" Przy Tobie chce się żyć" - cz.II

" Przy Tobie chce się żyć" -  cz.IIHarry :)  

Nie lubię poniedziałków. I to wcale nie dlatego, że muszę wstać o 6 rano by zdążyć do pracy. No dobra może i dlatego. Zwlekłam się z łóżka i podążyłam do łazienki wziąć prysznic. Po porannej toalecie ubrałam się w czarne przylegające jeansy, białą koszulę i szarą marynarkę. Wypiłam szybko poranną kawę i wybiegłam z domu niczym oparzona. Mój zegarek wskazywał godzinę 7:20, mam nadzieję, że zdążę. Chyba los jednak chciał inaczej, mój autobus spóźnił się 10 min, a od przystanku mam jeszcze 10 min drogi pieszo. Do redakcji pędziłam niczym piorun i tu kolejne nieszczęście. Nie zauważyłam osobnika przy drzwiach i wpadłam na niego, przy tym uderzając moim szanownym tyłkiem o chodnik.
- Kobieto uważaj jak chodzisz! - usłyszałam zachrypnięty męski głos.
- Ja mam uważać jak chodzę!? przepraszam bardzo, ale to nie tylko moja wina. Widocznie pan myśli o niebieskich migdałach, że nie widzi jak ktoś wchodzi do budynku! - byłam zła, nawet wściekła. - i niech pan spuści z tonu. - warknęłam.
- Spuścić to ja mogę co innego i to jeszcze do twojej buźki. - zaśmiał się szyderczo.
- Dupek! - krzyknęłam i wbiegłam do redakcji nie zważając na krzyki osobnika. Podeszłam do recepcji przy, której siedziała już Molly. Przywitałam się z nią i wjechałam windą na piętro 8 gdzie mieściło się moje biuro i również nowego prezesa firmy. Ciekawe kim on był. Moje rozmyślenia przerwał huk oznaczający, że ktoś wszedł do biura. Podniosłam głowę z nad papierów i zamarłam. To był ten facet, który potrącił mnie i nie raczył przeprosić. Cholerny dupek. Spojrzał na mnie z tym swoim irytującym uśmiechem i wszedł do biura obok. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, ale wyjaśnienie przyszło szybciej niż się spodziewałam. Dyrektor zawołał nas do sali konferencyjnej, gdy weszłam siedziała tam już Molly i Klara. Przywitałam się ponownie z dziewczynami i wdałam się w żywą dyskusje odnośną nowej torebki, którą Klara wypatrzyła w sklepie. Usłyszeliśmy głos dyrektora, który prosił o cisze. Oparłam się wygodnie o fotel i obserwowałam twarze współpracowników.
- Chciałbym wam przedstawić nowego prezesa firmy, Harry zapraszam. - drzwi się otworzyły, a do środka wszedł nikt inny jak pan dupek.
- Witam wszystkich, nazywam się Harry Styles i od dziś będę waszym nowym prezesem. Teraz przydzielę wam nowe sprawy, którymi trzeba się zająć. - przeleciał wzrokiem po sali. - przydzielę was również w pary. Mia i Jack, Kate i Klara oraz Julie i Patrick. Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze pracowało, a pani Lily - przeniósł spojrzenie na mnie. - Proszę przyjść do mojego biura po zakończeniu pracy. Mamy kilka spraw do obgadania, a teraz rozejdźcie się do swoich stanowisk.- Wszyscy jak najszybciej wyszli z sali, tylko ja i Molly wyszłyśmy jako ostatnie. Oczywiście nie obeszło mnie zachwycanie się Molly nowym szefem. Jak to ona musiała mi powiedzieć, że uprawiała by z nim dziki seks.

