Kiedy umierała, była noc #2

Kiedy umierała, była noc #2Nie jest pewna ale zdaje jej się, że ta osoba na ławeczce to jej mąż.
Nieważne.
Teraz jest dla nich panną młodą, która wyszła ze swojego wesela by odreagować, by zapomnieć ostatnie minuty spędzone wśród rozwrzeszczanego tłumu.
Po prostu przyswoić to, że jest już zajęta, nie ma odwrotu, została poślubiona i ma wobec tego mężczyzny obowiązki a i poniekąd oczekiwania.

   A oni tymi przeżywającymi wszystko w wyobraźni.
Tymi, którzy wierzą, że w tym dniu przyjadą znajomi, będą uśmiechy, żarty, zazdrosne spojrzenia na ich szczęśliwe twarze.
Gratulacje, poklepywania, toasty, tańce do utraty tchu.

   Ogląda się za siebie i widzi, że welon powoli ale jednostajnie znosi na drugą stronę i zaraz za kilka sekund przedostanie się pomiędzy kątowniki i wpadnie w otchłań rzeki.
Nie zdąży...
Nie zdąży przed nią.
Odpycha się i leci, nie widząc gdzie gdy suknia przykrywa jej twarz jak całun.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 171 słów i 937 znaków.

Dodaj komentarz