Zmień nazwę numeru na Justin
Ja: Hope
Justin: Śliczne imię dla pięknej dziewczyny <3
Ja: Weź przestań bo się zarumienie :P Ej jest już późno ide spać :'D Dobranoc ;*
Justin: Dobranoc ;*
Polubiłam Justin'a ma bardzo fajny charakter i świetnie się z nim pisze. Dawno nie pisałam tak z żadnym chłopakiem, no może oprócz Luis'a od czasu obozu.. Lepiej niech Jack nie robi takich akcji jak dziś. W ogóle co to było, zresztą czym ja się martwię na pewno więcej tego nie powtórzy. Po moich przemyśleniach poszłam pod prysznic przebrałam się w moją piżamę, która składa się z czarnych spodenek i koszulki Jack'a. Minęły 2 lata, a ona i tak jest dużo za duża. I owszem mam koszulkę Jack'a, spakowałam ją przez przypadek na koniec obozu i miałam zamiar mu to oddać później, ale wyszło jak wyszło i nie chciałam mieć z nim doczynienia.
Gdy kładłam się do łużka, była już 23:00, więc odrazu położyłam się spać. Gdy już usypiałam nagle rozbudził mnie dźwięk wiadomości z mojego telefonu.
- Boże za co..- mruknęłam do siebie i sięgnęłam po telefon. Pomyślałam, że pewnie Luis nie może zasnąć i mu się nudzi, ale przecież życie lubi mi stawiać kłody pod nogi i musiał napisać ten idiota...
Dupek: Słodkich koszmarów Hope ;*
Ja: Mam je na codzień gdy cię widzę -,- A teraz spierdalaj, bo chce spać.
Dupek: Łoo nie tak ostro skarbie, ale dobra widzimy się jutro! ;*
Nic nie odpisałam na tą wiadomość, bo już go nie rozumiem. Najpierw przez dwa lata się nie odzywa, a teraz jest go nawet za dużo. Z tymi myślami udałam się do krainy Morfeusza.
***
- Nie chciałem tego robić, ale mnie do tego zmusiłaś..- usłyszałam czyiś głos, jednak za nim zdążyłam otworzyć oczy, ktoś wylał na mnie lodowatą wode.
- Aaaaaa!- pisnęłam zaskoczona i rzuciłam się na osobę, która to zrobiła. Był to jednak błąd, bo ta właśnie osoba nie była na to przygotowana i oboje się przewróciliśmy.
- Zabić to mało Luis.- syknęłam gdy zdałam sobie sprawę kim jest postać, która w najgorszy z możliwych sposobów mnie obudziła.
- Oj nie złość się tak, złość piękności szkodzi.- puścił mi oczko.
- Mi już nic nie pomoże.- prychnęłam na co on przewrócił oczami. Podniosłam się z ziemi i z zamiarem wybrania ubrań podeszłam do szafy.
- Nadal śpisz w koszulce od Jack'a?- zapytał lekko zdziwiony.
- Tak, ale tylko dlatego, że jest wygodna i masz mu nie mówić, że ją mam, bo potem będzie mi zatruwał życie.- mruknęłam pod nosem i wyciągnęłam z szafy jasne jeansy z wysokim stanem i czarny, krótki top.
- Okej, tylko pospiesz się, bo zostało 30 min, do pierwszych zajęć.- powiedział na co wytrzeszczyłam oczy.
- Jezu czemu mnie wcześniej nie obudziliście?!- krzyknęłam spanikowana i wbiegłam do łazienki się ubrać i pomalować.
- Myślisz, że nie próbowaliśmy?! Od godziny cię budzę! Emily już poszła i ja też ide a ty się pospiesz jak chcesz zdążyć!- gdy to powiedział usłyszałam zamykanie drzwi. Czyli wyszedł i mam 25 min. na pomalowanie się i dotarcie na zajęcia. Szybko się pomalowałam i wybiegłam z mieszkania chwytając jabłko, które jadłam w biegu.
Równie z rozpoczęciem zajęć dotarłam na miejsce. Na szczęście zdążyłam. Szkoda tylko, że jestem nie wyspana, bo pare razy budziłam się w nocy. Najwyżej pójdę z Em na kawę potem. Po pierwszych zajęciach czekałam sobie spokojnie na korytarzu siedząc sobię na ławce. Byłam bardzo zamyślona i nawet nie zauważyłam gdy ktoś obok mnie usiadł. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i sadza sobię na kolanach. Odwróciłam się przodem do tej osoby i oczywiście ujrzałam twarz tego palanta.
- No hejj..- uśmiechnął się cwanie i chciał mnie pocałować, na co dostał odemnie z liścia i szybko wstałam z jego kolan.
- Już ci mówiłam żebyś się odpierdolił!- krzyknęłam lekko podenerwowana, ale uspokoiłam się nieco gdy zauważyłam, że inni się patrzą. On nagle wstał i zaczął kierować się w moją stronę. Ja cofałam się do tyłu co było błędem gdyż napotkałam plecami ścianę. On chwycił mnie za nadgarstki i nie chciał puścić.
- Oj to nie było miłe..- syknął.
- W cale nie miało być miłe.- prychnęłam.
- Ja cie nie rozumiem.- zmienił ton na milszy.- Ja tu do ciebie miło przytulam i tak dalej, a ty mnie bijesz.
- Ty mnie nie rozumiesz?- niedowierzałam.- Zresztą nie ważne puść mnie.
- Dobra, ale najpierw ci coś powiem.- zaczął się przybliżać.- Wiem, że śpisz w mojej koszulce.- powiedział mi na ucho i cmoknął w policzek.- Do zobaczenia Hope.- powiedział z chytrym uśmiechem i odszedł.
- Luis już nie żyjesz.
5 komentarzy
Lolitkaa1
Czekam na kolejną
Zbuntowana14
@Lolitkaa1 Postaram się jak najszybciej napisać kolejną
Lolitkaa1
@Zbuntowana14 już się nie mogę doczekać
Karolina12
Wow. Kocham to opowiadanie
Zbuntowana14
@KontoUsunięteina12
nastolaka
Cudo : kocham Hope za to ze jest taka zadziorna ale mam nadzieje ze w koncu bede razem kiedy next ??
Zbuntowana14
@nastolaka Postaram się jak najszybciej
cukiereczek1
Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością
Zbuntowana14
@cukiereczek1
Malawasaczka03
Meega ♥
Zbuntowana14
@Malawasaczka03