Deszcz część 4

– To nie jest rozmowa na telefon. Ale musimy porozmawiać. O tym co powiedziałeś Remiemu i o dzisiejszej wizycie Simona i Terrego.
– Ja też wykonuję polecenia. Tym razem samej góry. Dlatego przemyśl jeszcze raz swoją decyzję.  
Zrozumiałem, że nie mam o czym rozmawiać z bratem.
– W takim razie chcę wiedzieć tylko jedno. Czy jesteś za mną, czy przeciw?
– Euri, jesteś moim bratem, ale organizacja jest także naszą rodziną. Bez nich jesteśmy niczym.
– Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Organizacja nie jest moją rodziną, być może jest twoją.
– Odpowiedziałem. Jedziesz do Singapuru, żeby sprawdzić lojalność tego Chińca, a zadałeś sobie pytanie, czy ty jesteś całkiem oddany organizacji? Miłej nocy. Do jutra.
Wyłączył się.  
Miałem twardy orzech do zgryzienia. Ale musiałem rozważania o tym, zostawić na jutro. Obiecałem coś Dianie, a żeby to spełnić, potrzebowałem zupełnie zapomnieć o sprawach, do których przyczynił się mój brat. Podziękowałem Samowi i wyszedłem pospiesznie. Po chwili jechałem w kierunku domu.  

Kiedy wszedłem do domu, moja żona czekała tuż za drzwiami.
– Niepokoiłam się o ciebie. Mam złe przeczucie.
– Zupełnie niepotrzebnie. Już wszystko załatwiłem – rzekłem i delikatnie pocałowałem ją w usta.
– Nic im nie zrobiłeś? – zapytała z troską.
– Oberwali trochę od mojego zaufanego, ale nakazałem puścić ich wolno. Wszystko jest dobrze.
Zobaczyłem, że napięcie w jej środku nieco zelżało.
– Chciałabym, żebyś to zostawił.
– Wiem kochanie. Zrobię to.  
Przytuliłem ją i pocałowałem ją ponownie. Rzuciłem okiem na zegar. Dochodziła dziewiąta.
– Zaraz Ahmed przyjedzie.  
– Tak.
Chwilę potem Chloe i Aisha zeszły z piętra. Egipcjanka miała na twarzy burkę. Posiadała urodę typowej arabki z północnej Afryki. Wyższa o pół głowy od naszej córki. Smukła ja łania, a przy tym mocno, powiedziałbym, atletycznie zbudowana. Z pewnością dałbym jej dużo więcej lat, gdybym nie wiedział, że ma tylko piętnaście. Kiedy widziałem jej buzię, bo w tej chwili ja zasłoniła, musiałem uznać, że jest bardzo ładną dziewczyną. Ciemna karnacja, ciemna oprawa oczu, czarne proste włosy sięgały do połowy pleców, kiedy miała je rozpuszczone. Ubrana w prostą sukienkę, w ciemno bordowym kolorze z prostym wzorem, a pod nią miała czarne spodnie. Spojrzałem na nią, a ona odgadła moje pytanie.
– Tata jest bardzo religijny. Wiem, że go oszukuję, ale jeszcze nie jest gotowy, bym mu powiedziała prawdę.  
Pomyślałem o tym co powiedział mi Remi odnośnie jej i mojej córki. Sądziłem, że chodziło jej w tej wypowiedzi o zasłanianie twarzy, ale pewności nie miałem.  
Chwilę potem zadzwoniła jej komórka.  
– Tak tato. Jestem gotowa – na ślicznej buzi młodej Egipcjanki panował spokój i opanowanie.  
Popatrzyła na nas.
– Bardzo dziękuję za wszystko. Tata będzie za pięć minut.
– Dobrze, Aisho – rzekłem – jesteś zawsze miło widziana w naszych progach.  
Uśmiechnęła się.
– Jakie tata ma auto? Nadal Mercedesa?
– Tak, czarnego S 550.
– Dobrze, dziękuję.  
Poszedłem do mojego pokoju i zadzwoniłem do ochrony. Hajze podał mi w wiadomościach numery komórek i imiona tych, którzy nas będą pilnowali. Wybrałem Petera.
– Tu Euri. Wpuście czarne S 550, to ojciec przyjaciółki, mojej córki.
