Dead Echo. 9

Dead Echo. 9<--- Generał Sarrano

Lecieliśmy na Ulysses'a. Ludzie Sarrano zakuli mnie w elektroniczne kajdany i usadzili obok siebie. Przed oczami cały czas miałem śmierć przyjaciół. Przynajmniej nie cierpieli. Generał by ich torturował, to pewne. Pieprzony zdrajca. Obiecał mi, że nic nam nie zrobi. Bez nas zdechłby w tej dżungli.

-Sarrano, psie. Obiecałeś mi coś.. to jest, nam. - powiedziałem. Przez cały statek przeszedł szmer, generał uniósł wzrok. - Obiecałeś, że nic nam nie zrobisz... zginąłbyś, gdyby nie my.
-Przymknij się. - odpowiedział Sarrano.

Jeden z komandosów trzasnął mnie pięścią w zęby. Upadłem na ziemie. Już mieli mnie podnosić, gdy statkiem szarpnęło. Wszyscy pospadali z siedzeń. Przeturlałem się na bok.

-Co się dzieję?! - krzyknął generał.
-Coś nas złapało! - wrzasnął pilot.

Zaczęło ściągać nas w dół. Klapa od ładowni, którą tutaj weszliśmy zaczęła powoli się otwierać. Coś ją ciągnęło. Na kolanach podszedłem do ławek, na których siedzieliśmy. Złapałem się ich. Sarrano czołgał się obok mnie, prawdopodobnie do kabiny pilota. Zamachnąłem się nogą i walnąłem go podeszwą w twarz. Odleciał w tył i wpadł na jednego z komandosów. który stracił uchwyt i walnął plecami o klapę. Sarrano się czegoś chwycił i wyszczerzył do mnie. Nie na długo. Dzięki uderzeniu komandosa, coś co nas trzymało oderwało klapę. Zauważyliśmy to monstrum. Był to morski potwór, podobny do ośmiornicy, który trzymał nas swoimi ogromnymi mackami. Pierwszy komandos został złapany przez stwora i wyrzucony ze statku.

-STRZELAJCIE DO TEGO CZEGOŚ! - krzyknął Sarrano. Sam wyjął rewolwer i rozpoczął ostrzał. Co nie czyniło na ośmiornicy wrażenia.  

Większość komandosów także zaczęło strzelać, co jedynie rozwścieczyło potwora. Wyskoczył z oceanu, wystrzeliwując do statku. Wgryzł się w metal swoimi ogromnymi szczękami. Podniosłem się, przytrzymując zagłębień w ścianach lub kabli. Z kopa otworzyłem kabinę pilota i wszedłem do środka. Na fotelu siedział młody gość, który bez skutku próbował wyrwać się ośmiornicy. Odepchnąłem go. Wzrokiem poszukałem jednego guzika. Spętanymi rękoma walnąłem w guzik.

-TYLKO NIE HIPERNAPĘD! - wrzasnął pilot.

Wystrzeliliśmy do przodu, wyrywając się morskiemu stworowi. Poleciałem na ścianę. Hipernapęd nie działał w atmosferze tak jak powinien. Nie mogliśmy przeskoczyć z jednego układu gwiezdnego do drugiego będąc na planecie. Była to stara sztuczka, która polegała na wciśnięciu hipernapedu, co przyśpieszało statek do niewyobrażalnych prędkości. Statek nie sposób było kontrolować, to był jedyny minus tego wszystkiego. Lecieliśmy bardzo szybko. Po kilkunastu minutach przez przednią szybę zauważyłem rozmazany budynek. Walnęliśmy w dach, przebijając się. Ostatecznie zatrzymaliśmy się na czymś dziwnym. Upadłem na ziemie, wykończony. Pilot walnął głową w szybę, zapewne umarł. Spojrzałem na swoje dłonie. Kajdany w końcu nie pętały moich rąk., straciły moc Wyszedłem z kajuty. Tylko dwóch komandosów zostało z dziesięcioosobowej załogi, do tego Sarrano i ja. Wszyscy zbierali się z ziemi. Generał wymierzył we mnie palcem.

