.No ale cóż nie miałem weny.Miłego czytania.
---***---
zeszliśmy na dół do konwoju, gdy wyszedłem na widok, celowali do nas.Kazali pojedynczo podchodzic.
Patrzyli czy nie mamy ran po ugryzieńu.Jeden z nich powiedział "Dobra, wygląda na to że są czyśći"
Wsiedliśmy do konwoju, rozsadzeni po kilku wozach.Jechalismy tak 6godzin.Gdy dojechalismy.Widac było że Polska jest nawet dobrze zaopatrzona militarnie.ucieszyło mnie to.Zapytałem jednego zołnierza.
Ja:Wygląda na to że rząd broni swoich.
Zołnierz:To nie rząd...To my, ochotnicy.Postanowiliśmy że będziemy z tym walczyc.
Ja:Macie przywódce?
Zołnierz:Tak, Generał.
Jaobrze, co z nami teraz zrobicie?
Zołnierz:Zostaniecie narazie tu.Zaczynamy niszczyc zaraze.Teraz idzcie do sowjego pokoju.Pokój 44, musicie kogos zapytac o droge do pokoju, bo ja musze jeszcze coś załatwić, powodzenia.
***
Po dłuszym poszukiwaniu pokoju wkącu go znalezlismy, z małą pomocą zołnierzy.Pokój wcale nie był zły, tylko że wszyscy się nie pomieścimy w jednym pokoju.Zszedłem na dół i zapytałem żołnierza czy możemy wziąć jeszcze pokój 45.Pozwolił nam, ustaliliśmy że ja, chłopaki i ta mała dziewczynka wezmiemy pokój 44, a dziewczyny 45.Zbliżała się godzina 18...
***
02:22
Nic się nie działo prócz tego że przyszedł do nas mundurowy, ten który mi powiedział że są ochotnikami.Przedstawił mi się, ma na imie Paweł.Tej nocy było wyjątkowo cicho.Do chwili kiedy usłyszałem pojedyncze strzały.Paweł zszedł na dół, a dziewczyny wyszły na korytarz.Słychac było krzyki "Aaaaaaa!Nadchodzą!!!Otworzyć ogień!!!"I Rozległ się wielki huk.Wszyscy zaczęli strzelać.Wrócił do nas Paweł, z 5 zołnierzami.Ustawili się przy schodach, w pozycjii obronnej.Paweł spojrzał na mała dziewczynkę i powiedział "Nie bój się...".Wtedy ogarnął mnie lęk jak nigdy do tąd.Zapytałem co się dzieje, powiedzieli żebym sam to zobaczył.Wyszedłem na balkon, ujrzałem poza bazą tyśiące trupów.
Zdruzgotany wróciłem do środka poprosiłem Pawała aby porozmawiał ze mną w cztery oczy.
Paweł:Co się dzieje?
Jaobrze wiesz o tym że nie przetrwamy nocy.
Paweł:Wiem, dlatego polecimy helikopterami w bezpieczne miejsce.
Ja:Wszyscy?W bazie na pewno nie ma tyle helikopterów żeby przetransportować tyle żołnierzy, i nas.
Paweł:Będzie kilka tór.Wy, moja drużyna i ja, lecimy jako pierwsi.
Poinformowalismy o tym naszą grupe i wybieglismy w strone helikopterów.Musielismy wsiąść do pięciu z sześćiu helikopterów.
Rozsadzeni po śmigłowcach polecielismy...
***
Wylądowaliśmy w Kołobrzegu na jakimś większym budynku.
Zespół FlashPoint (Bo tak nazywał się zespół pod dowódctwem Pawła).Poszedł przeszukać budynek.Broń którą posiadaliśmy z magazynu Dealera (*Nwm jak się pisze diler*).Była nadal z nami.
Z dołu było słychać strzały.Wziąłem swoje M16 i zbiegłem na dół.
Utkneli w jednym z pokoi/mieszkań przybici przez sporawą hordę zombie.Gdy oddałem pare strzałów w strone zgniłków zaczęli się kierować w moją strone, na szczęście przybybili mi z pomocą chłopaki.Rozwaliliśmy trupy raz-dwa.Paweł spytał z kąd mamy broń.
Odpowiedziałem "Długa historia"W dalszym przeszukiwaniu budynku nie napotkaliśmy na zombie.Wybraliśmy pokój/mieszkanie na nocleg.
I drugi na planowanie i zbrojownie.
Ekipa Flashpoint wyszła przed budynek by oczyśćić teren z truposzy.Gdy ogarnęliśmy budynek.Przybyła 2 tóra.
2 tóra zajęła się rozkładaniem drutów kolczastych pod budynkiem.
***
04:47.
Wschodzi słońce.Przybyły do nas jeszcze 4 tóry, reszta nie przetrwała...Pora by się troche przespać...
---***---
Koniec, mam na dzieje że wam się podobało .
Dodaj komentarz