Obudziłam się na czymś miękkim. Próbowałam otworzyc oczy, ale powieki mi ciążyły, więc tylko je zamykałam i otwierałam na przemian. Próbowałam zgadnąc gdzie jestem, ale to miejsce totalnie mi nic nie mówiło. Z trudem usiadłam. Leżałam na jakiejś czarnej skórzanej sofie. Zdawało się, że byłam w jakimś gabinecie. W pomieszczeniu znajdowało się biurko, a na nim sterta papierów, komputer, kilka brudnych filiżanek po kawie. Na przeciwko biurka znajdowały się dwa fotele, a obok wielka szafa na której było mnóstwo pucharów i medali. Kiedy przyglądałam się pomieszczeniu usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Zza nich wszedł pewien stary mężczyzna w okularach na nosie i siwiejących włosach.
- O widzę, że się panna obudziła.- Mruknął ściągnął okulary i usiadł na kręconym fotelu przy biurku. Wypełniał jakieś papiery, a ja siedziałam zupełnie zdezorientowana. Co tu się dzieję ? Nie miałam nawet siły zapytac. Im dłużej przyglądałam się starcowi tym bardziej zdawał się podobny do dawnego dyrektora. Tylko, że nie tak go zapamiętałam. Wtedy jeszcze nie był posiwiały i pomarszczony. A więc byłam w jego gabinecie. Prawie podskoczyłam, gdy ktoś zapukał do drzwi i otworzyły się z podobnym skrzypnięciem.
- Dzień dobry, przepraszam, że tyle mi to zajęło.- W drzwiach była Dalia ! Zdjęła kurtkę oraz szalik i założyła je na fotel po czym usiadła na przeciwko dyrektora. Totalnie mnie zignorowała. To zupełnie nie w jej stylu.
- Tak, więc pani Ravenwood. Mówiłem już co się wydarzyło i nie będę powtarzał. Koszty są dośc duże, nie oszukujmy się. Niestety, mimo że to co zrobiła panna Ravenwood nie było zamierzone i tak muszą państwo pokryc koszty. - Mówił spokojnym głosem, a ja słyszałam tylko częśc tego co mówił. Chciałam sobie przypomniec co właściwie się wydarzyło. Ile spałam ? Kto mnie tu przyniósł i po co ? Co tu robi Dalia ? I o jakich kosztach mówi dyrektor ?
- Bardzo pana przepraszam. Ja nie wiedziałam, że Agnes by mogła zrobic coś takiego.. - O czym ona mówiła ? Przetarłam ręką oczy by się rozbudzic i wtedy zobaczyłam, że mam obandażowane palce. Przez banadaż było widac zaschniętą krew. I wtedy mi się przypomniało, że rozwaliłam kosza. Przypomniało mi się jak poleciało na mnie szkło i kiedy upadłam wbiło się w ręce. I przypomniałam sobie te piękne zielone oczy. Szkoda tylko, że nie pamiętam do kogo należały.
- Zapewniam panią, że panna Ravenwood na pewno nie zrobiła tego specjalnie. To był wypadek, aczkolwiek zastanawia mnie skąd ta dziewczyna ma tyle siły. To tylko nastolatka, a rozwaliła kosza z takim impetem, że teraz jest cała pokaleczona od szkła. - Mówił dyrektor. Żadne z nich nie zwracało na mnie większej uwagi.
- Dobrze. Postaram się jak najszybciej pokryc koszty. Jeszcze raz przepraszam. - Dalia podała rękę dyrektorowi i pociągnęła mnie mocno za rękę. Ciągnęłam się za nią, bo ciężko mi było chodzic o własnych nogach. Kiedy wyszłyśmy z gabinetu dyrektora zobaczyłam łzy w jej oczach.
- Dalio co się dzieję ? - Zapytałam, a ona otarła łzę ręką.
- Jak mogłaś to zrobic ?
- Przecież nie zrobiłam tego specjalnie.- Naprawdę sama nie wierzę w to jakim cudem rozwaliłam kosza. Faktycznie rzuciłam mocno piłką, bo słysząc za sobą te złośliwe głosy po prostu się wkurzyłam, ale nie wiem jak mogłam rozwalic kosza.
- Naraziłaś nas na ogromne koszty Agnes...- Wsiadłyśmy do auta, a Dalia przekręciła kluczyk.
- Przecież wujek i tak ma na to pieniądze.- Wiem, że to co powiedziałam było trochę niegrzeczne, ale wujek mieszka w wielkiej bogatej rezydencji, stac go na naprawdę dużo, a Dalia robi z tego taki problem.
