Opowiadanie o miłości - roz. 2

Siedziałam przy stoliku i czekałam, aż przyjdą. Zobaczyłam ładnego chłopaka który siedział przy stoliku obok ze swoimi kolegami. Uśmiechał się do mnie i cały czas się na mnie patrzył. Poprawił mi to humor, ale gdy zobaczyłam moją mamę idącą z tym facetem, mina mi znowu posmutniała. Podeszli do stolika.
- Masz Kasiu. – mama podała mi mojego loda i obaj usiedli obok.
- Dzięki. – odpowiedziałam z niechęcią i zaczęłam po woli jeść tego loda.
- Słyszałem Kasiu, że chodzisz na prawo. I jak ci się tam podoba? – zapytał mnie Jarek z zadowoloną miną.
- A no spoko. Tylko dużo zadań mamy. – popatrzyłam na niego i pomyślałam, że jak ma zamiar gadać o szkole w weekend to niech sobie dam spokój. – Ale przestańmy rozmawiać o szkole, bo weekend przecież.
- Dobrze, możemy zmienić temat jak chcesz. – odpowiedział.
- Chcielibyśmy z tobą porozmawiać na pewny temat. – powiedziała mama.Po tych słowach zaczęłam się denerwować tym, co mi powiedzą. – Bo wiesz, nie wiem jak ci to powiedzieć. Wiem, że do tej pory byłyśmy same, ale pokochałam Jarka. – Wiem, że to może być trudne dla ciebie, ale mam szansę na ułożenie sobie życia od nowa. Więc zrozum mnie. – popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
- Aha, dobrze wiedzieć. – wstałam i odeszłam od nich.  
Mama chciała za mną iść, ale Jarek powiedział, żeby dała mi czas, bo to trudne na pewno dla mnie więc sobie z nim została a ja odeszłam. Kiedy byłam poza ich zasięgiem, podszedł do mnie ten chłopak, który tak słodko się do mnie uśmiechał. Ucieszyłam się, chociaż nie chciałam żeby mnie widział w takim stanie – płakałam.  
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytał.
Miał takie ładne zielone oczy i taki słodki uśmiech, aż poczułam motylki w brzuchu. Chyba się zakochałam – pomyślałam.
- A nie, nic się nie stało. – odpowiedziałam, otarłam łzy i się lekko uśmiechnęłam.
- A tak w ogóle mam na imię Mateusz. – uśmiechnął się do mnie – A tobie jak na imię, jeżeli można wiedzieć?  
- Kasia …, Kasia mam na imię. Miło mi. – odparłam.
- Może się przejdziemy i trochę się poznamy. Co ty na to? – zaproponował.
- Jasne …, znaczy no możemy. – uśmiechnęłam się do niego i pomyślałam, że może przesadziłam z tym, że tak od razu się zgodziłam.
- To idziemy. – pociągnął mnie za rękę i poszliśmy w stronę parku. Szliśmy tak sobie razem przez park, ale nikt nie miał odwagi o nic zapytać. Dopiero jak znaleźliśmy wolną ławkę zaczęła się nasza rozmowa.
Usiedliśmy na ławce. Mateusz poparzył na mnie i się uśmiechnął, po czym powiedział :  
- Mówił ci ktoś, że masz bardzo ładne oczy?  
- Dzięki, ale to nie prawda. Mówisz tylko tak, po to aby mi polepszyć humor. – popatrzyłam się na niego i zobaczyłam w nim coś takiego nie do opisania. Był taki radosny ale jakoś tak wyraźnie czymś zdenerwowany – jakby pochłaniał go lekki stres.  
- Nie, na prawdę mówię. W ogóle jesteś ładna i spodobałaś mi się. A może powiesz mi coś o sobie?  
- A co chciałbyś wiedzieć? – lekko się uśmiechnęłam do niego.  
- No może co lubisz robić w wolnym czasie? – powiedział po chwili ciszy.  
