To jest prawdziwe życie... 1

Zmywam z siebie cały brud dnia. Czuję jak krople wody ślizgają się gładko po moim ciele. Mam wrażenie, że coś lub ktoś mnie obserwuje. Pewno mi się zdaje, ale wrażenie zostaje. Kończę mycie się i zakładam szlafrok. Jest trochę jak taka chmurka. Miły w dotyku i lekki. Może mógłby być trochę dłuższy, ale tym nie muszę się przejmować. Nikt nawet nie będzie chciał mnie widzieć bez niego. Z tą myślą wyszłam z łazienki i zaczęłam się kierować do mojego pokoju.  
Droga minęła spokojnie. Nikogo nie miałam okazji minąć. Szczęśliwa zamknęłam drzwi na klucz i zrzuciłam z siebie szlafrok. Nasmarowałam się balsamem i olejkiem o zapachu miodu i orzechów. Włosy uczesałam i wysuszyłam suszarką. Wybrałam sobie czyste ubrania z szafy i założyłam je. Miałam na sobie czarne getry i biały podkoszulek z wydrukowaną na nim Minnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone i założyłam opaskę na nie, by nie leciały mi pojedyncze pasma włosów na oczy. Zrobiłam delikatny makijaż i mogę wyjść z pokoju. Przed wyjściem biorę ze sobą kurtkę dżinsową i torebkę na ramię. Spoglądam ostatni raz na pokój i zamykam drzwi na klucz. Wyciągam z torebki telefon i słuchawki. Wchodzę na Youtube i odpalam moją ulubioną piosenkę Yellow Claw - Shotgun ft. Rochelle. Idę przed siebie, nie patrzę na nikogo obok i myślę. Myślę nad swoim losem. Myślę czym im zwiniłam. Co im zrobiłam. Czuję łzy na policzkach i rozglądam się wokół aby zorientować się gdzie jestem. Weszłam do lasu. Zawsze było to móje ulubione miejsce. Siadam na starym pniu drzewa i chce tu zostać na zawsze. Tu jest moje miejsce.
Od moich rozmyślań odciągnął mnie przeraźliwy krzyk. Podrywam się i powoli, bezgłośnie docieram do miejsca zdarzenia. Stoję jak wmurowana i nie mogę się ruszyć. Widzę tam jakieś stworzenie o dwóch nogach i rękach. Jest całe owłosione. Ma szpony długie chyba na 10 centymetrów i wielkie kły. Nie ma żadnej broni w przeciwieństwie do ludzi walczących przeciwko temu czemuś. Są to dwie dziewczyny i jeden chłopak. Wyglądają na moich rówieśników. Przynajmniej dziewczyny. Chłopak jest może o rok czy dwa starszy. Ma na sobie jedynie lniane spodnie do kolan i białą koszulkę opinającą jego mięśnie. Ma bląd włosy i bliznę pod okiem. Płeć przeciwna za to ma na sobie długie do ziemi, białe spódniczki z bardzo cienkiego materiału. Widać przez nie białe stringi i tatułaże smoka na udach. Nie mają stanika tylko wykonane z tego samego materiału co spódnice koszulki, sięgające tak by zakryć piersi. Są na dole jak i na górze oplecione gumką tak by nie spadały ani się nie podrywały do góry przy pierwszym lepszym podniesieniu rąk. Nie miały ramiączek tylko od razu rękawy zakrywające całe ręce. Dziewczyny były bliźniaczka co mnie bardzo zainteresowało. Miały czarne jak smoła włosy i piwne oczy, identyczne do moich. Każdy miał broń, co mnie dodatkowo bardzo przerażało. Mężczyzna miał miecz, a bliźniaczki łuki. Strzelały z nich perfekcyjnie. Też umiem strzelać! Tata mnie uczył, bo mówił, że to może mi się przydać w życiu. Ostatni raz strzelałam tydzień temu. Z trzech rzutów udało mi się strzelić wszystkimi w sam środek.
Nagle jedna z dziewczyn padła na ziemię, a jej łuk został odrzucony pod moje nogi. Szybko go zabrałam do ręki i ustawiła strzałę do strzału. Poszybowały z dużą prędkością. Włożyłam to wszystkie moje siły. Całą nienawiść i ból z całego mojego życia. Strzała trafiła to coś w głowę i przeleciała na wylot. Sam środek! Idealnie. Bestia padła na ziemię zabita.
Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Pierwszy odezwał się chłopak trzymający w dłoni sztylet.
- Kto ty jesteś?
- Antosia, ale mówią na mnie Ana - prawdę mówiąc bałam się jak cholera, a Aną nazywa mnie tata.
- Jak to możliwe, że ona nas widzi? - szepnęła jedną do drugiej  
-Patrz! - Jedna z nich poderwała się na równe nogi i zdarła ze mnie rękaw mojej koszulki. Materiał opadł, a oczom ukazała się moja blizna  w kształcie serca. Mam ją od zawsze. Urodziłam się z nią i jestem z niej dumna.
- Ona jest Łowczynią jak my! - zawołała z ogromną radością
- Że kim?! - spytałam z lekkim rozdrażnieniem. Ja nadal tu jestem!
- Nigdy nie słyszałaś o Łowczyniach Lasu?
- No nie...
- W takim razie musisz iść z nami. Jestem Zuza, a to Zośka. Tam stoi nasz kuzyn Kacper.
- On też jest Łowczynią? - zapytałam  
- Jestem Łowcą z klanu Mórz. Łowczynie żyją w lasach, a Łowcy w Morzach. Potrafimy oddychać pod wodą, a one stawać się niewidzialne i każdy z nas w swoim środowisku porusza się o wiele szybciej niż zwyczajny człowiek.
- To kim wy jesteście?! - byłam przerażona
- Spokojnie... Nas nie musisz się bać. Tylko ich - pokazała na trupa już dawno zapomnianego przeze mnie. - Zaraz Ci wszystko wyjaśniamy tylko musisz iść z nami do naszego domu. Zgoda?
- Mhm... - przytaknęłam niepewnie  