– Jasne, szefie. Właśnie jedzie.
Odłączyłem się. Po dwóch minutach usłyszeliśmy dzwonek u drzwi. Otworzyłem. Ojciec dziewczyny, wyglądał jak typowy Arab. O oliwkowej cerze i czarnych wąsach. Miał pewnie sześć stóp, czyli o cal więcej niż ja.
– Proszę do środka, panie Ahmedzie.
– Dziękuję – rzucił okiem na córkę.
Dziewczyna przytuliła Chloe i skinęła głową w kierunku Diany.
– Jeszcze raz dziękuję za wszystko – powiedziała wyraźnie.
I wówczas Ahmed powiedział coś, co mocno mnie poruszyło.
– Córko, nie musisz udawać. Wiem, że zakładasz burkę tylko dla mnie. Nie rób tego. Religia jest wyborem, a nie przymusem. Tu jest inna ziemia. Bądź zgodna ze swoim sumieniem. Kocham cię i akceptuje twoje wybory. Masz piętnaście lat, ale jesteś dorosła.
Zobaczyłem, że dziewczyna powstrzymała łzy. Zdjęła burkę, podeszła do ojca i przytuliła go mocno.
– Dziękuję tato. Ja też cię kocham.
Skinęli do nas i wyszli. Chloe patrzyła na mnie wyczekująco. Spojrzałem na Dianę, a potem na córkę.
– Oczywiście, że cię też kocham i również akceptuje twój wybór.
Podbiegła do mnie i objęła mnie mocno.  
– Dziękuję tatusiu – szepnęła – ale nie wiesz wszystkiego – dodała bardzo cicho.
– Odprowadzę cię do twojego pokoju, mogę? – zapytałem córkę.
– Jasne – wyraźnie się ucieszyła, lecz momentalnie jej buzia okryła się powagą.
Spojrzałem na żonę.
– To potrwa minutkę... no może pięć.
– Oczywiście, kochanie – odrzekła Diana.
Weszliśmy po schodach i po niespełna minucie byliśmy w jej pokoju.
– Czego nie wiem, kochanie?
Chloe była bardzo ładna. Miała ciemne włosy po matce i po mnie. Co niespotykane u brunetek, natura obdarzyła ją niebieskimi, wielkimi oczami. Zarówno ja jak i Diana i Remi, mieliśmy brązowe. Miała prawie sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i ważyła pewnie nieco mniej niż pięćdziesiąt kilogramów. Jeszcze nieco urośnie, pomyślałem.  
Dostrzegłem jej zatroskaną minę.
– Nie wiem, jak to przyjmiesz. Aisha jest mi droga.
– To wiem. Powiedz wprost.
To nie było zupełnie uczciwe z mojej strony. Przecież znałem prawdę, bo Remi nie kłamał.  
– To moja dziewczyna.
Kiwnąłem głową.
– Rozumiem. Jesteś bardzo kobieca.
Uśmiechnęła się. Przyjęła moją odpowiedź gładko, nie dostrzegłem zaskoczenia na jej licu, tylko rozluźnienie.
– Ona jest tą drugą stroną, jeżeli tak można powiedzieć, czyli raczej jest moim chłopakiem. Skoro już mamy to za sobą, powiem ci, że tylko się całujemy.
– Nie musisz o tym mówić. Czy to poważne?
– Bardzo. Tylko nie wiem, jak to Ahmed przyjmie. Aisha obawia się, że ojciec ją zabije.
Otworzyłem ramiona. Wsunęła się w nie i położyła głowę na moim barku.  
– On to właśnie powiedział, że akceptuje. Nie miał na myśli burki.
– Sądzisz? – popatrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami.
– Tak, kochanie.
– To byłoby dobrze. Nie jestem typem fizycznym, rozumiesz...  
– Kochanie, nie musisz mi tego mówić. Mama wie?
– Tak, powiedziałam jej, a Remi się domyślił. Zobaczył nas pół roku temu kiedy się całowałyśmy.
– Rozumiem.  
Popatrzyłem na nią i zapytałem o coś, o co nie powinienem.
– Całowałaś się kiedyś z chłopcem?
 Ku mojemu zaskoczeniu, ona nie przyjęła mojego pytania, jako niewłaściwego.
