No i co ja im miałam powiedzieć?
- Cóż... skomplikowana sytuacja... - Myślałam, że tak ich zbędę. Lecz byłam w błędzie.
- A to posłuchamy... mamy czas... - Wacek był bardzo ciekawy.
Lecz Mietek pośpieszał.
- Ano, posłuchamy, ale najpierw... poruchamy! Taka okazja nam się trafiła!
Spuściłam oczy.
- No, to rozbieraj się. Zobaczym gołą pipkę pani nauczycielki!
- No i jej wielkie cyce! - Szeroko uśmiechał się Wacek. - Chyba największe w okolicy! Każden z naszej wsi pewno se myślał, że chciałby je zobaczyć!
Zawstydziłam się. I o ile przy wcześniejszych klientach już przyzwyczaiłam się do nagości przy obcych mężczyznach, to teraz wstydziłam się jak cholera! Jakbym właśnie miała rozebrać się na środku naszej wsi...
Ależ drżały mi ręce, gdy rozpinałam guziki żakietu. Tymczasem oni tylko cmokali. Wreszcie Miecio znów zaczął dopytywać.
- To co cię sprowadziło do... burdelu?
Rozpinając ostatni guzik żakietu, cicho odpowiedziałam:
- Sytuacja ekonomiczna... niespłacony dług mamusi po hurtowni... Zapożyczyliśmy się u niewłaściwych ludzi...
- No coś tak myślelim... co by tu robiła nauczycielka?
Gdy odwieszałam żakiet, usłyszałam pytanie Wacka.
- A ilu klientów dziennie cię... ten tego...?
- Rucha! - Bezpośrednio dodał Mietek.
Ależ mnie zawstydziło to pytanie. Już wyobraziłam sobie, jak rozpowiadają o mnie we wsi: - "A ta nauczycielka Marta, to codziennie daje się pierdolić nawet dziesięciu!"
Dlatego postanowiłam o to ich ponownie poprosić.
- Panowie, to czy mogę was prosić o dyskrecję? Wiecie, co by było z moją reputacją nauczycielki...
Uśmiechali się. Poczuli dodatkową władzę nade mną.
- Ano zobaczym... jak pani nauczycielka nam dobrze obciągnie... jak ładnie rozłoży nóżki i dobrze da... - Miecio sobie swawolił.
- Dobrze da się wychędożyć... - Śmiejąc się, kończył Wacek. - To może... może...
Zdałam sobie sprawę, że nie zdołam ich powstrzymać. Zwłaszcza, że Mietek był znany w całej okolicy z nadmiernie długiego jęzora.
Ręce nie przestawały mi drżeć gdy rozpinałam bluzkę.
- To ilu cię dziennie... - Nie odpuszczał Wacek. - Ilu dziennie sobie zamoczy.
Przez chwilę nie odpowiadałam.
- Kilku... - Szepnęłam cicho.
Gdy odłożyłam bluzkę, zobaczyli mój biust opięty jedynie cieniutką koronką stanika.
- Ooooo! - Ależ balony! - Wacek był wniebowzięty.
Podszedł od tyłu.
- To może ja pani nauczycielce pomogę? Co się sama ma gimnastykować...
Mężczyzna chwycił mnie od tyłu za piersi.
- Jakie wielkie i jędrne cyce! Dobrze, że się tu znalazłaś, sporo chłopów będzie mogło sobie je poużywać i się nimi nacieszyć.
Pościskał mi trochę cycki, aż westchnęłam. Po czym sięgnął do zapięcia biustonosza.
Jednak z jakiegoś powodu, może ręce mu się zbytnio trzęsły, może w półmroku było zbyt ciemno, nie udawało mu się rozpiąć.
Mietek zarechotał.
- Cóś nie umiesz babie cyckonosza zdymnąć! Ha, ha, ha! To może ja rozepnę stanik pani nauczycielce?!
Chyba ta czynność ich bardzo podniecała, bo zaczęli się przepychać, rywalizując o to, kto "odepnie pani profesor biustonosz".
Wygrał Wacek, popchnąwszy kolegę w bok. Ale już nie próbował mi rozpinać stanika, a po prostu zsunął miseczki w dół, obnażając moje piersi. Odruchowo, nie zastanawiając się, zasłoniłam je dłońmi.
Zarechotali.
- Wstydzisz się pokazać cycki? - Dziwił się Wacek.
- Dajesz się dymać, a wstydzisz się nam pokazać swoje piękne zderzaki?