Weszliśmy do wielkiej groty. Była urządzona jak zwyczajny dom. Usiedliśmy na sofie zrobionej z liści, mchu i osłonięta przez lniany materiał.
- A więc - podjęła Zuzanna - jak już wiesz jesteśmy Łowczyniami Lasu. Bronimy go przed złem i intruzami. Na przykład tym stworem z Zaświatów. Jest nas coraz mniej.  
- W zasadzie 4 w tym lesie. Oczywiście łącznie z tobą - roześmiała się przyjaźnie i dodała - Zostałabyś Łowczynią Lasu razem z nami? - tym mnie zszokowała.  Nie dość, że się bałam jak nie wiem co to jeszcze mam być takim jak one? To fakt potrafię strzelać z łuku i walczyć. Z tą całą niewidzialnością byłby problem. Pewnie zastanawiacie się czemu temu się nie dziwię? Otóż potrafię zrozumieć słowa śpiewane przez ptaka i przesuwać przedmioty siłą umysłu. Tego nauczył mnie tata, ale prosił by nikt o tym nie wiedział. Co mi szkodzi? Jak to potrafię to i kolejne rzeczy mogę umieć!
- Chętnie - uśmiechnęłam się radośnie
- Wow! Myślałem, że stchużysz i zwiejesz! - zaśmiał się i uśmiechnął do mnie. Miał taki powalający uśmiech...
- Nic nie szkodzi mi na przeszkodzie stawać się niewidzialną i bardzo szybko biegać. Przecież umiem rozmawiać z ptakami i przesuwać przedmioty!
- Tego to nikt nie umie. - powiedział z podziwem Kacper - Jesteś wyjątkowa.

1 miesiąc później  

Biegłam z łukiem w ręku i śmiałam się do siebie. Jest cudownie! Nie przejmuje się już tymi zwykłymi ludźmi. Jestem Łowczynią Lasu. Potrafię to czego ludzie nie potrafią. Ha! Kto jest tym nic nie potrafiącym ludkiem? Na pewno nie ja!
Przebrałam się z mojego ubrania Łowczyni w jaskini. Schowałam łuk i strzały oraz strój do torby. Szłam przez las do szkoły. Całą drogę powrotną myślałam o Kacprze. Jest taki przystojny, czasem wkurwiający, ale pomocny. Dziewczyny są bardzo miłe. Jesteśmy przyjaciółmi i wiemy już o sobie wszystko. Oni nigdy nie wychodzą z lasu, ale i tak jest fajnie w ich towarzystwie.
Moje szczęście nie mogło jednak trwać długo.  
Wieczorem przyleciał do mojego pokoju ptaszek z lasu. Powiedział mi, że Łowczynie i Łowca muszą stąd odejść i to ja mam zajmować się tym lasem razem z Klaudią. Oby była tak skora do przyjaźni jak tamci. Będę za nimi tęsknić...

***

I jak? Okropne? Wiem.

Koteczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1401 słów i 7385 znaków.

1 komentarz

 
  • Olifffka<3

    Okropne ? No chyba nie. Extra, super, mega, czadowe, fantastyczne, perfekcyjne, zarąbiste. Mam wymieniać dalej ?  :danss:

    28 paź 2016

  • Koteczka

    @Olifffka<3 Nie trzeba XD Nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Pisać dalej?

    28 paź 2016

  • Olifffka&lt;3

    @Koteczka OCZYWIŚCIE XD  :jupi:

    1 lis 2016