Dowcipy - str 144

Viralowe kawały i suchary
  • Z ZOO uciekł goryl Wezwano

    Z ZOO uciekł goryl. Wezwano specjalistę od chwytania goryli. Po godzinie zjawia się ze strzelbą, kajdankami i prowadzi na smyczy psa dobermana. Dyrektor ZOO pyta go:  
    - Jak pan zamierza schwytać tego goryla?  
    - Zwyczajnie. Pracownicy ZOO zlokalizują drzewo, na którym siedzi. Pójdę tam razem z panem i dam panu strzelbę oraz kajdanki. Potem wejdę na drzewo i strącę goryla na ziemię. Doberman zaatakuje mu jądra, goryl zasłoni się rękami, a wtedy pan do niego doskoczy i założy mu kajdanki.  
    - W porządku. Ale po co ta strzelba?  
    - Gdybym ja pierwszy spadł z drzewa, strzelaj pan do dobermana.

  • Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka

    Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
    - Baco, drzwi w domu nie macie?!!! - Krzyczy na niego sprzedawczyni.
    - Mom, i taką cholerę jak wy, tyz mom!

  • Dlaczego Rokossowski został

    - Dlaczego Rokossowski został marszałkiem Polski?
    - Bo taniej jest ubrać w polski mundur jednego ruskiego niż całe wojsko w ruskie mundury.

  • Przychodzi mały Jaś do szkoły.

    Przychodzi mały Jaś do szkoły.
    Ma całą opuchnięta i czerwoną twarz, pani się pyta:
    - Co się stało Jasiu?
    - Ooossss
    - No co się stało....
    - Ooooosssssaaaaa
    - Co osa? Ugryzła cię?
    - Nie, tato łopatą zabił!

  • Polak Rosjanin i Niemiec wędrują

    Polak, Rosjanin i Niemiec wędrują po pustyni i spotykają wielbłąda. Niemiec siada na jeden garb, Polak na drugi.  
    - A gdzie ja? - pyta się Rosjanin.  
    Polak podnosi ogon wielbłąda i mówi:  
    - A ty Wania do kabiny!

  • Oszczędzić czas

    Żeby oszczędzić czas Noe zabrał na arkę tylko samice zwierząt i Chucka Norrisa. Świat fauny nie ucierpiał na tym wcale.

  • Dziełko Tuwima NOC POŚLUBNA Osoby

    Dziełko Tuwima:

    NOC POŚLUBNA

    Osoby: Mąż i Żona

    (Mąż i Żona. Skromna, ale odświętnie sprzątnięta sypialnia w małym mieszkaniu drobnomieszczańskim. Przez chwilę pusta, potem wchodzi Żona w welonie, białej sukni, za nią zawstydzony Mąż).