-Ty sukinsynu, odpaliłeś pieprzony hipernapęd! - powiedział.
-Potwór rozszarpał by nas wszystkich, idioto. Uratowałem Ci dupę, ponownie. - odpowiedziałem. Sarrano się nie odezwał.

Wyszedłem z rozbitego statku i dopiero wtedy zobaczyłem w co walnęliśmy. Był to wielki posąg w mauzoleum im. Abrahama Lincolna w Waszyngtonie, przedstawiający właśnie tego prezydenta. Rozbiliśmy jego klatkę piersiową, którą pękła, ale nie rozwaliła posągu. Jedna ręka została uszkodzona pewnie podczas ataku bombowego Sarrano i teraz leżała obok. Po chwili pozostali załoganci wyszli zaraz za mną i rozejrzeli się. Odwróciłem się, by coś powiedzieć, gdy zza gruzów wyskoczyła grupa uzbrojonych ludzi. Wyglądali zupełnie normalnie. Było ich co najmniej dwudziestu, ich kombinezony były poplamione, podarte. Spojrzeli na nas.  

-Patrzcie, przygłupy z Final Echo. - odpowiedział prawdopodobnie ich dowódca. - A Ty, to kto? - wskazał na mnie.

Stałem jak oniemiały. Reszta komandosów również. Oni... nie zmutowali? Jak to? Przecież to nie możliwe! Ocaleni? Może jest ich więcej? Nie wszyscy zginęli!

-Jestem ich więźniem. Nazywam się Gray Hartson - planowałem zrobić na nich wrażenie - Jednostka Dead Echo.

Przez dwudziestu ludzi przeszedł szmer. Spoglądali na mnie z szacunkiem, z podziwem. Każdy we wszechświecie słyszał o legendarnym Gray'u i jego jednostce Dead Echo, która jako pierwsza przeciwstawiła się twardym rządom Sarrano. Ich dowódca pochylił głowę.

-Jesteśmy do Twojej dyspozycji. Jesteś naszą inspiracją, legendą. To Ty załatwiłeś statek Final'ów?
-Dokładnie, to ja. - skinąłem głową. - Jak przeżyliście? Co tu robicie?
-Ukryliśmy się w bunkrach pod Waszyngtonem. Mój ojciec przed zrzutem bomb był komendantem miejscowej policji. Pieprzeni Final Echo zabrali mu robotę... - powiedział.
-Wiem. - przerwałem mu.  
-Zapomniałem się przedstawić. Mów mi Fury, taką miałem ksywę jeszcze podczas służby. - wyszczerzył się do mnie. - Co mamy zrobić z Final'ami?
-Jeden z nich to Sarrano, reszta... - nie dokończyłem. Krzyki dwudziestki ludzi zagłuszyły mnie.

Kilku z nich rozstrzelało niczego nie spodziewających się komandosów. Pozostali wywlekli Sarrano przede mnie i Fury'ego, pchnęli go na kolana. Zachowali się jak banda zwierząt. Nie dziwie im się. Generał zniszczył wszystko, co kochali.

-Dosyć! - zahuczał Fury. - Co to miało być?!

Wszyscy zamilkli. Wbili wzrok w podłogę. Wstydzili się, tego co zrobili. Zabili niewinnych ludzi, którymi Sarrano manipulował. Dowódca spojrzał na generała.

-Mamy w rękach Sarrano? Pieprzonego generała Sarrano? - powiedział.
-Dokładnie tak. Przez niego cała moja jednostka zginęła. Chętnie popatrzę jak ten kutas ginie w męczarniach. - zaśmialiśmy się.
-Dobra. Bierzcie go i idziemy do kryjówki.

Dwóch krzepkich gliniarzy złapało wyrywającego się Sarrano pod pachy. Zaczęli wlec go za Fury'm i mną w głąb mauzoleum. Uśmiechnąłem się pod nosem. W końcu role się odwróciły.

ziomek

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 1095 słów i 6383 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Gabi14

    Będzie ciekawie <3

    5 wrz 2014

  • Użytkownik punkhead

    Dobreee, dobreee

    5 wrz 2014