To jest prawdziwe życie... PROLOG

Witam was serdecznie w tym nowym opowiadaniu :D Wiem, że to moje kolejne już z rzędu, ale dajcie mi skończyć. Naszła mnie ochota na pisanie, ale zupełnie czegoś nowego. Mam bardzo dużo pomysłów, ale tylko nieliczne będą się tu znajdować. Nie wiem od czego zależy to czy chce coś napisać (nowego lub starego). Po prostu mam wenę. Jest póki nie napiszę to co podpowiada mi serce. Jakby ktoś chciał wiedzieć to nigdy nie wiem co będzie, jak się skończy i za ile będzie nowa część. Zależy to tylko od "serca" w moim umyśle. Teraz już po napisaniu tego malutkiego wyjaśnienia mogę zacząć pisać część. Miłego czytania!

***

Ja zaraz nie wytrzymam tego. Znowu ból i cierpienie. Znów upokorzenie i ciche szepty. Czasami wydaje mi się, że zaraz umrę od tego poniżenia i bólu, który czuję zawsze w sercu. Myślę : "To na pewno będzie mój koniec", a tu NIESPODZIANKA! jednak nie... Czy ja może o czymś nie zapomniałam? No tak! Muszę się przedstawić. Jeszcze mnie dokładnie nie znacie (jeszcze!). Zaraz poznacie moje najsekretniejsze atuty, błędy, marzenia i cierpienia, które doznaje każdego dnia w Piekle (szkoła. Dowiecie się później dlaczego tak nazywam to miejsce). Każdy ma tam swoje miejsce tylko nie ja. Agata należy do tak zwanej 'elity' za to Adam do 'kujonów'. Ja natomiast nie jestem ani kujonem ani elitą. Nie lubię się uczyć. Mam bardziej taki charakter śmieszki i zdziry. Jednak pewnie nikt tego nie odczuje, bo nikt nie chce mnie poznać. Niestety... W domu jestem jak bomba, która potrafi wybuchnąć w każdej chwili. Często chodzę naburmuszona albo płaczę bez powodu. Przynajmniej tak myślą inni. Mój wygląd nie jest tak bardzo WOW! albo o Boże! Co za paskudztwo! Może zacznę od góry? Może być. A więc: wcale nie mam długich włosów jak dziewczyny z różnych opowiadań i książek (uwielbiam książki, ale to później). Nie są do pasa, ale nie tak krótkie jak u chłopaków. Moim zdaniem są idealne. Długościowo są ciut poniżej ramion. Mam brzydki brąz wpadający w czerń i nie są falowane. Jak ja zawsze marzę o kręconych jak chyba nikt! Moja twarz jest nie piękna tylko beznadziejna. Mam piwne oczy (nie jest to akurat najgorsze) i malutki nosek. Nie posiadam (na szczęście) pryszczy. Usta nie są tak wydatne jakbym chciała. Jak przygryzę wargę to prawie ich nie widać. Mam bardzo szczupłe ręce i na nieszczęście zbyt silne nie są. Na piersi nie muszę narzekać są w sam raz. Tata (mama nie żyje od kąd pamiętam) mówi, że brzuch mam tak chudy, że nie wierzy, że ja żyję. To prawda, ważę 41 w wieku 17 lat. To normalne? Uda mam jak dziecko. Nie są ani grube ani zbyt idealne. Są tak szczupłe jak u 12-latki. Nogi mam długie. Nie noszę szpilek. Wystarczy mi 164 cm wzrostu. Zazwyczaj noszę sukienki. Nie lubię spodni. Mam chyba 20 par sukienek różnej maści i dwie pary spodni. Koszulek nie wiem ile mam. Około trzech. Teraz czas na buty. Butów mam najwięcej. Mam trzy pary trampek i trzy balerinek. Jedne zimowe i dwie pary sandałów. Do tego klapki gumowe (jak na basen) i plażowe. Po domu chodzę w moich ukochanych kapciach króliczkach. Są domowe takie balerinki, ale niezbyt za nimi przepadam. Ogólnie to moja ulubiona część garderoby.
