Czysty układ. 8.

Czysty układ. 8.-Zostaw mnie, Proszę!- Znajdowałam się w ciemnym pomieszczeniu. Nie było okien, jedynie to skromny lufcik, przez który docierały pojedyncze promienie słoneczne. Ściany były obleśne. Brak farby, bo i na czym ma się trzymać, skoro miejscami odpada tynk. Leżałam na typowo wojskowym łóżku, które skrzypiało przy każdym moim ruchu.- Chcę już stąd wyjść.- Próbowałam wstać, ale nieudolnie. Stojąc na nogach, poczułam piekący ból przy nadgarstku. Wtem przypomniałam sobie, o zaciśniętych na nim kajdankach. Opadłam na łóżko i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Wszystko wirowało, a mi się robiło niedobrze. Jakbym była pod wpływem jakiś środków odurzających.
-Nie wierć się tak, - surowy głos który dotarł do moich uszu, sprawił że przeszły po mnie ciarki.-Będzie jeszcze bardziej bolało.- Skądś znałam ten głos, ale nie miałam pojęcia skąd. Usłyszałam, jak ktoś się zbliża, a ja gdy tylko ustała karuzela w mej głowie, uniosłam się, wypatrując mojego oprawcę.- Już myślałem, że nigdy się nie obudzisz.- Już wiedziałam. Odruchowo zaczęłam odpychać się nogami jak najdalej do tyłu. Bałam się. Wciąż jeszcze pamiętam co mi zrobił, jak wykorzystał mnie, bez żadnych zahamowań. Chciał się pieprzyć, a to, że ja nie chciałam, w niczym mu nie przeszkodziło.- Wiesz jak za tobą tęskniłem?- Oblały mnie zimne poty. Byłam przerażona a najgorsze było to, że jestem w potrzasku. Bez możliwości jakiej kol wiek ucieczki. Coś gorącego zaczęło spływać mi aż do łokcia. Zerkając w tamtą stronę, zobaczyłam ciemno czerwone strużki krwi. Ciągle się wyrywając skaleczyłam już i tak poranioną rękę. –Słodko wyglądasz w tej chwili. – Widziałam w jego oczach pożądanie, jak chłonął każdy centymetr mojego ciała wzrokiem. Wystraszyłam się, gdy nie wiadomo kiedy znalazł się na łóżku, siadając na mnie okrakiem.- To teraz zabawimy się tak, jak chcę..
Zaczął mnie całować po szyi. Językiem smakował mojej skóry kawałek po kawałku, schodząc coraz niżej. Objął dłońmi dwie półkule wystające z czarnego koronkowego stanika i zaczął je ugniatać. Najpierw całe, a później jego palce zaciskały się jak klamerki na moich sutkach. Krzyczałam aby przestał, ale jemu to nie przeszkadzało. Miałam wrażenie, że moje krzyki i wijące się pod nim nieposłuszne ciało, jeszcze bardziej go podniecało. Chciałam go odepchnąć, ale jego ciężar skutecznie uniemożliwił mi nawet najmniejszy ruch. Zacisnęłam nogi tak mocno jak się dało, mimo tego jego ręka była w moich majtkach. Był silniejszy i miał przewagę. Zataczał kręgi na moim guziczku, z taką siłą, że jego paznokcie zaczęły kaleczyć to delikatne miejsce. Moje oczy napełnione już dawno łzami, zacisnęły mocniej powieki, dając im możliwość ucieczki. Wdarł się między moje nogi. Przy udach czułam jego męskość, która próbowała się we mnie wbić. Nie chciałam tego, unikałam tego raz po raz ruszając tyłkiem na boki.  