Nie ten poranek

Nie ten poranekOpowiadanie zainspirowane powyższym  
zdjęciem, którego autorką jest KOBIETA ZAGADKA
której dziękuję za możliwość wykorzystania go  
do mych wypocin



   -        -               -                 -             -



   Obudziłem się jak zawsze po czwartej nad ranem.
Zaczynało się rozwidniać i mogłem dostrzec, że moja
pachnąca jest jeszcze w objęciach Morfeusza.
Zdradzał ją oddech, który zdawało mi się jakby trwał  
w nieskończoność nim wypuściła powietrze.

   Taksowałem jej twarz, która w raz z upływem czasu stawała
się jeszcze bardziej promienieć i to nie tylko ze względu
na pryzmę światła rzucaną przez wschodzące słońce.

     Tradycyjnie już wszystko pachniało lawendą.
Pościel, jasieczek, a nawet narzuta, która leżała na fotelu.
Uwielbiałem u niej spać, wśród tych wszystkich zapachów.
Każdy dom go ma, swój, specyficzny, nie do podrobienia.

     W dzień ukrop, w nocy nie lepiej więc leżeliśmy z
kołdrą skopaną gdzieś przy stopach.
Nie wytrzymałem i przytuliłem się by poczuć jej jedwabne
włosy na swym policzku.
Grejpfrut? Limonka?
Nie mogłem zidentyfikować zapachu odżywki do włosów.


I stało się, poczułem erekcję.
Nad ranem organizm ma swoje prawa a mając w zasięgu wzroku
takie apetyczne ciało, delikatne i ciepłe, to było nieuniknione.

Podniosłem się na łokciu i umościłem swoją głowę tuż obok jej lędźwi.
Miała na sobie szarą bluzeczkę, która była na tyle długa by zasłonić
połowę ud..
Opuszkami palców ująłem materiał  i  b a a a a a r d z o   p o w o l u t k u
po centymetrze odsłaniałem.
Zamiast zarysu kształtnego ciała, z każdym  posuwem bawełnianej
koszulki, uwidaczniała się zaróżowiona skóra, która
połyskiwała w jaśniejącym od porannego brzasku pokoju

    Wreszcie w ciszy tykającego zegara i naszych oddechów - jej  
spokojnym i moim przyspieszonym - dojechałem do blado - żółtych
majtek, które  wpijały się w pachwinę.
Co prawda, bluzeczka jak kurtyna szła powoli do góry i odsłoniła
zaledwie rąbek materiału poza koronkę ale jakby nie patrzeć
spoczęła już na wzgórku na tym cyplu ciepła czyli pulsującej
kobiecości.

    Zerknąłem na moje kochanie, ale ta spała w najlepsze, być może  
śniąc o niebiańskiej plaży.  Nieświadoma, że w tym samym momencie  
ja koło jej...no...mniejsza co, i gdzie się wpatrywałem.

   Dalej chłopie - powiedziałem sobie w duchu.

I wtedy pojawił się problem.
Materiał zaczął się wyślizgiwać z dłoni. Poprawiłem uchwyt, zdusiłem  
kciukiem opuszek wskazującego palca i....to samo!!!
Co jest?
No tak, te jej wspaniałe biodra, zaokrąglone i wypukłe na pośladkach.
Te dziewięćdziesiąt osiem centymetrów  - jak sama wymierzyła -
mej rozkoszy,  przywłaszczyły sobie szarą bawełnianą dzianinę.  

  - Ja pier.....- zmełłem wulgaryzm nim wydobył się w całości z gardła.

Chyba rozumiesz mój ból?
Być nad morzem i nie dać się ponieść fali, nie pozwolić by jej przypływ  
nie oplótł twe stopy, biodra, nie zanurzyć się w jej toni?
Nie poczuć jej wilgoci na ciele?  

    Dłonie mi się spociły wiec sięgnąłem po chusteczki jednorazowe.

   Dobra, drugi etap.

     Złapałem jeszcze raz i ...i....jest wyłuskałem z pod jej tyłeczka.  
Skarbeniek śpi  dalej.
Super.  

Uspokoiłem oddech, spojrzałem na odsłoniętą bieliznę i część  podbrzusza.
Teraz tylko uchwyt gumeczki i ta mdła żółć, pokaże co otula.
Wsunąłem palec i aż mnie dreszcz przeszedł.
Jakie ona ma delikatne ciało przy pachwinie.
Szok, delikatniejsze niż policzki.

Zsuwam.
Materiał się marszczy a mi dla odmiany ukazuje się coraz  
gładszy piękniejszy widok.
Wzgórek pokryty lekką przystrzyżoną grzyweczką
D e l i k a t n i e , ....JEST!!!....Dolinna, zaróżowiona kobiecość,
jest już widoczna.
Widzę dokładnie jak puszcza do mnie oczko ta rozpalona
łechtaczka.
Jak ja ją za to uwielbiam, gdy oddaje mi swe ciepło  
na moje chłodne usta,
Jak niecierpliwie pulsuje, rozszerza bym sprawdził jej  
temperaturę, podał wewnętrzne antidotum.

  - Już skarbie, zaraz będę cię smakować -  
   szepczę, jakby ona mogła mi odpowiedzieć.

     - Co robisz? - I usłyszałem, tylko nie odpowiedź a
       pytanie i nie od niej a jej właścicielki mej pięknej
        pachnącej.

    - A dzień dobry, kochanie. - zachrypiałem z wrażenia.    

   Szybciutko się wyprostowałem i pocałowałem w policzek.

  - Mówiłam ci, że nie dzisiaj. Wiesz, że mam ważna spotkanie
     i muszę się wyspać
   Wieczorem, obiecałeś, że wytrzymasz.
   Pamiętasz?

Popatrzyła z wyrzutem.

   - Pamiętam kochanie.
      Dopiero za piętnaście piąta.
     Spróbuj zasnąć.  

  Chciałem ją przytulić ale odsunęła mą dłoń, po czym  
podciągnęła nogi i opierając się na stopach uniosła  
jak piórko swą śliczną pupę.
Naciągnęła na swój trójkącik bieliznę w kolorze bladej
żółci, po czym zsunęła szarą koszulkę do końca,  
Tak naciągając aż jej sutki zrobiły sobie miejsce ,  
uwypuklając materiał ku mej radości.

     Po czym opuściła swą mniej szlachetną część ciała
i popatrzyła wzrokiem, który zdawał się mówić :
  
      - Obym nie musiała tego jeszcze raz robić. -  

Po czym westchnęła i przytuliła się do mej piersi.
Po chwili chyba usnęła bo jej oddech w porównaniu  
z moim był stabilny i miarowy.

A ja próbowałem swą cierpliwość, która była  
nadwyrężona widokiem części ciała, które  
zostało pozbawione mego dotyku do wieczora.
Chyba, że ja nie wytrzymam i .......

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 1011 słów i 5381 znaków, zaktualizował 1 sie 2021.

Dodaj komentarz