Czysty układ. 4.

Czysty układ. 4.Czasem mam dość tego wszystkiego. Mam ochotę zniknąć na dobre, ale wtedy uzmysławiam sobie, że po coś się urodziłam. Muszę zakosztować tego co jeszcze przede mną, co spotkam na swojej drodze. To jest dość dziwne. Ludzie, którzy mają problemy, którzy nie widzą dla siebie ratunku, wybierają śmierć. A przecież z każdej sytuacji jest wyjście. Może niekiedy trzeba dotknąć dna, by się od niego odbić? Nie ma sytuacji bez wyjścia..
Właśnie.  
Deszczowy dzień, przesłonił mi perspektywy na cały dzień. Ledwo zwlokłam się z łóżka, a już musiałam się zbierać do pracy. Pieprzona restauracja. Muszę się zdecydować w końcu na zmianę otoczenia. Jestem zmęczona już tym. To miał być tylko przejściowy etap, pomocny przy zaklimatyzowaniu się w nowym mieście. A teraz myślę o przeprowadzce. Muszę znaleźć swoje miejsce. Takie na stałe.

*

-Kochana, - popatrzyłam maślanymi oczami na koleżankę- Mogłabyś dzisiaj zamknąć?
-Oszalałaś?- Wybuchła nie pozwalając mi skończyć. Wiem, że ma swoje plany, życie, ale musi mnie zrozumieć.- Dzisiaj Twoja kolej!- wskazała na mnie palcem, przeszywając złowieszczym wzrokiem.
-Tak wiem, - zaczęłam- ale tak wyszło, że mam randkę.- Zerknęłam na nią z boku i już wiedziałam, że mam przechlapane.
-Jak to?- zmarszczyła groźnie gładkie do tej pory czoło.- Z kim? I ty nic mi nie mówisz?- Miałam przerąbane. Mój problem nie polegał teraz na tym, iż ona się nie zgodzi. Znała moją sytuację i nie kiedy sama umawiała mnie na spotkania ze swoimi kolegami. Byłam pewna, że przedstawiając powód mojej niedyspozycji na ten wieczór, dostanę fory. Ale gorzej było z tym, że teraz nie wyjdę dopóki jej wszystkiego nie opowiem.
-Tak jakoś nie było kiedy.- Zaczęłam się wykręcać.- Pamiętasz faceta, któremu kilka tygodni temu musiałam postawić kawę?- Na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.- Więc, dziś jest nasza 3 oficjalna randka.- Spojrzałam na zegarek, by się nie spóźnić.
-Przeleciałaś już go?
-Lusi!- Od razu przegoniłam jej myśli.- Nie! Oczywiście, że nie!- Jej szpiegowskie spojrzenie chciało ze mnie wyczytać jak najwięcej informacji, ale nie pozwoliłam jej na to.- Muszę już iść bo się spóźnię.- Co prawda, mieliśmy się spotkać w knajpce na pół godziny, jednak miałam zamiar jak najszybciej uciec od zawstydzających mnie pytań.- Pogadamy w Poniedziałek!- Pocałowałam ją w policzek na pożegnanie i udałam się do " Czarnej perły”.

