Bardzo lany poniedziałek, czyli wszystkiego JoAnnowego! (część 2)

Bardzo lany poniedziałek, czyli wszystkiego JoAnnowego! (część 2)***

ROZDZIAŁ 2/3

*

     Przeciągasz się leniwie, pomrukując niczym kocica. Jest ci tak błogo, tak wspaniale, tak… mokro? I to na pewno nie tylko od zbyt grubej kołdry. Jednak to nie wszystko. Przez moment próbujesz się dyskretnie upewnić, czy na pewno nie masz przywidzeń, lecz nacisk na pośladki jest nadto jednoznaczny, a ręka dalece zbyt odważnie obejmuje twe biodra, by mógł to być jedynie przypadek. Na dodatek palce nie spoczywają spokojnie, tylko zataczają niewielkie kółeczka na łonie. Coraz niżej i niżej, kierując się ku wnętrzu ud.
     Obracasz się powolutku i w ciepłych promieniach zachodzącego słońca dostrzegasz błyskające ognikami pożądania oczy. Podniesione w uśmiechu policzki i uroczo zmarszczony, niewielki nos. I drugą dłoń, sunącą po twojej szyi, przez dekolt, do biustu. Obejmującą przez lejący się materiał spragnioną dotyku pierś. Opuszczasz zawstydzony wzrok.
     Znów aż trzęsiesz się z podniecenia, lecz wciąż przecież czujesz, że jesteś zbyt zmęczona, zbyt rozstrojona, wciąż zbyt senna... i najzwyczajniej w świecie spocona! Owszem, pragniesz całą sobą zatracić się w namiętności, jednak nie chcesz zawieść oczekiwań nie tylko swoich, lecz przede wszystkim Jego. A jeśli postąpisz zbyt pochopnie, tak właśnie może się stać.

     Tymczasem On już nie tylko patrzy. Pyta cichutko, czego byś chciała. Obiecuje, że spełni każde twoje życzenie, jakie by ono nie było. I nawet jeśli odmówisz, nie będzie miał ci niczego za złe. Wiesz, że prośba jest jak najszczersza, lecz wahasz się nad odpowiedzią, by nie spłoszyć jakże ulotnej intymności. W końcu, nie mogąc się zdecydować, prosisz o dolewkę malinowego żaru w płynie. Może dzięki niemu będziesz w stanie podjąć właściwą decyzję? Albo jakąkolwiek?
     On wydaje się zaskoczony, jednak nie ociągając się wstaje i wychodzi z sypialni. Ty zaś leżysz wpatrzona w sufit i zastanawiasz usilnie, czy na pewno postąpiłaś słusznie? W takich bowiem chwilach całkowicie zaciera się granica między wami. Nie ma już Pana, Mastera czy Domina. Nie ma uległej, niewolnicy, poddanej, suki. Są za to dwie, złączone najprawdziwszą miłością dusze.
     Tylko czy na pewno?

     Dalsze rozważania przerywa bowiem powrót całkowicie nagiego, dzierżącego w jednej ręce nalewkę, w drugiej zaś skórzane kajdanki i niewielki pejczyk Pana, który tym razem nie bawi się w żadne konwenanse – samemu pociąga parę łyków wprost z gwinta, otrząsa się lekko i podaje butelkę tobie. Słodki ogień spływa ci po gardle, momentalnie rozgrzewając całe ciało. Chcesz odstawić szyjkę od warg, jednak Pan trąca szkło rączką floggera i zachęca nadto jednoznacznie, byś kontynuowała. Przerywa dopiero po paru głębszych łykach, po czym, korzystając z chwilowego oszołomienia alkoholem, błyskawicznie i bez ostrzeżenia popycha cię na plecy i przykuwa kajdankami do ramy łóżka.
     Policzki płoną, łono ocieka wilgocią, a odważna dłoń zmierza ponownie ku twym kształtom. Dyszysz głośno, pragnąc coraz więcej. Tutaj! Zaraz! Uginasz kolano, podciągając tym samym halkę. Teraz nie masz już niczego do ukrycia. Poddajesz się całkowicie swemu mężczyźnie. Jedynemu i ukochanemu.
     Masterowi, który przypomina ci o tym smagnięciem rzemieni po nagim ciele. Zmęczenie i wątpliwości momentalnie znikają. Teraz liczy się już jedynie żądza. Spinasz drżący brzuch i podnosisz biodra, celowo nadstawiając się na kolejne ciosy. Rano nawet byś o tym nie pomyślała, ledwie godzinę temu stwierdziła, że w twoim stanie to niedorzeczne, teraz natomiast masz ochotę na nic innego jak regularną sesję. Pragniesz, by twój Pan i Władca zdominował cię w pełni znaczenia tego słowa. Wziął ostro, mocno, na granicy brutalności. Wynalazł jakikolwiek powód, by móc cię ukarać. A jeśli nie…

