Zbudujmy razem coś nowego cz. 4

Przepraszam za opóźnienie. Mam dzisiaj wenę, więc postaram się napisać więcej i podrzucać Wam, co jakiś czas.


ROZDZIAŁ IV

Lena postanowiła zignorować takie zachowanie, ale kiedy po chwili poczuła, że ręka Mateusza zjeżdża niżej stwierdziła, że musi jakoś zareagować.  
- Czy pan oszalał?! Pana dziewczyna jest niedaleko i może wszystko zobaczyć!
- A co jeśli powiem, że na pewno nic nie widzi? Czy wtedy nie będzie pani miała nic przeciwko? - uśmiechnął się przebiegle.  
- Nie! Mnie również się to nie podoba. Możesz sobie macać swoją kobietę, nie mnie.  
- O, nie wiedziałem, że nagle przeszliśmy "na Ty".  
- To ja przeszłam, bo na więcej pan nie zasługuje.  
- A wracając do tematu. Już nie udawaj cnotki. W biurze zachowywałaś się jak wystraszone zwierzątko. Ale dziecko samo się nie robi, więc bez sensu jest Twoja gra takiej moralnej.
Lena wyrwała się z jego uścisku i z miną jak chmura burzowa ruszyła energicznym krokiem.  
- Cholera. Co za pieprzony buc! Myśli, że jak jest przystojnym brunetem z wyrobionym uśmiechem, to mu wszystko wolno. Kurwa no. Najpierw się patrzy  z pogardą a potem pcha łapska. I jak on śmiał wyrażać się o  mnie w taki sposób - myślała, idąc do znajomych stojących nieopodal.  
Przez dalszą część wieczoru unikała go i to chyba dzięki temu poprawiał jej się stopniowo humor. Nie była w stanie jednak zapomnieć o tej sytuacji i jego ostatnich słów. Zastanawiało ją, co spowodowało, że od początku traktował ją tak lekceważąco. Było jej cholernie przykro. Ale z drugiej strony nie dziwiła się, że niektórzy myślą o niej tak, a nie inaczej. I spotyka się z tym nie po raz pierwszy. A jednak za każdym razem boli. Może inaczej by czuła, gdyby Olek był naprawdę owocem przygody, zabawy. A dla niej było to coś kompletnie innego. Miłość. Wtedy myślała, że odwzajemniona. Prawda okazała się jednak inna.  

- Lenko, czemu jesteś smutna? - Hania od razu zauważyła nastrój przyjaciółki, ale wolała poczekać na bardziej stosowny moment, żeby zapytać.  
- Nie nic. Czasami zastanawiam się czy to, co nas spotyka to kara za coś.  
- Nie, to tylko doświadczenia, która mają nas umocnić, dać nam siłę do dalszego działania, do rozwoju, do walki o szczęście.  
- Powinnaś zostać mówcą motywacyjnym - ze śmiechem powiedziała Lena. Rozmowy z bliskimi zawsze działały na nią kojąco i pomagały poukładać sobie wszystko w głowie.  
- Wiesz, psycholog to taki trochę mówca - stwierdziła po chwili namysłu Hania. - W końcu to, co on powie musi zadziałać na odbiorcę, pacjenta czy taką piękną i inteligentną kobietę jak Ty.  
- Już, już. Wystarczy. Nie próbuj już na mnie tych swoich sztuczek, szarlatanie jeden - z sympatią powiedziała Lena.  
W tym momencie usłyszały zduszone okrzyki paru kobiet i odwróciły się. To, co zobaczyły, wprawiło je obie w stan osłupienia. Jedna z ich jednak była również przerażona i wyczuwała ostrą awanturę za chwilę, której przyczyną będzie jej syn. Olek wpadł na Mateusza, a ten wylał na swoją koszulę whiskey, którą pił. Lena zaczęła iść, ale musiała przedrzeć się przez całą salę. Będąc niedaleko, usłyszała śmiech.  
- Ja psieplasiam. Nie ciałem. Mamusia będzie pzieze mnie śmutna - ze łzami w oczach mówił chłopiec.  
Mateusz kucnął przy chłopcu. Wszyscy myśleli, że za chwilę nakrzyczy na niego albo zacznie go pouczać. Mężczyzna zrobił coś, co spowodowało zdumienie wśród zebranych. Lena zatrzymała się w pół kroku i przyglądała się rozwojowi sytuacji.  
- Posłuchaj mnie. Nic się nie stało. to tylko wzorek na koszuli. Wiesz, takie ozdobienie - zaczął głaskać plecki i ramię chłopca. - Będę miał dzięki Tobie ciekawszą koszulę niż inni. A teraz powiedz mi jak masz na imię.  
- Nazywam się Aleksiandel Goś.  
- Piękne imię - Mateusz podniósł chłopca i z uśmiechem wziął go na ręce. - A teraz powiedz mi, co najbardziej lubisz robić.  
W tym momencie Lena uznała, że trzeba się ruszyć. Niesamowicie zaskoczyło ją i zaimponowało jej zachowanie mężczyzny.  
- Przepraszam pana najmocniej za to, co zrobił Olek. Zapłacę za tę koszulę a jeśli pan chce, to mogę ją nawet teraz zaprać - z zażenowaniem mówiła kobieta.  
- Pani Leno. Nic się nie stało. To tylko koszula, rzecz. Można uprać, kupić nową. Nie trzeba zapierać. W aucie mam jakąś jeszcze, więc za chwilę zmienię sobie.  
- Jest pan pewien? Oluś chodź, nie zajmuj pana - jej syn bawił się w tym momencie krawatem, nucąc coś sobie pod nosem.  
- Matko! Kochanie! Co Ci się stało w koszulę? Była taka droga - zaczęła swój lament Karolina, partnerka Mateusza.  
- Nic, przestań to tak przeżywać. To tylko koszula - odpowiedział z irytacją.  
- Ale była szyta na miarę i tyle za nią zapłaciłeś.  
- Właśnie. Ja zapłaciłem, nie Ty i koniec dyskusji - zauważył z irytacją. - Pani Leno, oddaję pani syna. Sam idę się przebrać. Jednak sugerowałbym bardziej uważać na syna, bo kogoś innego może taka  sytuacja mocno zdenerwować.  
Mateusz energicznym krokiem ruszył w stronę drzwi przez co Lena nie zdążyła mu odpowiedzieć. Czuła, że całe to przyjęcie było czymś zbędnym w jej życiu. Mogła się na nie w ogóle nie wybierać i spędzić wieczór z dzieckiem. Wybrać się do kina czy do parku. Albo pójść do Centrum Zabaw. Niesamowite jak zmieniło się jej nastawienie do życia po urodzeniu dziecka. Jej priorytety. Nawet to, że nie miała ochoty wychodzić na imprezy, potańczyć. Kochała taniec. Jak przeprowadziła się tutaj, chodziła przez pewien czas na kurs tańca. Uwielbiała spędzać czas z przyjaciółmi. Była dużo bardziej aktywna. Nawet jak poznała Tomasza. Często wyciągała go na wycieczki, wypady za miasto. Nigdy nie zapomni jak wybrali się na ściankę wspinaczkową i to tam pierwszy raz się pocałowali.  

