Perypetie Charlotte cz. 3

Charlotte całkowicie opadła z sił. Roztrzęsiona i zapłakana usiadła na podłodze. Nie mogła opanować nerwów i emocji których przed chwilą doświadczyła. Wiedziała, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw albo Darcy zapyta w końcu o fakty dotyczące jej życia. Chciała jednak przez chwilę poczuć radość wynikającą ze zbliżenia z mężczyzną. Miała jeszcze jeden dzień do powrotu ciotki i nie miała zamiaru opuszczać domu bez słowa. Postanowiła, że przeczeka ten dzień i postara się zapomnieć o tym co wydarzyło się dzisiejszej nocy... W domu czeka na nią Thorton i codzienna rutyna.  

Zdjęła z siebie ubranie i położyła się do łóżka. Otuliła szczelnie kołdrą ciało i zasunęła baldachim. Próbowała odnaleźć w sobie spokój i rozwagę, ale Darcy był głównym bohaterem jej myśli. Myśl o jego dotyku wywoływała gęsią skórkę. Cały czas czuła jego bliskość i ciepło oddechu.  

Nieświadomie zapadła w sen.  

-Charlotte... Charlotte. - słyszała jakiś głos, ale nie mogła odróżnić jawy od snu. Jak przez mgłę widziała twarz kochanka. Otworzyła szeroko oczy i przetarła je kilkakrotnie. Darcy był w pokoju naprawdę i na dodatek siedział na łóżku.  
-Darcy! Jak mnie znalazłeś? Przecież w połowie drogi zrezygnowałeś...  
-Lady, nie opuszczę Cię. Powiedz mi proszę dlaczego uciekłaś. Przyrzekam, że nawet najgorsza prawda nas nie poróżni.  
-Mam męża. Przyjechałam tutaj, bo chciałam od niego odpocząć. Nie kocham go, to nie jest właściwy mężczyzna.  

Darcy ujął delikatnie jej dłonie i uniósł do ust. Złożył na nich czułe pocałunki po czym przytulił kobietę do siebie. Charlotte odetchnęła ciężko. Nie mogła uwierzyć, że przy niej został i zaakceptował jej małżeństwo.  

-Charlotte, nie wracaj i zostań ze mną. Będziesz bezpieczna... Mało o mnie wiesz, ale zaufaj mi. Proszę Cię, Charlotte...  
-Darcy! Muszę wrócić. Wiesz co oznacza romans w naszym środowisku? Nie dałam potomka Thortonowi więc tym bardziej jestem dla Ciebie nietykalna... Afiszowanie się jest niedopuszczalne! Rozwód też nie wchodzi w grę.  
-Będziemy spotykać się potajemnie. Nie wiem jeszcze jak i gdzie ale na razie mamy kilka dni do Twojego wyjazdu.  

Charlotte utonęła w objęciach ukochanego. Zachłannie spijali pocałunki z warg, poznawali swoje ciała.  

-Darcy, nie możesz tutaj zostać bo jutro wraca ciotka. Wybacz kochany.  
-Nic się nie stało Charlotte, bądź jutro po obiedzie przed budowlą.  

Pełna optymizmu Charlotte wstała nazajutrz. Przywitała ciocię, która już wróciła i wysłuchała jej opowiadań. Dostała w prezencie piękną, szykowną krynolinę i od razu ją ubrała. Wspólnie zjadły posiłek i Charlotte od razu wybiegła z domu. Trzymając suknię w zaciśniętych piąstkach, biegła w stronę budowli. W rozpuszczonych włosach igrał wiatr. Blada cera idealnie kontrastowała z ich kolorem. Na twarzy wystąpiły rumieńce, które były skutkiem biegu. Zatrzymała się przed budowlą i rozglądała się. Wypatrywała ukochanego. Usłyszała głos z jednego z okien kamiennej budowli. To Darcy. Pognała do niego krętymi schodami i wpadła w jego ramiona. Uniósł ją do góry i pocałował w usta.  

-Nie mogłem się doczekać! Lubisz tańce i zabawy Charlotte?
-Oczywiście, choć nieczęsto mogę tego zaznać...  
-W takim razie mam dla Ciebie niespodziankę. Poczekamy tylko, aż trochę się ściemni.  

Niebo zasuwało powoli ciemną kurtynę. Darcy przewiązał oczy Charlotte czarną chustą tak aby nic nie widziała. Widocznie podniecona i podekscytowana dała prowadzić się ukochanemu. Szli ostrożnie. Do uszu Charlotte sączyły się dźwięki rozbrzmiewającej muzyki.  

-Jesteśmy na miejscu! - to powiedziawszy, ściągnął kochanej przepaskę.  
-Cudownie! Nie mogę się doczekać.  
-Masz ochotę bawić się jeszcze lepiej Lady? Mam na to cudowny sposób. - patrzył zachęcająco po czym wyciągnął dłoń. Otworzył ją powoli. Na powierzchni leżał biały proszek.  
-To kokaina? - zapytała zaniepokojona.  
-Tak Lady. Nie musisz się jej bać, bo może zostanie Twoją przyjaciółką. Nachyl się i po prostu wciągnij kreskę.  

Charlotte postąpiła według jego instrukcji.  

-Maksymalnie za 20 minut poczujesz efekty. A teraz w drogę! Zapowiada się niesamowita zabawa.  

Charlotte nieśmiało weszła do pomieszczenia. W powietrzu unosiły się kłęby dymu i tworzyły mgłę. Stojący wkoło ludzie byli roześmiani, pili alkohol. Na środku parkietu tańczyły pary. Peszył ją sposób w jaki się zachowywali. Kobiety miały odkryte nogi, co było niedopuszczalne.  

-Chodź Charlotte! Zapoznam Cię z moimi znajomymi. - pociągnął ją za sobą.  

Podeszli do towarzystwa kilku kobiet i mężczyzn, Darcy przedstawił towarzyszkę. Wszyscy radośnie ją powitali i zaprosili do wspólnej zabawy. Niespodziewanie kobieta poczuła przypływ euforii i energii. Wzięła za ręce kochanka i zaczęła kręcić się z nim dookoła. Zatracili się w tańcu. Nie zwracała uwagi na porwaną suknię i włosy w nieładzie. Wszystko było jej teraz obojętne. Była podniecona i nie hamowała się z okazywaniem uczuć. Nigdy nie robiła czegoś tak szalonego, zostałaby zlinczowana jeśli to zachowanie wyszłoby na jaw.  

W pewnej chwili Darcy wziął ją na ręce i pobiegł schodami do góry. Zaniósł ją do obszernego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Rzucił kochankę na łóżko i rozebrał. Ona odwdzięczyła się tym samym. Darcy delikatnie pieścił Charlotte, otulał ją swoim ciałem. Był niesamowicie zmysłowy. Kochali się długo i czule. To co się działo było niemal magiczne.  

Kiedy emocje opadły a narkotyk przestał działać, leżeli wtuleni w siebie. Wsłuchiwali się w muzykę, która rozbrzmiewała w całym budynku. Usłyszeli pukanie do drzwi...

retrezed

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1035 słów i 5844 znaków.

2 komentarze

 
  • retrezed

    Wybaczcie długą nieobecność. Postaram się aby była jak najszybciej :)

    12 lip 2013

  • Florence

    Super !! Kiedy następna część? ;)

    24 maj 2013