Ten ostatni raz

Och, dlaczego? Wysyłam pytania w bezchmurne niebo, choć nie łudzę się uzyskać odpowiedzi.  
Dlaczego pozwoliłem Ci odejść, moja droga?  
Powiedz mi, to wszystko nie warte już, kiedy nie ma nas?  
Ja wciąż pamiętam dokładny smak Twych warg, gdy spragnione pozostawiały słodki ślad na moich.  
Nikt nie ma prawa zastąpienia Twojego pięknego ciała ani duszy.  
Zostaniesz ze mną na zawsze.
W sercu.
W pamięci.
We wszystkich miejscach, w których istnieliśmy razem.
Pozostawiasz swój delikatny zapach wszędzie, gdzie tylko zajrzę.  
Dlaczego mi to robisz?
Twoje dłonie potrafiły ukoić wszelki ból, zamazać rozczarowanie minionym dniem, usunąć niepotrzebny grymas z twarzy, rozpalić skórę do czerwoności.  
Oczy, jak studnia bez dna, w których mogłem dostrzec więcej niż czytając najmądrzejsze książki świata. Bez słów opowiadały o tym, jakie jest życie i kim powinno się być, aby coś osiągnąć na tym okrutnym padole, gdzie sprawiedliwość miesza się razem z kurzem na ulicach.  
Pamiętam, kiedy skaleczyłaś się w kolano. Upadek był niespodziewany i gwałtowny, ale Ty wcale nie krzyknęłaś. Spojrzałaś na mnie i uśmiechnęłaś się, mówiąc, że do wesela się zagoi.  
Miałaś rację.  
Miesiąc później mój długi palec oznaczony był piękną, złotą obrączką, którą dumnie pokazywałem światu.  
Byłaś ze mną zawsze. Nawet, gdy nie było Cię obok, na wyciągnięcie ręki.  
Wiedziałem po co żyję, staram się i marzę.
Wiedziałem po co tu jestem.
Kochać i być kochanym.
Nie byliśmy idealną parą, jak jedna z tych pięknych komedii, które oglądałaś co wieczór.  
Nie byliśmy wiecznie szczęśliwi, ale będąc ze sobą, nie miało to większego znaczenia.  
Przeszłość odchodziła w cień, razem z koszmarami, które budziły często w nocy.
Z bólem serca, moim okropnym bólem przeszywającym bezbronne serce - teraz my jesteśmy przeszłością.
Jak żyć, kiedy za każdym zakrętem, widzę Twoje imię?
Jak oddychać, gdy wciąż czuję Twoją złudną obecność i łudzę się, że gdy otworzę rano oczy, Ty będziesz obok.
Już nigdy nie będę taki sam, skarbie.  
Na zawszę zostanę pusty i skażony brudnym powietrzem, które wdycham każdego dnia.  
Odejdę z poczuciem okropnej straty, ze łzami w oczach, szepcząc cicho Twoje imię.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 418 słów i 2319 znaków, zaktualizowała 5 sie 2016.

4 komentarze

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Musiał ją bardzo mocno kochać

    26 mar 2018

  • Użytkownik Malolata1

    @AuRoRa musiał

    27 mar 2018

  • Użytkownik Nataliiia

    To takie głębokie odrobinę znam.to.uczucie ktoś jest a potem.....znika nie ma go i nigdy nie będzie to takie załamujące to uczucie pustki ta głupia nadzieja ze ta osoba jest przy tobie ale nie stety ty się budzisz i nie możesz zadzwonić zobaczyć usłyszeć nic już nie możesz nie widzisz sensu życia masz ochotę się zabić ale boisz się bólu który przeszywał by twoje ciało ale jednak próbujesz podejmować próby które kończą się klęską :sad: hmmm.....życie to nie bajka a nadzieja jest tylko matką głupich......

    11 wrz 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @Nataliiia jednak zawsze po wielkiej, strasznej burzy następuje pięknie słońce. Los się w końcu odwraca. Możesz nie wierzyć dopóki samo Cię nie dotnie. :)

    12 wrz 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    @Malolata1 prawda

    12 wrz 2016

  • Użytkownik agnes1709

    Bardzo ładnie!

    7 sie 2016

  • Użytkownik NataliaO

    dramatycznie, ale nie przekoloryzowane; podoba mi się, czekam cierpliwie na 1 rozdział :)

    5 sie 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @NataliaO tu nie ma rozdziałów. To wolne przemyślenia, ale dziękuję. :)

    5 sie 2016

  • Użytkownik NataliaO

    @Malolata1 aha :)

    5 sie 2016