Kiedy umierała, była noc #3

Kiedy umierała, była noc #31

                     Renata
                       Ślub


                 Powoli podwórze przed hotelem w którym odbywała się uroczystość zaczyna zapełniać się gośćmi, którzy szepczą w małych grupach o tym, co zdaje się niemożliwe.
Bogumiła, ciotka panny młodej siedzi pod markizą w przyhotelowym ogródku i ciężko łapie oddech nie tylko z powodu swej tuszy. Jej mąż, szczuplutki i mało bystry mąż, poklepuje ją po dłoni i wyciera chusteczką skroń, szepcząc w kółko:
        
     -  To ci dopiero informacja, nasza mała Elżunia i taki desperacki krok! -  
  
      Jeszcze kilka godzin temu chodził posępnie za swą małżonką i by przytakiwać jej w niemym rozczarowaniu jak to wszystko źle zorganizowane.  
A Bogumiła potrafiła uprzykrzyć życie począwszy od narzekania na zbytniej ekstrawagancji w upiększaniu sali na uroczystość zaślubin poprzez menu a skończywszy na  gościach, którzy są zbyt młodzi albo nazbyt głośni i mało inteligentni. Jak zdążyła o tym się przekonać widząc ich po raz pierwszy i nie zamówiwszy z nimi poza zdawkowymi uprzejmościami słowa - to już jej tajemnica.



         Wchodzę do środka hotelu, tu na parterze w oddzielonym pomieszczeniu od pewnego czasu znajduje się Radek, mąż Elki.
Zmaga się z tragiczna informacją i towarzystwem funkcjonariuszy policji.
Zmaga chyba dosłownie bo słyszę już z daleka jego podniesiony głos.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 235 słów i 1336 znaków, zaktualizował 11 gru 2020.

Dodaj komentarz