- Matko! Uwielbiam taki wysiłek - śmiała się, schodząc po przebyciu trasy.  
Tomasz rozpiął już cały swój sprzęt. Pomimo iż był 15 lat starszy, to jednak szybciej udało mu się dostać na górę.  
- Chodź, pomogę Ci. Będzie szybciej - podszedł do Leny. Dziewczyna spojrzała w górę i napotkała jego wzrok. Przyglądali się sobie a w ich oczach było coraz słabiej tłumione pożądanie. Tomasz schylił i zatrzymał się. Jego usta znajdowały się kilka centymetrów od jej. Mogli poczuć swoje oddechy. Po chwili poczuła muśnięcie. Było jak iskra. Mężczyzna zaczął całować, a ona oddała bez wahania pocałunek. Na początku całowali się delikatnie. Jakby badali na co mogą sobie pozwolić. Lecz po chwili muśnięcia ust przerodziły się w coś bardziej namiętnego. Oboje zatracili się w tym, co działo się pomiędzy nimi. Dopiero lekkie chrząknięcie oderwało ich od siebie.  
- Przepraszam bardzo. Ale czy mogę zabrać sprzęt, ponieważ potrzebny jest kolejnym klientom? - zapytała z uśmiechem Anna, znajoma Leny. Często razem się wspinały w wolnym czasie albo wychodziły na kawę. Jak tylko weszli tutaj dzisiaj, to zobaczyła, że ciągnie tych dwoje do siebie. Ale starają się to tłumić i przeciągać w czasie. Więc widok całujących ich wcale jej nie zaskoczył.  

Lena oderwała się od tych myśli. Wiedziała, że do niczego nie prowadzą. A tylko otwierają dawne rany i ponownie bolą. Zaprowadziła synka do części sypialnianej, żeby go uśpić.  
- Mamo, zaśpiewas mi kosanke? - sennym głosem zapytał chłopczyk.  
- Oczywiście, synku. Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga. Chodź opowiem Ci bajeczkę... - po kilku minutach Olek spał i kobieta mogła już wyjść. Zawołała tylko nianię, która w razie gdyby dziecko się obudziło i płakało, miała ją zawołać.  
Zamknęła za sobą drzwi i kiedy odwróciła się, wpadła twarzą w czyjąś klatkę piersiową.

Efkaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1469 słów i 7898 znaków.

2 komentarze

 
  • bb

    Cudo :lol2:  kiedy kolejna? Może dzisiaj?

    29 maj 2016

  • Efkaaa

    @bb Właśnie poprawiam, więc może być dzisiaj. :)

    30 maj 2016

  • koko

    Świetne opowiadanie kiedy kolejna cześć

    29 maj 2016

  • Efkaaa

    @koko Postaram się jak najszybciej, ale na pewno w tym tygodniu. :)

    29 maj 2016