Stryj Pryncypiusz nie miał łatwego życia w pożyciu. Żona jego, będąc absolutnym antytalentem elektrycznym, co rusz psuła rozmaite sprzęty. Sztandarowym przykładem było stawianie na telewizorze kwiatków w doniczce (w czasach, kiedy jeszcze można było na telewizorze coś postawić) i zalewanie odbiornika przy każdym podlewaniu.
Prośby i groźby nie działały, stryj oszukał więc ciotkę, że fale telewizyjne są szkodliwe dla roślin, kiedy w rzeczywistości szkodziło im regularne podlewanie nasyconym roztworem soli.
Ale ze wszystkim tak było. Ciotka notorycznie zalewała kontakty, psuła czujniki zmierzchu, przegrzewała komputery - żaden sprzęt elektroniczny nie mógł być w jej towarzystwie bezpieczny.
Pewnego razu zepsuła nawet piekarnik. Podczas hucznej imprezy, ciotka - z braku palników - postanowiła podgrzać zupę w sposób niekonwencjonalny. Nagle wywaliło korki - przyleciał stryj i w mig zorientował się w sytuacji. Zaczął tłumaczyć, że nie wolno grzać w piekarniku zupy, bo para przeciska się szczelinami i zalewa przewody, prowadząc do spięcia.
- Przecież to mogło na obudowę przejść, chcesz mnie zabić, kobieto? - Utyskiwał.
Pryncypiusz zdenerwował się nie na żarty, gdyż planował tego wieczora podgrzać przyrządzone wcześniej kotlety mielone. Jak miał to w zaistniałej sytuacji wykonać?
Od czego miał wuj fantazję? Wziął głęboki garnek, na dnie ułożył dwie cebule przekrojone na pół, a na nich położył talerz. Na dno nalał wody, a na talerzu ułożył, piętro za piętrem, wszystkie mielone. Garnek w mig wypełnił się parą, lecz kiedy stryj sięgnął widelcem po kotlet, poraził go prąd i Pryncypiusz umarł.
Dodaj komentarz