Po powrocie do biura rzuciłam się w wir pracy. Przekładałam raporty, oglądałam CV stażystek, po czym wybierałam te najbardziej godne uwagi. Nie obyło się też bez odbierania telefonów i mówienia tej samej formułki 'Witam, redakcja '' Hars&Marcus Style" w czym mogę służyć? '. Praca była dobrze płatna i lubiłam to co robię. Poszłam na dziennikarstwo mimo sprzeciwu ojca, który chciał bym była prawnikiem jak on sam. Gdy go nie posłuchałam wyrzucił mnie z domu. Miałam tylko go i moją siostrę Lucky. Moja mama zmarła na raka gdy miałam 10 lat, a moja siostra 5. Tak jestem od niej starsza o 5 lat, teraz ona ma 16 lat, a ja 21. Wiedziałam, że tata również ją zmusza by została prawnikiem, a moja siostra się na to godzi. Nie mamy kontaktu odkąd tato mnie wyrzucił. Dzwonie do nich tylko w święta. Mieszkają w Londynie, po tym jak mnie wyrzucił, wyjechali. Długo się nie mogłam po tym pozbierać, ale jakoś dałam radę.
Gdy zbliżała się już godzina 16:30 zaczęłam sprzątać miejsce pracy. Gdy skończyłam zabrałam swoją torebkę i delikatnie zapukałam do biura Harrego. Weszłam po tym jak usłyszałam zgodę. Chłopak wskazał bym usiadła na krześle koło jego biurka.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam i wygodnie się oparłam.
- O tej akcji z rana, która wydarzyła się przed redakcją - uśmiechnął się.
- Nie rozumiem? o jakiej 'akcji'? - zapytałam udając, że nic nie wiem.
- Wpadła pani na mnie i zwyzywała od dupków. - ten jego uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Czyżby? przed redakcją wpadłam na cholernego egoistycznego dupka, ale wydarzyło się to po za pracą więc nie rozumiem o co panu chodzi. - był mocno zdziwiony moimi słowami. - jeżeli to wszystko to chciałabym iść. - przytaknął głową, a ja ruszając wyzywająco biodrami wyszłam z pomieszczenia.  

Wychodząc z budynku, spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 17:15. Pośpiesznie udałam się w stronę przystanku autobusowego. Autobus miałam za 4 min więc usiadłam i czekałam. Gdy już przyjechał, kupiłam u kierowcy bilet i usiadłam na siedzeniu koło okna. Jechałam 40 min, wysiadłam i skierowałam się w stronę mojej kamienicy. Przed wejściem stała ciężarówka i wypakowywała jakieś meble. Pewnie się ktoś wprowadza. Ominęłam ich i weszłam na drugie piętro. Przywitałam się z panią Jadzią, która stała w drzwiach i weszłam do mieszkania. Wzięłam gorący prysznic, zmyłam makijaż i zjadłam kolacje. Dopiero gdy kładłam się spać, przypomniałam sobie, że nie sprawdziłam poczty, a jutro nie będę miała na to czasu. Ubrałam za dużą bluzę z nike i zbiegłam na dół gdzie znajdowały się skrzynki. Wyciągnęłam pocztę i uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam, że przyszedł list od Lucky. Chciałam już wchodzić po schodach gdy usłyszałam ten znienawidzony głos Stylesa.
- Takie widoki to ja bym mógł widzieć codziennie. - zaśmiał się na co ja tylko pokazałam mu środkowy palec i wbiegłam do mieszkania. Zapaliłam światło i otworzyłam list, czytając go na głos.

" Kochana Lily
  
Piszę do Ciebie ten, krótki list, ponieważ chciałam Ci przekazać, że niedługo będę w Katowicach. Chciałabym się zobaczyć, minęło tak dużo czasu. Tato nie daję mi żyć, ciągle załatwia mi dodatkowe lekcję z prawnikami, nawet załatwił mi praktyki w kancelarii swojego znajomego, ja tak dłużej nie wytrzymam. Proszę pomóż mi...to mój nowy numer 550-***-*** zadzwoń gdy będziesz miała chwilę, a i błagam nie mów ojcu, że do Ciebie pisałam bo by mnie zabił.
  
Kocham i całuje mocno,  
  Lucky"

Zdziwiłam się, że po tak długim czasie napisała. Nie myślałam o tym dłużej. Zapisałam jej nowy numer w telefonie i poszłam spać.  
************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Hej :) o to kolejna część opowiadania. Zapraszam do komentowania. Pozdrawiam Dagmara ;)

SzalonaaDagaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1308 słów i 7233 znaków, zaktualizowała 24 sie 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik misia02

    Ej meeeegggaaaa ????

    6 mar 2017

  • Użytkownik Oliwia

    Extra! Nie mogę się doczekać następnej części <3

    24 sie 2016

  • Użytkownik SzalonaaDagaa

    @Oliwia może chciałabyś dedyk? :D

    24 sie 2016

  • Użytkownik SzalonaaDagaa

    @Oliwia i na prawdę mocno dziękuje :) motywujecie mnie do dalszego pisania! <3

    24 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    @SzalonaaDagaa Nie trzeba, ale rób jak uważasz :) Sama piszę opowiadania i wiem, że komentarze to taka mała motywacja, dlatego sama staram się motywować innych poprzez taki komentarz :D

    24 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    @SzalonaaDagaa <3

    24 sie 2016

  • Użytkownik kaay~

    Suuuper!!! Kiedy next??:D

    24 sie 2016

  • Użytkownik SzalonaaDagaa

    @kaay~ dopiero co wstawiłam :) następna część jutro lub pojutrze ;)

    24 sie 2016