Odchodzi. Oboje wiedzieliśmy, że ta chwila musiała kiedyś nastąpić. On- szef dużej firmy transportowej, zarabiający dziesięciokrotność mojej pensji, ja- mała, szara myszka, siedziąca całymi dniami przy komputerze, załatwiająca wszystkie transkacje. Zaczęło się niewinnie. Ukradkowe spojrzenia i nic nie znaczące uśmiechy. Niby nic takiego, ale skutków mógł się domyślić każdy. Zawsze powtarzał, że to nic zobowiązującego, taka odskocznia od codziennej rutyny. Ale nikt się nie spodziewał, że mogłabym się zakochać w tym niebieskookim brunecie. Wiedziałam, że miał żonę, ale zawsze miałam choć cień nadziei, że może zmieni zdanie i zostanie. W końcu nie mieli razem dziecka, więc zostawała tylko kwestia rozwodu. Ale on nie widział we mnie nic innego niż kochankę, którą w każdej chwili mógł zostawić.
Znajdujemy się w jego biurze. Wiedziałam w jakim celu mnie tu ściągnął, ale starałam się, aby nie było tego po mnie widać. Ale mam cichą nadzieje, że nasze spotkanie potyczy się inaczej. Jest odwrócony tyłem do mnie, ogląda przez szklaną szybę panorame miasta. Jest spięty, ręce ma schowane w kieszeni. Odwraca się. Zlustrowałam go wzrokiem. Ubrany w czarny idealnie skrojony garnitur i białą koszulę- tak jak zawsze. Widzę w jego oczach smutek, ale też chęć zakończenia tego.
-Marto-zaczyna pierwszy rozmowę, której tak naprawdę nie chciałam nigdy usłyszeć.
-Tak?- udaję, że niczego się nie spodziewam, ale drżenie mojego głosu zdradza mnie.
Podchodzi do biurka i znów odwraca się w stronę szyby. Nie jest w stanie powiedzieć mi tego prosto w oczy.
-Wiesz, że to kiedyś musiało się skończyć.- mówi prawie szeptem. Nie odzywam się nic. W moim gardle rośnie wielka gula, która uniemożliwia mi wypowiedzenie czegoś innego niż bełkot. Zamiast tego podchodzę tylko do biurka i kładę koło jego ręki kartkę zapisaną drobnym maczkiem. On jakby wiedział co to jest, nawet się nie odwrócił. Następnie podchodzę do niego. Chciałam tylko ostatni raz na niego spojrzeć. On przybliża się do mnie i obejmuje w talii. Ja wczepiam palce w jego włosy. Nasze twarze się przybliżają, aż w końcu usta się stykają. Najpierw delikatnie, tak jakby byłabym z porcelany i za chwilę miałabym się stłuc. Potem coraz agresywniej, zachłanniej zaczynaliśmy walki języków. Każdy z nas próbuje zapamiętać smak, którego już nigdy więcej miało nie spróbować. Pragnęliśmy tego oboje. On kładzie jedną rękę na moim udzie, a ja się od niego odsuwam. Szybko się opamiętał.
-Przepraszam- tylko tyle był w stanie powiedzieć. A raczej tylko tyle, żeby mnie bardziej nie zranić.
Złapałam torebkę i skierowałam się w stronę drzwi. Gdy dotykałam już klamki odpowiedziałam krótkie:
-Żegnaj- i zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, zamknęłam drzwi. Teraz już nie musiałam udawać silnej. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze krople łez. Dotknęłam jeszcze ciepłych ust i zamknęłam oczy. W ułamek sekundy przypomiałam sobie wszystkie razem spędzone chwile. Nie chciałam już więcej tego widzieć. Szybko otworzyłam oczy i ostatni raz popatrzyłam na drzwi szefa firmy, w których już nigdy się nie pojawię...
Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.
3 komentarze
unstableimagination
Smutne bardzo ale prawdziwe i piękne.
Ramol
Życie jętki trwa często tylko dobę. Zatem dla niej parę minut lub kwadrans można przyrównać do naszych kilku miesięcy lub roku... Niby logiczne... Tylko kto chciałby tak na prawdę przeżyć życie jako jętka jednodniówka?
Kamilka889
To jest opowiadanie ?
uskrzydlona
@KontoUsuniętelka889 tak, krótkie ale opowiadanie
Kamilka889
@uskrzydlona a bedzie kontynuacja?
uskrzydlona
@KontoUsuniętelka889 pisałam w poprzednim komentarzu, że nie
Kamilka889
@uskrzydlona okej , a kiedy głupia miłość ?
uskrzydlona
@KontoUsuniętelka889 sama nie wiem, co próbuje coś napisać to wychodzi masło maślane
Kamilka889
@uskrzydlona poczekamy , bo opowiadanie naprawde swietne xd
uskrzydlona
@KontoUsuniętelka889 dzięki, bardzo się ciesze, że ci się podoba
Kamilka889
@uskrzydlona właśnie je czytam od nowa