O polityce - str 3

  • Nauczycielka pyta ucznia Jasiu

    Nauczycielka pyta ucznia:  
    - Jasiu, dlaczego napisałeś, że odległość geograficzna to rzecz względna?  
    - Bo kiedyś najbliższa droga do polskiego parlamentu wiodła przez Moskwę, a teraz wiedzie przez Częstochowę.

  • Breżniew przyjeżdża do polski

    Breżniew przyjeżdża do polski w gości do Gierka.
    Jadąc limuzyną Wisłostradą Breżniew pyta Gierka:
    - Tą trasę ile budowaliście?  
    - 8 lat - odpowiada Gierek.
    - E, u nas byśmy to wybudowali przez 4 lata.
    Jadąc dalej Trasą Łazienkowską Breżniew znowu pyta:
    - A to ile budowaliście?
    Gierek lekko wkurzony, naciąga swoją odpowiedź i rzecze:
    - 2 lata  
    - E, u nas byśmy to pobudowali przez rok - odpowiada Breżniew.
    Przejeżdżając obok Pałacu Kultury Breżniew pyta znowu:
    - A to ile budowaliście?
    Gierek wkurzony niemiłosiernie wygląda przez okno auta i pyta:
    - Co budowaliśmy?
    - No ten dom - odpowiada Breżniew pokazując na Pałac Kultury.
    A Gierek mu na to:
    - Kurdę jak tu wczoraj przejeżdżałem to go jeszcze nie było!

  • Andropow jeszcze jako szef KGB

    Andropow, jeszcze jako szef KGB, zwierzał się najbliższym:  
    - Kiedy zostanę gensekiem, zmienię te idiotyczne strefy czasowe. Ileż to kłopotów!
    Dzwonię do Pekinu z gratulacjami z okazji wyboru Deng Xiaopinga, a tam mówią:  
    "To było wczoraj!". Dzwonię do Watykanu z kondolencjami po zamachu na papieża, a tam pytają: "Jaki zamach?!"

  • Wykoleił się pociąg wiozący

    Wykoleił się pociąg wiozący polskich posłów. Na miejsce pędzą ekipy  
    ratownicze, karetki i śmigłowce. Gdy przybyli okazało się, że nie ma  
    żadnych ciał. Szef ratowników pyta okolicznych mieszkańców:
    - Gdzie się podziali wszyscy z tego pociągu?
    - Pochowalim.
    - Wszyscy zginęli, co do jednego?
    - No niektórzy mówili, że jeszcze żyją, ale kto by tam, panie, politykom  
    wierzył...

  • Leci samolot nagle awaria samolot

    Leci samolot, nagle awaria, samolot zaczyna spadać. Stewardesa podchodzi do Francuza:
    - Niech pan skoczy i odciąży samolot, uratuje pan wielu ludzi.
    Francuz pomyślał, wypił całe wino, wyruchał wszystkie brunetki, krzyknął "Viva la France!" i skoczył.
    Samolot spada dalej. Stewardesa prosi Amerykanina. Amerykanin pomyślał, wypił całą whisky, wyruchał wszystkie blondynki, krzyknął "God bless the USA!" i skoczył. Samolot dalej spada. Stewaresa podchodzi do Polaka:
    - Niech pan skoczy uratuje pan nas!
    - Nie ma mowy!
    - No niech pan skoczy będzie pan bohaterem...
    Polak pomyślał, wypił wszystko co się dało wypić, wyruchał wszystko co się rusza, krzyknął "Niech żyje Mozambik!" i wyrzucił Murzyna stojącego obok...