Bliźniaczki cz.6

Było ciemno a ja siedziałem na barierce energochłonnej. Głowa Oli przestała pracować i nastała cisza. Milczałem i czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Coś szurnęło i przemieściło się.
– Ola? – zawołała ponownie dziewczyna.
Zerknąłem przed siebie, ale ciemność była nie do pokonania.  
– Czego chcesz? – powiedziała znudzonym głosem Olka.
– Miałaś wyjść na dziesięć minut.
– Przedłużyło się trochę.
– Dzwoniłam, ale nie zabrałaś komórki.
– Wyszłam przecież na chwilę.
– Odebrałaś tą paczkę?
– Jaką paczkę?
– Mówiłaś, że to coś pilnego.
– Ach tak. Rozmiar nie pasował i kazałam jej zwrócić.
– Komu?
– Takiej Ani. Zamawia ciuchy z katalogu i ma zniżki dla siebie.
– Już myślałam, że porwał cię jeden typ.
– Jaki typ?
– Szedł taki z psem. Próbował do mnie zagadać.
Przełknąłem ciężko ślinę i już wszystko wiedziałem. Moje przypuszczenia okazały się słuszne.
– Nikogo takiego nie spotkałam.
W tej chwili Tadek zaszczekał. Gnojek jeden zbyt długo był przywiązany do furtki prowadzącej na ogródki działkowe.
– Słyszałaś?
– Pies szczeka – odpowiedziała Olka.
– Gdzieś blisko.
Marta podeszła bliżej bramy. Schyliła się i zauważyła Tadka.
– Co za skurwiel zostawił przywiązanego pieska.
Usłyszałem bardzo emocjonalnie wypowiedzianą kwestię. To był miód na moje uszy. Troska o zwierzaki wyrażała więcej niż milion słów. Osoba mająca tyle empatii była godna lokowania uczuć. Ten skurwiel nie był wcale taki wulgarny w jej ustach. Wiem, że nie zrobiłem nic złego. Nie zostawiłem przecież Tadka tylko przyczepiłem go na chwilę, aby zająć się Olką.
– Weźmiemy go na noc – postanowiła Marta – Jutro rozwiesimy ogłoszenia, że szukamy właściciela.
Moje serce zabiło mocniej. Obiecałem pani Anecie, że oddam Tadka całego i zdrowego. Nie mogłem się dalej ukrywać. Wychyliłem się zza barierki.
– Cześć – wyszeptałem uprzednio podciągając spodnie.
– Odsuń się – powiedziała pewna siebie Marta – Mam gaz. Mam też czarny pas karate.
Nie powiem, że się nie przeraziłem. Umiałem się bić na pięści. Nigdy jednak nie uderzyłem żadnej kobiety. Zacząłem się bać, bo kopniak w jaja musi być bolesny.
– Przecież ty nie znasz karate – parsknęła śmiechem Olka i stanęła przede mną.
– Co ty wyprawiasz? – zacisnęła pięści Marta – Odsuń się od niego.
– Nie jestem wrogiem, ani żadnym zboczeńcem.  
Marta oszołomiona sytuacją przerzucała stale wzrok. Patrzyła na siostrę i na mnie. Jej zaciśnięte pięści nie przestawały mnie przerażać.
– Piotrek – wyciągnąłem rękę w jej stronę.
Patrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale nadal trzymała gardę. Ostra dziewczyna.
– Kurwa, Marta. Nie udawaj cnotki – Ola była sobą.
– Nie znam typa.
– Ale ja znam. Nie musisz się go obawiać. To on wyciągnął mnie na spacer.
– Trzeba było powiedzieć, że masz chłopaka.
– Nie jest moim chłopakiem.
– A kim?
– Dopiero się poznaliśmy.
– I od tak poszłaś z nim w ciemną noc?
– To było silniejsze…
Ola szurała nogą po szlace. Ja stałem jak wryty. Sytuacja jak w filmie romantycznym.  
– Wracamy – zarządziła Marta.
– Do domu? – zdziwiła się Olka.
– A gdzie?
– Daj nam chwilkę.
– Nie ma takiej opcji. Wiesz ile strachu się najadłam idąc tutaj przy wyłączonych lampach?
Ola pokręciła przecząco głową. Patrzyła na mnie jak w obrazek. Dopiero po chwili skumałem, że muszę działać.
– Odprowadzę was. I tak wracam na osiedle.
Nie było sprzeciwu ze strony starszej siostry. Ostrożnie wyjąłem z jej ręki smycz. Przykucnąłem do Tadka i powiedziałem mu:
– Idziemy do pani.