- W wolnym czasie mówisz? Lubię sobie pospacerować, spotykać się z moimi przyjaciółkami, może jakieś zakupy czy jakiś wypad na miasto, albo po prostu lubię sobie muzyki posłuchać. – uśmiechnęłam się.  
- A jakiej muzyki słuchasz?  
I tak wypytywaliśmy się siebie na wzajem o swoim hobby, zainteresowaniach i w ogóle o wszystkim co nas dotyczy. Jak się okazało mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Słuchaliśmy takiej samej muzyki, mieliśmy wspólne zainteresowania. Dowiedziałam się, że jest on na profilu strażackim. A mnie bardzo pociągał ten kierunek. Też kiedyś chciałam być w straży. Podczas tej rozmowy z Mateuszem po każdym pytaniu i odpowiedzi, czułam, że ta ściana która nas dzieli, staje się coraz cieńsza i, że po woli zaczyna znikać. Poczułam, że chyba poznałam w końcu tą osobę, której tak długo szukałam. A stało się to w momencie, kiedy już moja nadzieja prawie wygasła na to, że znajdę tego jedynego, bo mój każdy związek był skazany na porażkę. Miałam tylko nadzieję, że tym razem tak nie będzie.  
Siedzieliśmy tak razem na tej ławce ponad 2 godziny i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Ale po tym czasie zrobiło mi się już trochę zimno, bo wieczory były już chłodniejsze – nie to co było na początku wakacji. Czuć było już, że przychodzi jesień.  
- Zimno ci? – zapytał.  
- No może troszeczkę. – odpowiedziałam.  
Zaczął rozpinać kurtkę, a potem wyciągnął ją w moją stronę i powiedział :  
- Proszę. Mi nie jest aż tak zimno. – uśmiechnął się i zarzucił ją na mnie.  
- Dziękuję, ale jak będzie ci zimno, to mów, to ci ją oddam. Żebyś się przeze mnie nie rozchorował. Ale może wracajmy już. – popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.  
- Dobrze, a mogę cię odprowadzić? – popatrzył na mnie.  
- Jak chcesz. – uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. – To chodźmy.  
I tak szliśmy do mnie, rozmawiając ciągle i śmiejąc się z różnych sytuacji, których sobie opowiadaliśmy. Czas drogi powrotnej minął nam bardzo szybko. Stanęliśmy przed bramką do mojego domu.  
- To tutaj. – powiedziałam.  
- No to do zobaczenia. – uśmiechnął się – Dziękuję ci za ten czas, który z tobą spędziłem, mam nadzieję, że tobie też się podobało. – odwrócił się i miał już iść, kiedy ja :  
- Zaczekaj. – odwrócił się i pocałowałam go w policzek – ja też dziękuję.  
On się uśmiechnął, pożegnał się i poszedł, a ja weszłam do domu.

Do domu weszłam zadowolona i uśmiechnięta. Nawet mama zdziwiła się, że taka jestem po moim zachowaniu w lodziarni. Od razu wbiegłam do pokoju i zadzwoniłam do przyjaciółki.  
- No hej. Musimy się spotkać i to natychmiast. To pilne. – powiedziałam radosnym głosem. – dobra to u mnie za 20 minut, czekam. – odłożyłam telefon i wzięłam się za sprzątanie pokoju, bo mały nieład w nim panował.  
Po 20 minutach, zjawiała się u mnie moja najlepsza przyjaciółka Beata. Musiałam jej wszystko opowiedzieć, co się wydarzyło. Wiedziałam, że mogę jej zaufać i liczyć na radę z jej strony. Kiedy opowiedziałam jej wszystko, ona powiedziała, że to musi być super chłopak i w ogóle, bo jak nawet pożyczył mi kurtkę i tak mówił – to musi być bajka, stwierdziła. Siedziałyśmy tak u mnie i gadałyśmy do 22, ale ona musiała iść do domu, bo jutro szkoła. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy się jutro, że nie pojedziemy autobusem szkolnym do szkoły, tylko przejdziemy się na nogach. A, że do szkoły nie było aż tak daleko, to uznałyśmy, że będziemy mogły sobie wtedy jeszcze trochę porozmawiać.  