Opuściłam dłonie. Wstydziłam się jak cholera, bo bardziej czułam się nauczycielką z ich wioski, niż dziwką...
Oglądali mnie, patrząc to na mój biust, to na moją zawstydzoną twarz.
- Prawdziwa modelka. Striptiz prima sort! - Zachwycał się Mietek. - Kto nam uwierzy w naszej wiesce?!
Wacek myślał pragmatycznie.
- Fajnie będzie strzelić na te melony!
- A właśnie? - Dopytywał Mietek. - Spuszczają ci się na cycki?!
- Tak... - Odpowiedziałam cicho.
Wacek podszedł blisko. Popatrzył mi w oczy. Po czym zaczął gładzić dłonią moje piersi.
- Wspaniałe... Stworzone do macania...
Jeździł dłonią po całych półkulach, dotykał brodawek, drażnił sutki.
Mam bardzo wrażliwe piersi. Wzdychałam. Wzdychałam w sposób, jaki lubią mężczyźni.
Wtedy od tyłu podszedł Miecio i on też chwycił moje piersi.
- Dobrze, że masz duże. Specjalnie chyba po to, żeby cię mogło macać dwóch chłopów naraz!
I macali. Coraz bardziej się podniecali i rozkręcali, coraz mocniej je ściskając. Choć Wacek był delikatniejszy. Nawet pocałował moje cycki, językiem drażniąc sutki.
- Achhh! - Stęknęłam.
Tymczasem Miecio wręcz gniótł piersi i to coraz mocniej.
- Auuu... - Jęknęłam.
- Pani nauczycielko, a w szkole nigdy cię jacyś bardziej niegrzeczni uczniowie nie próbowali gdzie dorwać i zmacać? - Syczał mi Mieczysław do ucha.
- Mogli się czuć pokuszeni. - Wspierał kolegę Wacek. - Widziałem parę razy, jak szłaś do pracy w takich obcisłych bluzeczkach, że dobrze ci cyce było widać!
Zawstydzali mnie. Rzeczywiście kilka razy byłam w szkole w takiej dość obcisłej koszuli.
- Nie... - szepnęłam. - Panowie... Co wy...
- Jak byśmy byli na ich miejscu, to coraz byśmy zostali po lekcjach! Co nie, Wacuś?!
- Oj, wymęczylibyśmy wtedy panią nauczycielkę! Wymęczyli!
- Ano tak, jak ją teraz wymęczymy! - Miecio był cholernie rozochocony.
Kucnął, po czym chwycił za dół mojej spódnicy.
- Zobaczmy co tam pani profesurka ma pod tą kiecuszką! Ładna miniówa! Do szkoły w takiej nie chodziłaś!
Materiał spódniczki powędrował do góry.
- Co za cudeńka!
Moje pończochy kabaretki miały szerokie, koronkowe manszety.
- Ulala! - Zachwycał się też Wacek. - Tych pończoszków to nie trzeba zdymać!
- Wyglądasz w nich jak rasowa dziwa! - Komentował Mietek. - Zostajesz w nich i szpileczkach. Ale, zaraz zaraz... Ktoś tu zdaje się jest nauczycielką...
Od początku Mieczysław wydawał mi się być bardzo perwersyjnym typem.
Zwłaszcza, gdy teraz zakomenderował, opuściwszy z powrotem moją spódniczkę.
- Pani profesurka sama niech dokona prezentacji, niech tłumaczy co jest co. No proszę, najpierw trza zadrzeć kieckę.
A to łachudra! - Pomyślałam. Z drugiej strony, zaczynało mnie to podniecać...
Podciągnęłam spódnicę.
- Prose pani, co tam jest? - Miecio z trudem powstrzymywał się od śmiechu.
Zaczęłam się wczuwać.
- Pod spódnicą wasza pani profesor ma pończochy. Nazywają się - kabaretki.
- A dlaczego kabaretki?
- Pewnie w takich dziewczyny tańczyły w kabaretach...
- A co tańczyły, jak?
- Kankana... zadzierały spódniczki... i unosiły do góry nóżki...
- To niech profesorka to pokaże!
Pomyślałam, że sama się wkręcam w tę historię.
Trzymając spódnicę w górze, zadzierałam nogi, jakbym rzeczywiście tańczyła kankana.
- Ale ładnie! - Mietek klaskał w dłonie. - Jeszcze wyżej nóżki!