– Nigdy. Może nie spotkałam właściwego. Szczerze mówiąc, jest tylko jeden, z którym bym chciała, ale jest zajęty.
Popatrzyłem na nią zdziwiony.
– Tego już nie rozumiem.
Uśmiechnęła się i rzekła.
– Trochę żartowałam, a trochę mówiłam poważnie.  
Patrzyła i jakby chciała i coś przekazać, ale nic do mnie nie docierało, być może jej twarz znajdowała się zbyt blisko mojej.
– Nadal nie rozumiem – powiedziałem cicho, bo jej ucho znajdowało się blisko moich ust.
Odchyliła twarz i spojrzała na mnie.
– Zajmujesz się bardzo złymi rzeczami, ale w środku jesteś inny. Znaczy dobry. Tylko jeszcze nie wiesz, że taki jesteś, a nie rozumiesz, bo jesteś małym głuptaskiem.
– Co ty pleciesz, kochanie?
– Nie powiem ci, skoro się nie domyślasz.
Popatrzyła na mnie tak jak... Diana. Pojąłem. Oczywiście doznałem lekkiego szoku. Ale nie mogłem się mylić.
– Masz na myśli MNIE?
– Czyli rozumiesz. Nie jestem perwersyjna, po prostu, ty jesteś dla mnie ideałem mężczyzny.  
– Czyli może jednak nie preferujesz kobiet – podjąłem odważną dyskusję bez najmniejszego zaskoczenia, czy zdziwienia.
Mimo pewnych komplikacji to miało sens. Ojciec powinien być wzorem mężczyzny dla córki, jakkolwiek nie powinien być obiektem westchnień w kwestii cielesnej.
– Nie tatusiu. Nie interesują mnie kobiety, ja wybrałam Aishę i to jest na życie. Ale to, co powiedziałam przed chwilą, jest również prawdą.
Popatrzyłem na nią.
– Ja kocham Dianę, a ty jesteś moją córką. A ojciec nigdy nie powinien całować się z córką, nawet jeżeli jest dla niej ideałem mężczyzny.
To zabrzmiało bardzo poważnie i miałem pewność, że Chloe o tym wiedziała.  
Ona tylko spojrzała na mnie i ...wtopiła usta w moje.  
To stało się tak szybko! Pierwsza chwila była zaskoczeniem. W następnej poczułem jej język. To było rozkoszne. Zanim sumienie się odezwało, minęły może dwie minuty. Oderwała twarz od jej buzi. Chciałem jej coś powiedzieć ostro, ale była taka rozpromieniona, wręcz rozanielona na twarzy i chyba... szczęśliwa.
– Całuję lepiej niż mama?
Żadnego ,,przepraszam", czy ,,nie powinnam". Fakt, nie dostrzegłem zadowolenia, a tylko radość spełnienia.  
Byłem bardzo zaskoczony i jednocześnie nie miałem siły jej cokolwiek powiedzieć. Przed chwilą zrobiłem coś, o co bym się nie podejrzewał. I jeszcze mi było miło. Niemożliwe! I to pytanie! Tylko to jedno, co powiedziała na końcu, nie za bardzo mi się podobało. Czy dla niej ten pocałunek stanowił również sprawdzenie jej kobiecości? Chyba nie próbowała rywalizować z Dianą? To z pewnością nie zmieściłoby się w mojej głowie.
– Diana jest moją żoną. Całowanie się z nią, jest naturalne. Jak wiesz, nigdy nie robimy tego przy was. Co ma znaczyć to pytanie?
– Nie gniewaj się. Chciałam tego, a wiedziałam, że namowy i prośby nic nie dadzą. Dlatego niejako skradłam ci ten pocałunek. Proszę, odpowiedz na moje pytanie.
Pewnie miałem słabość do niej. Nie potrafiłem na nią nakrzyczeć. W zasadzie nie to, że zrobiła to ze mną, mnie osłabiło, ale fakt, że było mi miło.  
– Inaczej. Nie możemy robić tego więcej – szepnąłem całkiem rozbity.  
Patrzyła na mnie. Żadnego wstydu, żalu. Zamiast tego radość i satysfakcja. I jeszcze to pytanie!
– Co pomyślałeś?