*

Postanowiłam wybrać się na zakupy. Już od dawna w mojej szafie nie zawisło nic nowego, dlatego z samego rana poszłam do galerii. Dziś nie było tak zimno jak wczoraj, więc mała czarna z pewnością jest idealna, a w połączeniu z rozpuszczonymi, pofalowanymi włosami tworzy niepowtarzalny efekt. Pewnym krokiem skierowałam się do salonu z modnymi sukienkami. Musiałam sobie sprawić takie cudo. Wczoraj wieczorem, Richard poprosił mnie abym poszła z nim na ślub siostry za dwa tygodnie. Oczywiście, że się zgodziłam. Uwielbiam takie imprezy, a fakt, że nie muszę się zbytnio krępować, bo nikogo nie znam, utwierdzał mnie w tym, że będę się dobrze bawiła. Właśnie chciałam iść do przymierzalni, gdy za łokcie ktoś mnie złapał.
-Cześć!- Dostałam buziaka na powitanie.- Nie wiedziałem, że tak szybko zabierzesz się do działania.- Jego szczerość mnie dobijała, ale zaraz gdy tylko usłyszałam jego beztroski śmiech, nuta zażenowania zniknęła.
-Mam weekend wolny, więc chciałam przy okazji coś znaleźć.- Szedł ze mną w kierunku szatni, ciągle patrząc przed siebie.- Myślę, że Ci się spodobam.
-We wszystkim mi się podobasz.- Rzucił z siebie jakby to było coś oczywistego. Momentalnie na moje policzki wpłyną purpurowy rumieniec, który idealnie komponował by się z tą kiecką, którą przed chwilą jeszcze przeglądałam.- Jeśli chcesz, to poczekaj, zobaczysz która jest lepsza.- Podniosłam lekko ramie wypełnione kreacjami.
- Z miłą chęcią.- Uwielbiam ten jego uśmiech. Zauroczył mnie nim od pierwszej chwili. Wpatruje się w niego jak głupia, nie widząc nic co się w około mnie dzieje.- Miałem taką nadzieje, że to zaproponujesz. Zresztą i tak bym został.- O matko. Muszę już wejść i schronić się przed kolejnym atakiem zawstydzenia. Rzadko kiedy tak reagowałam. A teraz, gość mnie całkowicie onieśmiela. W ustach brakuje mi słów, a myśli krążą tylko przy tym, co on ma pod tym ubraniem.  
Dość!
Krzyknęłam na siebie w myślach. Opanuj się kobieto! Zachowujesz się jak zauroczona 15latka, mając okazję schwycić swojego pierwszego chłopaka. Oczywiście, rzecz jasna, miałam kilku facetów, ale żaden po jakimś czasie mi nie odpowiadał. Nie rozumieliśmy się, kłóciliśmy, aż w końcu znowu był okres wolności i dalszych poszukiwań. Po pewnym czasie się już nie szuka. To staje się męczące, a ja nie jestem aż tak sfrustrowana, by szukać męża na siłę. Jestem nowoczesna, sama się utrzymuje, zarabiam, mam mieszkanie. A facet? Po co mi potrzebny? By mnie bzykał co wieczór?
Tak. O to chodzi. Przecież wiecznie sama sobie radzić nie będę. Potrzebuje tego jak każdy, jak każda kobieta. To nie jest najważniejsze, ale ważne, by normalnie funkcjonować. Dla mnie to jest jak narkotyk. Im więcej, tym więcej chce. Po jakimś czasie staję się uzależniona, że raz, dwa razy w tygodniu, mi nie starczają. Potrzebuję faceta. Na już.
-I co myślisz?- Odsunęłam kotarę i wyszłam przed boks by zaprezentować się mojemu potencjalnemu kandydatowi na kochanka w miętowej sukience.  
-Wow.- Jego oczy błyszczały. W ich odbiciu widziałam siebie, a powiększone źrenice mówiły, że jest dobrze.- Wyglądasz nieziemsko..- Widzę, zaśmiałam się w myślach, obracając się wokół własnej osi, sprawdzając czy mi odpowiada.- A zobacz tą.- Miałam zaprotestować, przecież mam w środku jeszcze kilka innych, ale gdy miałam w ręku wybraną przez niego, momentalnie zapomniałam o reszcie. Idealna, o kolorze kremowym i dekoltem w kształcie serca. Sukienka typu księżniczka, do kolan i pofalowanym dołem, zawładnęła moim sercem. Od razu wróciłam do szatni i zaczęłam się przebierać. Chwilę później na ustach poczułam czyjąś dłoń. Wystraszona zaczęłam się wyrywać, ale marnie mi to szło. Dopiero słysząc głos, który próbuje mnie uspokoić, przestałam.
-Co ty tu robisz do cholery!- Podniosłam głos, ale nie na tyle by ktoś mnie mógł usłyszeć. – Nie jestem tu sama!
-Wiem.-spojrzał na mnie i pochłaniał mnie pełnym pożądania wzrokiem. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoję przed nim w samej bieliźnie.- Przechodziłem, i zauważyłem Cię tu z jakimś facetem.- Zbliżył się, opierając ręce o ścianę będącą za mną. Czułam się w potrzasku.- Przecież jesteś moja.