Zadzierałam teraz nogi, jak mogłam najwyżej.
- Profesorka - kokota! - Delektował się Mieczysław. - Teraz odkręć się, zarzuć kiecę na plecy i wypnij kuperek!
Spełnianie ich życzeń upokarzało mnie. Nauczycielka z ich wioski robi z siebie w ich oczach ladacznicę... "Kokotę".
Wypięłam tyłek.
- Pięknie! A teraz zamerdaj zadeczkiem... poproś o klapsy!
Poczułam się jeszcze mocniej upokorzona.
Cicho szepnęłam:
- Proszę o klapsy...
Po czym delikatnie potrzęsłam pośladkami.
Panowie spełnili moją "prośbę".
Od każdego z nich dostałam po klapsie.
- Auuaaa! - Zakrzyknęłam głosem na pograniczu strachu i podniecenia.
- Widzisz Wacuś?! Coś tu pomieszaliśmy. To uczycielka powinna walić linijką po łapach, a to ona dostaje klapsy. - Mówiąc to, przylał mi kolejnego, bardziej sążnistego klapsa.
- Auuuć!
Rozcierałam pośladek celowo, żeby dostrzegli, jak mocno odczułam ich łapska.
Wtedy Wacek klepnął mnie w drugi i zażądał:
- Pani profesorko... tłumacz nam, co to jest to cośmy klepali?
- I do czego służy takiej kurewce jak ty?! - Wtrącił Mietek.
No krępowała mnie ta sytuacja. Krępowała, jak cholera.
Ale co miałam robić?
- To jest moja pupa... Wypiełam ją w ich stronę i kręcąc nią, jakby zademonstrowałam.
- A służy...? - Mietek nie popuszczał.
- Służy do wypinania... specjalnie dla was panowie...
- A czy przypadkiem dupa nie służy do dawania?! - Delektował się wyraźnie Miecio.
Zmieszana, nie miałam innego wyjścia.
- Tak... - Przyznałam cicho.
- Ale co to?! - Miecysław nie odpuszczał. - Pani nauczycielko?! Pełnym zdaniem.
- Tak. Służy do dawania... - Dopowiadałam upokorzona.
- O tak. Pokazałaś z tyłu, teraz pokaż z przodu. Obowiązkowo z instrukcją...
Odkręciłam się do nich przodem. Trzymałam uniesioną spódniczkę. Nadal mnie to upokarzało, ale coraz mocniej podniecało.
- Co my tu mamy? - Mieczysław najwyraźniej dopiero się rozkręcał. - Co jest pod kiecką?!
- Pończochy... - Wyszeptałam.
- Pełnym zdaniem i szczegółowo!
- Pod spódnicą mam... pończochy... kabaretki... włoskie... Zakończone koronkową manszetą...
- Pięknie. Kurweskie, jak się patrzy. A wyżej?
- Wyżej mam moje majteczki...
- Pani profesor! Co to za zdawkowy wykład! Szczegółowo poprosimy. Z opisem... Do czego służą...
Przełknęłam slinę. Nie sądziłam, że proste chłopy z mojej wsi będą się tak nade mną pastwić. Ale pomyślałam, chcecie wykładu? To bardzo proszę...
- Majteczki to element bielizny, który charakteryzuje się delikatnym i ozdobnym wzorem koronki. Są zaprojektowane tak, aby podkreślać kobiece kształty. Oto kilka cech. Materiał: Majteczki koronkowe są wykonane z delikatnej koronki, która jest półprzezroczysta. Koronka jest wyszywana z cienkich nici, tworząc misterny wzór, który nadaje bieliźnie elegancji i romantycznego wyglądu. Wzór: Koronkowe majteczki są znane ze swoich bogatych wzorów i detali. Mają delikatne kwiatowe motywy - misternie zaprojektowane kompozycje. Wzory koronkowe dodają zmysłowości i uwodzicielskiego charakteru bieliźnie. Wykończenie: Majteczki są ozdobione drobnymi wykończeniami, takimi jak falbanki, kokardki, tiulowe wstawki. Te subtelne detale dodają uroku i dodatkowego pikantnego elementu do bielizny.
- Co za piękna lekcja! - Wacek aż pokręcił głową.
Ale Mieczysław wciąż nie był zadowolony.
- A do czego one służą?
Jeszcze bardziej zmieszana odparłam.
- Służą, by osłaniać moją... moją kobiecość... - Ostatnie słowo wypowiedziałam ciszej.