Cholera, w co ona pogrywa? A może i nie... Robiła wrażenie bardzo poważnej, pomimo że jej mina wskazywała, że jest usatysfakcjonowana. Pogubiłem się, bo faktycznie coś pomyślałem i to już stanowiło solidny problem.  
– Nie mogę powiedzieć – próbowałem oddalić objawienie prawdy, a chyba do tego dążyła. Pewnie z tego powodu, miała taką rozpromienioną i szczęśliwą minę.
– Ja wiem, co pomyślałeś. Powiedz.
– Skoro wiesz, to ty powiedz.
Nie czekała sekundy.
– Było ci miło, mimo że jestem twoją córką.
Poczułem się dziwnie.
– Muszę już iść. Miłej nocy.
Posmutniała.  
– Jesteś zły?
– Nie, kochanie. Wszystko jest dobrze.
Pocałowałem ją delikatnie w policzek, żeby wiedziała, że się na nią nie gniewam.  
  Cóż, stało się. Nie chciałem jej dołować ani siebie. Postanowiłem od razu powiedzieć o tym żonie.
Chloe ciepło się uśmiechnęła.
– Życzę ci również dobrej nocy, tatku. Dziękuję.
Oczywiście te dziękuję, mogło dotyczyć wielu spraw. Że nie jestem zły, że jej życzę dobrej nocy. Jakkolwiek miałem przekonanie, że dziękuje mi za coś innego.  
Po chwili schodziłem na dół. Nie mogłem uwierzyć, że to się stało. Modliłem się w duchu, żeby Diana nie wyczuła, co przed chwilą miało miejsce.  
Co za dzień, przeszła mi następna myśl.  
Zanim doszedłem do salonu, gdzie siedziała żona, pomyślałem jeszcze raz o córce. Winiłem się za to wszystko. Zbyt mało poświęcałem im czasu. Ale i tak nie rozumiałem. Nie interesują ją chłopcy, jest blisko z Aishą, a jednocześnie chciała mnie pocałować. Chciała i zrobiła to!
Moja młodość wyglądała inaczej. Ojciec również nie miał dla mnie czasu, lecz pamiętałem tylko jego zimno i oschłość. Matka? Nie otrzymałem od niej uczucia. Cicha, posłuszna mężowi. Bała się powiedzieć swoje imię przy moim ojcu. Być może obawiała się go, ale chyba nie zabroniłby jej dać mi odrobiny uczucia!  
Musiałem skończyć ten gangsterski interes. Nie chciałem, żeby Remi i Chloe pamiętali mnie podobnie jak ja swojego ojca.  
Diana siedziała na skórzanej kanapie. Wyglądała dobrze, musiałem przyznać, że mam piękną żonę. Czarne włosy spadały na jej plecy. Dostrzegła mnie. Posłała krótki uśmiech. Miała na sobie sukienkę z zielonego jedwabiu, podkreślającą jej zgrabną sylwetkę.
– Porozmawiałeś z Chloe?
– Tak, skarbie.  
Patrzyła na mnie, jakby czegoś się domyślała. Oczywiście nie chciałem niczego ukrywać, ale też nie chciałem o tym mówić w salonie.
– Idziemy do sypialni?
Otworzyła szerzej oczy.  
– Jasne, kochanie. Wezmę najpierw krótki prysznic.
– Jeżeli musisz...
– Spojrzała znowu.
– Nie muszę – poczułem delikatny i miły prąd w dole pleców. 
Wstałem i podałem jej dłoń.
Ujęła ją i wstała. Poszliśmy do naszej sypialni.  
Znajdowała się na tym samym poziomie, co salon.  
Na górze tylko dzieci miały swoje pokoje i łazienki. Poza tym mieliśmy tam jeszcze dwa pokoje. Dużą garderobę i pokój na różne sprzęty. W ścianie ukryte za półką znajdowało się wejście do specjalnego pokoju z bronią. Na wszelki wypadek trzymałem tam niezły arsenał.  
Na parterze posiadaliśmy dwie łazienki, pracownię, kuchnię i salon.  
W sypialni stało duże łoże, dwie szafki nocne i Diany miejsce do poprawy wyglądu, z dużym, kryształowym lustrem. Nigdy nie używała mocnego makijażu, czasami tylko lekkiego, gdy wychodziliśmy na party.