Podniósł się i podpierając się lewą ręką, trzymając jednocześnie moją wolną rękę w niewoli, z całej siły uderzył mnie w twarz. Moja głowa zanurzyła się w poduszce. Był wściekły, ale nic mnie to nie obchodziło. Policzek mnie palił. Bolała mnie szczęka, a jedyne co mogłam zrobić to zawyć z bólu. Wykorzystał ten moment i wszedł w moją cipkę. Miałam wrażenie, że wepchnął do środka również srom. Byłam sucha, ale jemu to nie przeszkadzało. Wyciągnął go ze środka i splunął na błyszczącą główkę. Rozsmarował swoją ślinę wzdłuż penisa i przystawił do mojej jaskini. Jednym ruchem wbił się do końca z taką siłą, że wzdłuż mojego kręgosłupa przeszła fala prądu, przez co momentalnie wygięłam się w łuk. Jego ruchy nie budziły we mnie podniecenia a tym bardziej jakiej kol wiek przyjemności. Jedyne co czułam to odrazę do jego osoby. Chciałam aby zniknął, z tego świata, ktoś go z premedytacją zabił. Nie mogłam uwierzyć, nie mogłam znaleźć sensownego wytłumaczenia, dlaczego rodzą się tacy ludzie. Czemu matki rodzą takich zwyrodnialców? Czemu Bóg pozwala na życie takiemu człowiekowi. Oczy mnie już piekły a mimo to, nie chciałam patrzeć temu człowiekowi w gębę. Gdybym była w innej pozycji na pewno splunęłabym mu na twarz, jednak nic by to nie dało. Możliwe, że rozwścieczyłoby potwora jeszcze bardziej. Jego posunięcia były coraz szybsze. Przygniótł swoim ciałem moje. Dyszał coraz głośniej, wydalając powietrze w moją szyję. Miałam ochotę zwymiotować. Zacisnęłam tylko ręce w pięści i czekałam aż skończy, aż zostawi mnie w spokoju. Nie ruszałam się, byłam jak dmuchana lalka, niedająca żadnego znaku życia, ale z prawdziwym ciałem. Domyślałam się, że to była już końcówka jego maratonu. Gdy tylko spuścił się we mnie, rozkazałam mu ze mnie zejść. Nie miałam ochoty czuć jego spoconego ciała. Nie miałam ochoty go widzieć. I pomyśleć, że kiedyś się w nim zadurzyłam. Co ja w nim widziałam to nie wiem. Najgorsi są tacy niepozorni. Niby mili, sympatyczni, ale nikt nie wie co kryje się pod tą maską.  
-Odpocznij trochę bo to jeszcze nie koniec.- Tylko tyle powiedział, ubierając spodnie. Suchość w gardle nasilała się coraz bardziej. Lęk otaczał mnie z każdej strony, przez niewiadomą. Nie wiedziałam ile mogę jeszcze wycierpieć, co mam zrobić by to się skończyło?