Obie szły przodem a ja z Tadkiem zabezpieczałem tyły. Niby kilkaset metrów a jakieś miałczenie czy nagły atak psa za płotem potrafiły zjeżyć włos na plecach.
– Zaraz przyjdę – Ola zwróciła się w moim kierunku, gdy Marta stanęła pod drzwiami. Nie weszła do środka. Patrzyła na nas.
– Dasz nam kilka minut prywatności?
Starsza siostra skinęła głową, wsadziła klucz w drzwi i przekręciła. Zerknęła jeszcze raz na nas i weszła do środka.
– Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
– Za co?
– Za jej zachowanie i za to, że nie dokończyliśmy.
– Po prostu jest ostrożna. Mi się spodobało jej podejście. Jakikolwiek zbir przynajmniej się zastanowi zanim zaatakuje bezmyślnie. A może trafi się jakaś pizda, która tylko mocna w gębie będzie i odpuści, gdy dziewczyna stawi opór?
Ola uśmiechnęła się niebiańsko. Miałem nadzieję, że zaimponowałem jej tą gadką.
– Nie dosyć, że romantyk to jeszcze filozof – złapała mnie za rękę a jej oczy błyszczały. Nie miałem pojęcia, co teraz zrobić. Ten księżyc miał być afrodyzjakiem, ale z drugiej strony nie chciałem tego spieprzyć. Byłem w wieku, w którym powinno szukać się stabilizacji, być już rozgarniętym życiowo facetem. Wiedzieć jak działa kredyt na mieszkanie i jak kształtować swoje życie pod kobietę i dziecko. Jak żyć dla najważniejszych osób w moim życiu.
– Wejdziesz?
Zatkało mnie totalnie. Takie teksty słyszy się tylko w romantycznych filmach a ja raczej nie wyglądałem jak James Dean. Byłem w Polsce i stałem przed polską kobietą. Tak. Polki są i będą najpiękniejsze. Takie było moje zdanie.  
– Milczysz – wyszeptała.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Mogłem spędzić z nią noc, ale mieć świadomość, że za ścianą czuwa jej starsza siostra. Mogłem odejść i powiedzieć, że jeszcze nie czas i takim podejściem zaimponować jej bardziej.
– Nie chciałbym wyjść na dupka…
– Nie musisz. Zrozumiałam twoje słowa bardzo dobrze.
– To znaczy?
– Wydaje mi się, że już dorosłeś. Chciałbyś w końcu ustabilizować swoje życie. Spłodzić syna i kochać jedyną w swoim życiu kobietę.
Znów mnie zamurowało. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Tym razem to ona mi zaimponowała. Była taka dojrzała. Jak kobieta, której szukałem od lat.
– Olka…
Przyłożyła mi palec do ust.
– Nie mów nic.
– Dlaczego?
Nie odezwała się. Jej usta zamknęły się na moich. Tym razem to ona mnie zaskoczyła. Jej ręka zacisnęła się na moim kroczu. Jak mi było dobrze, gdy gładziła fiuta przez spodnie. Przywarłem do niej. Serce biło jak popieprzone. Zwariowałem totalnie. Wiele razy miałem wrażenie, że to ta jedyna.  
– Wejdziesz?
Zgłupiałem totalnie.
– A Tadek?
Jej usta były takie ciepłe. Zwinny język pieścił moje zęby.
– Możemy iść do ciebie…
Nie miałem nic przeciwko. Obawiałem się tylko ojca czuwającego w oknie i akustyki PRL-owskich blokowisk.
– Idziemy?
Co miałem powiedzieć? Złapałem ją za rękę i poszliśmy pod blok.  Zostawiłem ją przed klatką i wbiegłem na górę z Tadkiem. Zapukałem do pani Anety. Nie wyglądała na zaspaną.
– Wejdziesz?
– Chciałbym, ale nie wziąłem kluczy od mieszkania rodziców.
– Możesz zostać u mnie – przygryzła wargę dając mi do zrozumienia, że podobało się jej poprzednim razem.
– Bardzo bym chciał, ale obiecałem tacie, że pomogę mu w jednej sprawie. Nie chciałbym, aby dźwigał te ciężary sam.
– No cóż – westchnęła zrezygnowana – A co robisz po południu?
Nie miałem żadnych planów, ale pod klatką czekała Olka.  
– Jeszcze nie wiem, ale kawa byłaby dobrą propozycją…
– Świetnie. Wpadnij.
– W takim razie do jutra.
Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała namiętnie. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
– Podobało się? – zatrzepotała rzęsami.
– Jak cholera – uśmiechnąłem się.
– Wpadnij – mrugnęła okiem i zamknęła drzwi.
