realizacja marzeń
"Tak kochamy marzenia, że boimy się je realizować." Albert Camus
"Tak kochamy marzenia, że boimy się je realizować." Albert Camus
W pewnej chwili podchodzi do nich obcokrajowiec i pyta o coś. Pyta po angielsku, potem po niemiecku, po francusku, po włosku, a oni nic. Cudzoziemiec odchodzi więc z niczym i wtedy jeden żuł odzywa się do drugiego:
– Widzisz, Zdzisiu? Trzeba było się uczyć obcych języków, to byś się z nim dogadał...
– Tak? On zna cztery, i co? Dogadał się?
– Bo przejeżdżają przez Polskę.
– Mam 5zł, co mogę u was za to dostać?
– Hmmm... Za 5zł to możemy panu dać deskę z dziurką.
Facet zdziwił się, ale jednak dał się skusić. Zapłacił. Poszedł, zrobił co miał, i mu się to spodobało. Przychodził potem przez cały miesiąc i brał deskę z dziurką. Pewnego razu przychodzi, wyciąga 5zł, ale mówi przy tym:
– A macie coś dla stałych klientów?
– Tak, mamy. Proszę iść do końca korytarza i drzwi po lewo.
Facet idzie zadowolony, wchodzi, patrzy... a tam deska, ale bez dziurki. Biegnie z powrotem i mówi:
– Ależ proszę pani, tam nie ma dziurki!
A ona na to:
– Dla stałych klientów: dziewica!
Zając krzyczy:
– Nie zjadajcie mnie! Nie zjadajcie! Ja mam siedmioro dzieci!
– Zamknij dziób i nie krzycz – mówi lisica. – Wiesz gdzie jest sklep monopolowy?
– Wiem! Wiem!
– To masz tu kasę i leć kupić wódkę. I przynieś ją tutaj. Tylko migiem.
– Och! Dziękuję. Już lecę! Zaraz będę!
Zając poleciał do sklepu. A wilk z podziwem popatrzył na lisicę i mówi:
– Kurde, Ruda! Ty to masz łeb... Tego jeszcze nie widziałem. Żeby zakąska wódkę przynosiła...
W wieku 2 lat – nie sikać w majtki.
W wieku 12 lat – mieć przyjaciół.
W wieku 16 lat – mieć prawo jazdy.
W wieku 19 lat – uprawiać seks.
W wieku 35 lat – zarabiać duże pieniądze.
W wieku 65 lat – uprawiać seks.
W wieku 80 lat – mieć prawo jazdy.
W wieku 85 lat – mieć przyjaciół.
W wieku 90 lat – nie sikać w majtki.
Moskwa. Zima. Śnieg. Chłopczyk rzuca śnieżkami. Nagle rozlega się brzęk tłuczonego szkła. Wybiega stróż o surowej minie, z miotłą w rękach, i goni chłopca. Chłopiec ucieka przed nim i myśli:
– Po co? Po co mi to wszystko? Po co mi ten cały image dziecka ulicy, te śnieżki, ci koledzy... Po co? Przecież odrobiłem już wszystkie lekcje i mógłbym leżeć w domu na łóżku i czytać książkę mego ulubionego pisarza, Ernesta Hemingwaya...
Hawana. Ernest Hemingway siedzi w swym pokoju w ogromnej willi, dopisuje ostatnie zdanie kolejnej książki i myśli:
– Po co? Po co mi to wszystko? Jakże dość już mam tego wszystkiego! Tej Kuby, tych plaż, bananów, trzciny cukrowej, upałów. I tych ludzi! Przecież mógłbym być w Paryżu. Mógłbym ze swoim najlepszym przyjacielem, Andre Maurois, w towarzystwie dwóch pięknych kurtyzan, popijając poranny aperitif prowadzić dysputy o sensie życia...
Paryż. Andre Maurois leży w sypialni na ogromnym łożu. Gładząc kształtne biodro pięknej kurtyzany i popijając poranny aperitif myśli:
– Po co? Po co mi to wszystko? Ten cały Paryż, ci grubi Francuzi, te tępe kurtyzany... Dość mam tej wieży Eiffla, z której plują mi na głowę! Mógłbym przecież być w Moskwie, gdzie mróz i śnieg, siedzieć u mego przyjaciela, Andrieja Płatonowa i przy szklance wódki i dyskutować o sensie życia...
Moskwa... Zima... Śnieg... Andriej Płatonow w czapce uszance, w walonkach, z miotłą w ręku goni małego chłopca i myśli:
– Kurwa! Jak dogonię, to zajebię gnoja!
– Proszę księdza, uprawiałem seks analny.
– Uuuuu… Będzie piekło, synu.
– Już piecze…
– Muszę ci, kochanie, coś wyznać – mówi mąż, zdobywając się na odwagę. – Jestem daltonistą.
– I ja chciałabym coś ci wyznać… – odpowiada żona. – Nie jestem z Rzeszowa, tylko z Mozambiku…
– Zenobio, chcę się rozwieść ...
– O nie, Cyprianie! Nie ma mowy... Wdowę brałeś, więc wdowę zostawisz!!!
Białe i czarne dziecko poszły do nieba.
Bóg patrzy na białe dziecko i mówi:
– O, jakie śliczne białe rączki, nóżki, i biała buzia... Masz tu skrzydełka, będziesz aniołkiem.
Potem z zachwytem patrzy na czarne dziecko i mówi:
–Jakie śliczne czarne nóżki i rączki... I do tego śliczna czarna buzia... Masz tu skrzydełka. Będziesz muchą.
"Kobieta zamotała się przy grzebaniu w torebce i zamiast pojemnika z gazem, prysnęła w twarz bandycie "szanelką". Po czym z okrzykiem: "Kurwa, kosztowały półtora tysiąca!!!", pobiła nieszczęśnika na śmierć..."