- A co to jest? Plose pani... - Miecio imitował ton dzieciaka, zwłaszcza takiego, który wszystko chce wiedzieć.
- Kobiecość... czyli... czyli... moja cipka...
- Plose pani, a co to? Co to? I do cego ona słuzy...? Do cego?
Ta konwencja zaczynała mnie coraz mocniej ekscytować.
- To jest taka... szparka... taka dziurka... a do czego służy? - Zawiesiłam na chwilę głos. - Do... do... do rodzenia dzieci. - Pomyślałam, że wybrnęłam.
Jednak Miecio bardzo słusznie uważany był za największego spryciarza w wiosce.
- Plose pani... plose pani... A co tseba zrobić, zeby ona urodziła?
No i jak tu odpowiedzieć draniowi?
- Cóż... trzeba tu włożyć nasionko...
- Plose pani! Plose pokazać tę sparkę! I jak się wkłada nasionko.
Chwilę się ociągałam. Wreszcie odetchnęłam i podciągnęłam spódniczkę jeszcze wyżej, a skąpe majtki przesunęłam na bok.
Ich oczom ukazała się gładko wydepilowana cipka.
Wtedy ten wariat Miecio posunął się do czegoś, czego się nie spodziewałam. Zaczął swoim telefonem robić zdjęcia i kręcić film. Myślałam, że się zapadnę pod ziemię.
W dodatku zażądał demonstracji. Wykorzystał to, że na półce była mała laleczka. Wziął ją i tonem nie znoszącym sprzeciwu nakazał, żebym ją sobie włożyła do pochwy... a potem... "urodziła"!
Ależ mi drżaly ręce, gdy najpierw ją wpychałam sobie do cipki na oczach mężczyzn, a zwłaszcza filmującego wszystko Miecia. A potem... Potem huncwot zażądał, żebym rozłożyła się na leżance i przyjęła pozę ginekologiczną.
Akuszerem miał być Wacek... Mieczysław wciąż filmował...
---------------------------------------------------------
WERSJA ROBOCZA
- Szerzej nogi! Jeszcze szerzej! - Komenderował Miecio.
Ależ się wstydziłam. Nogi miałam zadarte do góry i rozłożone szeroko. Widziałam że szpilki sterczą, jak dwie antenki.
Mężczyźni stali nade mną, mając doskonały wgląd na moją szparkę. Obfilmowywali ją z każdej strony.
"Filmowiec" Mieczysław przybierał ton spikera filmów dokumentalnych, niczym Czubówna.
- A tu proszę państwa, widać doskonale psitkę pani pfofesor... Wiejska nauczycielka właśnie prze... bo coś tam w głębi wystaje... To zapewne dzidziuś... Ale najpierw, niech nam pani profesor opowie, jak to się stało, że tam pojawiło się to dziecię... Oczywiście ze szczegółami...
W tym momencie "oko kamery" najechało na moją twarz, by kręcić me wyznania.
Znowu tremowałam się. No bo co takiego mogłabym powiedzieć?
- Cóż... najpierw trafiło tam nasiono... a teraz jestem... mamusią...
- Eee... miało być szczegółowo! Jak trafiło tam nasionko?! - Miecio napierał.
- Ach... dziewięć miesięcy temu zostałam... zostałam... zapylona... a potem nosiłam brzuszek.
- Jak to zostałam zapylona? Kto zapylił? Jak do tego doszlo? - Miecio najwyraźniej lubował się w pastwieniu nad swą ofiarą.
Nie miałam wyboru, musiałam w to brnąć.
- Cóż... uczynił to pewnien mężczyzna... wprowadzając nasionko... do mojej... waginy... - Mówiłam szeptem, ujawniając skrajne zawstydzenie. Zwłaszcza, że Miecio przysunął kamerę do samych mych ust, żeby łowić moje wyznania.
Natomiast nie mogłabym powiedzieć, że mnie to nie podniecało. Podniecało jak cholera. Dlatego gdy Mieczysław dopytywał:
- Czym wprowadził? Jak to było? - Wczułam się i sama z siebie zaczęłam fantazjować.
- To był bardzo postawny mężczyzna... wprowadził swój męski narząd prosto do mojej pochwy, penetrując ją bardzo mocno... wykonywał silne ruchy frykcyjne... po czym wyładował tam swe nasionka...
