Lecieliśmy długo. Ile już? Miesiąc świetlny? Na szczęście już dawno wyszliśmy z ery starych i niesprawnych statków kosmicznych. Mieliśmy rok 3001. Mogliśmy już latać bez obaw nawet długie lata świetlne, a czas mijał tak jak na zwykłych planetach. Zerknąłem na bok. Moja załoga jest spięta. Od długich miesięcy nie złupiliśmy żadnej karawany kosmicznej. Jeśli dłużej tak pójdzie, zdezerterują.
-GRAY! - usłyszałem wrzask z jednego z pomieszczeń..
Poderwałem się i złapałem za broń. Karabin maszynowy typu MP5 z celownikiem holograficznym, a także z nowoczesnymi usprawnieniami. Trishka biegła tuż obok mnie z podobnym gnatem. Dobrze mieć ją przy sobie. Wbiegłem do pomieszczenia i uśmiechnąłem się. Doc, nasz inżynier i medyk siedział przy radarze i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Kupiecki? - spytałem. Za nim skończyłem z korytarza wybiegł Ishi. Stanął obok mnie.
-Tak jest, Gray. - Wyszczerzył się Doc.
-Dołącz się do niego. Dokonujemy abordażu.
Wszyscy krzyknęli z aprobatą. Doc posłusznie wykonał polecenie. Włączył maskowanie i podlecieliśmy tuż za nasz cel. Gdy tak krzyczeliśmy, do pomieszczenia wszedł Lock. Uzyskał tą ksywkę ze względu na sprawność w posługiwaniu się elektronicznym wytrychem, otwieraniu zamków i omijania zabezpieczeń. Zostawiliśmy Doc'a i pobiegliśmy do doku w naszym statku. Podłączyliśmy się sprawnie obcego statku, a Lock podbiegł do terminalu. Wsunął broń pod pachę i zaczął wciskać guziki na holograficznej klawiaturze.
-Rusz się. - powiedziałem.
Lock coś mruknął. Nacisnął ostatni guzik, a drzwi otworzyły się. Klepnąłem w ramię i wbiegłem do środka, a za mną moich czterech kompanów. Uniosłem broń i przyparłem do muru. Reszta za mną. Wychyliłem się zza rogu i zauważyłem dwóch ludzi. Zapewne inżynierowie.
-Maskowanie nadal dział... - przerwałem w pół zdania, bo nagle rozległ się alarm.
Wychyliłem się i wystrzeliłem pociski w stronę dwóch robotników w białych ubraniach. Podziurawiłem ich jak ser szwajcarski, krew trysnęła na podlogę.
-To tyle z maskowania. - powiedziałem i ruszyliśmy w szyku bojowym.
Dotarliśmy do ładowni. Widziałem dwóch strażników. Wiedzieli kim jesteśmy. Czaszka na kadłubie moje statku, Hunter T-521, wskazywała jasno. Byliśmy znani wszędzie. Unieśliśmy broń i w czwórkę wystrzeliliśmy pociski w dwóch zaskoczonych strażników. Krew zalała podłogę.
-Lock! Złam zabezpieczenia! Trishka, osłaniaj go! My z Ishi'm pójdziemy na mostek.
Wszyscy zabrali się za swoje zadania. Dotarliśmy na mostek po kilku minutach. Nie było tam strażników. Tylko dwóch pilotów i prawdopodobnie właściciel statku. Z zimną krwią rozstrzelaliśmy wszystkich na mostku. Przeładowaliśmy bronie. Podbiegłem do panelu sterowania. Wymierzyłem i wystrzeliłem prawie cały magazynek. Panel wybuchł, posypały się iskry.
-Co Ty wyrabiasz, Gray? - krzyknął Ishi, zaskoczony.
-Mam wszystko pod kontrolą. Chodź!
Ruszyliśmy w stronę ładowni. Statek zaczął powoli zbaczać z kursu. Dotarliśmy do naszych towarzyszy. Drzwi ładowni były otwarte.
-Co tam macie? - powiedziałem.
-Dwie skrzynie Uniwersalnej Waluty i całą ładownie wypchaną owocami z Eelongu.
-Bierzcie skrzynie z forsą. My z Ishim zabierzemy owoce. Będą trochę wartę na rynku.
Trishka i Lock zabrali na prędko dwie skrzynki z pieniędzmi, a my zabraliśmy się za sporą skrzynię z owocami. Resztę zostawiliśmy i ruszyliśmy na statek. Kiedy przekroczyliśmy próg naszego statku i dok, nacisnąłem guzik na terminalu. Odłączyliśmy się od statku kupieckiego, który zaczął coraz bardziej oddalać się od nas. Łup zaciągnęliśmy do ładowni. Wszyscy skierowaliśmy się na mostek to uczcić.
Spięcie w moich towarzyszach zmalało niemal do zera. Uśmiechnąłem się. W końcu jakiś zysk.
*****************************************************************************************************
Kontynuować to? Szczerze nie mam pojęcia jak to wyszło. Starałem się połączyć piratów z kosmosem. Mam takie przeczucie, że nie wyszło to za dobrze, no ale czekam na opinię i oceny. Przyznam także, że do napisania tego opowiadania natchnęła mnie gra "Bulletstorm".
2 komentarze
Gabi14
Jak bajka ^^
Blake
Ciekawy temat. Możesz spróbować drugą część i zobaczymy jak wyjdzie.