    ŻONA:  I oto nasze gniazdko, drogi Izaaku. Daj Boże, żebyśmy byli w nim szczęśliwi.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Daj Boże. (siada w kapeluszu przy stole, patrzy nieruchomo w jeden punkt)  
    ŻONA:  Co coś tak jestem smutny, Izaaku?  
    MĄŻ:  Smutny? Nie. Dlaczego smutny? Trochę zmęczony, trochę piłem.
    ŻONA:  Ale ty nie będziesz pić, prawda, Izaaku? No, obiecaj żonce?
    MĄŻ:  Mogę nie pić. Dlaczego nie? Proszę cię  
    usiadaj.    
    ŻONA:  I tak będziemy siedzieć?
    MĄŻ:  Można siedzieć, można pochodzić. Wszystko jedno.
    ŻONA:  Oczutki moje. Nosek kochany. Kochasz swoją Dorcię?
    MĄŻ:  (uśmiecha się zawstydzony) Co za pytanie. Naturalnie. Dlaczego nie?
    ŻONA:  Wiesz co? Ja tak myślę, że my sobie urządzimy piękne życie. Wiadomo ci wszak, iż na inteligencji mnie nie zbywa, więc ja chciałam i ciebie wciągnąć w wyższe zainteresowania.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Jak będę miał czas... Jutro nie mogę. Muszę skończyć frak dla Szmulsona... tu z przeciwka, spodnie prasować...
    ŻONA:  Miły dzieciaku. Lubię cię za tę prostotę... Pocałuj swoją panią. Mocniej. Jeszcze mocniej. I już odchodzisz?
    MĄŻ:  Ja nie odchodzę. Ja tu mieszkam.  
    ŻONA:  Ale przytul. To przecież nasza noc poślubna. Gody.
    MĄŻ :  (chce wstać) Sodowa, czy zwyczajna?  
    ŻONA:  Nie. Nie wody. Gody weselne, mówię.  
    MĄŻ:  A u Szpilcwajga to muszę być o ósmej rano mierzyć...
    ŻONA:  Niedobryś Izaaku. Mógłbyś wszak o tym dziś nie myśleć.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? To o czym ja mam myśleć? Krawiec jestem, to mój fach, a Szpilcwajg klient.  
    ŻONA:  Wiesz, czytałam ongiś pewne dzieło "Miłość w naturze". Tam właśnie opowiedziano jaka to potęga. Opowiedziano i o zbliżeniu ciał... o misterium powiedziano.
    MĄŻ:  Czy ja mogę się zbliżyć do misterium? Ja muszę szyć, żeby żyć. To jak twój tatunio ma dać dwa tysiące złotych, to będę mógł kupić parę sztuk towaru i spłacić Cukiersteina dług. Co ja więcej wiem? .
    ŻONA:  Nie wiesz, co kochać znaczy?
    MĄŻ:  Dlaczego, nie wiem? Wiem. Ja bardzo lubię kochać.
    ŻONA:  No to chodź. Chodź. Weź mnie wszak raz w swoje ramiona.
    MĄŻ:  I to jeszcze tatunio powiedział, że da mieszkanie na Solnej to pracownię można większą zrobić. To wziąłbym dwa czeladniki... dlaczego nie? Zaraz obstalunki więcej, i wszystko.
    ŻONA:  Przestań, Izaaku. Tutaj mnie kochaj, tutaj w naszym gniazdku. Ty tatuniowi nie wierz. Ty nie znasz tatunia. Żadnego mieszkania na Solnej nie będzie. Chodź, pocałuj mnie w usta, jedyny.
    MĄŻ:  Nie może być, żeby nie było na Solnej. Tatunio obiecał. A jak ja oddawałem swoją krawiecką pracownię na naszą sypialnię, to ja w kuchni muszę szyć. To ja nie mogę.
    ŻONA:  Pocałuj wszakże. Ale nie... czekaj Izaaku. Ja muszę ci coś wyznać... Ja jestem zbytnio uczciwa, ażebym nie wyznała tobie... Mężusiu słuchaj...
    MĄŻ:  Gdzie ja się w kuchni podzieję? Dlaczego? Jak się już zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to dlaczego ja mam w kuchni?
    ŻONA:  Izaaku, nie rań moje serce z tą chronologią. Ja ci coś chcę wszak oświadczyć - ja byłam niegdyś uwiedzioną... ale to było wbrew, nawet w obie brwi mojej woli... to był brutalny gwałt, Izaaku. Lecz ty mi wybaczysz wszak.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Wybaczyć mogę, ale to nie jest przyjemne. Dorcia, kto to był?
    ŻONA:  Nie wiem, .Izaaku. Tatunio go szuka. Trzech już ma. Wybacz.
    MĄŻ:  Ich to tatunio szuka. A jak mnie miał dać pięćset złotych zaliczki, to mnie oszukał. No, ale przecież te dwa tysiące złotych to da: Obiecał. To kupię parę sztuk towaru i Cukiersteina spłacę...
    ŻONA:  Nie martw się, nie trap, mój jedyny ty. Zaczniemy nowe piękne życie... Czy lubisz dzieci, Izaaku?
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Bez dzieci smutno. Dzieci się śmieją, to jest wesoło.
    ŻONA:  Więc posłuchaj żoneczki, kochanie. Dzieci przyjadą. Teraz, kiedy już mamy gniazdko, będziemy z dziećmi razem... Napiszę...
    MĄŻ:  Które dzieci, Dorciu?
    ŻONA:  Wybaczyłeś mi już przecież, że nie jestem wszak panienka. Wypij kielich goryczy do dna u cioci są moje dzieci, trzy dziewczynki, Izaaku, i chłopczyk jeden.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Niech przyjadą. Ale to nie jest dobrze. To jest nawet bardzo niedobrze. Tutaj będą te dzieci? A kto ich da jeść?
    ŻONA:  Jeżeli na nas dwojga starczy, Izaaku, to i dla sześciorga się znajdzie kąsek...
    MĄŻ:  Może się znajdzie, może nie. Skąd ja wiem? Ale to bardzo nieprzyjemne, że ja w kuchni, a cztery dzieci przyjdą. Jak ja już się zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to jeszcze na jej cudze dzieci harować? Ale: trudno, Dorcia. Co robić?
    ŻONA:  A teraz wszystko twoje. Całuj, pieść. Weź mnie, Izaaku.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Mogę wziąć. Jak tatunio da te dwa tysiące i zapłacę Cukiersteina, i towar kupię, to będzie lżej. Dzieci też coś potrzebują. A kiedy tatunio da, Dorcia?
    ŻONA:  Nie mów o tym - ja jestem cała twoja ja tak płonę - a ty o jakichś pieniądzach. Ty w ogóle przestań o tym myśleć. Ty nie znasz tatunia. Obiecał, ale nie da. Nie licz na to, Izaaku. Noc jest nasza. Chodź.
    MĄŻ:  (osłupiały po pauzie) Nie da? Dlaczego nie da? Zakochałem się w panienkę 41 lat... i na Solnej nie będzie mieszkania... i ja muszę w kuchni... i cztery dzieci przyjadą... i jeszcze dwa tysiące tyż nie da? I nie zapłacę Cukiersteina? I towaru nie kupię? To co ja mam robić, Dorcia? (płacze)
    ŻONA:  Tutaj masz iść, Izaaku... całować... tulić, objąć... zaczniemy nowe, piękne życie... Pójdź.  
    MĄŻ:  (zdejmuje smoking, pólkoszulek, zostaje w kapeluszu, rozbiera się w dalszym ciągu i mówi przez łzy) Dlaczego nie? Już idę. Tylko pamiętaj obudź mnie przed siódmą... muszę spodnie z przeciwka wyprasować i o ósmej być u Szpilcwajga.