Czas na moje przyzwyczajenia i ulubione zajęcia! Uwielbiam czytać. Jest to jedne z moich lubianych zajęć. Chodzę na dodatkowy włoski dla zaawansowanych. Potrafię posługiwać się trzema językami: włoski, angielski i każdy Polak go umie; polski. Nie umiem tańczyć, ale potrafię grać na gitarze elektrycznej i zwyczajnej. Często tworzę własne utwory muzyczne. Uwielbiam pizzę z kurczakiem, kukurydzą, ogórkiem i podwójnym serem. Jest to moje ulubione danie. Mam własnego laptopa i telefon. Jak zapewne się domyślacie nie mam za wielu znajomych, dlatego nie mam Facebook'a, Istangrama ani nic co jest związane z portalami społecznościowymi. W szkole mnie nie lubią. Teraz będziecie zgadywać dlaczego. No nie? Otóż wcale się nikomu nie spodobałam ani nie naraziłam. Nikomu nie zrobiłam żadnego świństwa tylko pomogłam. Sama kiedyś w odległych czasach podstawówki byłam elitą. Pewnego dnia przyszedł do nas bardzo otyły chłopak. Wszyscy się z niego śmiali. Ja jedyna byłam dla niego miła i życzliwa. Oni w końcu zaczęli się śmiać że mnie, bo ja chciałam pomagać 'grubasowi'. Byłam wytykana palcami. Ten chłopak dawno się gdzieś przeprowadził, a ja zostałam tu. Po jego przeprowadzce nic się nie zmieniło, moja "przyjaciółka" zaczęła wszystkie moje wstydliwe sekrety wyjawiać, a mnie coraz to bardziej oczerniać. Tak oto przez moją niezłomną dobroć zaczęłam być pośmiewiskiem. Nadal jestem tylko 2× większym niż te kilka lat temu. Czyż ten świat nie jest pierdolony? No właśnie.  
Dochodząc do tematu pośmiewiska ze mnie jesteśmy w tej właśnie chwili śmiania się ze mnie. Stoję na środku stołówki z spaghetti na głowie i na białym T-shirt'cie wylanym sokiem jabłkowym. Prawda, śmieszne? Tak, ale dla was. Dla mnie w zupełności nie. Mam zamiar zapadnąć się pod ziemię. Wszyscy się na mnie gapią i śmieją głośnym śmiechem. Ja bezradna wybiegam że stołówki szkolnej kierując się do mojego pokoju. (Pokój mam w szkole, bo mieszkam w internacie. Z tatą widujemy się co weekend (przyjeżdżam do domu na te dwa dni).
Kieruje się korytarzem w prawo do pokoji uczniów liceum. Widzę moje drzwi do pokoju i wstrzymuje oddech aby znowu nie rozpłakać się. Czarnym markerem mam na drzwiach napisane to co inni myślą o mnie nawet nie znając mnie. Na czerwono na środku widnieje napis "mieszka tu suka!". Szybko zatrzaskuje za sobą drzwi i zamykam na klucz. Wszyscy mają pokoje dwuosobowe tylko nie ja. Moja eks współlokatorka wyprowadziła się ode mnie, bo też mnie nie chce znać. Mieszka teraz gdzieś w pokoju trzyosobowym z dziewczynami z swojej klasy. Rozglądam się po pokoju i widzę dwie sofy. Najwygodniejszą wzięłam sobie i zaścieliłam tak, że wygląda jak normalne łóżko. Druga zaś służy mi za normalną sofę. Mam tu dwa biórka z czego jedno stoi obok sofy i służy do trzymania laptopa i innych takich rzeczy. A drugie się już domyślacie zapewne. Szafę mam całą dla siebie. To mi akurat pasuje, bo mam bardzo dużo ubrań. Łazienki są trzy na jednym piętrze. Cały pokój był nudny, dlatego go sobie rok temu wyremontowałam. Dyrektor szkoły pozwolił mi pomalować tylko meble i ściany na jasne kolory. Tak aby łatwo można było je sobie przemalować jeszcze raz. Mam niebieskawe ściany z zielonymi pasami. Meble zostawiłam takie jak były. Mniej więcej odcień jasnego brązu. Cały pokój wyglądał nawet ładnie. Mam w akwarium świnkę morską. Nazywa się Minia. Jest bardzo mała i puszysta. To mój najlepszy przyjaciel. Kupiłam ją tydzień temu w sklepie zoologicznym za prawie darmo. Inaczej zostałaby uśmiercona. Tak oto zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nikt nie wie, że mam zwierzątko i dobrze, bo od razu bym wylądowała u dyrektora.
Tym kończę opis mojej osobowości, bo muszę się umyć. Żegna was nieudacznica Antosia Kurino.  

***

I jak? Takie małe przedstawienie postaci. Jakby ktoś chciał wypytać o bohaterkę to piszcie w komentarzach. Chętnie odpowiem :)

Koteczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1332 słów i 7451 znaków, zaktualizowała 21 paź 2016.

Dodaj komentarz