-Jen!- ze snu wyrwał mnie głos Richarda.- Słońce obudź się. To tylko zły sen!- Jego głos był pełen czułości, ale nie zabrakło w nim paniki i lęku. Mój oddech był szybki. Serce waliło jak szalone. Wpierw co zrobiłam to zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu w którym byłam. Jasność, wydobywająca się z dużego okna, pachnące kwiaty na stoliku. Miękka pościel i spojrzenie oczu, wypełnionych po brzegi miłością. Przytuliłam się mocno do niego i wdychałam jego zapach. Spokój powoli wracał do mojej duszy. Czułam się coraz pewniej. Cieszyłam się niezmiernie, że ten koszmar się skończył, że nie będę musiała czekać na rozwój sytuacji. Delikatnie się odsunęłam i położyłam dłoń na jego policzku. Na jego twarzy było widać zmęczenie. Przez te kilka dni opiekował się mną. Załatwił dosłownie wszystko. Rozmawiał z Markiem, przedstawił mu zaistniałą sytuację. Mam chorobowe. Nikt nie wie co się stało prócz ich dwóch. Nie chciałam budzić w innych współczucia, nie chce widzieć ich litości. Co się stało to się nie odstanie. –Już wszystko porządku?- Był taki dobry. Non stop siedział przy mnie, opiekował się na każdym kroku. Specjalnie wziął urlop w pracy by być przy mnie. – Wyglądałaś jakby coś ci się działo..- Zamilkł i spuścił wzrok. Przez te kilka dni nigdy nie oczekiwał na jakieś wyjaśnienia. Nie naciskał bym powiedział mu co się zdarzyło tydzień temu, co mi się śni. Był cierpliwy, wiedział, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, wszystkiego się dowie.
- Muszę zadzwonić do rodziców.- Od razu oprzytomniałam.- Nie dawałam znaku życia przez te parę dni!- Byłam na siebie po części zła, że nie poinformowałam ich że jest w porządku, chociaż to nie była prawda. Na pewno się martwili. Mój telefon nie był włączony od tamtego czasu, i nie chcę sobie wyobrażać co muszą czuć.
- Dzwoniłem do nich wczoraj.- Moje zdziwienie rosło, ale byłam mu wdzięczna, że to zrobił za mnie.- powiedziałem, że zepsuł Ci się telefon i nie masz możliwości zadzwonić.- Byłam w szoku Pomyślał o wszystkim. Tylko jak mama zareagowała, słysząc męski głos w słuchawce, podający jej informacje na temat córki? Mimo wszystko muszę zadzwonić, bo to jej nie mogło uspokoić. Na biurku leżała komórka. Poskładana w jedną całość, lecz nie uruchomiona. Zrobić to? Co tam znajdę, nie wiem. – Powiedziałem tez, że jesteś u mnie.- widząc moje wielkie oczy od razu dodał- przedstawiłem się jako twój chłopak. Nie gniewaj się. Musiałem, bo nie dawała mi wiary. –bełkotał, ciągle się tłumacząc.- Dopiero później się uspokoiła.
-Dziękuję.- Ulżyło mi. Przysunęłam się bliżej i złożyłam przy kąciku jego ust delikatny pocałunek. Uśmiechnął się, jakbym dała mu coś cennego.- Dziękuję, że tyle dla mnie robisz.