- Ale co to? Męski przyrząd? To mów, że kutas! Wprowadził? Wsadził ci do cipy! Ruchy frykcyjne? Pierdolił cię! No i kto to był??? Ktoś z naszej wsi?
- Nie... prawie go nie znałam... - Takie wyznanie sprawilo mi frajdę.
- No tak! Wiadomo... Nasza pani profesor puściła się! Nadstawiła zadka obcemu gachowi!
Gdy nie odpowiadałam, dociskał mnie.
- No powiedz, ppowiedz profesoreczko!
- Ach... dobrze... - Jednak kręciła mnie ta gierka. - To prawda... puściłam się... Dałam obcemu gachowi...
- A to ci dziwa! A tylu na wsi chłopaków, co chcieliby zamoczyć...
6 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Martinez
Końcówka mega ciekawa... Symulowany poród. Rozwiń to proszę
Goscd
No no proszę przesłać sama siebie cudowne
Palmer
Nawet nie wiedziałem, że jest takie imię jak Wacek
Historyczka
@Palmer Wacław - król Czech i Polski
a imię nieprzypadkowo tu trafiło 
Palmer
@Historyczka Skojarzenie mam tylko jedno
Historyczka
@Palmer doskonale! Właśnie to podmiot liryczny miał na mysli
Historyczka
Element końcowy tego odcinka jest oczywiście żywcem wzięty od doskonałej Gosi Szymczyk. Co Ty na to - Gosiu?
GosiaSzymczyk
@Historyczka Cudownie. Naprawdę miło mi się zrobiło 😘. Podobne teksty i polecenia wypowiadane przez Twoich bohaterów słyszałam wielokrotnie tylko były bardziej wulgarne. Świetnie czyta się Twoje opowiadania i na pewno z niecierpliwością będę czekać na kolejne części. Super
Historyczka
@GosiaSzymczyk podasz przykłady tych wulgarnych tekstów?
Historyczka
@GosiaSzymczyk aha, ciekawa jestem jak z nagrywaniem, czy prostytutka może sobie nieżyczyć czegoś? np nagrywania? albo odpowiadania na pytania?
GosiaSzymczyk
@Historyczka W agencji nie było w ogóle nagrywania albo robienia zdjęć ale jak mnie wysłali do pubu żebym obsługiwała nago gości to cały czas robili mi zdjęcia i nagrywali tak samo teraz jak obsługuję jakąś imprezę jako striptizerka albo naga kelnerka to telefony są w ciągłym użyciu. Teoretycznie nie musisz w ogóle odpowiadać na pytania ale Twoim zadaniem jest żeby klient wyszedł zadowolony .
GosiaSzymczyk
@Historyczka Na przykład: rozbieraj się kurwo, wypnij się i rozszerz pośladki kurwo, bierz do buzi spermopijko ,ile miałaś dzisiaj w sobie kutasów szmato, łykaj dziwko do ostatniej kropelki itp
trantolo
@GosiaSzymczyk a prosili Cię żebyś była wulgarna ? Co wtedy im mówiłaś
Historyczka
@GosiaSzymczyk podniecało Cię, gdy tak mówili...???
GosiaSzymczyk
@trantolo Tak , chcieli żebym mówiła że jestem kurwą, że pragnę ich kutasa , że chcę żeby mnie wypełnili spermą itp
GosiaSzymczyk
@Historyczka Tam mało co mnie podniecało bo to była praca jak fabryce klient za klientem, dzień w dzień ale prywatnie jak najbardziej
trantolo
@GosiaSzymczyk takie teksty strasznie kręcą a jeszcze jak ktoś jak Ty wypowiada je naturalnie to już mega
Historyczka
@GosiaSzymczyk inspirujące... co jeszcze takiego mówili?
trantolo
@GosiaSzymczyk dobra suczka
GosiaSzymczyk
@trantolo @Historyczka Tu maż kolejny dowód że panów to jak najbardziej kręci bo nawet na LOLu większość panów lubi mnie nazywać kurwą i lubią jak tak mówię o sobie. I tutaj jest to wiele bardziej podniecające niż jak tak mówili do mnie w agencji
trantolo
@GosiaSzymczyk nie zawsze do końca lubią ale wiedząc że ty lubisz tak piszą. A po za tym to inny świat internet. Wprost na ulicy pewnie by Ci tego nie powiedzieli choć pewnie by pomyśleli.
Ania69
W moim prawie stylu
Historyczka
@Ania69 prawie??? a na czym polega ta różnica ???
HIGLANDER
Super😊😊