Koniec Tropikalnego Lata i Urlopu

"Koniec Tropikalnego Lata i Urlopu"

Lato! Nie odchodź!...

Nad plażą, na tropikalnej wyspie, gdzieś daleko na oceanie, zachodziło słońce...
Nad horyzontem ciągnął się pas fioletowych chmur, ale znad niego wyglądało niebieskie niebo, swoim pomarańczowym okiem...
Małże i kraby powoli wracały z całodniowego plażowego wypoczynku, w kierunku białych chłodzących fal morskich, a i ślimaki zaczęły też wędrować ku czarnym przybrzeżnym skałom, niewzruszonym i ciągle tkwiącym w piasku...
Mewy i pelikany, dotychczas unoszące się beztrosko między bezkresem powietrza a błękitną tonią, nagle wzbiły się w powietrze i pofrunęły wysoko, w kierunku ostatnich słonecznych promieni długiego urokliwego wieczoru...
Wielkie ławice drobnych srebrzystych i złocistych ryb pływały w pobliżu drewnianego molo, które rozciągało się przez dziesiątki metrów, a jego podtopiony niegdysiejszym sztormem koniec był bezustannie podmywany przez niekończące się fale...

Tylko jeden samotny zagubiony flaming błąkał się gdzieś po plaży, wzdłuż wybrzeży szumiącego morza. Nagle napotkał na swojej drodze pojedynczą palmę, rosnącą w odosobnieniu. Podszedł do niej i ukrył się w cieniu jej liści. Teraz żadne z nich nie było już samotne.

Lato! Nie odchodź!...

Nastąpił koniec kolejnego tropikalnego lata i urlopu. Cykl pór roku musiał trwać. Wkrótce pół kontynentu zostało zasypane przez mroźny śnieg...

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.