– To zabrzmiało tajemniczo z tą sypialnią. Wiem, że coś zaplanowaliśmy, ale wyczułam w tym, jeszcze coś – zaczęła.
– Tak. Prawdę mówiąc, coś się stało, a nie chciałem mówić o tym w salonie. Remi może jest już w łóżku, ale i tak dzieci mogłyby usłyszeć.
Patrzyła mi w oczy i nadal trzymała moją dłoń.
– Nie musisz mi mówić, jeżeli nie chcesz.  
Czy ona coś odczuwała? Jeżeli tak, to nie mogłem wyobrazić sobie lepszej i bardziej wyrozumiałej żony.
– Właśnie chcę ci to powiedzieć. Chcę mieć to jak najszybciej za sobą, tylko nie wiem, jak zareagujesz. Kiedy ci powiem, zrozumiesz. Gdybym nie powiedział, byłoby to dużym błędem i źle o mnie świadczyło.
– Czy to dotyczy Chloe? – dostrzegłem zagadkowy uśmiech na jej pięknej twarzy.
– W rzeczy samej. Jesteś z nią bliżej i częściej, dziwię się, że ci nie powiedziała.
Położyła mi drugą dłoń na pierwszej i spojrzała głębiej w oczy.
– Oczywiście, że mi powiedziała.  
– Och! Czyli wiesz?
– Tak. Nie wiem, dlaczego tak jest. Wychowaliśmy ich dobrze i właściwie. Może odrobinkę im ciebie brakowało.
– Powiedziała, że to poważne, ale nie fizyczne. Dodała, że tylko się całowały.
– Ma do ciebie zaufanie.
– Tak, to dobrze. Jest coś jeszcze i to właśnie o tym muszę ci powiedzieć. Nigdy nie jesteś na mnie o nic zła, ale i tak nie wiem jak to teraz przyjmiesz.
– Powiedz, głowy ci nie urwę.
– Zapytałem, może niepotrzebnie czy całowała się kiedyś z chłopcem i wówczas od razu powiedziała, że nie. Dodała, że jest tylko jeden, z którym by tego chciała, ale ten ktoś jest zajęty. To dziwna odpowiedź osoby, która preferuje tę samą płeć.
– Poczekaj. Może źle zrozumiałeś. Chloe jest blisko z Aishą. Tylko z Aishą. Ona nie jest lesbijką.
– Nie bardzo to obejmuję, ale być może masz rację. Okazało się, że tym kimś zajętym, jestem ja.
Diana nadal miała subtelny uśmiech na twarzy.
– Pocałowałeś ją?
– Raczej ona mnie – patrzyłem w jej oczy i oczekiwałem reakcji.
Ale takowa nie nastąpiła.
– Jesteś uczciwy i z pewnością nieperwersyjny. Robisz być może złe rzeczy, ale nie mogę tego zmienić.
– Czyli nie jesteś zła?
– Nie. Chloe jest bardzo dziwna. Jeżeli chcesz wiedzieć, pocałowała się ze mną również, jakieś trzy tygodnie temu.  
– Och! Czy zrobiła to z zaskoczenia, bo ze mną właśnie tak się to stało?  
– Byłam trochę zaszokowana, bo mnie o to poprosiła. Oczywiście już wiedziałam wcześniej o niej i Aishy. Stałam z nią blisko i myślałam, czy powinnam. W końcu się zgodziłam. Jesteś bardziej prawy ode mnie, bo mi powiedziałeś.
– Ale nie było między wami nic więcej?
Diana spojrzała na mnie nieco zaskoczona, ale nadal bez złości.
– Euri, zwariowałeś! To moja córka!  
Rozchmurzyła się.
– Poza tym, tylko ciebie pragnę – dodała łagodnie – niepotrzebnie się uniosłam.
Uznałem swoją głupotę, a jej mądrość. Chciałem szybko uciec z tego tematu, ale nie mogłem tak od razu.
– A wiesz, kto mi powiedział o tym? Remi.
– Remi jest bardzo mądry, ale więcej obawiam się o niego, niż o Chloe. Hajze ma na niego mocny wpływ i nie bardzo mi się to podoba.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe i erotyczne, użył 3033 słów i 16969 znaków.

Dodaj komentarz