W drodze do szkoły obgadałyśmy jeszcze wszystko i radosnym krokiem szłam na zajęcia, z nadzieją, że się z nim zobaczę. Miałam nadzieję, że chociaż pogadam z nim na korytarzu, bo chodził do tej samej szkoły co ja. Ale moje nadzieje szybko się rozpłynęły. Kiedy zobaczyłam grupkę kolegów, ucieszyłam się, że na pewno będzie stał z nimi. Niestety go tam nie widziałam, więc postanowiłam podejść do jego znajomych i zapytać o niego.  
- Cześć, nie wiecie może gdzie jest Mateusz? Umawialiśmy się, że tutaj się spotkamy. – zapytałam.  
- Ej sorry, ale co ty od niego chcesz? Nie wiesz, że to wczoraj to był tylko zwykły zakład? Założył się z nami o piwo, że przejdzie się z tobą na spacer i załatwi twój numer telefonu. Popatrz na siebie jak ty wyglądasz. Kto chciałby się z tobą umówić? – zaczęli się śmiać.  
- A…ale ja myślałam… – łzy popłynęły mi z oka, uciekłam od nich i wybiegłam przed szkołę. Moja przyjaciółka pobiegła za mną.  
Usiadłam na ławce przed szkołą i zaczęłam płakać. Beata usiadła obok mnie i spytała :  
- Co się stało?  
- Właśnie dowiedziałam się, że to co Mateusz wczoraj ze mną i że to wszystko, to była jedna wielka ściema. Założył się z kolegami o piwo. Rozumiesz o piwo?  
W tej chwili świat mi się zawalił. Czułam się tak strasznie oszukana. Nienawidziłam go, a równocześnie tak go kochałam. Myślałam, dlaczego on mi to zrobił? Czy ranienie drugiej osoby jest warte jednego piwa? Przecież wszystko wczoraj tak idealnie wyglądało. A może za idealnie – pomyślałam.  
- Chodź Kasia, właśnie był dzwonek na lekcje. No chodź kochana, może przestaniesz o tym myśleć. – przytuliła mnie i zabrała do szkoły.  
Poszłam z nią, ale i tak przez wszystkie lekcje nie mogłam się skupić na nauce. Ciągle myślałam o tym, jak on mógł mi coś takiego zrobić. Chciałam go zapytać o to, ale nie miałam odwagi. Nie chciałam usłyszeć od niego tego, co usłyszałam od jego kolegów.  
Lekcje się skończyły. Kiedy wychodziłam ze szkoły, zobaczyłam go nie stojącego z kolegami, ale widocznie na kogoś czekającego. Kiedy mnie zobaczył zaczął się zbliżać w moją stronę. Podszedł do mnie.  
- Muszę ci coś powiedzieć. – powiedział patrząc mi w oczy.  
- Tak wiem, to wszystko to była ściema. Wiem, że założyłeś się z kolegami. – powiedziałam i pobiegłam do autobusu.  
- Ale to nie tak, zaczekaj. – krzyknął, kiedy już wsiadałam, ale nie chciałam tego słuchać co chciał mi powiedzieć.  
Autobus odjechał, całą drogę płakałam w autobusie. Do domu również weszłam zapłakana, ale mama nawet nie zauważyła, że wróciłam do domu. Rozmawiała przez telefon z Jarkiem i była widocznie strasznie wesoła i zajęta. Weszłam do pokoju i płakałam. Nie miałam nawet ochoty zrobić zadania, ani nawet na nic słodkiego – mimo, że kochałam słodycze. Całe popołudnie Mateusz do mnie dzwonił, ale nie odbierałam. Wszystkie smsy, które od niego dostawałam – usuwałam, nie odczytując żadnego z nich. Byłam załamana. Zasnęłam.

czekoladamalinowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1907 słów i 10071 znaków.

2 komentarze