Koniec Cz.1

-Babcia, mocno skulona spała nakryta kołdrą w taki sposób, że nie było widać jej twarzy. Usiadłem na kanapie w swoim pokoju i zamknąłem oczy. Miałem dość walki z życiem, walki z samym sobą. Ze swoimi autodestrukcyjnymi myślami i wieczną introspekcyjną analizą każdego swojego życiowego ruchu. Od dłuższego czasu nie robiłem w życiu nic. Nie pracowałem. Nie miałem pasji. Odsuwałem po kolei swoich przyjaciół. Została mi tylko najbliższa rodzina, choć mimo, iż starali mi się pomóc jak tylko mogli, to wydaje mi się, ze w głębi duszy zdawali sobie sprawę, że w końcu się stoczę. Stoczę na samo dno nie w wyniku alkoholu. przedawkowania narkotyków, czy popadnięcia w złe towarzystwo. Ale z powodu pogłębiającej się depresji, która wewnętrznie mnie niszczyła. Najpierw w jej wyniku zaczęły mi wypadać włosy. Robiły mi się co raz rzadsze. Na głowie pojawiły się zakola i to wszystko tylko w trzy lata po napisania egzaminu dojrzałości, jakim była matura. Później wyniszczająca choroba zmieniała moje ciało. Do tego stopnia, że z rozmiar bluzy "L" musiałem zmienić na "S". Depresja zrobiła ze mnie introwertyka, który nienawidził ludzi. Człowieka, który na widok przechodniów miał ochotę wyrzygać swój ból razem z wnętrznościami na środek ulicy. Tak, aby ta marna farsa, jakim jest moje życie wreszcie się skończyła. W życiu nie radziłem sobie zupełnie z niczym. Spierdoliłem wszystko, co było do wygrania. Marzenia zamieniłem w cierpienie. Miłość w nienawiść. Byłem człowiekiem, który zamiast budować domy po prostu je rujnował z niewiadomych przyczyn. Nigdy przedtem nie byłem tak pewny, ani zdeterminowany, aby się zabić. Nie chciałem pisać żadnych listów. Pożegnalnych słów. Bo i po co? Wszyscy i tak wiedzieli, że w końcu to zrobię. Czekałem tylko na odpowiedni moment, a taki właśnie nadszedł. Poszedłem schodami na drugie piętro, gdzie znajdowała się łazienka. Kurkiem zatkałem wannę i odkręciłem gorącą wodę. Podczas kąpieli nigdy takiej nie lubiłem, ale kiedyś kolega, który chciał popełnić samobójstwo przez podcięcie żył opowiadał mi, że kąpiel w gorącej wodzie podczas tego aktu uśmierza ból. Nie bałem się odebrać sobie życia, a bałem się bólu fizycznego. To śmieszne, ale taka jest prawda. Usiadałem na brzegu wanny przyglądając się, jak powoli woda wypełnia jej przestrzeń. Na sobie miałem tylko pomarańczową koszulkę. Szybko ją z siebie zdjąłem i następnie sięgnąłem do kosmetyczki Mamy po nożyczki do paznokci, aby przeciąć materiał. Szło mi to bardzo opornie, tak jakby koszulka była ze stali. A może wtedy byłem już tak słaby? W końcu się udało przedzielić ją na dwie części. Nim się spostrzegłem wanna pełna była wody. Przekręciłem kurek w kranie i strumień wody momentalnie przestał płynąć. Najpierw dużym palcem u nogi sprawdziłem temperaturę wody. Była naprawdę gorąca. By nie powiedzieć ognista. W końcu jednak musiałem się przygotować do ognia. Samobójcy idą do piekła. Zanurzyłem najpierw lewą nogę i zaraz ją wyciągnąłem, bo nie byłem w stanie wytrzymać temperatury wody. Czułem się wtedy tak, jakbym włożył nogę do wrzątku. Za chwilę ponowiłem próbę i poszło już dużo sprawniej. Najpierw lewa noga. Później prawa, aż cały wszedłem do wody... .

Wojtas89

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 634 słów i 3436 znaków.

Dodaj komentarz