  • Dwaj złodzieje po włamaniu do dużego

    Dwaj złodzieje po włamaniu do dużego sklepu odzieżowego sortują garderobę, odkładając do dużych toreb wszystko co, stanowi większą wartość. Nagle jeden ze złodziei pokazuje drugiemu kolorowy sweter.
    - Spójrz! Kosztuje 200zł! Przecież to rozbój w biały dzień!
    - Racja, to zwykłe złodziejstwo.

  • Przychodzi laska do ginekologa Ten ją

    Przychodzi laska do ginekologa. Ten ją bada i mówi: Masz dziewczę mendy. To nic odpowiada laska. W sobotę na wsi zabawa, przyjadą chłopaki to wytłuką.

  • Panie władzo! Szybko! Tam za rogiem

    Panie władzo! Szybko! Tam za rogiem ulicy... - wołają dwaj zadyszani chłopcy do przechodzącego policjanta.
    - Co się stało?
    - Tam... nasz nauczyciel...
    - Wypadek?!
    - Nie... on nieprawidłowo zaparkował!

  • Kiedy moja żona zostawiła mnie

    Kiedy moja żona zostawiła mnie z powodu mojej, jak ona powiedziała, "niedojrzałości", byłem zdruzgotany.  
    Ale jestem optymistą: pomyślałem, że po prostu pójdę do McDonald's, zamówię Happy Meal, pobawię się nową zabawką i zrobi mi się weselej.