shirta, zapominając już o jakimkolwiek wstydzie. W ciemności mogłem zobaczyć tylko zarys jej piersi – oczywiście były piękne. Usztywnione pod wpływem podniecenia, sterczały zachęcająco, domagając się pieszczoty. Zaatakowałem je oburącz, dodatkowo ustami pochłaniając na przemian sutki, liżąc i drażniąc palcami. Sara oddychała nieregularnie, łapiąc powietrze krótkimi, gwałtownymi haustami.  

     Ja też dyszałem żądzą, mając przy tym wrażenie, że moja rakieta za chwilę oderwie się od reszty ciała i odleci w przestrzeń kosmiczną. Ciśnienie w narządzie rozrodczym jeszcze nigdy nie było tak wysokie jak teraz! W tym wieku erekcja jest jeszcze całkiem spoko, ale jednak już nie tak efektowna jak u nastolatka, kiedy szablisko sterczy dumnie wygięte, celując prosto w niebo. Przed czterdziestką, już raczej w horyzont :) Uroda Sary i kolor jej skóry sprawiły jednak cud. Niejeden młody mógłby mi teraz pozazdrościć. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, że mogę pieścić tak fantastyczne, podniecające, młode ciało o aksamitnej, gładkiej i gorącej skórze, a jego posiadaczka wije się pod dotykiem moich warg i rąk. Postanowiłem dać jej jeszcze więcej szczęścia. Całując brzuszek, ze szczególnym uwzględnieniem pępuszka, powoli zbliżałem usta do różowej szczelinki, ukrytej pomiędzy czarnymi jak sadza wargami (kolory oczywiście tylko sobie wyobrażałem, bo ciemność wokół nie pozwalała ich dostrzec). Jednocześnie moje dłonie opuściły stwardniałe od pieszczot piersi, podążając wzdłuż talii, linii bioder i ud, tam i z powrotem, głaszcząc tę niewiarygodnie gładką skórę.

     Sara pojękiwała niecierpliwie, czując na swojej szparce wydychane gorące powietrze. Kiedy łechtaczka pierwszy raz spotkała się z moim językiem, głośne ooooch zasygnalizowało, że była na to już najwyższa pora. W trakcie lizania tej malutkiej dziewiczej cipki, częstotliwość i głośność ochów rosła wraz ze zbliżaniem się do finału. Łapałem ustami kępki włosów lub wargi sromowe, naciągając je lekko w przerwach pomiędzy drażnieniem łechtaczki. Wsunąłem jeden palec do śliskiego, rozpalonego wnętrza, od środka stymulując punkt G, a czasem dla odmiany, poprzez cienką ściankę pochwy – zwieracz. Tak wiele pieszczot musiało doprowadzić do rychłego i nieuchronnego finału. Udka Sarki zaczęły drżeć, z ust wydobyło się przeciągłe ooo ooo ooo ooooooooch w kilku tonacjach, przy czym wyrzuciła w górę biodra, zaciskając uda na moich uszach. Poczułem na głowie dłonie, próbujące oderwać ciągle świdrujący łechtaczkę język od cipki. Nadmiar wrażeń stał się dla niej nie do zniesienia. Powoli wyhamowałem, przeciągając jeszcze co jakiś czas językiem po przewrażliwionej łechtaczce, za każdym razem powodując przy tym ekstatyczne skręcenia bioder i głośne jęki.

     Opadłem na plecy, dysząc ciężko z wysiłku. Sara jeszcze chwilę przeżywała niedawną ekstazę, uspokajając oddech i powoli dochodząc do siebie. Jednak nie pozostawiła mnie na długo z penisem sterczącym w dość bolesnej już erekcji. Zbliżyła twarz do mojej i wyszeptała:
- Dziękuję. To było nieziemsko przyjemne.

     Nie dając mi czasu na odpowiedź, przywarła ustami do moich, nasze języki splotły się w namiętnym pocałunku, a na penisie znów poczułem dotyk delikatnej dłoni. Jesteśmy ludźmi i praktycznie te same rzeczy sprawiają nam przyjemność. Sara jakby instynktownie to wyczuwając, podążyła ścieżką, którą niedawno jej wskazałem, całując policzki, uszy, szyję, pieszcząc sutki, pępek, brzuch dotarła do tego, co nas różni, ale co tak samo pożąda pieszczoty jak kobieca łechtaczka. Nie zawahała się nawet na moment – objęła go ustami, czym mnie bardzo zaskoczyła, bo spodziewałem się najpierw lekkich pocałunków. Jednak edukacyjna siła netu jest nieoceniona!

     Dzisiejsze nastolatki są lepiej wyedukowane seksualnie, niż niejedna mężatka z pokolenia przedinternetowego. Akurat przy tak wysokim stopniu napięcia, jakie mi zafundowała, ucieszyłem się, że przystąpiła od razu do konkretów, bez odgrywania zupełnie niepotrzebnych scen niewinności i zawstydzenia. Jej szorstki, wilgotny języczek kręcił się wokół główki, pozwalając zapoznać się ze smakiem penisa i jego reakcjami na pieszczoty. Bardzo starała się odwdzięczyć za niedawny orgazm. Czasem dawała języczkowi chwilę odpocząć, wtedy chwytałem ją za głowę i nadając tempo ruchom, nadziewałem mięsiste usta na swój ruszt. Wiedziałem, że jeśli od razu jej nie nauczę, że wytrysk należy przyjmować doustnie, to później trudniej będzie ją przekonać, że to nic strasznego, a bardzo pożądanego przez płeć brzydką.  
- Zrób to do końca, proszę – wyszeptałem.

     Coś zamruczała, lecz usta miała wypełnione moim penisem, więc nic nie zrozumiałem, ale postanowiłem uznać to za zgodę. Czując zbliżającą się ejakulację, przytrzymałem dla pewności jej głowę i rycząc jak wół, wytrysnąłem seriami gorącego nasienia wprost na języczek, który tak bardzo się napracował, żeby dostać tę nagrodę. Chwilę trwało zanim opróżniłem zbiornik. Nie wiedziałem, czy z jej ust wypłynęła część, której nie zdołała przełknąć, czy też nie chcąc połykać, pozbyła się wszystkiego. W każdym razie poczułem, że coś skapnęło mi na włosy łonowe. Ale jak na pierwszy raz, to i tak było ekstra. Sara klęczała nadal pomiędzy moimi nogami, nie bardzo wiedząc co ma dalej robić, więc uniosłem się, objąłem ją ramionami i razem opadliśmy na łóżko. Jeszcze chwilę się całowaliśmy, lecz niebawem wymęczeni, ale zrelaksowani, wtuleni w siebie zasnęliśmy jak dzieci.  

Jeśli podobało Ci się to opowiadanie, nie zapomnij go polubić.
                                                       Pozdrawiam.
                                                            0bi1

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2874 słów i 15933 znaków, zaktualizował 2 paź 2019.

5 komentarzy

 
  • Helen57

    Wspaniały opisany pierwszy kontakt z Sarą .......Młoda dziewczyna początek doświadczeń !...

    5 kwi 2020

  • Robert72

    Bardzo dobre opowiadanie :ciuch:

    4 mar 2018

  • Pysiorka96

    Dziękuję :*

    2 mar 2018

  • 0bi1

    @Pysiorka96 Kłaniam się nisko.

    2 mar 2018

  • stoper

    następna część zapowiada się ciekawie

    28 lut 2018

  • AnonimS

    Dobre. Pakiet na tak

    28 lut 2018