*

Po obiedzie usiedliśmy na kanapie, oglądając jakąś komedię. Richie za wszelką cenę starał się wyrwać mnie z tego stanu. Pomagał zapomnieć. Nie chciałam wychodzić z domu, a on to szanował. Nie byliśmy ze sobą zbyt długo, a on wziął na siebie taką odpowiedzialność. Zabrał mnie do siebie, bym nie musiała patrzeć na to co najbardziej będzie mi przypominało tamten wieczór. Pomagał mi jak umiał. Rozmawialiśmy nawet przedwczoraj, nad zmianą mojego mieszkania. Chciałam je zmienić, znaleźć lokum w innym miejscu. Może to chociaż po części mi pomoże. Mam taką nadzieję.
- Kiedy jest wesele Twojej siostry?- Z tego wszystkiego zapomniałam, że obiecałam mu towarzyszyć.- W ten weekend?
-Nie będzie wesela.- zaszokował mnie tym wyznaniem. Podniosłam się i obróciłam tak, bym widziała jego twarz. O czym on Mówi?
-Ale jak to?- nie mogłam wymyśleć sensownego wytłumaczenia. Co się mogło stać, żeby odwoływać własny ślub? Zdrada? Brak miłości?- Zrezygnowała?
-Źle powiedziałem.- Zamyślił się, ale w dalszym ciągu, nie patrzył na mnie.- Ślub się odbędzie, ale mnie na nim zabraknie.
-Jak To?- Podniosłam delikatnie głos, niedowierzając co właśnie usłyszałam.- Czemu nie chcesz być z siostrą w tak ważnym dla niej dniu?- Gestykulowałam rekami na wszystkie strony. Nie mogłam w to uwierzyć, Nie mogło to do mnie dotrzeć.
-Bo nie mam ochoty zostawiać Cię samej, -wreszcie popatrzył mi w oczy, bojąc się czy mnie nie skrzywdzi słowami, - a po drugie, nie lubię tego jej faceta. Cos mi w nim nie pasuje.
-Ej.- pokazałam na niego palcem.- Tak nie można. Przecież pójdę z Tobą. Jest lepiej, przecież widzisz.- Posłałam mu szczery uśmiech, chcąc udowodnić, że dam sobie radę, przecież przyda mi się to. Dobrze mi zrobi takie wyjście, w końcu nie mogę się wiecznie ukrywać w czterech ścianach.- A teraz weź telefon, i zadzwoń do siostry potwierdzić naszą obecność.- chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam.- Już!- Uśmiechnął się czule. Był szczęśliwy. Teraz widzę, ile chciał dla mnie poświęcić. Ale ja mu na to nie pozwolę. Do moich uszu dotarły urywki tej rozmowy. Słychać jak się cieszył, ale też był niepewny tego, czy odwarze się to zrobić. Ale czemu nie? Gdy wrócił usiadł obok i wtulił swoją głowę w zagłębienie pod głową. Biło od niego takie ciepło, taka pozytywna energia. Przy nim czułam się bezpiecznie. Podniósł się i zbliżył swoją twarz do mojej, składając na wargach małego buziaka.
-Przepraszam.- Czuł zażenowanie, przecież jeszcze nie doszłam do siebie, a on już próbuje się do mnie zbliżyć.- Nie chciałem.- Nic nie powiedziałam tylko uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Może to najlepsza terapia dla mnie? Warto spróbować. Może uda mi się zastąpić te złe wspomnienia dobrymi? Przylgnęłam do niego ustami. Niepewnie zaczęłam dotykać warg. Obserwował każdy mój ruch. Patrzył jak przełamuję się, jaką walkę z sobą staczam. Gdy włożyłam język do jego ust, wszystkie wątpliwości minęły. Wszczepiłam palce w jego gęste włosy i przyciskałam go bardziej do siebie. Z ulgą wypuścił powietrze z płuc i zatraciliśmy się w pocałunku tworząc niepowtarzalny taniec języków. Moje ręce zaczęły zjeżdżać na klatkę, muskając ją opuszkami palców. Sięgnęłam do paska i zaczęłam go rozpinać. Grymas na twarzy Richarda zatrzymał nasze czynności a jego dłonie złapały moje.
- Nie powinniśmy. Jeszcze nie.- Uciszyłam go znów całując.- Nie chcę byś później czegoś żałowała.- Zaraz potem siedziałam na nim okrakiem. Po kolei każde z naszych ubrań lądowało na podłodze. Tętno obojgu wzrastało dość szybko. Całowałam jego szyję, poruszając tyłeczkiem po jego kroczu. Oddechy były coraz to szybsze, a z naszych gardeł wydobywały się jęki rozkoszy. Byłam pewna, że chcę to zrobić. To był jedyny sposób, by zapomnieć. Nie robiłam tego tylko dlatego. Coś do niego czułam, ale jeszcze nie byłam do końca pewna co. Odchyliłam głowę do tyłu. Jego usta scałowywały teraz każdy centymetr mojej skóry, schodząc do piersi. Gdy jego język musnął stojącego już sutka, fala gorąca zalała mnie całą. Objął go Wagrami i pieścił dostarczając mi niesamowitych doznań. Pragnęłam go poczuć w sobie. Chciałam się kochać. Powoli, delikatnie i z czułością. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, szukając potwierdzenia, zgody, że nadal tego chce. Moje zamglone pełne pożądania oczy, powiedziały mu wszystko. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2477 słów i 13103 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik gabi

    Meggi. Prosze pisz jak najszybciej! Blagam! Nie moge sie Doczekac! :*

    1 wrz 2014

  • Użytkownik Meggi

    No pięknie ;) więc po co mam pisać?  :D

    31 sie 2014

  • Użytkownik lula

    ja podejrzewam juz chyba co bedzie sie dzialo na tym weselu :D

    31 sie 2014

  • Użytkownik clauduś

    super jak zawsze , na weselu coś czuje że będzie się działo ;>

    30 sie 2014

  • Użytkownik Patricia

    ją też i podejrzewam że ten ślub to nie będzie zbyt miłe wydarzenie

    29 sie 2014

  • Użytkownik Alexa

    Mam pewne podejrzenia co do narzeczonego siostry Richie’go... I chyba mam racje xd

    29 sie 2014

  • Użytkownik gabi

    Superr! Kiedy Nastepna Czesc? ;>

    29 sie 2014