Odkryłem się już przed Olką. Pragnąłem stabilizacji. Trochę mnie bolało to słodkie kłamstwo o kawie, ale musiałem ją jakoś zbyć. Zszedłem piętro niżej. Wsadziłem klucz w zamek i przekręciłem.  
– Bingo.
Zbiegłem na dół. Ola dreptała pod klatką.
– Zapraszam – uchyliłem drzwi i puściłem ją przodem.
Szła przede mną. Światło zapalało się na kolejnych kondygnacjach. To musiał być ten etap. Stanąłem pod drzwiami mieszkania rodziców.
– Jesteś pewna? – zapytałem.
Skinęła głową a ja uchyliłem drzwi. Po cichu weszliśmy do mojego pokoju. Ściągnąłem buty, ona również. Patrzyłem przez chwilę na nią. Światło księżyca oświetlało jej piękną buźkę.
– Na co czekasz?
Klęknąłem przed nią. Pachniała jakimiś perfumami. Zdjąłem jej spodnie. Zobaczyłem te czarne majtki a serce przyspieszyło. Podniosłem wzrok do góry i czekałem na zachętę.
– Działaj – szepnęła.
Ściągnąłem z niej delikatnie majtki. Wstałem i zrzuciłem jej bluzkę. Koronkowy stanik trzymał niewielkie piersi, ale dobrze widziałem jak intensywnie oddycha.  
– Kocham cię – wyszeptałem zupełnie nieświadomy wagi tych słów.
Odpiąłem stanik i uwolniłem w końcu jej biust. Nie znałem się dokładnie na rozmiarach, ale do wielkich biustów znanych mi z pornosów trochę jej brakowało. Oblizałem sztywne sutki aż jęknęła.  
– Cicho – szepnąłem.
Zagryzła wargi a ja zszedłem niżej wodząc językiem aż do pępka. Objąłem dłońmi jej biodra i zatrzymałem się na podbrzuszu. Wąski paseczek włosów łonowych kontrastował w blasku księżyca. Podjarał mnie ten widok. Wyginała się, gdy język schodził niżej aż do jej pęczniejącej muszelki. Westchnęła głośno, gdy zanurzyłem w jej wnętrzu ciepły jęzor. Przestałem oddychać przez chwilę nasłuchując. Ojciec miał płytki sen i każdy szmer mógł go natychmiast wybudzić.
– Olka – szepnąłem.
Spojrzała na mnie jednoznacznie znów zaciskając wargi. Wodziłem językiem we wszystkie strony pomagając sobie palcami. Podnosiła się i opadała wzdrygając się jak z zimna. Spijanie jej soków było przyjemnością, z którą nie potrafiłem już sobie poradzić. Fiut wzdrygał się jak opętany. Wstałem i popchnąłem ją na łóżko. Patrzyła otumaniona doznaniami generowanymi przez mój język. Rozsunąłem jej nogi. Czekałem na zaproszenie do jej wnętrza. Wystarczyło to spojrzenie i przygryzione usta. Przysunąłem się do krawędzi łóżka i delikatnie wszedłem. Była taka ciepła i lepka…odchylałem głowę z wrażenia, gdy wychodziłem. Zaciskała się tak mocno, jakby stawiała mimowolny opór.  
– Szybciej – szepnęła zachęcająco.
Teoretycznie mogłem przyspieszyć, ale to znowu ja bym za szybko skończył. Zatrzymałem się i wyszedłem z niej. Uniosłem jej nogi do góry i nachyliłem się do cipki. Gęsia skórka i mój szorstki język sprawiały jej przyjemność. Jej zaciśnięte dłonie ściągały prześcieradło a drżenie jej ciała przenosiło się na mnie. Kurwa, jaki to był błogi stan. Dyszała ciężko. Fiut się wzdrygał. Obróciłem ją na brzuch. Delikatnie położyłem się na niej i wszedłem głęboko. Przygryzłem płatek ucha i rytmicznie wchodziłem i wychodziłem. Drżała coraz mocniej a ja przyspieszałem jak mogłem. Wbijałem się coraz mocniej nie zważając zupełnie na skrzypiący szkielet łóżka. W końcu nie wytrzymała orgazmu i ścisnęła mnie mocno. Wyskoczyłem w ostatniej chwili i wystrzeliłem na jej tyłek. Opadłem na nią i jeszcze jak zahipnotyzowany posuwałem jej rowek rozmazując spermę między pośladkami…
– Kochasz mnie? – uniosła głowę w górę.
– Ponad życie – wyszeptałem i położyłem się obok. Objęła mnie mocno a fiut zasnął nasycony na jej łonie.

iamnaughty1990

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2067 słów i 11602 znaków. Tagi: #dziewczyna #chłopak #miłość #seks #para #zabawa #seks

Dodaj komentarz