- Hej!- nie chciałam tego słuchać. W ogóle jego obecność tu nie była mi na rękę. Jego bliskość doprowadzała mnie do szału, a przecież nie mogłam dopuścić do jakiejkolwiek intymnej sytuacji między nami.- Nie jestem Twoja. – Stanęłam nieco pewniej na nogach, pokazując mu, że nie ma nade mną żadnej władzy.- Mieliśmy układ, ale myślę, że możemy już to skończyć.- Widziałam że chce coś powiedzieć, ale mu pokazałam, że jeszcze nie skończyłam.- To Nie jest muzeum, byś mógł wchodzić do mojego życia, kiedy chcesz i wychodzić, kiedy Ci pasuje. Owszem. To miał być tylko seks, ale wiesz, że nie mogę tak dłużej, bo zaczynam się przywiązywać. To czekanie, aż odwzajemnisz moje uczucie jest żałosne. I chociaż niespecjalnie na to czekam, to jakaś iskierka nadziei, tli się w sercu. Ale wiesz co? Chce ja przygasić. Spotkałam kogoś godnego zainteresowania, więc po prostu, zapomnijmy i rozejdźmy się, ok.?- Złapałam łapczywie powietrza.- Już, Już!- Krzyknęłam szybko słysząc, zapytanie Richarda, czy może zobaczyć efekt.- Poczekaj tu.- Dodałam trochę ciszej.- Myślę, że ta będzie fajna, ale w większym rozmiarze, bo tu mnie trochę ciśnie.. Mógłbyś mi podąć większą?- Chowając się za kotarą, zostałam pociągnięta i popchnięta na ścianę. Jego ręka zacisnęła się na mojej szyi, powodując u mnie potężną falę strachu połączoną z podnieceniem. Jak to możliwe?
-Posłuchaj.- Szepnął wprost do moich lekko otwartych ust.- Jesteś moja, czy tego chcesz czy nie. Ode mnie nie tak łatwo odejść, rozumiesz?- W moich oczach pojawiły się łzy. Wystraszyłam się tego co mi powiedział, jego słowa kotłowały się w mojej głowie, jak woda szukająca ujścia. Nie miałam ani chwili by się zastanawiać nad czymkolwiek. Jego druga ręka sprawnie kierowała się na moje ciało. Najpierw nachalnie złapał i zgniótł pierś. Podniecała go ta sytuacja, miał władze nade mną, a to kochał. W chwili gdy wpił się wargami w moje usta, poczułam jak jego ręka dotyka moich majtek.-Widzę mała, , - przygryzł moją wargę, - że i tobie podobają się te zabawy. Jesteś cała mokra..- Tyle wystarczyło bym poczuła w sobie jego palce. Rozszerzył płatki otaczające moją cipkę i zagłębił je do środka. Uciskając ciągle moją szyję, poruszał nimi gwałtownie, a ja nie wiem czemu, byłam okropnie podniecona i chciałam więcej. To wygląda poniekąd jak gwałt, molestowanie, a mi się to podoba. Ledwo łapałam oddech. Jego ruchy były coraz to szybsze, a moje ciało pragnęło więcej, potrzebowało spełnienia. Czułam go tak mocno, drażnił palcami ścianki, wywołując coraz to większą powódź miedzy udami. Fala gorąca rozlewa się po moim ciele, a do uszu dochodzi delikatne mlaskanie dochodzące z dołu. Tak mi dobrze. Nigdy nie czułam się lepiej. To uczucie lęku potęgowało doznania. Gdy przeszedł po mnie kolejny dreszcz, nie mogłam ustać na nogach. Stive złapał mnie w pasie, bym nie upadła. To było cudowne. Sapałam coraz głośniej.  
-Jennifer, - Usłyszałam głos mojego towarzysza, o którym już zdążyłam zapomnieć, - Wszystko w porządku?- Jego głos brzmiał trochę dziwnie. Był wystraszony? A może słyszał wszystko? O Boże..
-Tak tak.- Próbowałam wydobyć z siebie w miarę normalny głos.- Strasznie chce mi się pić.- Co prawda to prawda. W moich ustach było jak w studni, na pustyni.- Mógłbyś przynieść jakiś sok?- Gdy tylko miałam pewność, że odszedł do pobliskiego sklepiku, próbowałam pozbyć się natrętnego kochanka.- Idź szybko. Nie chcę, żeby ktoś nas widział razem.- Wypychałam go rękami, nogami, by jak najszybciej zniknął z mojego pola widzenia. Nie chciałam by ktoś się domyślił, a co najgorsze by Richie widział go w moim pobliżu.
-W poniedziałek po pracy.- Dał mi przelotnego buziaka, którego de facto przyjęłam, rozglądając się na boki. –Musimy pogadać.- Już go nie było. Miałam chwilkę, by doprowadzić się do porządku i pomyśleć o swoim zachowaniu. To znaczy o zachowaniu mojego ciała. Jak to się stało, że ono reaguje na tego typu sytuacje? Przecież ja byłam przerażona, bałam się, a mimo wszystko działało to na mnie jak płachta na byka. Miałam ochotę na więcej. W myślach błagałam o klapsa. By mnie odwrócił i klepał dłonią po pośladkach. Podobało mi się jak przygryzał moje sutki i ciągnął je na wszystkie strony. Na samo wspomnienie, nam gęsią skórkę.
-Proszę, - Usłyszałam i pozwoliłam mu wejść do środka.- Przepraszam, myślałem, że jesteś w sukience.
-Kochaj się ze mną.- Rzuciłam mu wprost. Przecież, jest 21 wiek. To normalne, że ludzie, którzy się spotykają, idą ze sobą do łóżka. Dlaczego wcześniej się wstrzymywałam?- Błagam, teraz..
-A co z sukienką?- Podniósł jedną brew do góry sprawdzając, czy aby na pewno mówię to co chcę.
-Ta będzie idealna.-Porwałam ją do reki i ruszyliśmy w kierunku jego samochodu..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2218 słów i 11969 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Coori

    <3 Cudowne, nic dodać nic odjąć ;)

    10 sie 2014

  • Użytkownik sylwia.

    Prosze o kolejna czesc! wspaniałe!

    10 sie 2014

  • Użytkownik Zwariowana

    Kocham <3

    9 sie 2014