To nie to życie - Rozdział 2

Minęły 4 godziny, siedziałam u Magdy i myślałam o dzisiejszym zdarzeniu. Wiedziałam że jak jej o tym powiem to zaraz zacznie pierdzielić że jak tak mogłam że co ja sobie myślę, dokładnie jak rodzice. Więc zaczęłam temat o chłopaku z ulotką.  
- Był dzisiaj u ciebie może jakiś chłopak który rozdawał ulotki ? - zapytałam z uśmiechem.  
- Nie a co ? - dziwnie się na mnie patrzała.  
- Nie tak się pytam. - puściłam do niej nie udane oczko.  
Po chwili namysłu stwierdziłam że nie przyszłam tu z powodu chłopaka tylko z powodu tego że miałyśmy iść na imprezę. Nie po to się tak ubrałam żeby siedzieć na chacie w ciszy. Wstałam i zaczęłam grzebać jej w garderobie wybrałam dla niej świetne ciuchy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego ja jej wybrałam ciuchy ? Może dlatego że ma fajne ciuchy a ich nie ubiera.  
Zrobiłam jej makijaż i fryzurę.  
- No i teraz możemy iść. - przytuliła się do niej.  
Zupełnie straciłyśmy rachubę czasu. Była już godzina 19 a impreza o 20, zeszłyśmy na dół. Ona zaczęła gadać z rodzicami. Nie chcieli jej puścic, szczerze mówiąc mogła bym ich zabrać do siebie. Byli tacy kochani, ale co z tego jak zbyt opiekuńczy. Przecież nie miałyśmy po 10 lat. Po 15 minutach błagania ich rodziców, mogłyśmy spokojnie wyjść i iść do clubu. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu bo Magda musiała sobie kupić papierosy. Wspomnę tu że może jest przy rodzicach aniołkiem ale jak się wkurzy i na coś jej nie pozwalają pali papierosy jak w kominku. Na imprezie byłyśmy już po 10 minutach, we Wrocławiu je dużo zabaw ja jednej ulicy. Ludzi było już dożo jak na tak wczesną godzinę, więc usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy sobie po drinku. Nie leciało nic fajnego do tańca, więc siedziałyśmy i plotkowałyśmy o chłopakach. A mówiąc o chłopakach to Magda się rozstała z najładniejszym chłopakiem z pod słońca, nie wiem dlaczego. Niby jesteśmy przyjaciółkami a ona mi nie chce powiedzieć, ale nie naciskam. W tym momencie poczułam w spodenkach jak wibruje mi telefon.  
- Zaraz przyjdę, telefon dzwoni. - powiedziałam do niej i wyszłam na zewnątrz.  
Szczerze myślałam że to rodzice z przeprosinami dzwonią ale nie. Był to nieznany numer, i męski głos.  
- Halo, słucham kto mówi ? - zapytałam zmieniając głos.  
- A czy to ważne ? - odpowiedział.  
- Tak ważne, nie mówisz to ja kończę. - odpowiedziałam stanowczo.  
- Ej, czekaj. - krzyknął. Na żywo jesteś jeszcze ładniejsza.  
Nie wiedziałam kto dzwoni, kto mówi więc rozłączyłam się jak najszybciej i wróciłam do środka ale przy barze już nikogo nie było. Rozejrzałam się za Magdą, a ona już tańczyła z jakimś chłopakiem. Usiadłam na miejscu i popijałam drinka. Szczerze mówiąc nie smakował jak wcześniej. I miałam rację. Dalej już nic nie pamiętałam bo upadłam z krzesła i usnęłam. To znaczy zemdlałam.

wiksiaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 588 słów i 2936 znaków.

3 komentarze

 
  • monika

    bd heszcze dodawac kolene czesci?!?!

    10 maj 2013

  • Naataa12

    Pisz pisz.;D

    8 sty 2013

  • moniczka ;*

    Dalej dalej ^^ :rotfl:

    29 gru 2012