- To nie znaczy, że można szastac pieniędzmi na prawo i lewo. Zobaczymy co zrobisz jak ci ich kiedyś zabraknie. Może wtedy odkryjesz ich wartośc. Zobaczymy co Malcolm na to powie..
***
Weszłyśmy do jak zawsze pachnącego lawendą domu. Wujek siedział w swoim ulubionym fotelu paląc fajkę i oglądając kanał sportowy.
- Więc jaką jej dasz karę Malcolmie ? - Zapytała Dalia ledwo co wchodząc do domu. Skąd u niej nagle taka złośc ? Dlaczego tak bardzo się tym przejęła ? Zwykle Dalia jest bardzo miłą osobą.
- O jakiej karze mówisz Dalio ? - Zapytał wujek i mocno zaciągnął się fajką.
- Jak to o jakiej. Należy jej się kara za tego kosza. Musi poznac konsekwencje swoich czynów ! - Dalia wyglądała jakby chciała tupnąc nogą.
- Wiesz co Dalio myślę, że przesadzasz. Owszem źle zrobiła, ale myślę, że wyciągnęła z tego wnioski. Zresztą to był głupi wypadek.
- Jak wolisz. - Odparła Dalia zdenerwowana i od razu ruszyła do kuchni.
- Dziękuję wujku. - Uśmiechnęłam się do niego, a on również się uśmiechnął.
- Widzisz Agnes, Dalia w dzieciństwie żyła w dośc ubogich warunkach. Zna wartośc pieniędzy i na pewno dlatego się tym tak przejęła. - Teraz zrobiło mi się żal Dalii. Nigdy nikt mi nie mówił, że wychowała się w ubogiej rodzinie.
- Rozumiem. - Rzekłam krótko i już szłam w stronę pokoju.
- Agnes ! - Odwróciłam się. - Może się przebiegnij to bardzo odpręża. A wydaję mi się, że jesteś nieco spięta po dzisiejszych wydarzeniach. - Kiwnęłam głową i poszłam na górę.
***
Biegłam leśną ścieżką wsłuchując się jak pod stopami łamią się gałązki. Nie wiem dokąd biegłam i w jakim celu, ale faktycznie czułam się szczęśliwsza. Pędziłam od dłuższego czasu nie czując zmęczenia. Zastanawiałam się czy mi się polepszyła kondycja czy po prostu mój organizm tego potrzebował. Tak czy inaczej przestała mnie bolec głowa i czułam się całkowicie odprężona. Zupełnie jakby mi z głowy wyleciały wszystkie niepokojące myśli. Czułam przypływ pozytywnej energii. Biegłam jak szalona i wtedy na coś wpadłam. Upadłam na ziemie kilka metrów dalej z niezwykłą siłą. Stęknęłam z bólu. Otworzyłam oczy i widziałam przed sobą wilka. Zamarłam. Ale to nie był wilk, który mnie prześladował w snach. To był wilk z tymi smutnymi oczami, które prosiły bym go nie wyjawiła. Stał tylko i patrzał na mnie tym razem wesoło. Zrobiło mi się niedobrze, gdy zaczął do mnie wolno podchodzic. Kiedy już się zbiliżył przerażona, że mnie ugryzie zamnęłam oczy ściskając powieki, a on mnie po prostu polizał. Fuj. Wytarłam twarz rękawem kurtki. Spróbowałam wstac powoli. Mimo wszystko nie do końca mu ufałam. Postanowiłam uciekac. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale nie było innego wyjścia. Rozpędziłam się i zaczęłam biec sprintem jak najszybciej potrafię. Sama nie wiedziałam, że potrafie tak szybko biegac. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że wilk biegnie za mną. Zaklęłam w duchu, bo mój pomysł był do bani. Kilka sekund później wilk biegł już tuż obok mnie zadowolony. Czułam się taka szczęśliwa, gdy tak zasuwałam. Wilk biegł obok mnie jak gdyby nigdy nic. Zastanawiałam się czy to nie sen, bo jeśli to była rzeczywistośc to była zbyt piękna...
1 komentarz
Fishie.
Serio... Niesamowicie mi się to czyta. Chciałbym to czytać wręcz w nieskończoność. Co prawda zabrakło by mi czasu, ale i tak bym chciał to czytać ciągle, i ciągle, i ciągle.
Nie sądziłem że opowiadanie przygodowe może być tak wciągające.