     Zdajesz sobie sprawę, że pod żadnym pozorem nie powinnaś tego robić, lecz i tak rozchylasz nogi najszerzej, jak tylko potrafisz. Zginasz je w kolanach i dodatkowo podciągasz uda pod sam brzuch. Teraz jesteś całkowicie zdana na łaskę i niełaskę Pana. Prowokujesz go otwarcie, wręcz bezczelnie. Pragniesz bowiem, by cię posiadł. Właśnie taką! Mokrą, rozpaloną do czerwoności, rozedrganą szalejącymi emocjami. Oddaną tylko i wyłącznie temu, by służyć!
     Niech ściśnie w palcach twoje sutki, a potem przypnie do nich klamerki. Niech pozostawi bordowe pręgi na plecach i tyłku, by jeszcze długo przypominały ci, kim dla Niego jesteś. Niech wciśnie w ociekającą lepkością piczę najpierw palec po palcu, a gdy ich braknie, także nadgarstek. Niech cię zerżnie z przodu, z tyłu, z boku, jak tylko będzie miał ochotę.
     I niech wreszcie wsadzi ci ten cholerny korek tam, gdzie jego miejsce, bo zaraz zwariujesz!
     W zamian zrobisz absolutnie wszystko, czego sobie zażyczy. Będziesz klękać, chodzić na czworakach, dasz się związać w dowolnej pozycji. Założysz nie tylko niewinną obróżkę czy nabijany ćwiekami harness, ale nawet lateksowe body, którego po prawdzie nie znosisz i na który masz uczulenie. Wyjmiesz z najgłębszych czeluści szafy przeznaczoną na najbardziej perwersyjne z perwersyjnych okazje maskę z pierścieniem na usta, w której staniesz się jeszcze bardziej bezbronna. Wycałujesz swemu Masterowi dłonie, stopy, co tylko zechce. Obciągniesz kutasa. Będziesz ssała jądra. Wyliżesz wypiętą dupę. Bez cienia zawahania, ani tym bardziej protestu. Za to z przeogromną, nieskrępowaną niczym przyjemnością.

     W końcu przerywasz zadyszana. Dopiero teraz dociera do ciebie, co właściwie przed chwilą powiedziałaś, lub raczej wyjęczałaś błagalnym tonem. I zaczynasz się naprawdę bać, czy nie przesadziłaś. Namiętność namiętnością, nastrój nastrojem, lecz... Pan wcale nie wygląda na złego, wręcz przeciwnie! Za to pełnym satysfakcji uśmiechem pociąga za koszulkę i odsłania piersi, po czym przysiada tak, by mieć całe twoje ciało na wyciągnięcie ręki.
     Już pierwsze uderzenie pejczem po sutkach sprawia, że zaczynasz głośniej oddychać. Po ledwie kilku kolejnych nie jesteś w stanie powstrzymać pojękiwania. Następnie do gry dołączają palce, które zgodnie z twoim wcześniejszym życzeniem rozchylają lepkie od namiętności płatki. Wsuwają się w ciebie coraz głębiej i głębiej, rozpychając spragnione pieszczot wnętrze. Jakby tego było mało, końcówki rzemieni powoli, lecz nieubłaganie zbliżają się do łechtaczki. Gdy już do niej docierają, masz ochotę krzyczeć.
     Krzyczysz więc! Piszczysz. Stękasz. Raz za razem, wraz z rytmem kolejnych pchnięć złożonej dłoni i smagnięć pejcza. Zamglonym wzrokiem podziwiasz zgiętego wpół Mastera, który zdaje się nie zwracać uwagi na nic poza twoją kobiecością. Cipą. Czy raczej w tym przypadku rozwartą na całą szerokość, przekrwioną pizdą, w którą wpatruje się szeroko otwartymi oczyma, postękując za każdym ruchem ręki.

     Zamiast jednak zmierzać najkrótszą drogą do finału, Master wyciąga z ciebie ociekającą żądzą dłoń i palcami rozprowadza wilgoć dokoła tyłeczka. Tyłka. Jakże mocno spragnionej ostrego dymania dupy. Jednak nawet jeśli oboje wiecie, że uwielbiasz seks analny, a najnowsza zabaweczka jest tak naprawdę maleństwem w porównaniu do tych, którymi nieraz jesteś traktowana, to Panu wyraźnie nigdzie się nie spieszy. Zatacza ciasne kółeczka po wciąż spiętym wejściu, rozluźniając cię stopniowo. Dopiero po dłuższej chwili bierze koreczek, ślini go dodatkowo i zaczyna napierać. Bardzo ostrożnie i powolutku, czujnie obserwując twoją reakcję.
     Przez moment obawiasz się, czy mimo Jego starań na pewno jesteś wystarczająco gotowa, jednak zupełnie niepotrzebnie! Niesamowite uczucie wypełnienia, połączone z łaskotaniem futerka na pośladkach, sprawia ci niewymowną przyjemność. Tym większą, że palce Pana na powrót wsuwają się w czekającą tylko na to cipkę. Wszystkie naraz. A i flogger zdecydowanie nie próżnuje – to subtelnie muska uwrażliwioną na najlżejszy dotyk łechtaczkę, to bez ostrzeżenia uderza z taką siłą, że odruchowo podrywasz biodra z głośnym jękiem.
     Pragniesz przeciągać balansowanie na granicy rozkoszy w nieskończoność, jednak nie jesteś już w stanie dłużej się powstrzymywać. Już nie! Szczytujesz bardzo gwałtownie, bardzo głośno i jeszcze bardziej mokro. Tak bardzo, że pozostawiasz wilgotne świadectwa wytrysku aż na piersi. Nie twojej.

***

Tekst (c) Agnessa Novvak
Ilustracja na okładce (c) JoAnna

Opowiadanie zostało opublikowane premierowo na Pokątnych 05.04.2021. Dziękuję za poszanowanie praw autorskich!

Droga Czytelniczko / Szanowny Czytelniku - spodobał Ci się powyższy tekst? Kliknij łapkę w górę, skomentuj, odwiedź moją stronę autorską na Facebooku (niestety nie mogę wkleić linka niemniej łatwo mnie znaleźć)! Z góry dziękuję!

Dodaj komentarz